Świat

Žižek: Jak powiedzieć „cancel culture” po niemiecku?

Pogłębia się rozdźwięk między tym, co o wojnie w Gazie mówią oficjalne media, a tym, co myśli opinia publiczna na Zachodzie. Jeżeli wśród zwykłych ludzi nastąpi wybuch niezadowolenia, przyjmie on postać antysemityzmu.

Jest kwiecień 2024 roku, a my już mamy poważnego kandydata do tytułu zdjęcia roku: 12 kwietnia interwencja niemieckiej policji przerwała Kongres Palestyński, który miał odbyć się w Berlinie. Wśród aresztowanych znalazł się Udi Raz, gorliwy Żyd w czerwonej jarmułce. Na zdjęciu zrobionym podczas aresztowania wyraźnie widać agresywnie uśmiechniętych policjantów wlokących tegoż Żyda. Czy komuś jeszcze skojarzyło się to z tym, co miało regularnie miejsce w Niemczech w latach 30. ubiegłego wieku?

W Niemczech wśród osób, które dotykają skutki trwającej obecnie walki z antysemityzmem, około 30 proc. stanowią Żydzi. Sam Kongres Palestyński zrodził się jako wspólna inicjatywa berlińskiej organizacji Jüdische Stimme für Gerechten Frieden in Nahost (Żydowski Głos na rzecz Sprawiedliwego Pokoju na Bliskim Wschodzie) i DiEM25, którego czołową postacią jest Janis Warufakis.

Warufakis: Cały niemiecki system polityczny postanowił nie dopuścić do rozmowy o Palestynie

Nie dziwi zatem, że po interwencji policji niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nałożyło na Warufakisa nie tylko zakaz wjazdu do Niemiec, ale całkowity zakaz działalności politycznej i zdalnego udziału w jakichkolwiek wydarzeniach politycznych w tym kraju. Warufakis ma pełne prawo twierdzić, że wystosowując taki zakaz, władze niemieckie przekroczyły granice autorytaryzmu.

Wszystkie partie, w tym Zieloni i Die Linke, poparły decyzję ministerstwa, pokazując w pełnej krasie siłę nowej antyantysemickiej kultury unieważniania. Podobne sytuacje mają miejsce również w USA (znana politolożka Jodi Dean została na przykład zmuszona do wzięcia urlopu przez władze Hobart and William Smith College w stanie Nowy Jork za opublikowany przez nią esej analizujący potencjały emancypacyjne ataku Hamasu z 7 października), jednak Niemcy nadal stanowią ekstremalny przykład zawłaszczania cancel culture przez establishment.

Aby rozwiać wszelkie podejrzenia wobec antysemickiego potencjału wystąpienia Warufakisa, wystarczy je po prostu przeczytać. Jednoznacznie potępia w nim wszelkie przejawy antysemityzmu i domaga się jedynie mierzenia tą samą miarą obu stron konfliktu, czyli zaprzestania stosowania oczywistych podwójnych standardów.

13 kwietnia telewizja CNN doniosła, że „setki izraelskich osadników otoczyło palestyńskie wioski i zaatakowało mieszkańców na okupowanym Zachodnim Brzegu po tym, jak znaleziono zwłoki zaginionego chłopca z osiedla”. Nazwijmy te ataki po imieniu: linczowanie przez tłum zamiast normalnego dochodzenia policji, gdzie Siły Obronne Izraela przyglądają się tylko, jak osadnicy wykonują za nie całą brudną robotę. Czy ktoś jest w stanie choćby wyobrazić sobie reakcję oświeconego Zachodu, gdyby to setki Palestyńczyków zaatakowały izraelskie osiedla po zaginięciu jakiegoś małego Palestyńczyka?

Žižek: Gentryfikacja Gazy i mroki oświecenia

Kolejny przykład: 18 stycznia bieżącego roku premier Netanjahu odrzucił projekt Państwa Palestyny, deklarując, że Izrael przejmie cały okupowany przez siebie obecnie region: „Dlatego pragnę podkreślić, że w jakichkolwiek uzgodnieniach w przyszłości to Państwo Izrael będzie sprawować kontrolę nad całym tym obszarem, od rzeki do morza”.

Użyte przez niego sformułowanie „od rzeki do morza” od trzech miesięcy jest przedmiotem szczególnej kontrowersji. Kiedy Palestyńczycy lub ktokolwiek z lewicy używa tego zwrotu, domagając się wolnej Palestyny, jak w popularnym okrzyku: „Wolna Palestyna od rzeki do morza”, prawica bez skrupułów przekonuje, że tak naprawdę jest to wezwanie do wymordowania wszystkich Żydów w Izraelu. Teraz hasło, które wcześniej uznano za nawoływanie do ludobójstwa, głosi sam Netanjahu.

Jeszcze w styczniu pisałem, że zwrot „od rzeki do morza” obecnie jest zawłaszczany przez Izrael. Przywołałem ten zwrot, oskarżając Izrael o to, co faktycznie robi i planuje, a do czego nie chciał się publicznie przyznać. A teraz, w ustach samego premiera Izraela, należy uznać to sformułowanie za jednoznaczny przykład publicznego braku wszelkiej przyzwoitości w naszym dyskursie politycznym. I tak dalej.

2 kwietnia 2024 roku Netanjahu stwierdził, że śmierć siedmiorga pracowników organizacji humanitarnej w Gazie to „tragiczny przypadek, kiedy nasze siły nieumyślnie zaatakowały niewinnych ludzi”. Czy zatem kiedy w Gazie giną tysiące palestyńskich dzieci, nie mamy do czynienia z tragicznym przypadkiem, w którym „nasze siły nieumyślnie zaatakowały niewinnych ludzi”?

Śmierć polskiego wolontariusza w Gazie: punkt zwrotny?

Jednak teraz szydło powoli zaczyna wychodzić z worka. Do niedawna Izrael udawał, że przestrzega dwóch zasad. Pierwsza mówi, że krytyka izraelskiej polityki państwowej jest dopuszczalna, ale niedopuszczalny jest antysemityzm. Druga, że bomby zrzucane na Gazę są wymierzone w Hamas, który terroryzuje zwykłych Palestyńczyków, nie są natomiast wymierzone w mieszkańców Gazy. Jednak to rozróżnienie zaczyna się zacierać. Netanjahu otwarcie przyznał w kilku wywiadach, że obecnie, kiedy otwarty antysemityzm jest zakazany, zastępuje go krytyka Izraela.

Co więcej, wysoko postawieni urzędnicy Izraela coraz częściej i coraz wyraźniej twierdzą, że pod wpływem ideologii Hamasu znajduje się cała Gaza. Bezkompromisowy minister Smotricz obstaje, że ponad 70 proc. Izraelczyków popiera koncepcję „zachęcania do dobrowolnej imigracji”, ponieważ „co rano budzą się [w Gazie] dwa miliony ludzi, którzy pragną zniszczyć Państwo Izrael” – dlatego każdego z nich należy traktować jako potencjalnego wroga. (I czy nie tu należy upatrywać przyczyn masowych bombardowań Gazy przez izraelskie wojsko?)

Nie ulega wątpliwości, że Zachodni Brzeg jest następny na liście. Dlatego tak często powtarzany argument, że „Izraelowi nigdy tak naprawdę nie uda się unicestwić Hamasu”, jest zwyczajnie głupi i nietrafiony: właściwym celem wojny z punktu widzenia Izraela jest pełne zintegrowanie Gazy i Zachodniego Brzegu tak, by powstał Wielki Izrael, rozciągający się od rzeki aż po morze. Im zatem większym zagrożeniem pozostaje Hamas, tym bardziej uzasadnione są izraelskie interwencje wojskowe.

Jeżeli po zniszczeniu większości budynków i całej infrastruktury w Gazie Izrael przystanie na zawieszenie broni, niewątpliwie zostanie to uznane za przejaw samodyscypliny i powściągliwości ze strony rządu Netanjahu. Podobnie, jeżeli Izrael nie zareaguje mocniej niż dotąd na irański atak dronów. Zostanie uznany za umiarkowaną siłę, zapobiegającą wojnie na dużą skalę na Bliskim Wschodzie. A więc dalej, proszę bardzo, niech kończy to, co zaczął w Gazie!

(Nawiasem mówiąc, powinniśmy za wszelką cenę unikać jakiegokolwiek solidaryzowania się z Iranem. Zwłaszcza teraz musimy pamiętać o tym, co wydarzyło się w Iranie ponad rok temu: ogromne zamieszki, które wybuchły po tym, jak Gwardia Rewolucyjna zabiła w areszcie Kurdyjkę, a protesty kobiet rozlały się na całe irańskie społeczeństwo, trzęsąc reżimem w posadach).

Za kobiety, za życie, za wolność. Protesty w Iranie przybierają na sile

Wielu komentatorów dostrzega coraz większy rozdźwięk między tym, co o wojnie w Gazie donoszą media państwowe, a opinią publiczną w wielu rozwiniętych krajach zachodnich, a także w niektórych krajach arabskich, takich jak Egipt, Jordania czy Maroko. Władze generalnie popierają Izrael, natomiast znaczna część opinii publicznej sympatyzuje z cierpiącymi w Gazie Palestyńczykami.

Dostrzegam tutaj pewne ryzyko. Jeżeli nastąpi wybuch niezadowolenia wśród zwykłych ludzi, przyjmie ono postać antysemityzmu. Dlatego kroki takie jak wyrzucenie Warufakisa z Niemiec należy również nazwać po imieniu: oto nowy, perfidny rozdział w historii antysemityzmu.

**
Copyright: Project Syndicate, 2024. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Slavoj Žižek
Slavoj Žižek
Filozof, marksista, krytyk kultury
Słoweński socjolog, filozof, marksista, psychoanalityk i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Ljubljanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Jego książka Revolution at the Gates (2002), której polskie wydanie pt. Rewolucja u bram ukazało się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w 2006 roku (drugie wydanie, 2007), wywołało najgłośniejszą w ostatnich latach debatę publiczną na temat zagranicznej książki wydanej w Polsce. Jest również autorem W obronie przegranych spraw (2009), Kruchego absolutu (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Zamknij