Kraj

Piesek, najlepszy przyjaciel Polaka

Mieszkamy w kraju psiarzy. Inaczej niż zdecydowana większość Europejczyków, ze wszystkich zwierząt domowych Polacy upodobali sobie właśnie psy. Jesteśmy w czołówce, jeśli chodzi o ich liczbę na mieszkańca – wyprzedzają nas tylko Portugalia i Rumunia. Psów jest u nas 7,6 miliona, wyraźnie więcej niż kotów, których w Polsce mieszka 6,4 miliona.

Stosunek Polaków do przyrody i zwierząt ewoluuje – z roku na rok rośnie nie tylko świadomość problemów związanych ze zmianą klimatu, ale też indywidualnej odpowiedzialności za środowisko. Zmieniają się wybory konsumenckie i żywieniowe, a podejście do ochrony zwierząt postrzega się w coraz szerszym kontekście. Kilka dekad temu wegetarianizm był raczej fanaberią, nie myślano powszechnie o etycznym wymiarze hodowli, testowania produktów na zwierzętach czy chowu klatkowego.

Dzisiaj Unia Europejska zarządza koniec epoki chowu klatkowego, a lada chwila ureguluje kwestie hodowli zwierząt na futra i uboju rytualnego. Nie są to już tematy zarezerwowane jedynie dla postępowej strony sceny politycznej. Ponad 20 proc. mieszkańców miast to wegetarianie, a 43 proc. wszystkich Polaków deklaruje, że je mniej mięsa niż kiedyś.

„Złoty osioł”, czyli o naszej moralności świadczy to, jak traktujemy zwierzęta

Skoro zmienia się nasz stosunek do zwierząt w ogóle, to naturalnie zmienia się również podejście do zwierząt domowych. W stosunku Polaków do psów wyraźnie widać nie tylko to, że coraz chętniej i lepiej dbają o dobrostan swoich czworonogów oraz są uważniejsi na ich potrzeby, ale też, że coraz częściej traktują je jako członków najbliższej rodziny.

Sam stosunek do rodziny też podlega ewolucji: słabną więzi z dalszymi krewnymi, rodziny są mniej liczne. Zyskuje na znaczeniu wspólne spędzanie czasu, struktury się zmieniają – przybywa rodzin nietypowych, więzi emocjonalne odgrywają większą rolę niż więzy krwi, normą stają się rodziny patchworkowe, tęczowe. Coraz więcej jest jednoosobowych gospodarstw domowych, osób samodzielnie wychowujących dzieci czy par, które decydują się świadomie na brak potomstwa.

Pies rodzinny

Stosunek do psów jako członków rodzin wpisuje się w te tendencje: powszechnie mówi się już nie o właścicielach, ale o psich rodzicach. Dzieci, które wychowują się z psami, postrzegają je jako pełnoprawnych członków rodziny albo nawet rodzeństwo. Ludzie spędzają z psami czas nie tylko na kilkuminutowych spacerach wokół bloku – coraz więcej mówi się o tak zwanym quality time, budowaniu więzi emocjonalnej z czworonogiem. Właściciele psów, zwłaszcza bezdzietni, używają wobec swoich psów tego samego języka, którego używa się wobec potomstwa.

W psa się inwestuje. Wyznacza się mu jego własną przestrzeń, ubiera się go, prowadzi w przeznaczone dla psów miejsca, kupuje zabawki i gadżety, urozmaica mu się życie, socjalizuje go. Dba się nie tylko o jego zdrowie, ale też o jego dobrostan psychiczny. To, że mówi się o psiej depresji i psich lękach, dyskutuje o psiej psychologii i prowadza psa do behawiorysty, psich przedszkoli i psich akademii, jest zjawiskiem stosunkowo nowym. Właściciele rodzice wymyślają i popularyzują coraz więcej sposobów spędzania czasu z psami – mnożą się dyscypliny sportu przeznaczone do wspólnego praktykowania razem z czworonogiem, powstają psie kawiarnie i restauracje, coraz częściej słyszy się o pracodawcach przyjaznych psom.

Wszystkie te nowinki przychodzą z rozwiniętych krajów Zachodu. W Polsce pojawiają się z początku jako fanaberie wielkomiejskiej klasy średniej, elitarne praktyki garstki zamożnych, dobrze wykształconych właścicieli, jednak ich popularność rośnie i jeśli jeszcze nie stały się normą, to lada chwila się upowszechnią.

Odpowiedzią na potrzeby właścicieli i ich psów są działania samorządów. Powstające coraz to nowe wybiegi i specjalne miejsca w przestrzeni publicznej przeznaczone tylko dla czworonogów przestały być wielkomiejskimi nowinkami – pojawiają się nawet w niewielkich gminach. Psie toalety, wybiegi i place zabaw można spotkać na parkingach i przy zajazdach obok tras szybkiego ruchu, w małych miasteczkach i turystycznych kurortach. Z zamiłowaniem jeżdżę po polskiej prowincji i rzuca mi się w oczy nie tylko spora liczba trampolin w przydomowych ogródkach – w wielu widać zbudowane przez właścicieli psie tory przeszkód. Lokale usługowe i sklepy otwierają się na właścicieli psów, przestaje dziwić nawet czworonóg towarzyszący właścicielowi w restauracji.

Tendencja jest więc oczywista – psy stają się coraz ważniejszą częścią naszego życia społecznego, rodzinnego, emocjonalnego i last but not least – podstawą rozrastającej się gałęzi handlu i usług. Są też wyznacznikami statusu, przedmiotem mody czy wręcz fetyszami, chociaż nie stawiałabym ich na równi z markowymi butami, apartamentem w Mikołajkach czy nową teslą. Nawet osoby wybierające konkretne rasy i okazy z rodowodami z powodów prestiżowych odczuwają silną więź ze swoim zwierzakiem i wkładają dużo wysiłku w jej kultywowanie.

Pies statystyczny

Co wiemy na pewno o psach w Polsce? 60 proc. to mieszańce i kundelki. Eksperci tłumaczą, że te pozostałe 40 proc. to niekoniecznie psy faktycznie rasowe, ale często psy „w typie” pewnej rasy. Zdecydowana większość nie pochodzi z certyfikowanych hodowli, nie ma rodowodów i nie jest oficjalnie zarejestrowana.

Trudno określić najpopularniejszą rasę polskich psów – dane hodowców i związku kynologicznego różnią się od stanu rzeczywistego, a zdecydowana większość zwierząt nie jest ujęta w żadnych spisach. Na przykład w oficjalnych statystykach zarejestrowanych jest trochę ponad 3 tysiące owczarków niemieckich, podczas gdy „na oko” można ocenić, że psy tej rasy są jednymi z popularniejszych i na pewno przypada ich dużo więcej na te 7,5 miliona psów żyjących w naszym kraju.

Trop podsuwają statystyki wyszukiwań z sieci. W 2020 roku na pierwszym miejscu wyszukiwanych zwierzaków uplasował się malutki maltańczyk, zaraz za nim największe zainteresowanie wzbudzał maleńki shih tzu, a potem niewielki buldog francuski, jedyny duży w zestawieniu – amstaf, i dalej, mały mops. Z dostępnych badań wynika, że większość czworonożnych przyjaciół w Polsce rzeczywiście mieści się w przedziale od 5 do 12 kilogramów. Statystyczny polski pies jest więc niewielki i nierasowy.

Od kilkunastu lat nie ma ogólnokrajowego, obowiązkowego podatku od posiadania psa – w 2019 roku pobierało go mniej niż 19 proc. gmin. Równie trudno o dane na podstawie statystyk szczepień. Chociaż szczepienia na wściekliznę są w Polsce obowiązkowe i powinny być wykonywane co roku, niestety nie zawsze tak się dzieje.

Według Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej w latach 2006–2016 zaszczepiono w Łodzi 15 tysięcy psów. Inspektorat przyznaje jednak, że nie wszystkie gabinety udostępniają statystyki szczepień. W 2017 roku urząd miasta szacował ich liczbę na 70–80 tysięcy, co oznacza, że w ciągu dekady szczepień powinno być ponad 700 tysięcy. W Polsce psy na wściekliznę nie zapadają prawie wcale: zdarza się jeden przypadek na kilkanaście lat, reszta to pojedyncze zachorowania wśród lisów czy nietoperzy. Polacy mają więc poczucie, że szczepienia nie są konieczne.

Łączy ich tylko seks. Samiec nie odgrywa żadnej innej roli

Według statystyk na psa trafi się praktycznie w co drugim polskim domu. Większość żyje na wsi – tam według danych z 2017 roku psa posiada 62 proc. mieszkańców (według niektórych badań nawet 70 proc., a według badań jeszcze starszych, z 2014 roku, 92 proc. – widać więc tendencję spadkową). Im większe miasto, tym psów jest mniej: w mniejszych miejscowościach posiadanie psa deklaruje ponad 40 proc. osób, a w miastach powyżej pół miliona mieszkańców – 35 proc. Ubytek psów wiejskich może mieć związek ze zmianami technologicznymi – Azora i Burka pilnujących obejścia zastąpiły alarmy masowo instalowane w domach jednorodzinnych.

Co ciekawe, im bardziej liczne gospodarstwo domowe, tym większa szansa, że mieszka w nim także pies. W jednoosobowych gospodarstwach do posiadania psa przyznaje się 17 proc. respondentów, w dwuosobowych już 44 proc., w trzyosobowych 54 proc., w cztero- i pięcioosobowych ponad 60 proc., a w sześcioosobowych gospodarstwach domowych psy ma ponad 73 proc. ludzi. Ogromny wpływ na taki stan rzeczy ma z pewnością przekonanie, że psy wpływają pozytywnie na rozwój dzieci. Pies to też obowiązek, a wiadomo, że z obowiązkami o wiele łatwiej sobie radzić, jeśli można je dzielić z innymi domownikami.

Pies ludowy

Stereotypowy obraz wiejskiego obejścia obejmuje mieszkającego w budzie psa na łańcuchu. Trzymanie psa na uwięzi dłużej niż nieprzerwanie 12 godzin jest prawnie zabronione, jednak trudno w pełni zweryfikować, jak w tym przypadku teoria ma się do praktyki. Wiadomo na pewno, że stereotyp jest nie do końca prawdziwy. Owszem, sporo, bo 61 proc., wiejskich psów spędza cały czas lub jego większość poza domem, jednak taka deklaracja dotyczy też 31 proc. psów miejskich.

Biorąc pod uwagę, że psy mieszkające w blokach z oczywistych względów nie przebywają zbyt długo na podwórku oraz że bloki zamieszkuje kilkadziesiąt procent mieszkańców miast, statystyka wskazuje, że prawie w każdym miejskim domu jednorodzinnym znajdzie się pies, który większość czasu spędza na zewnątrz, prawdopodobnie śpi w budzie, a jego rolą jest pilnowanie majątku. Nie jest to więc praktyka ani typowo wiejska, ani ograniczona do klasy ludowej. W dodatku wyraźnie widać, że na wsi aż 39 proc. piesków mieszka pod dachem, razem z domownikami. Nie jest to znowu tak mało, by uznać wiejskiego psa w budzie za wyraźnie dominujący wzorzec.

Samotność polityczna

W analizie Style życia i porządek klasowy w Polsce Karol Templewicz dotyka problematyki stosunku klasy ludowej z obszarów wiejskich do zwierząt. Autor zwraca uwagę, że mieszkańcy miast i członkowie klasy średniej przypisują wiejskim właścicielom zwierząt i rolniczej klasie ludowej okrutne traktowanie lub bezemocjonalny stosunek do zwierząt. Z badań Templewicza wynikają przeciwne wnioski, a przypisywane rolniczej klasie ludowej podejście wpisuje się w ogólnie negatywny zbiór stereotypów, jakie pokutują wśród mieszkańców miast i klasy średniej.

Znalezione przeze mnie statystyki również nie potwierdzają przekonań o okrutnych chłopach męczących psy i traktujących je instrumentalnie. Templewicz wspomina o wiejskiej klasie ludowej, która różni się od miejskiej bardziej swobodnym podejściem do zwierząt, niechęcią do ich tresury i kontroli. Wytrenowany, zdominowany i podporządkowany pies jest według autora badań dumą raczej klasy średniej. Na wsi pies ma przede wszystkim albo pilnować domu, albo dostarczać rozrywki.

Pies miejski

Biorąc pod uwagę statystyki popularności psich ras, można śmiało założyć, że wesołego pieska chce mieć nie tylko klasa ludowa i że jest on co najmniej równie popularny w miastach.

Po pierwsze, decyzja o posiadaniu i wyborze psa uzależniana jest często od metrażu, jakim dysponujemy – w kawalerce rozsądniej jest trzymać yorka niż mastifa. Ludzie w miastach nie mają prywatnych podwórek, na które mogą swobodnie wypuścić pupila, często natomiast pracują poza domem i poświęcają sporo czasu na dojazdy do pracy. Wybierają więc raczej psy, których chowanie nie wymaga ogromnych nakładów czasu i miejsca. Border collie potrzebuje kilku godzin aktywności dziennie, zabiegany mieszczuch wybierze więc raczej maltańczyka albo mopsa, którym wystarczą (w ocenie właściciela) trzy krótkie spacery dziennie.

Pies na ciężkie czasy

Rok 2020 i okres pandemii był wyjątkowy, również jeśli chodzi o psy. Ludzie masowo zabierali je ze schronisk i wykupywali na pniu nawet najmniej atrakcyjne mioty w hodowlach. W kwartalniku Związku Kynologicznego w poświęconym temu zjawisku artykule Covidowe dzieci hodowcy wspominają, że ostatni raz taką sytuację pamiętają z czasów stanu wojennego – wtedy też ludzie dosłownie rzucili się na psy i brali wszystkie, jakie były.

Powodów takiej sytuacji jest kilka. Po pierwsze, wspomina się o ograniczeniu swobody poruszania się w trakcie lockdownu, które naturalnie nie dotyczyło właścicieli psów. Podobne zjawisko zaobserwowano w innych krajach, gdzie ograniczenia były nawet dotkliwsze niż u nas. Piesek zaczął być postrzegany jako przepustka do wolności.

Podkreślano też ograniczenie do zera możliwości rekreacji – nie tylko zamknięto siłownie i baseny, ale momentami niedostępne były nawet parki i lasy. Znowu, bycie właścicielem psa oznaczało, że można było swobodnie zażywać ruchu. Nawet kiedy pojawiły się zalecenia dotyczące spacerów z czworonogami, można było śmiało uznać, że służby mają ważniejsze rzeczy do roboty niż mierzenie odległości, jaką przebyliśmy z psem od miejsca zamieszkania, i sprawdzanie, czy przypadkiem spacer nie trwa za długo. W razie czego wystarczyłoby powiedzieć, że przecież Maksiu jeszcze nie zrobił kupy – znajdźcie mi stróża prawa odpornego na taką argumentację.

Karmiąc zwierzęta, rzadko kierujemy się wiedzą. Jaś Kapela rozmawia z dr Karoliną Hołdą

Podkreślano również, że ludzie decydowali się na psy, bo spędzali dużo więcej czasu w domu. Faktycznie, w rodzinie, w której wszyscy pracują lub chodzą do szkoły, etap szczenięcy to trudna sprawa, w momencie kiedy domownicy byli na miejscu, łatwiej było ogarnąć pierwsze miesiące życia, w których pieski wyjątkowo często muszą wychodzić na podwórko i potrzebują dużo uwagi.

Spore znaczenie miał na pewno aspekt psychologiczny – w trakcie lockdownów i pandemii mocno wzrósł poziom stresu, statystyki pokazują, że szczególnie ciężko zniosły ten czas dzieci i młodzież – dla nich, ale też dla zestresowanych dorosłych posiadanie psa, który nie tylko rozwesela, ale też dostarcza bodźców i rozładowuje napięcie, było na wagę złota.

Wspomniane przeze mnie wcześniej statystyki wyszukiwań wskazują, że w 2020 roku najpopularniejsze były niewielkie czworonogi, co mogłoby sugerować, że aspekt rekreacyjny nie był wcale tak ważny jak ten drugi, emocjonalny.

Pies damski i męski

Niewiele znajdziemy danych odzwierciedlających różnice w stosunku kobiet i mężczyzn do psów. Jeśli istnieją, wynika z nich, że kobiety przywiązują większą wagę do zdrowego i świadomego żywienia swoich czworonogów. Różnice znajdą się też w deklarowanym stosunku emocjonalnym do psów: 71 proc. kobiet mówi, że liczy na ich bezinteresowną miłość, podczas gdy wśród mężczyzn odsetek takich deklaracji wynosi 58 proc. O ile dbałość o zdrowie członków rodzin i odpowiedzialne żywienie jest w Polsce zdecydowanie domeną kobiet – i na pewno stąd wynika różnica w podejściu do żywienia – o tyle różnica w podejściu emocjonalnym może istnieć jedynie na poziomie deklaratywnym: mężczyźni w naszej kulturze po prostu mniej chętnie mówią o swoich potrzebach emocjonalnych.

Pies handlowo-usługowy

Na to, jak zmienia się stosunek do psów – z użytkowego na bardziej świadomy i troskliwy, wskazują też stale rosnące wydatki na psy i stabilny wzrost branży zoologicznej (w Polsce wyższy niż w innych krajach europejskich). Za ogromną część zysków branży odpowiada handel karmami dla psów. Na przykładzie rozwoju tej gałęzi branży zoologicznej widać, że świadome żywienie psów to podstawa troski o zwierzaka. Z drugiej strony, rosną też obroty innych działów – psich zabawek, gadżetów edukacyjnych, a nawet suplementów diety.

Wskazuje się, że coraz droższe karmy to nie tylko wybór podyktowany rosnącą świadomością na temat psiego żywienia i odchodzeniem od tradycyjnego (ale, jak twierdzą eksperci, szkodliwego dla pupili) karmienia psów resztkami ze stołu. Gotowa karma jest też łatwiejsza i szybsza w przygotowaniu, co ma niemałe znaczenie dla zapracowanych Polaków. W ślad za większym zainteresowaniem humanitarną hodowlą zwierząt Polacy chętniej wybierają karmy od producentów przywiązujących wagę do warunków hodowli i uboju zwierząt. Rynek karm rośnie, producenci nieustannie starają się wypełniać nisze, ale też wymyślać nowe potrzeby dla właścicieli psów, którzy chcieliby przychylić nieba swoim pupilom. Z ciekawością przeglądałam na przykład oferty cateringu dietetycznego dla psów – wasz czworonóg też może być na diecie pudełkowej.

Coraz częściej można przeczytać o ubezpieczeniach zdrowotnych dla psów, a nawet, na razie w kontekście zagranicy, benefitach dla piesków czy urlopach przyznawanych na okoliczność choroby zwierzaka, oferowanych przez zagranicznych pracodawców. Skoro przyszli do nas psi fryzjerzy, manikiurzyści, dentyści, psi fizjoterapeuci, restauracje z daniami dla psów, zajęcia z psiej jogi, psie myjnie i psie przedszkola, nic nie wskazuje, żeby prędzej czy później nie pojawiły się benefity w postaci karty Multidog i pakiety prywatnej opieki weterynaryjnej.

Pieski będą dla nas tylko ważniejsze. Rosnąca liczba singli będzie do nich coraz mocniej przywiązana, a troszczące się o rozwój maluchów rodziny będą coraz chętniej stawiały na rozwój nie tylko dzieci, ale też ich czworonożnego rodzeństwa.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Joanna Jędrusik
Joanna Jędrusik
Kulturoznawczyni, napisała „50 twarzy Tindera” i „Pieprzenie i wanilia”
Kulturoznawczyni, przez lata na etacie w korpo. Prowadzi fanpejdż Swipe me to the end of love. Lubi Balzaca i gry komputerowe. Autorka książek „50 twarzy Tindera” i „Pieprzenie i wanilia”, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij