Kraj, Weekend

Zyski z oskarżeń o przemoc? W #PandoraGate zgarniają je youtuberzy. Ofiary są atakowane

Kiedy youtuberzy nagrywający filmy o krzywdach kobiet i dziewczynek zdobywają uznanie całej Polski, one są poniżane za życie seksualne, w sieci krążą screeny ich z rozmów o seksie, rozpowszechniane są zdjęcia, które mają je dyskredytować. Ujawniane są ich dane, większość wycofuje się z mediów społecznościowych.

Na początku był głos skrzywdzonych, które zdecydowały się przerwać milczenie. Gdyby nie ich odwaga, nie powstałby żaden materiał o przemocy w środowisku youtuberów.

Ola opowiedziała dziennikarzowi Jakubowi Wątorowi o tych, którzy pisali do niej erotyczne wiadomości, gdy miała 14 lat. Wymieniła youtubera znanego jako Stuu. Jej intymne zdjęcia z tego okresu były udostępniane, co doprowadziło do gnębienia dziewczyny, a w efekcie do podjęcia przez nią prób samobójczych. Dopiero po latach zdała sobie sprawę, że nie jest winna. To youtuberzy udostępniali pornografię dziecięcą.

Po Oli kolejne dziewczyny zdecydowały się podzielić swoimi traumami. Laura Klaus opowiedziała na TikToku o przemocy psychicznej, fizycznej i groomingu, których jako 16-latka doświadczała ze strony Gargamela. Gargamel był sumieniem internetu, rozliczał wszystkich seksistów i oszustów, kapitalizował rolę moralizatora. Laura w materiale zamieściła screeny agresywnych wiadomości, które jej wysyłał, oraz nagrania z jego wybuchami przemocy po alkoholu.

W świecie patostreamingu oprawcy i sygnaliści mają wspólne cele. To kasa i fejm

„Chcemy podziękować dziewczynom, które zaczęły tę falę. To dzięki nim mamy odwagę opowiedzieć swoją historię” – mówi na TikToku Daria Dąbrowska, influencerka. Dzieli się doświadczeniami swoimi i dwóch innych dziewczyn, które wolały pozostać anonimowe. Wszystkie przeżyły piekło ze strony Krzysztofa Gonciarza, który deklarował się jako walczący o prawa człowieka, w tym prawa kobiet. To opisy toksycznych relacji, pełnych manipulacji, presji, przekroczeń i nadużywania narkotyków. Gargamel i Gonciarz przyznali się do krzywdzenia i przeprosili.

Jakiś czas później Gonciarz wypuścił materiał, w którym powiedział, że jego prywatność i poczucie bezpieczeństwa zostały naruszone przez udostępnianie prywatnych wiadomości i nadużycie zaufania w związku. Pokazał je osadzone w szerszym kontekście – część rzeczywiście prezentowała się inaczej, niż zostało to przedstawione wcześniej, na niektóre jego zachowania była zgoda. W odpowiedzi jedna z dziewczyn opublikowała dłuższe korespondencje, w których wyraźnie się narzucał. Powiedziała, że zgłosiły się do niej kolejne dziewczyny skrzywdzone przez Gonciarza.

„Afera dżentelmeńska”

Kolejni influencerzy byli wywoływani do tablicy za przekroczenia – niestosowne wiadomości, seksistowskie odzywki – i często przepraszali. Ale gdy Natalia Kwiecińska ze screenami i głosówkami opowiedziała o tym, jak Xayoo – jeden z najpopularniejszych streamerów na Twitchu – natrętnie do niej wypisywał, mimo braku jej odpowiedzi, wysyłając m.in. wiadomości o treści erotycznej, a następnie po imprezie dotykał jej, gdy spała, co wprost nazwała przekroczeniem – rozpoczął się cyrk.

Streamer najpierw skomentował na X: „fajna cipcia szkoda ze nam nie wyszlo”. Potem zrobił streama, w którym stwierdził: „poczucie niedopasowania mogłem ukoić, głaskając cię po główce”. Patostreamer nie negował, że miało to miejsce (pisał, że dotykał jej przez godzinę) ani że wiadomości są autentyczne. Tłumaczył, że próbował ją obudzić. Zaczął przy tym opowiadać, kto „bolcował” Kwiecińską, nazywając ją „kurwiszczem”, „szlaufem” i „szonem”, a następnie obrażać wszystkie dziewczyny potępiające jego zachowanie.

Jego wpisy lajkowały setki ludzi, zostawiali komentarze: „co za głupia dziwka haha”; „to jest piekne jak bardzo marcinek pisze pol serio pol zartem i poprostu chcial zaruchac glupia kurwe ktora pewnie zaruchal a ona ma wyrzuty sumienia xpp”.

A co dzieci robią w sieci? Oglądają gale promujące kryminalistów

W kolejnych dniach patostreamer krzyczał o piekle mężczyzn, nazywając dziewczynę pomawiaczką i szczując na nią swoich agresywnych fanów. Na końcu triumfalnie ogłosił, jak wielkie zasięgi zgarnął dzięki „aferze dżentelmeńskiej”, oraz że zarobił dzięki niej 50 tys. zł, a także poznał mnóstwo kobiet, które doceniły jego „bajer”.

Jak zarobić na traumach

Kolejni celebryci zareagowali w prześmiewczy sposób, wyczuwając zasięgowy temat. Kuba Wojewódzki wstawił mema o tym, że gdy miał ponad 30 lat, to część jego partnerek jeszcze się nie urodziła, a Rezi pisze na stories wymowne „przepraszam”. Wcześniej jedna z ofiar prosiła, by youtuberzy odpowiedzialni za wykorzystywanie dziewczyn przeprosili. Po 17 godzinach Rezi dopisuje, że to prank. Określa go eksperymentem społecznym, zapowiadając, że będzie o tym mówił w programie Kuby Wojewódzkiego. Panowie postanowili wykorzystać zasięgi oparte na traumach nastolatek i dzieci wykorzystywanych przez dorosłych do promocji swojego telewizyjnego występu.

Kobiety mówiły o swojej krzywdzie, więc cały internet tonął w morzu obwiniania ich, rozliczania z tego, z kim spały i jak często, oraz oceny ich wyglądu. Część została tak zaszczuta, że tłumaczyły się ze swoich zdjęć czy stosunków – jakby miało to oddać im w oczach tłumu wiarygodność. Nie oddało.

Wymierzenie policzka to adekwatna reakcja na molestowanie

Do tego momentu media zainteresowane tematem były jedynie szczątkowo. Jedyną partią polityczną, która zdecydowała się wesprzeć ofiary na tym etapie, była Nowa Lewica – dzięki wyrażeniu solidarności na jej kongresie o sprawie powiedziano w Polsacie i innych mainstreamowych mediach. Uczestnicy Nagrody Literackiej „Nike” także wyrazili wsparcie. Wszystko to wymagało ode mnie nagłaśniania, próśb, jeżdżenia i działania.

Temat na dobre rozpalił media, dopiero gdy Sylwester Wardęga wypuścił film przedstawiający m.in. screeny i głosówki, które otrzymał od pokrzywdzonych osób i Justyny Suchanek. Justyna była przyjaciółką Stuu. Od lat próbowała nagłośnić tę sprawę, za co była nękana, dyskredytowana, wyzywana od wariatek. Film wskazuje, że Stuu uwodził dzieci przez internet i spotykał się z nimi, by je wykorzystać seksualnie. Mieli o tym wiedzieć inni zasięgowi influencerzy, również oskarżeni o wysyłanie erotycznych wiadomości do nieletnich – Boxdel i Marcin Dubiel. Wardęga zasugerował też, że ofiarą Stuu była eks tego ostatniego, która miała wiedzieć o relacjach mężczyzny z dziećmi.

Dzień po ukazaniu się filmu mówił już o tym premier Mateusz Morawiecki, nagle stając po stronie dzieci (szkoda, że nie ofiar księży i tych potrzebujących dostępu do telefonu zaufania, któremu rząd odebrał dofinansowanie). Niedługo później Zbigniew Ziobro ogłosił, że w sprawie toczy się śledztwo. O „aferze pedofilskiej” – jak sprawę nazwali politycy i media – mówili wszyscy. Wardęga robił streamy, które biły rekordy oglądalności. Cała Polska czekała na film Konopskyy’ego, podsumowujący wydarzenia.

Kto na kogo ma asa w rękawie

Machina ruszyła. Była dziewczyna Stuu tłumaczyła, że o niczym nie wiedziała. Odbijała piłeczkę, twierdząc, że Wardęga wiedział. Ten poczekał, aż kobieta złoży zeznania, po czym opublikował głosówki, z których wynika, że zdawała sobie sprawę z przestępczej działalności swojego chłopaka. Zastawił na nią pułapkę w postaci podejrzenia o składanie fałszywych zeznań.

Koniec zarabiania na biciu, molestowaniu, groźbach karalnych? Trwają prace nad ustawą o patostreamerach

Włodarz Fame MMA Boxdel próbował wybielić się przy pomocy Oli, która jako pierwsza (w wywiadzie z Wątorem) opowiedziała o przemocy Stuu. Wskazywała wtedy na innego popularnego youtubera, który miał ją skrzywdzić, ale nie chciała wymieniać go z nazwiska w obawie o swoje bezpieczeństwo. Tydzień później siedziała obok niego skulona i mówiła, że dawno sobie wszystko wyjaśnili, a ona nie ma mu niczego za złe. On przyznał, że udostępnił jej półnagie zdjęcie bez zgody, a także ujawnił imię i nazwę miejscowości jednej z ofiar Stuu, która pragnęła pozostać anonimowa. Użytkownicy szybko ją zidentyfikowali i zaczęli atakować. Napisała do Wardęgi, że nie wytrzyma, i skasowała konta w mediach społecznościowych.

Marcin Dubiel odczytał prawnicze pismo i ogłosił, że składa zawiadomienie o zniesławieniu, które zarzuca Wardędze. Publika była po stronie tego ostatniego. Kilka dni później Dubiel nagrał film, w którym przedstawiał kontekst rozmów – ma z niego wynikać, że wiadomości opublikowane przez Wardęgę i Konopskyyego zostały obcięte i zmanipulowane. Ludzie stanęli po stronie Dubiela.

Łowickie „House of Cards”. Malik Montana w sercu politycznych rozgrywek

Wardęga odpowiedział: „Teraz mogę całkowicie zdemaskować Twoją rolę, jaką odegrałeś przy sprawie Stuu. Doceń, że obawiałem się Twojego PR-owca na tyle, że tym razem nie zostawiłem sobie w rękawie jednego asa… a dwa”. Dubiel napisał: „Joker bije asa Sylwestrze 🙂 let the game begin. Chyba nie masz sobie nic do zarzucenia”. Sprawa przemocy zmieniła się w grę, w której każdy na każdego ma jakieś „asy”.

Firmy promujące seksistów już nie chcą promować seksistów

W obliczu bardzo medialnej afery reklamodawcy nie chcą być kojarzeni z tematem pedofilii, więc jedna firma za drugą próbują oczyścić swój wizerunek. Fame MMA usuwa włodarza i część zawodników, a także influencera Paramaxila – za „żart”, który zrobił po ukazaniu się materiału o pedofilii: „kto chociaż raz nie próbował doprowadzić do stosunku z trzynastolatką, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Tyle że takie teksty na konferencjach Fame MMA to żadna nowość, a dochodzą do nich m.in. groźby karalne i fizyczne ataki z zaskoczenia.

Krzysztof Stanowski zrezygnował ze współpracy z youtuberem Maćkiem Dąbrowskim, kiedy jego nagranie z „prankiem” sprzed dziewięciu lat zaczęło krążyć w sieci. Inni zaczęli udostępniać nagranie żartu Stanowskiego z pedofilii sprzed ledwie kilku dni, a tuż potem kolejnego, rzuconego na Kanale Sportowym. W efekcie firmy zrezygnowały ze współpracy z programem. Stanowski przeprosił, wijąc się w usprawiedliwieniach i virtue signallingu, Rozwodził się nad tym, że internet to okropne miejsce.

Wojciech Suchodolski to kolejna śmiertelna ofiara patostreamingu

Rossmann ogłosił, że wycofuje kosmetyki założonego przez Stuu Teamu X. Kolejne członkinie tej ekipy pisały, że nie będą już wrzucać zdjęć z odsłoniętym ciałem, które trafiają do dzieci, lub że robią dużo dobrego, bo dzięki nim młode osoby piją wodę. Kolejna firma zerwała współpracę z Lexy Chaplin.

Spotlight Agency – której założycielem był Stuu (od 2021 roku nie jest w zarządzie) – ogłosiła, że kończy współpracę z Team X i że zrobi warsztaty dla swoich twórców, dotyczące komunikacji z widzami. Jednocześnie organizowała wydarzenie Move Federation z influencerami, którzy tworzą patokontent (Japczan, Alan Kwieciński) czy narażają dzieci i młodzież na przemocowe i seksualne treści (Lexy i Clout). Move zrezygnowało tylko z drużyny „Goats”, tworzonej m.in. przez Boxdela i Wardęgę.

Wszystkie te firmy latami zarabiały na krzywdzących „żartach” i przekraczaniu granic innych. Nagle, w obliczu kosztów wizerunkowych, zaczęły im one przeszkadzać. Ludzie, którzy latami obśmiewali feministki za walkę o prawa kobiet i wspieranie ofiar, pozbyli się swoich pracowników i podopiecznych z uwagi na seksistowskie wypowiedzi.

Gdzie troska o dobro skrzywdzonych?

A gdzie w tym wszystkim Laura, Daria, Natalia czy anonimowe przetrwanki? W sieci oświadczeń, rozgrywek, pułapek i asów w rękawach ich dobro jest bez znaczenia. Influencerzy przemoc, w tym czyny pedofilne, zmienili w show. Ofiary zniknęły, jak zwykle. Gdy mówiły w swoim imieniu, wszyscy mieli wywalone.

Kiedy youtuberzy nagrywający filmy o krzywdach kobiet i dziewczynek zdobywają uznanie całej Polski, one są poniżane za życie seksualne, w sieci krążą screeny ich z rozmów o seksie (nie wiadomo, czy autentyczne), rozpowszechniane są zdjęcia, które mają je dyskredytować (bo pokazują ciało). Ujawniane są ich dane, większość wycofuje się z mediów społecznościowych.

A przecież to one są bohaterkami. Gdyby nie ich odwaga, influencerzy nadal mogliby bezkarnie krzywdzić.

Laura, Daria czy Natalia stworzyły przemyślane filmy z nagraniami i screenami, a mimo to od początku były atakowane, oskarżane o atencyjność i chęć zysku. Czy naprawdę tak wiele zyskały? Raczej nie. Z pewnością zyskali youtuberzy i omawiający temat streamerzy – miliony wyświetleń, setki tysięcy followersów, tysiące wpłat.

Prawda o konwencji stambulskiej. Obalamy mity i przekłamania

Ile znacie kobiet, które zrobiły karierę na opowiedzeniu o przemocy? Ja nie znam żadnej. Znam za to takie, których kariera po ujawnieniu molestowania się skończyła, jak np. Magdaleny Schejbal.

Te same „argumenty” nie umniejszają wiarygodności znanych i bogatych mężczyzn. Nie dyskredytują ich zarzuty, że mówią o przemocy dla zasięgów – mimo że w przeciwieństwie do ofiar zgarniają olbrzymie. Nie słyszą na okrągło, że chcą zniszczyć człowieka – chociaż w wyniku publikacji ich filmów niektórzy stracili pracę za żarty sprzed wielu lat. Nikt nie wypytuje Wardęgi o jego życie seksualne, nie latają podrobione bądź autentyczne screeny jego rozmów na ten temat. To, co okazuje się istotą, gdy o krzywdach mówią ofiary, w przypadku znanych youtuberów znika. I dobrze – nikt nie powinien słyszeć tak absurdalnych zarzutów.

Ale ofiary słyszą. Za każdym razem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maja Staśko
Maja Staśko
Dziennikarka, aktywistka
Dziennikarka, scenarzystka, aktywistka. Współautorka książek „Gwałt to przecież komplement. Czym jest kultura gwałtu?” oraz „Gwałt polski”. Na co dzień wspiera osoby po doświadczeniu przemocy. Obecnie pracuje nad książką o patoinfluencerach.
Zamknij