Kraj

Poszedłem do szkoły policyjnej. Apeluję – nie popełniajcie tego błędu [LIST]

Jeśli chcesz wstąpić do policji – kilka razy się zastanów. Firma cię zdeprawuje i zniszczy. Po kilku latach służby będziesz zupełnie innym człowiekiem. Czy emerytura po 25 latach jest warta zniszczonego zdrowia psychicznego, życia rodzinnego i towarzyskiego?

Młody, pełen entuzjazmu i wiary aktywista chcący pomagać. Taki byłem przed wstąpieniem do policji. Przekonany, że nosząc mundur, będę w stanie choć trochę zmienić świat na lepsze. Kilka miesięcy służby i nokaut prawym sierpowym brutalnej betonowej rzeczywistości. Ludzie, z którymi pracowałem, znali mnie pod pseudonimem „Skryba”. Teraz znów jestem cywilem. I nowym wrogiem polskiej policji.

Zaczęło się w technikum. Realizowałem różne przedsięwzięcia mające pomagać oraz edukować społeczeństwo. Podjęliśmy współpracę z policją. Wówczas byłem zafascynowany mundurem. Kojarzył mi się z czymś pożytecznym, mającym chronić i pomagać obywatelowi. Kilka lat później wstąpiłem do firmy. Ukończyłem wszystkie etapy rekrutacji.

Prawo i przemoc. O źródłach brutalności policji

czytaj także

Pierwszy miesiąc był nudny. Zero pracy, nie licząc śmiechu wartych „szkoleń”. Polegały na przesiedzeniu dwóch godzin, przeczytaniu prezentacji i opierdalaniu się. Szkolenia przeplatano prostymi pracami biurowymi. Już wtedy było widać, jaki chaos i dezorganizacja tam panuje. Podczas archiwizacji dokumentów służbowych wielokrotnie spotykaliśmy się z brakującymi „kwitami”. W zagubionych papierach znajdowały się dane wrażliwe obywateli: PESEL-e, miejsca zamieszkania, imiona rodziców. Nikt nie wiedział, gdzie się podziały. Ciekawe, prawda? Jawne narażenie ludzi na działania przestępców. Jeśli dane wpadłyby w ręce osób nieuprawnionych, doszłoby do wielu nieprzyjemnych sytuacji – dla obywatela oczywiście. Policji nie będzie to obchodzić. Oni podbiją swoje statystyki i wszyscy będą szczęśliwi. Na końcu, oczywiście, sprawa i tak zostanie umorzona.

Policja zapewnia Morawieckiemu komfort kłamania na wiecu

Po miesiącu siedzenia na komendzie przyszedł rozkaz. Informacja o przydziale do szkoły policyjnej. Maszyna losująca wskazała Słupsk. Tamtejsza szkoła jest owiana legendami. Beton, jazdy na „koty” przez przełożonych i wykładowców za nic, mobbing, romanse między wykładowcami a słuchaczkami – cyrk. A wszystko to prawda. Wiele spraw nie wychodzi za mury, bo dowódcy kompanii czy sam komendant je tuszują. Ale jest tego tak dużo, że nawet kadra zarządzająca nie jest w stanie wszystkiego ukryć.

Pierwszy dzień minął szybko. Zakwaterowanie, zapoznanie z ludźmi z pokoju i kompanii. Wieczorem „pokazówka” na korytarzu. Zbiórka w pełnym umundurowaniu o 21:30 i „przemówienie” dowódcy. Zaczął na nas ryczeć, że jesteśmy w Szkole Policji w Słupsku i nie będzie lekko. Bezwzględne posłuszeństwo, tańczenie tak, jak on nam zagra. Zero „wkładu własnego”, jedynie wykonywanie rozkazów.

Kolejny dzień. Zebrano nas w auli wykładowej. Oficjalne powitanie i rozpoczęcie szkolenia podstawowego. Na sali około 200 zastraszonych i zdezorientowanych nowym miejscem osób. Dostaliśmy kwity na przepisanie się do przychodni na terenie jednostki. Zaczęto nam wmawiać, że jeśli nie przepiszemy się tutaj i zachorujemy, to nas nie wypuszczą do naszego lekarza. Wszyscy się przepisaliśmy. To był błąd. Dostanie się na wizytę graniczyło z cudem. Lekarze niechętnie dawali zwolnienia i leki chorym, sugerując, że symulują.

Cztery miesiące szkolenia podstawowego – tyle zajęło mi powiedzenie stanowczego „nie” i wypisanie się z tej błazenady. Część wykładowców była naprawdę w porządku. Można było z nimi porozmawiać, popytać, jak to jest na „ulicy”. Traktowali nas jak kolegów z pracy, których uczą zawodu. Ale większość kadry dydaktycznej to ludzie, którzy nie osiągnęli nic poza wstąpieniem do firmy. Wyładowywali swoją frustrację na słuchaczach. Wybierali najsłabszą ich zdaniem jednostkę i pastwili się nad nią. Czerpali z tego żywą przyjemność. Jedynka za jedynką. Niektórym psychika siadała.

W szkole policji nie nauczysz się niczego przydatnego. Jedynym celem jest zapewnienie pracy funkcjonariuszom zbędnym na komendach oraz psychiczne przeoranie nowych policjantów. Zdarzało się, że wykładowca wstawił jedynkę słuchaczowi, a ten, chcąc poprawić ocenę, szedł do niego po zajęciach i był odprawiany tekstem w rodzaju: „dzisiaj mi się nie chce”. I tak przez kilka tygodni. Dla zasady. W ten sposób wykładowca pokazywał słuchaczowi, że jest on nic niewartym trybikiem firmy. Jednocześnie podbijał swoje ego. A ocena i tak musiała zostać poprawiona. Dlaczego? Bo jest rozkaz z góry, by przepychać każdego rekruta. Powód? Ogromne niedobory ludzi do pracy.

Zdejmij mundur, przeproś Joannę i podziękuj queerom

Dowódca kompanii, podczas jednej z rozmów „na dywaniku”, powiedział mi: Policjant ma bezwzględnie wykonywać rozkazy. Jest rozkaz, żeby wbiec do płonącego budynku, to tak ma być”. Polska policja to służba zmilitaryzowana – owszem, ale policjant nie jest żołnierzem. Nie mamy biegać z karabinem po okopach, tylko pilnować porządku i służyć pomocą. Moim zdaniem policjant powinien umieć myśleć samodzielnie. Osoba, która ma z tym problemy, będzie złym funkcjonariuszem. Przełożeni za to będą kogoś takiego wielbić. Bezmyślna maszynka do wykonywania rozkazów – jak takiej nie kochać?

Do munduru lgną ludzie, którzy, w większości przypadków, nie mają innych perspektyw zawodowych. Poza mną tych, którzy przyszli do służby z powołania i chęci zrobienia czegoś dobrego, można było policzyć na palcach jednej ręki. Były przypadki gagatków, którzy brali dziennik i sami sobie dopisywali oceny, bo nie radzili sobie z nauką czy ćwiczeniami, gdzie wykładowcy często dawali uzupełnione testy. Dokładnie te same zadania pojawiały się na zaliczeniu – nieuzupełnione oczywiście. Naszym jedynym zadaniem było przepisanie odpowiedzi, tak aby nie dostać jedynki, ale też nie „zarobić” szóstki.

Fakt dopisywania ocen uszedłby płazem, gdyby nie jeden szczegół. Geniusz, który tego się dopuścił, latał potem po jednostce i chwalił się swoim dokonaniem. Przykład idealnie obrazujący poziom intelektualny statystycznego funkcjonariusza.

Na terenie Szkoły Policji w Słupsku jest zakaz spożywania alkoholu. Słuchacze są z tego rozliczani. Kadra już nie. Wielokrotnie podejrzewałem, że wykładowcy spożywają tam alkohol. Kilka razy miałem podejrzenia, niepoparte żadnymi dowodami, jedynie obserwacjami, że kadra podejmuje czynności służbowe pod wpływem procentów. Byłem „funkcyjnym”, współpracowałem blisko z jednym z dowódców kompanii. Widziałem go na co dzień. Wiedziałem, jak zachowuje się i mówi na trzeźwo czy kacu. Dlatego łatwo było poznać, kiedy coś było nie tak. Podczas kilku wieczornych zbiórek miałem poważne wątpliwości co do stanu psychofizycznego mojego dowódcy. Gdybym komuś to zgłosił, szybko wyszłoby, kto to zrobił. Wdrożono by paragraf „Titanic”. To skoordynowana akcja wszystkich wykładowców, polegająca na ciągłym odpytywaniu, nawet z rzeczy spoza programu. Jedynym celem jest oblanie i wydalenie ze służby nie dość pokornego rekruta.

Przerwanie własnej ciąży jest legalne. A policja i tak wybiera upokarzanie kobiet

Sami wykładowcy uwielbiają donosicielstwo. W podręcznikach dla policjantów „kapusia” nazywano „sygnalistą”. Podczas mojego pobytu w jednostce wybuchła afera alkoholowa. Na gorącym uczynku złapano jednego ze słuchaczy. Postawiono mu ultimatum. Wyda ludzi, z którymi pił, i karę poniosą tylko oni, lub zachowa się honorowo – nie doniesie na kolegów, a konsekwencje poniesie wyłącznie on. Nie wiem, jaką podjął decyzję, ale uważam, że w szkole powinno się uczyć solidarności. Zamiast tego oczekiwano od nas wzajemnego kablowania. Ludźmi skłóconymi łatwiej kierować – to wiemy wszyscy. Formacja, która nie potrafi być zgrana i lojalna wewnętrznie, jest skazana na porażkę i brak szacunku na zewnątrz.

Kilka miesięcy w mundurze dosadnie pokazało mi, że policja to tak naprawdę (nie)zorganiowana grupa (dopowiedzcie sobie sami jaka). Odszedłem. Obecnie mam fajną pracę, której się nie wstydzę. Mogę rozwijać swoje zainteresowania, a jednostka wystająca ponad większość nie jest od razu przycinana do poziomu najniższego. Nie chciałem służyć w prywatnej rządowej ochronie. To nie jest zaszczyt, a hańba.

Obecnie służba w policji ma głównie cienie. Blasków tam nie uświadczysz. Chcąc służyć w policji, przygotuj się na wszechobecną hipokryzję, głupotę przełożonych, niskie płace oraz wysoką odpowiedzialność prawną. Jeden błąd na ulicy może cię wiele kosztować – utratę pracy, praw emerytalnych, a nawet wolność. Pewnie domyślasz się, jak traktują w więzieniu byłego psa.

To nie „czarne owce” popełniają przestępstwa w policji [rozmowa z autorem książki „Miasto jest nasze”]

Jeśli chcesz wstąpić do policji – kilka razy się zastanów. Firma cię zdeprawuje i zniszczy. Po kilku latach służby będziesz zupełnie innym człowiekiem. Czy emerytura po 25 latach jest warta zniszczonego zdrowia psychicznego, życia rodzinnego i towarzyskiego? Przełożonego nie będzie obchodzić, że masz chore dziecko i nie możesz jechać na granicę czy zabezpieczenie meczu na drugim końcu Polski. Rozkaz to rozkaz. Jeśli służysz w miejscowości, w której mieszkasz, możesz mieć pewność, że wszyscy wiedzą, gdzie pracujesz. Niektórzy twoi znajomi zaczną się od ciebie oddalać, aż całkiem zerwą kontakt. Przełożony na prośbę o zmianę godzin służby w grafiku rzuci przyjemnym tekstem – powtarzają go jak mantrę – „nikt ci munduru nosić nie kazał”. Wykładowcy kwitowali nas tymi słowami, gdy robili nam na złość i gdy chcieli pokazać nam, gdzie nasze miejsce.

W Warszawie policja „zabezpiecza” miesięcznice smoleńskie, śledzi członków opozycji i strzeże naszego wspaniałego wodza Jarosława. Zdarza jej się też brutalnie tłumić pokojowe manifestacje kobiet walczących o swoje prawa. Chcesz żyć we wstydzie przez ćwierć wieku? Chcesz słyszeć, że jesteś z ZOMO?

Dziś jestem zagorzałym wrogiem tej upolitycznionej, prywatnej firmy ochroniarskiej. Dlatego słowo „policja” piszę małą literą. Dopóki się nie zmieni, nie powiem o niej dobrego słowa.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij