Świat

Mazzucato: Kapitalizm interesariuszy? Nie, to tylko mydlenie oczu

Pracownicy i pracownice, obywatele i obywatelki, związki zawodowe, zrzeszenia społecznościowe, instytucje państwowe i organizacje pozarządowe muszą mieć znaczący finansowy i polityczny udział w funkcjonowaniu gospodarki – pisze Mariana Mazzucato.

Tegoroczny list prezesa zarządu i CEO firmy BlackRock Larry’ego Finka rozszedł się po świecie biznesu szerokim echem. BlackRock to największe na świecie przedsiębiorstwo zarządzające aktywami. Fink – pisząc do dyrektorów wielkich korporacji, których aktywami jego firma zarządza w imieniu inwestorów – skorzystał z okazji, by opowiedzieć się za bardziej zrównoważoną ekologicznie, świadomą społecznie i zorientowaną na przyszłość postacią kapitalizmu, opartą na wartości tworzonej dla interesariuszy, a nie tylko dla udziałowców.

Apel Finka zdaje się długo oczekiwanym odejściem od dogmatów przyjętych w finansjerze. Jeśli jednak ma to być sygnał ideowego przebudzenia, jest on wciąż zdecydowanie za słaby. Wszystko to już słyszeliśmy i czytaliśmy, także w listach Finka z 2018 i 2019 roku oraz w okrzyczanym oświadczeniu wydanym przez stowarzyszenie lobbystów Business Roundtable, do którego spisania przyczynił się Fink. Zmieniło się jednak niewiele: głównie dlatego, że wizja roztaczana przez Finka i innych przywódców wielkich korporacji nie sięga radykalnych reform potrzebnych do przemiany kapitalizmu w interesie ludzi i ich planety.

Czy kapitalizm interesariuszy naprawdę wraca?

Promowana przez Finka wersja kapitalizmu interesariuszy opiera się na zręcznej pojęciowej manipulacji: jakikolwiek wzgląd na interesariuszy zależy bowiem od stałego strumienia zysków dla udziałowców. Wartość dla udziałowców pozostaje więc kwestią zasadniczą. Wartość dla interesariuszy to tylko środek do celu, mający w dłuższej perspektywie przynosić korzyść udziałowcom. Oznacza to zdradę wobec właściwych intencji kapitalizmu interesariuszy, czyli tworzenia wartości z korzyścią dla wszystkich.

Przyjrzyjmy się kwestii zmiany klimatu. Fink rozpatruje postęp w kategoriach finansowych: mówi, że zielone inwestycje osiągnęły już wartość 4 bilionów dolarów. Cel jednak nie powinien polegać tylko na tym, by inwestować kolejne biliony w zrównoważony rozwój, ale by demokratycznie decydować o przeznaczeniu tych bilionów – z udziałem interesariuszy – i finansować ambitne misje, takie jak wyeliminowanie emisji związków węgla na całym świecie. Faktyczną korzyść interesariuszy zmaksymalizowałaby gospodarka neutralna węglowo.

Aby takie misje motywowały do działań, nabierały rozpędu i nadawały gospodarce cel, trzeba znieść nierówności między interesariuszami a udziałowcami. W praktyce oznacza to wzmocnienie interesariuszy. Pracownicy i pracownice, obywatele i obywatelki, związki zawodowe, zrzeszenia społecznościowe, instytucje państwowe i organizacje pozarządowe muszą mieć znaczący finansowy i polityczny udział w funkcjonowaniu kapitalistycznej gospodarki.

Taka zmiana paradygmatu zaczyna się od uznania, że proces generowania wartości jest od samego początku – immanentnie – zbiorowy. Wartość wspólnie tworzą producentki i konsumentki, pracownicy i kierownicy, wynalazcy i urzędnicy, prawodawczynie i inwestorki. Nie wyskakuje ona z głów heroicznych przedsiębiorców, skłonnych do ryzyka kapitalistów czy korporacyjnych liderów – ale stanowi wynik organizacyjnych i instytucjonalnych układów, które umożliwiają współpracę tym wszystkim aktorom społecznym.

„Społeczna odpowiedzialność biznesu” wymaga społecznej kontroli

Wielkie innowacje – czy to techniczne, farmaceutyczne, czy energetyczne – generujące wartość dla korporacyjnych udziałowców najczęściej powstają wskutek inwestycji publicznych. Większość wynalazków składających się na obecną rewolucję farmaceutyczną sfinansowały ryzykowne, dokonane na wczesnym etapie inwestycje organizacji takich jak amerykańskie państwowe National Institutes of Health, które rocznie wkładają ponad 40 miliardów dolarów w różne inicjatywy na terenie Stanów Zjednoczonych.

Również rewolucja informatyczna nie dokonałaby się tak szybko bez inwestycji publicznych. Jak dowodziłam w Przedsiębiorczym państwie, wszystko, co sprawia, że nasze smartfony są „smart” – internet, GPS, ekrany dotykowe czy technologia leżąca u podstaw Siri – wzięło się ze strategicznych inwestycji publicznych.

Nikt nie wątpi, że innowacje w sektorze prywatnym również są istotne, zwłaszcza na późniejszych etapach, w fazie komercjalizacji. Chodzi raczej o to, dlaczego tylko sektor prywatny jest za swoje działania doceniany i dlaczego tylko jemu przypadają zyski. Dlaczego ceny leków nie odzwierciedlają pierwotnego wkładu sektora publicznego (nawet gdy rządy zastrzegają sobie prawo march-in, czyli zmuszenia firm farmaceutycznych do licencjonowania swoich produktów)? Dlaczego prawa o własności intelektualnej są tak surowe, że uniemożliwiają dzielenie się wiedzą?

Sutowski: Zapomniana rola państwa [o książce Mariany Mazzucato]

Częściowo dlatego, że porozumienie pomiędzy sektorem prywatnym a publicznym – określające szereg kwestii od własności prawnej po prywatność – działa przesadnie na korzyść biznesu. Co więcej, te same firmy, które skorzystały na innowacjach sfinansowanych z publicznych pieniędzy, teraz wkładają miliony dolarów w lobbing na rzecz regresywnych regulacji i polityki podatkowej, by zapewnić sobie jak największe zyski. Zrównoważenie tego nieproporcjonalnego wpływu będzie wymagać ambitnych nowych regulacji egzekwujących odpowiedzialność korporacyjną i transparentność – poczynając od reformy zasad składania sprawozdania wyników finansowych 10-K, obecnie pozwalających korporacjom Big Tech na przemilczanie dużej części swojej działalności.

Państwo nie jest jedynym interesariuszem w procesie współtworzenia wartości. Pracownicy też znacznie się do niego przyczyniają. Nie trzeba być marksistą, by dostrzegać, że praca (i przyroda) generują co najmniej tyle samo wartości co właściciele środków produkcji. Ostatecznie więc prawdziwy kapitalizm interesariuszy domaga się nowej umowy społecznej – wspartej nowym, globalnym konsensusem ekonomicznym – przedkładającej wartość publiczną nad zysk prywatny oraz kultywującej „ekosystem” tworzenia wartości. W tym duchu producent muzyczny Brian Eno przypisuje dzieło tworzenia muzyki nie geniuszowi, ale „sceniuszowi”: zbiorowym scenom muzycznym łączącym, karmiącym i inspirującym poszczególnych twórców.

Gospodarka działa tak samo. Jej zdrowy ekosystem obejmuje konkurencję pomiędzy przedsiębiorstwami – ale opiera się też na współpracy. Kwitnący ekosystem wymaga tego, by sektor prywatny, publiczny i trzeci działały razem, we wzajemnym partnerstwie, pielęgnując innowację i rozrost nowych przedsięwzięć.

Wielki Reset, czyli nadchodzą rządy korporacji

Pandemia COVID-19 przyniosła dwa przykłady stałych zagrożeń dla zdrowia tego ekosystemu. Pierwszym z nich był proces opracowania i produkcji szczepionek. Sześciu liderów wyścigu otrzymało około 12 miliardów dolarów z pieniędzy publicznych. Dlatego szczepionki są dobrem publicznym – choć wcale się ich tak nie traktuje. W kapitalizmie interesariuszy produkcja farmaceutyczna działałaby w sprawiedliwszej równowadze podejmowania ryzyka i otrzymywania nagród pomiędzy sektorem prywatnym a publicznym. Byłaby też nakierowana na umożliwianie globalnego dostępu do szczepionek.

Drugim przykładem jest dystrybucja funduszy ożywienia gospodarczego w dobie pandemii. Bailouty przedsiębiorstw dokonane przez wiele rządów świata powinny być obwarowane surowszymi warunkami. W przyszłości otrzymanie subsydiów publicznych powinno też zależeć od tego, czy beneficjenci obniżą emisje gazów cieplarnianych.

Dobre jest to, co przynosi pieniądze? Daleko tak nie zajedziemy

Jak na tak znaczne zainteresowanie, którym się cieszy, wizja kapitalizmu interesariuszy u Finka zbyt wąsko skupia się na wewnątrzorganizacyjnym zarządzaniu firmami. Nie odnosząc się wcale do szerszego krajobrazu instytucjonalnych związków pomiędzy różnymi domenami i sektorami społeczeństwa, Fink utrzymuje tradycyjnie ostry podział na interesariuszy i udziałowców.

Jakie są tego skutki? BlackRock to piąty co do wielkości udziałowiec amerykańskiej telewizji Fox News w czasie, gdy jej osobistości z ekranu otwarcie starają się podważyć demokrację i rządy prawa – najwyraźniej zapominając, że amerykański kapitalizm opiera się na tych dwóch ideach. Jacy udziałowcy na tym skorzystają?

**
Mariana Mazzucato wykłada ekonomię innowacji i wartości publicznych na University College London. Jest założycielką i członkinią zarządu Institute for Innovation and Public Purpose UCL. Jej najnowsza książka to Mission Economy: A Moonshot Guide to Changing Capitalism.

Copyright: Project Syndicate, 2022. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij