Gospodarka

Bailout tak, ale nie za darmo

Fot. Max LaRochelle/Unsplash

Państwa całego świata starają się złagodzić gospodarcze skutki pandemii COVID-19. To dobra okazja, by przeorientować gospodarkę na zrównoważony rozwój. Na szczęście wpływanie na zachowania sektora prywatnego za pomocą państwowych pieniędzy nie jest już tabu, lecz przejawem zdrowego rozsądku – piszą Mariana Mazzucato i Antonio Andreoni.

Kryzys związany z pandemią koronawirusa i nadchodząca recesja stwarzają doskonałą okazję, by ponownie przemyśleć rolę państwa, zwłaszcza jego związki z biznesem. Długo pokutujące założenie, że rząd jest tylko ciężarem dla gospodarki rynkowej, zostało już obalone. Znamy za to nowy fundament skutecznej polityki gospodarczej w epoce po koronawirusie: jest nim ustanowienie roli państwa jako „pierwszego inwestora”, a nie pożyczkodawcy ostatniej instancji.

A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys

Inwestycje publiczne na szczęście odżywają. Stany Zjednoczone zdecydowały o wprowadzeniu pakietu środków stymulacyjnych i zapomogowych o wartości 3 bilionów dolarów, Unia Europejska ma realizować plan odbudowy gospodarczej wart 750 miliardów euro, a Japonia zorganizowała dodatkowy bilion dolarów w ramach pomocy dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.

Do tego jednak, by inwestycje stworzyły zdrowszą, bardziej wytrzymałą i wydajną gospodarkę, pieniądze nie wystarczą. Władze państwowe muszą też odzyskać swoją możliwość rozpisywania, wprowadzania w życie i egzekwowania pewnych warunków stawianych beneficjentom pomocy, tak by sektor prywatny zaczął sprzyjać wzrostowi gospodarczemu, który włączy więcej ludzi i będzie bardziej zrównoważony.

Wsparcie rządów dla korporacji (bailout – red.) przybiera różne postacie: subwencje, ulgi podatkowe oraz kredyty na preferencyjnych warunkach lub gwarantowane przez rząd, nie wspominając już o wielkiej roli banków centralnych, którym zdarza się masowo wykupywać korporacyjne obligacje. Taka pomoc powinna jednak nieść ze sobą pewne zobowiązania, np. wymóg, by firmy realizowały cele zmniejszenia emisji dwutlenku węgla albo traktowały swoich pracowników z godnością (zarówno w kontekście płac, jak i warunków w miejscu pracy). Na szczęście nawet środowiska biznesowe zaczynają – między innymi dzięki tekstom w „Financial Times” – rozumieć korzyści płynące z tak uwarunkowanej pomocy, przez co taka forma interwencji państwowej przestaje być tabu.

Jest też kilka gotowych przykładów. Dania i Francja odmawiają pomocy firmom z siedzibami w państwach uznanych przez Unię Europejską za raje podatkowe, a także zakazują dużym odbiorcom pomocy wypłacania dywidend i odkupowania własnych akcji aż do roku 2021. W Stanach Zjednoczonych senator Elizabeth Warren wzywa do ustanowienia restrykcyjnych warunków dla bailoutów, w tym podwyższenia płacy minimalnej, wprowadzenia przedstawicielstwa pracowników w radach nadzorczych korporacji i długotrwałych ograniczeń dywidend, odkupowania akcji i premii dla zarządu. Z kolej Bank Anglii naciska na tymczasowe moratorium na dywidendy i odkupowanie akcji.

Płacisz podatki na Seszelach? To tam szukaj pomocy

Te zalecenia nie są przejawem centralnego planowania gospodarki. Nakładanie ograniczeń pomoże za to strategicznie rozmieszczać zasoby finansowe, zapewniając ich efektywne inwestowanie i chroniąc przed dostaniem się w ręce niewielkich, spekulanckich grup interesów. To tym istotniejsze, że wiele sektorów gospodarki, które najbardziej potrzebują bailoutów, to jednocześnie te najbardziej strategiczne, jak lotnictwo czy motoryzacja. I tak na przykład Stany Zjednoczone swojej branży lotniczej udzieliły nawet 46 miliardów dolarów kredytów i zabezpieczeń pod warunkiem, że firmy otrzymujące pomoc utrzymają zatrudnienie 90 procent siły roboczej, obetną wynagrodzenia zarządów i zrezygnują z outsourcingu oraz offshoringu. Z kolei Austria nałożyła na bailouty firm branży lotniczej warunek przyjęcia celów klimatycznych. Francja wprowadziła także pięcioletni plan ograniczenia emisji dwutlenku węgla w kraju.

Wiele państw nie może również pozwolić sobie na upadek miejscowego przemysłu motoryzacyjnego. I w tym przypadku bailouty postrzegane są jako okazja do stymulacji postępów w eliminowaniu śladu węglowego pozostawianego przez ten sektor. Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił niedawno: „Musimy tę branżę nie tylko ratować, lecz także ją przeobrazić”. Jego rząd udzielił sektorowi motoryzacji kredytów na łączną sumę 8 miliardów euro, ale pod warunkiem, że do roku 2025 zostanie wyprodukowany milion samochodów korzystających z ekologicznie czystej energii. Renault, które dostało 5 miliardów euro, musi ponadto utrzymać dwie najważniejsze fabryki na terenie Francji i wziąć udział we francusko-niemieckim projekcie produkcji nowego typu akumulatorów. Jako większościowy udziałowiec Renaulta, rząd francuski będzie mógł egzekwować przestrzeganie tych warunków zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz firmy.

W niektórych przypadkach władze poszły jeszcze dalej i zaczęły zmieniać modele własności firm. Niemcy i Francja odpowiednio nabywają i zwiększają udziały państwa w liniach lotniczych, powołując się na konieczność zabezpieczenia infrastruktury strategicznej dla państwa.

Niestety zdarzają się też antyprzykłady. We Włoszech bailout przemysłu motoryzacyjnego rozegrał się zupełnie inaczej niż we Francji. Grupa Fiat Chrysler Automobiles przekonała rząd włoski – który w przeszłości już wielokrotnie przekazywał Fiatowi pokaźne subsydia – by udzielił jej spółce zależnej FCA Italy gwarantowanej pożyczki w wysokości 6,3 miliarda euro bez praktycznie żadnych dających się wyegzekwować zastrzeżeń. Zresztą do końca tego roku FCA Italy ma się połączyć z francuską Grupą PSA, a sama FCA nie jest już nawet włoską firmą. Powstała w 2014 roku w wyniku fuzji Fiata i Chryslera, adres oficjalny ma w Holandii, natomiast siedzibę finansową – w Londynie. Co gorsza, firma znana jest z tego, że od dawna nie wywiązuje się ze zobowiązań do inwestycji we Włoszech. W efekcie państwo to przestaje się liczyć na świecie jako producent pojazdów, zarówno pod względem liczby samochodów zjeżdżających z taśmy, jak i nadążania z przejściem na napęd elektryczny.

Sawulski: Pandemia stwarza szansę na nowy ład podatkowy [podcast]

Są też inne niedobre przykłady, kiedy duże firmy i całe branże skorzystały ze swojej przewagi negocjacyjnej, wynikającej z monopolu czy dominacji na rynku, by prowadzić lobbing przeciwko obwarowaniu pomocy państwa warunkami. Inne nadużywały wsparcia banków centralnych, z którym zazwyczaj wiąże się znacznie mniej zobowiązań albo wręcz żadne. Na przykład w Wielkiej Brytanii EasyJet otrzymało 600 milionów funtów (746 milionów dolarów) kredytu gotówkowego z Banku Anglii, mimo że miesiąc wcześniej wypłaciło dywidendy warte w sumie 174 miliony funtów. W Stanach Zjednoczonych decyzja Rezerwy Federalnej, by zacząć zakup śmieciowych obligacji korporacyjnych, wzbudziła obawy o stworzenie w ten sposób pokusy nadużycia. Zarobić mogą na tym na przykład amerykańskie firmy produkujące ropę łupkową, które już przed pandemią były bardzo zadłużone i raczej nie przynosiły zysków.

Warunkowe bailouty nie są bynajmniej krokiem w stronę gospodarki sterowanej przez państwo, lecz sprawdzonym i skutecznym narzędziem orientowania sił wytwórczych na wspólne cele strategiczne. Ich nieprawidłowe zaprojektowanie czy wprowadzenie albo zupełny brak mogą ograniczyć wydajność i pozwolić wzbogacić się osobiście spekulantom czy ludziom z odpowiednimi dojściami. Wprowadzone właściwie mogą jednak pogodzić zachowania korporacji z potrzebami społeczeństw, zapewnić zrównoważony rozwój oraz uzdrowić relacje między pracownikami a przedsiębiorstwami. Jeśli nie chcemy, żeby ten kryzys poszedł na marne, musimy wziąć to pod uwagę.

**
Mariana Mazzucato
– wykładowczyni na Wydziale Ekonomii Innowacji i Wartości Publicznej w University College London, dyrektorka UCL Institute for Innovation and Public Purpose. Autorka książek Przedsiębiorcze państwo. Obalić mit o relacji sektora publicznego i prywatnego (wyd. polskie Wydawnictwo Ekonomiczne Heterodox) oraz The Value of Everything: Making and Taking in the Global Economy, której polski przekład ukaże się wkrótce nakładem wydawnictwa Heterodox.

Antonio Andreoni – starszy wykładowca Ekonomiki Przemysłu i dyrektor ds. badań w Instytucie Innowacji i Pożytku Publicznego londyńskiego UCL, profesor wizytujący ds. Czwartej Rewolucji Przemysłowej w ramach programu South African Research Chairs Initiative Uniwersytetu w Johannesburgu.

**
Copyright: Project Syndicate, 2020. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij