Świat

Futbol bez Czerwonoskórych

Fot. C Watts/Flickr.com

Po trwających niemal pół wieku naciskach drużyna futbolu amerykańskiego Washington Redskins zdecydowała się porzucić rasistowską nazwę i w tym sezonie funkcjonuje jako Washington Football Team. Pozostaje mieć nadzieję, że to początek zmian i inne profesjonalne kluby w USA, bezmyślnie nawiązujące do dziedzictwa rdzennych Amerykanów, pójdą jej śladem.

W pierwszym odcinku 18. sezonu serialu South Park Cartman i reszta postanawiają nadać swojemu start-upowi nazwę noszoną przez jedną z drużyn występujących w lidze futbolu amerykańskiego, Washington Redskins. Wybór to nieprzypadkowy, chociaż firma chłopaków ma tyle wspólnego z klubem ze stolicy USA, co on sam z rdzennymi Amerykanami. W jednej ze scen animowana wersja prawdziwego właściciela Redskins, Dana Snydera, zjawia się w biurze Cartmana i z wściekłością żąda, by ten zmienił nazwę firmy, ponieważ ta uwłacza drużynie Snydera. Cartman deklaruje, że nazywając firmę „Washington Redskins”, kierował nim prawdziwy szacunek dla klubu i tego, co ten reprezentuje.

Żart polega na tym, że dokładnie takiej argumentacji używał sam Snyder, kiedy przez lata proszono go, by zmienił nazwę drużyny. Biały biznesmen pozostawał na stanowisku, że słowo redskins (czerwonoskórzy) symbolizuje ponad 80 lat tradycji – drużynę założono w 1932 roku – a także siłę, odwagę, dumę i szacunek. To samo słowo Oxford English Dictionary definiuje jako „bardzo obraźliwe” w stosunku do rdzennych Amerykanów. Redskin oznaczał nic innego jak skalp, niezbędny do uzyskania nagrody za zabójstwo rdzennego Amerykanina.

Argumentacja Snydera wygląda jeszcze żałośniej w świetle artykułu, który niedawno ukazał się na łamach „The Washington Post”, eksponującego toksyczne środowisko wokół klubu. Piętnaście kobiet oskarżyło Redskins o przyzwalanie na molestowanie seksualne i mobbing. Sam Snyder regularnie poniżał pracowników, tworząc atmosferę wzajemnej wrogości między nimi. Już parę lat temu New York Times” pisał o tym, jak cheerleaderki drużyny były zmuszane do pozowania nago i flirtowania z ekskluzywnymi kibicami.

Trump: „NBA to organizacja polityczna, ich protesty zniszczą koszykówkę”. W amerykańskim sporcie wrze, i to bezprecedensowo

Obydwa skandale powinny wstrząsnąć klubem, mówimy jednak o lidze, w której to właściciele dyktują warunki gry komisarzowi oraz miastom, w których występują ich drużyny. Jeśli miasto nie chce wyłożyć pieniędzy na nowy stadion – gdzie to klub będzie czerpał zyski z odbywających się tam imprez – po prostu zabierają zabawki i przenoszą się gdzie indziej.

W tym sezonie jednak udało się osiągnąć małe zwycięstwo i Washington Redskins są już częścią niechlubnej przeszłości National Football League. Jeśli na podobny krok zdecydują się grający w tej samej lidze Kansas City Chiefs, Chicago Blackhawks z NHL oraz Cleveland Indians i Atlanta Braves z MLB, będzie można mówić o ogromnym sukcesie.

Waszyngtońska drużyna futbolu amerykańskiego

Przed obecnym sezonem Snyder zdecydował się jednak zrezygnować z nazwy „Redskins” na rzecz dużo prostszej: „Washington Football Team”. To oczywiście nazwa tymczasowa, do czasu aż Snyder i główni sponsorzy nie wymyślą czegoś lepszego. Do zmiany doszło właśnie dzięki naciskom części z nich: FedExu, PepsiCo, Nike i Bank of America. Strata tego pierwszego okazałaby się szczególnie bolesna dla Snydera – FedEx podpisał z drużyną wart 8 milionów dolarów rocznie kontrakt za możliwość reklamowania się drużyny na stadionie. Z tego samego stadionu usunięto wszelkie nawiązania do pierwszego właściciela drużyny, George’a Prestona Marshalla, który jedynie pod presją ze strony rządu zdecydował się podpisać kontrakt z czarnoskórym zawodnikiem. Redskins byli ostatnią drużyną w NFL składającą się jedynie z białych graczy.

W jakim stopniu to szczere zachowanie ze strony Snydera, a jak bardzo gra pod publiczkę i chęć przykrycia ostatniego skandalu – trudno powiedzieć. Podobnie nie łatwo ocenić progresywny ruch, jakim jest zatrudnienie pierwszego w historii ligi Afroamerykanina na stanowisku prezydenta klubu. Został nim 38-letni były running back, Jason Wright. Jego zadaniem ma być transformacja drużyny, która stała się jedną z najgorszych w lidze.

Co prawda za 800 milionów dolarów Snyder nabywał drużynę, która od sześciu lat nie zagrała w playoffs, ale od tego momentu – czyli 1999 roku – pojawiła się w rozgrywkach posezonowych jedynie pięć razy. Trudno tylko jego obwiniać za rozpad drużyny, która w latach 80. i na początku 90. trzykrotnie wygrywała Super Bowl, jednak oczyszczanie go z odpowiedzialności również byłoby błędem. To Snyder odpowiedzialny jest za wspomniane wyżej skandale czy ciągłą rotację trenerów, która wskazywała na brak długofalowego planu dotyczącego przyszłości klubu.

Symbole i maskotki

Sukcesy i porażki drużyny nie miały żadnego związku z dziedzictwem rdzennych Amerykanów, którzy przez Snydera i fanów drużyny zostali relegowani do roli – w najlepszym wypadku – symboli, w najgorszym natomiast – maskotek. Ta percepcja rdzennych Amerykanów niczym się nie różni od tego, jak traktowali ich przybyli do Ameryki Europejczycy. Traktowani jako dzicy, mieli zostać „udomowieni” lub zabici, zależnie od swoich predyspozycji do tego pierwszego. Nawet jeśli to się udało, jak choćby w przypadku młodziutkiej Pocahontas, byli oni jedynie żywymi dowodami na wyższość „białej” kultury nad miejscową. Integracja nigdy nie była kompletna – trzeba było ich ujarzmić, kontrolować i, przede wszystkim, wykluczyć.

Dopiero od lat 60., za sprawą ruchu Red Power, głos rdzennych Amerykanów staje się coraz donioślejszy. Starcia białych z miejscowymi przestają być opisywane jako kolejne triumfy dzielnych pionierów, tylko raczej jako czystki etniczne i ludobójstwo. Więcej dowiadujemy się też o sportach, jakie uprawiali rdzenni Amerykanie oraz sportowcach z tej grupy etnicznej. Uhonorowaniem ich zajmują się ich potomkowie, a nie drużyny pokroju Redskins czy Indians.

Gdy kryzys się skończy, chciwość znowu narzuci swoje prawa

Skoro mowa o językowej opresji, tą właśnie jest funkcjonowanie flagowego sportu rdzennych Amerykanów pod nazwą nadaną mu przez francuskich misjonarzy – lacrosse. Brutalny i szybki, stanowił świetny trening przed walką dla młodych wojowników. Uczestnictwo w meczach kończyło się kontuzjami, a niekiedy nawet śmiercią. Z czasem oczywiście wprowadzono zasady i usystematyzowano grę, co uporządkowało panujący podczas rozgrywek chaos, nieunikniony, gdy w tego typu zawodach uczestniczyła jednocześnie nawet setka zawodników.

Wymazani z historii

Rdzennym Amerykaninem był także sportowiec uważany za najlepszego w historii kraju, Jim Thorpe. Thorpe zdobył dwa złote medale olimpijskie na igrzyskach w Sztokholmie w 1912 roku. Uprawiał również baseball, koszykówkę i futbol amerykański. Po powrocie ze Szwecji miał status bohatera narodowego, jednak odebrano mu medale, gdy wyszło na jaw, że Thorpe’owi zdarzało się występować za pieniądze, przez co stracił status amatora. Zhańbiony, wrócił do futbolu, który uprawiał aż do 41. roku życia. Zmarł w biedzie w 1953 roku, na rok przed uzyskaniem przez rdzennych Amerykanów praw wyborczych.

Kolumb, Indianie i postęp cywilizacji

czytaj także

Minęło jeszcze wiele lat, nim doczekali się oni realnej reprezentacji w kulturze popularnej. Zamiast rdzennych Amerykanów w ich role wcielali się Rock Hudson, Kirk Douglas czy Johnny Depp. W filmie biograficznym o Thorpie grał go Burt Lancaster. Podobnie jak nazwa „Redskins”, aktorzy stawali się nośnikami negatywnych stereotypów kojarzonych z rozkrzyczanymi, dzikimi Indianami znanymi z opowieści o bohaterskich kowbojach.

Narracja o czczeniu ich tradycji przez przywłaszczanie sobie niektórych jej elementów, jak pióropusze i barwy wojenne przybierane w dni meczowe, nie różni się niczym od odgrywania określonej roli przez aktora czy turysty, tylko odwiedzającego daną kulturę w wygodnym dla siebie momencie. Zmiana nazwy przez drużynę z Waszyngtonu pokazuje, że coraz więcej ludzi przestaje traktować rasę jak kostium. Szkoda tylko, że sprawa wymagała trwających 50 lat nacisków, a o wszystkim i tak zadecydowały pieniądze.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Muniowski
Łukasz Muniowski
Amerykanista
Adiunkt w Instytucie Literatury i Nowych Mediów na Uniwersytecie Szczecińskim. Autor i tłumacz książek o sporcie.
Zamknij