Podwyżki dla polityków są rekompensatą za akcję walki z nepotyzmem w PiS. Są też narzędziem umacniającym sejmową większość Zjednoczonej Prawicy. W 2020 roku sprawa podwyżek bardziej zaszkodziła opozycji. Czy i teraz tak będzie?

Podwyżki dla polityków są rekompensatą za akcję walki z nepotyzmem w PiS. Są też narzędziem umacniającym sejmową większość Zjednoczonej Prawicy. W 2020 roku sprawa podwyżek bardziej zaszkodziła opozycji. Czy i teraz tak będzie?
Wciąż wielu ludzi jest mylnie przekonanych, że dochody i sukces zależą wyłącznie od ciężkiej pracy, a biedni są biedni, bo tylko na tyle zasłużyli.
Sądy zależne od polityków, niezdolne kontrolować, czy działają oni w ramach prawa, gdzie każdy wyrok staje się kwestią polityczną, nigdy nie są w interesie obywateli.
W polityce kalendarz ma znaczenie. Wyobraźmy sobie, jaką korektą życia politycznego byłoby przeprowadzanie w rytmie kwartalnym czy półrocznym wyborów gminnych w poszczególnych województwach.
To kuriozum, że w kraju, który ma 312 tys. km kw. powierzchni, rząd nie potrafi znaleźć kawałka miejsca pod nową inwestycję, nie szkodząc przyrodzie.
Jako społeczeństwo nie mamy żadnej kontroli nad tym, co dzieje się w polskich lasach. Tymczasem Lasy Państwowe wzywają do oszczędzania papieru.
Lewica nie ma większego wyboru, pozostaje jej dążenie do utrzymania przy sobie głównych segmentów elektoratu. Dopóki istnieje cień szansy na samodzielny start w wyborach, musi szukać tematów odróżniających ją od PO.
Do wyborów najprawdopodobniej zostały dwa lata, więc jak się kłócić, to teraz, ale linie podziałów są nieoczywiste.
Prof. Marcin Wiącek jednomyślnie wybrany przez Senat na Rzecznika Praw Obywatelskich. Po miesiącach zgłaszania i odrzucania kandydatur na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich w końcu doczekaliśmy się wyboru następcy Adama Bodnara.
Trudno mówić o czymś takim jak średnia miara morderstwa lub złoty środek niesprawiedliwości. Nie można zabijać „umiarkowanie”.
To ludzie u władzy muszą rozstrzygać, mając z tyłu głowy konsekwencje polityczne. Nawet im jakoś współczuję tego decydowania: 50 tysięcy zgonów więcej za 7 proc. poparcia dla przeciwnika mniej…
Ponieważ realizujemy podstawę programową, nie mamy wiele przestrzeni, aby zaangażować ucznia czy uczennice uczciwie, bez pogwałcenia ich autonomii.