Świat

Nowe korzenie antysemityzmu

Slavoj Žižek

Dlaczego tak wiele młodych lewicujących osób na Zachodzie odmówiło wyrażenia solidarności z Izraelem po październikowym zamachu Hamasu?

„Żydów należy podzielić na dwie kategorie, syjonistów i zwolenników asymilacji” – pisał w 1935 roku Reinhard Heydrich, jeden z twórców Holokaustu. „Syjoniści wyznają ściśle rasową koncepcję i poprzez emigrację do Palestyny wspierają budowę własnego państwa żydowskiego. […] Towarzyszą im nasze najlepsze życzenia wraz z oficjalnym poparciem”[1].

Według kategorii proponowanych przez Heinricha stworzenie Państwa Izrael stanowiło zatem triumf syjonizmu nad dążeniem do asymilacji. Zarazem jednak komplikowało tradycyjne antysemickie postrzeganie Żydów jako ludzi pozbawionych korzeni. Taki był pogląd Martina Heideggera, kiedy w 1939 roku nawoływał do przeanalizowania „predyspozycji żydostwa do planetarnej przestępczości”[2]:

„Żydzi przez swój nadzwyczajny dar rachowania najdłużej już »żyją« według zasady rasowej [Rasseprinzip], i dlatego też najsilniej bronią się przed jej nieograniczonym zastosowaniem. Urządzenie hodowli rasowej nie wywodzi się z samego »życia«, lecz z ujarzmienia życia przez machinację. To, co ona napędza tym planowaniem, jest zupełnym odrasowieniem[3] narodów poprzez zaprzęgnięcie ich w równo wybudowane i równo wykrojone wyposażenia całego bytu. Odrasowienie idzie w parze z autoalienacją narodów – z utratą dziejów, tzn. z utratą obszarów rozstrzygnięć dla Bycia”.

Heidegger popierał Hitlera z przekonania

czytaj także

Heidegger popierał Hitlera z przekonania

Adam Soboczynski, Alexander Cammann

Za tymi sformułowaniami stoi filozoficzne przeciwstawienie pełni życia w konkretnym świecie oraz negacji duchowo-historycznego ugruntowania poprzez postrzeganie całej „zewnętrznej rzeczywistości” jako przedmiotu manipulacji i źródła zysków. Co jednak, gdy rzekomo pozbawiona korzeni kosmopolityczna grupa zaczyna korzenie zapuszczać? W przypadku syjonizmu, jak stwierdził w 2015 roku francuski filozof Alain Finkielkraut: „Żydzi obrali obecnie ścieżkę zakorzenienia”.

W tym stwierdzeniu łatwo wyłowić echo wyrażonego przez Heideggera przekonania, że wszelkie kluczowe i wielkie rzeczy wymagają ugruntowania w ojczyźnie „z krwi i ziemi”. Ironia polega na tym, że wyświechtane antysemickie hasła o braku zakorzenienia przywoływane są w celu uzasadnienia syjonizmu. Podczas gdy antysemityzm zarzuca Żydom, że są pozbawieni korzeni, syjonizm stara się tej rzekomej wadzie zaradzić.

Nie ma się zatem co dziwić, że tak wielu konserwatywnych antysemitów po dziś dzień zagorzale popiera ekspansję Izraela. Problem oczywiście polega na tym, że owa ekspansja, pod rządami izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, oznacza zasiedlenie i aneksję Zachodniego Brzegu Jordanu – zapuszczanie korzeni w miejscu od setek lat zamieszkanym przez innych ludzi.

Podobny problem pojawia się w związku z rozbieżnymi interpretacjami tradycyjnego żydowskiego powiedzenia „Na przyszły rok w Jerozolimie!”, które pada na zakończenie sederu (obrzędowego posiłku spożywanego na początku święta Paschy). Jak wyjaśnia Dara Lind w artykule dla Vox:

„Wielu Żydów mocno przekonanych o wadze państwa żydowskiego postrzega »Na przyszły rok w Jerozolimie!« jako wyraz potrzeby bronienia Jerozolimy i Izraela w ich obecnym kształcie. Inni myślą o wspominanej podczas sederu »Jerozolimie« jako o ideale tego, czym Jerozolima i Izrael mogłyby być – dla nich, »Na przyszły rok w Jerozolimie!« jest modlitwą o to, aby Izrael stał się bliższy tego ideału. »Jerozolima« może być także po prostu ogólnym symbolem pewnej utopii, zaś »Na przyszły rok w Jerozolimie!« – postanowieniem o przyszłorocznych staraniach o pokój na Ziemi”.

Gebert: Zamordowana szansa na pokój

Wymienione wersje odtwarzają transcendentną i empiryczną dwojakość. „Jerozolima” jest bądź to abstrakcyjnym duchowym miejscem zbawienia, bądź rzeczywistym miastem, wypełnionym ludźmi, budynkami i religijnymi zabytkami. Nie dziwi zatem, że niektórzy muzułmańscy fundamentaliści przychylają się do poglądu „transcendentalistów”, dla których wielbienie rzeczywistego miasta jest bluźnierstwem. W połowie pierwszej dekady XXI wieku ówczesny prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad zorganizował konferencję, podczas której nawoływano do unicestwienia Państwa Izrael, a na której goszczono kilku zaprzyjaźnionych rabinów „transcendentalistów”. Było to odwrócenie poglądu Heydricha: Żydzi wśród nas są w porządku, to Państwo Izrael jest nie do przyjęcia.

Istnieje jednak trzecia, na wskroś niebezpieczna wykładnia powiedzenia „Na przyszły rok w Jerozolimie!”, stanowiąca syntezę dwóch wymienionych wcześniej. Ci, którzy ją wyznają, mówią: „Teraz, gdy mamy już Jerozolimę, możemy w przyszłym roku zburzyć palestyńskie zabudowania i odbudować biblijną Świątynię w miejscu, w którym teraz stoi meczet Al-Aksa”. Walka o Jerozolimę staje się w ten sposób działaniem uświęconym. Nawet popełniana przy okazji zbrodnia nie obciąża winą jej sprawców (w ich własnych oczach), jako że oto tworzą oni nowy, prawomocny porządek. To jak w tym starym dowcipie, w którym wieśniacy chwalili się, że już nie ma wśród nich kanibali, bo „ostatniego zjedli wczoraj”.

Postawmy jednak sprawę jasno. Wykorzystując to, że Żydzi byli ofiarami, do uzasadniania ekspansji, Izraelczycy opowiadający się za aneksją cynicznie eksploatują pamięć o Holokauście. Ci zaś, którzy wyrażają bezwarunkowe poparcie dla Izraela, wspierają także obecny izraelski rząd, zwalczający liberalną opozycję, przeciwną osadnictwu i ekspansji. A jednak to właśnie ów ekspansjonizm jest głównym źródłem antysemityzmu we współczesnym świecie.

Pośród krajów wyrażających pełne poparcie dla Izraela są Niemcy, gdzie wiele osób z prawicy ostrzega przed „importowanym antysemityzmem”. Założenie jest takie, że jakakolwiek nowa fala antysemityzmu w Niemczech nie jest zjawiskiem niemieckim, ale wynikiem muzułmańskiej imigracji. Dlaczego zatem tak wiele młodych lewicujących osób na Zachodzie odmówiło wyrażenia solidarności z Izraelem po październikowym zamachu Hamasu? Dlaczego wśród młodych Amerykanów krąży na TikToku List do Ameryki Osamy bin Ladena?

Powiedzenie, że po prostu sympatyzują z Hamasem, to pójście na łatwiznę. Tym, co łączy wiele osób uczestniczących w propalestyńskich manifestacjach, jest szerszy ogląd tego, jak polityka zagraniczna i aparat wojskowy Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników na Zachodzie podporządkowane są Wielkiemu Kapitałowi i wyzyskiwaniu przez niego reszty świata. Niekiedy zaledwie cieniuteńka linia rozgranicza szczere rozczarowanie kapitalizmem od „antykapitalistycznego” populizmu pokroju tego, jaki wyraża list Bin Ladena.

Žižek: Czy antykapitalizm jest antysemicki?

Wielu liberałów poparło Izrael, jednocześnie wyrażając zaniepokojenie liczbą ludności cywilnej – zwłaszcza dzieci – zabijanych w Gazie. Rośnie współczucie dla Palestyńczyków jako ofiar, a także coraz wyraźniej uznaje się ich prawo do stawiania oporu ekspansjonistycznym zakusom. Jakże jednak mogą stawiać opór, nie stając się antysemitami? Oto pytanie, na które jak dotąd odpowiedzą jest jedynie cisza i zażenowanie.

**
[1] Höhne Heinz, Zakon Trupiej Czaszki, w przekładzie Sławomira Kędzierskiego, wydawnictwo Wołoszański 2006, s. 300.

[2] Peter Trawny, Heidegger i mit spisku żydowskiego, w przekładzie Wawrzyna Warkockiego, PWN 2017, s. 77.

Copyright: Project Syndicate, 2023. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Slavoj Žižek
Slavoj Žižek
Filozof, marksista, krytyk kultury
Słoweński socjolog, filozof, marksista, psychoanalityk i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Ljubljanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Jego książka Revolution at the Gates (2002), której polskie wydanie pt. Rewolucja u bram ukazało się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w 2006 roku (drugie wydanie, 2007), wywołało najgłośniejszą w ostatnich latach debatę publiczną na temat zagranicznej książki wydanej w Polsce. Jest również autorem W obronie przegranych spraw (2009), Kruchego absolutu (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Zamknij