Świat

Reprezentacja Niemiec jest bardziej progresywna niż Koalicja Obywatelska

Niemieccy piłkarze wspierają społeczność LGBTQ+, przypominają o prawach człowieka przy okazji zbliżających się mistrzostw świata w Katarze i dotują obóz w Auschwitz. Futboliści reprezentacji Niemiec są bardziej progresywni i odważni w promowaniu wartości niż większość polskich liberalnych polityków.

To nie był dobry mecz Niemców. Później media napiszą o chaosie, braku pomysłu. Rozpoczynała się 84. minuta spotkania z Węgrami, a wynik na tablicy oznaczał koniec Euro dla zawodników Joachima Löwa. Oberwanie chmury w Monachium tylko dodawało grozy. Ale w końcu mistrzowie świata z 2014 roku kombinacyjnie rozegrali piłkę, a kilkanaście metrów od bramki dorwał ją Leon Goretzka. Strzelił. Gol!

Piłka wpadła do bramki, za którą zasiadali kibice z Węgier. Goretzka po strzale ułożył palce w kształcie serca i przebiegł pod trybuną gości. Później swoje zdjęcie z „cieszynką” wrzucił na media społecznościowe z podpisem „Spread Love” i dodał tęczową emotkę.

Tęczowy T-shirt

Reprezentanci Niemiec sygnały wsparcia praw człowieka wysyłają na każdym kroku. Bramkarz i kapitan drużyny Manuel Neuer z okazji Miesiąca Dumy przez cały czerwiec nosił na przedramieniu tęczową opaskę. Nie zdjął jej, nawet gdy UEFA wszczęła postępowanie, by sprawdzić, czy nie jest to aby „deklaracja polityczna”. W końcu doszła do wniosku, że nie, i się wycofała, uznając, że kolorowa opaska to po prostu symbol różnorodności.

Neuer nic sobie z afery nie zrobił i na pomeczowy wywiad w mixed-zonie, którego udzielał w podkoszulku, opaski nie zdjął. Ściągnął ją na nadgarstek tak, żeby było ją widać, gdy podnosi rękę. Tak też paradował po meczu po płycie boiska.

W marcu reprezentacja Niemiec dołączyła do Norwegów i Holendrów, żeby wesprzeć prawa człowieka przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata w Katarze. Zawodnicy wyszli na boisko w czarnych T-shirtach. Każdy miał wymalowaną jedną literkę, a razem tworzyli napis „Human Rights”.

„Zbliżają się mistrzostwa świata, sporo będzie o tym dyskusji. Chcieliśmy pokazać, że nie ignorujemy tego” – powiedział Leon Goretzka w rozmowie z RTL. „Mamy duży zasięg i możemy go wykorzystać, żeby dać przykład wartości, za którymi się opowiadamy”.

Kolejna wspierana przez Niemców inicjatywa zakładała podświetlenie na tęczowo stadionu Bayernu Monachium na mecz z Węgrami. „To świetny pomysł” – skomentował krótko Goretzka. Wystąpił z nim Dieter Reiter, burmistrz stolicy Bawarii. To sprzeciw, jak sam określił, wobec „homofobicznej polityki Viktora Orbána”. Głosami rządzącego Fideszu została niedawno przegłosowana nowa ustawa zakazująca „promocji homoseksualizmu” na Węgrzech.

UEFA na tęczowe barwy stadionu już się jednak nie zgodziła. Uznała to za zbyt polityczną zagrywkę.

UEFA kontra LGBT+. Federacja zakazała tęczowego stadionu

„Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby stadion został oświetlony w kolorach tęczy” – mówił przed meczem Joachim Löw. Selekcjoner Niemców zaznaczył jednak, że choć zdaje sobie sprawę ze znaczenia symboli, najważniejsze dla niego jest to, żeby wartości takie jak różnorodność i godność były obecne w życiu codziennym. „Tak jest w reprezentacji Niemiec” – dodał.

„UEFA ma swoje powody, żeby tego zakazać, ale dobrze, że stało się to tematem publicznej dyskusji. To już duży sukces. […] Sam jestem fanem takich przekazów jak tęczowy stadion” – wtórował mu na konferencji prasowej Matts Hummels. Jednocześnie obrońca reprezentacji Niemiec dodał, że cała kadra byłaby szczęśliwsza, gdyby w meczu z Węgrami mogła wystąpić na tęczowym stadionie. Sam zresztą zaskoczył obecnych na spotkaniu z mediami. Na konferencje zawodnicy przychodzą ubrani w stroje sponsorów, on zaś pojawił się w tęczowej koszulce z napisem „Love Unites” – miłość łączy.

„Już na obozie przygotowawczym miałem sweter z takim przesłaniem. Powinien je wzmacniać fakt, że pierwszy aktywny zawodnik NFL przyznał się do bycia homoseksualistą. To całkiem normalne w świecie sportu. […] Nawet drobne gesty to krok w dobrym kierunku” – powiedział.

Odwiedziny Dachau

Wspominany Goretzka podbija internet. Jego zdjęcie z palcami ułożonymi w kształcie serca krąży w mediach społecznościowych. To nie pierwszy raz, gdy o koledze z drużyny Roberta Lewandowskiego jest głośno w kwestiach pozasportowych. Gdy ultraprawicowa Alternatywa dla Niemiec negowała restrykcje związane z koronawirusem, piłkarz Bayernu postanowił się wypowiedzieć.

„Koronawirusowy kryzys udowodnił, jakiego rodzaju jest to partia. Dla mnie to nie jest alternatywa, a wstyd dla Niemiec” – powiedział dziennikowi „Welt am Sonntag”. Później przyznał też, że sympatycy AfD grozili mu, a polityk tej partii Malte Kaufmann radził piłkarzowi, żeby „zamknął bezczelne usta i skupił się na piłce”.

Przed Euro Goretzka udzielił wywiadu magazynowi niemieckiej kolei Deutsche Bahn, okładką podzielił się na swoim Instagramie i dorzucił do tego komentarz.

„Kiedy gram dla naszego kraju, chciałbym grać dla naszych wartości i naszej konstytucji, a nie dla kraju, który w historii popełnił błąd. Czarny, czerwony, złoty to barwy naszej demokracji, a nie barwy prawicy!” – napisał, dodając: „dlatego chętnie wyjaśniłem magazynowi niemieckiej kolei, dlaczego jako jeden z wielu w kadrze narodowej chciałbym brać na siebie odpowiedzialność na boisku i poza nim”.

W sierpniu ubiegłego roku wraz z Joshuą Kimmichem, kolegą z Bayernu i reprezentacji, stworzyli inicjatywę „We kick Corona”. Na start z własnych kieszeni wyłożyli w sumie milion euro na walkę ze skutkami pandemii. To właśnie z tej puli przeznaczyli 75 tysięcy euro na rozwijanie edukacyjnej działalności Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau, „aby i w trakcie pandemii koronawirusa kultura pamięci została zachowana”. Napisali też: „Auschwitz to część naszej historii. Wspomnienie o niej 75 lat po zakończeniu wojny jest wszechobecne. Nie wolno nam dopuścić do powtórzenia jednego z najczarniejszych rozdziałów w historii ludzkości”.

Wcześniej Goretzka odwiedził obóz w Dachau, a do zdjęć stamtąd załączył hasztagi #NieWider (nigdy więcej) i #NeverForget. Nie była jego pierwsza wizyta w tym miejscu. Jako 12–13-latek pojechał tam z rodzicami.

„Wydaje ci się, że już to wszystko wcześniej widziałeś w książkach historycznych czy dokumentach telewizyjnych. Pamiętam, jak oglądałem zdjęcia, potem spacerowałem po dziedzińcu, rozpoznałem te same miejsca. Nagle to wszystko wydało się realne i przytłaczające. Załamałem się i płakałem” – opowiadał w rozmowie dla portalu The Athletic.

Po swojej ostatniej wizycie w Dachau pojechał do Berlina. Spotkał się z wówczas 99-letnią Margot Friedländer, która ocalała z Holocaustu. Kobieta przyniosła ze sobą opaskę z gwiazdą Dawida, którą nosiła. Na koniec powiedziała piłkarzowi, że to od jego pokolenia zależy, czy to, co wówczas się wydarzyło, nigdy się już więcej nie powtórzy.

Polacy nie ulegają presji

Zachowanie niemieckich zawodników wyróżnia się w zestawieniu z poczynaniami większości zawodowych piłkarzy. Jednak swoją historię na tym Euro 2020 niosą także Anglicy czy Belgowie, którzy – w ramach wsparcia ruchu Black Lives Matter – klękają przed początkiem każdego meczu.

Kolano nie ugina się jednak reprezentantom wielu innych państw. Wśród nich – Polakom. Pod koniec marca polska reprezentacja mierzyła się z Anglikami na Wembley. Wiadomo było, co zrobią zawodnicy Garetha Southgate’a. Polskie media pytały: czy Polacy powinni ulec presji i klęknąć z nimi? Biało-czerwoni nie poszli śladem Anglików, nie ulegli presji, nie klęknęli. W zamian za to wskazali na zamieszczony na lewym rękawie napis UEFA Respect, który związany jest z prowadzoną przez UEF-ę kampanię, m.in. przeciwko rasizmowi. Mecz przegrali.

Polaku, uklęknij przed meczem, skoro i tak klęczysz

W biografii polskich piłkarzy też próżno szukać momentów, w których zabraliby oni publicznie głos w ważnej społecznej sprawie. Wyłamał się Tymoteusz Puchacz, który wsparł Strajk Kobiet. Podczas nagonki rządu i środowiska Prawa i Sprawiedliwości na społeczności LGBTQ+ żaden z liczących się polskich zawodników nie stanął po ich stronie.

W przeciwieństwie choćby do węgierskiego bramkarza Pétera Gulácsiego, który w lutym zabrał głos w sprawie planu rządu zakazującego tęczowym parom adopcji dzieci. „Od 14 lat mieszkam za granicą, spotkałem tu wiele różnych osób, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Różnych ze względu na narodowość, kulturę, religię, filozofię życia czy cokolwiek innego. Im więcej czasu spędzam za granicą, z różnymi ludźmi, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są tacy sami, a najważniejsza jest miłość, akceptacja i tolerancja dla innych. Każdy człowiek ma prawo do równości. Tak jak każde dziecko ma prawo wychowywać się w szczęśliwiej rodzinie, bez względu na płeć, kolor skóry, religię, która tworzy tę rodzinę. Jestem za tęczowymi rodzinami! Bądźmy przeciwko nienawiści, bądźmy tolerancyjni i otwarci” – napisał węgierski zawodnik na facebookowym profilu i dodał tęczowe serduszka.

Gdy na konferencji prasowej przed meczem z Niemcami zapytano 31-latka o sprawę tęczowego stadionu, odpowiedział lakonicznie: „Każdy wie, co o tym sądzę, ale teraz koncentruję się tylko na meczu z Niemcami”. Dodał też, że zakaz podświetlenia stadionu w Monachium to „decyzja UEFA”, a piłkarze „nic nie mogą z tym zrobić i nie mają nic w tej sprawie do powiedzenia”.

Odważne słowa padły też z ust Orbána. Ale Williego – węgierskiego obrońcy RB Leipzig i reprezentacji. Zapytany o tęczową arenę odpowiedział: „Osobiście wolałbym, żeby była kolorowa”.

Warufakis: Gdzie jest granica kapitalizmu? Właśnie się przekonaliśmy

Piłkarze spraw zagranicznych

„Myślę, że to bardzo pozytywna zmiana, że wielu z nas zdaje sobie sprawę z naszej społecznej odpowiedzialności. Sportowcy i osobowości z nim związane mogą mieć pozytywny wpływ i wysłać właściwy sygnał” – powiedział Mats Hummels na konferencji przed meczem Węgry–Niemcy. Kilka dni później kapitan Holendrów Georginio Wijnaldum zapowiedział, że założy tęczową opaskę z napisem „Jedna Miłość” podczas meczu rozgrywanego przez jego reprezentację w Budapeszcie. Oranje zmierzą się z Czechami.

„To nie chodzi tylko o Węgry. Opaska ma znaczenie, bo jest symbolem różnorodności. »Jedna Miłość« oznacza, że każdy z nas jest częścią tego świata i każdy powinien mieć możliwość swobodnie wyrażać samego siebie” – powiedział „Guardianowi”.

Wijnaldum stwierdził też, że jego zdaniem to prawo jest naruszane przez tych, którzy próbują ograniczać solidarność piłkarzy z osobami LGBT+. „My jako piłkarze mamy platformę, żeby zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc” – dodał Holender.

Leon Goretzka w wywiadach powtarza, że jako piłkarz musi wykorzystać uwagę, którą ma na sobie, i zwracać ją na ważne społeczne problemy.

„Nie jestem politykiem, jestem normalnym obywatelem, któremu zależy na otaczającym go świecie” – mówi w jednym z wywiadów. I cytuje słowa Fritza Waltera, byłego reprezentanta Niemiec: „My, piłkarze, jesteśmy ministrami spraw zagranicznych w krótkich spodenkach”.

A część internetu woła: „Potrzeba nam więcej Goretzków!”.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Joanna Wiśniowska
Joanna Wiśniowska
Dziennikarka
Dziennikarka związana z „Gazetą Wyborczą Trójmiasto” i „Wysokimi Obcasami”, publikowała m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, newonce.sport i magazynie „Kopalnia. Sztuka Futbolu”.
Zamknij