Od tego, kto i jak się zmobilizuje, zależą nie tylko wyniki wyborów. Liczy się także kontekst, w jakim można będzie rządzić.

Od tego, kto i jak się zmobilizuje, zależą nie tylko wyniki wyborów. Liczy się także kontekst, w jakim można będzie rządzić.
Jesień może w dużym stopniu przesądzić o wyborczych szansach Lewicy. Ceną, jaką zapłaciłby Czarzasty za elegancję w grze z przeciwnikami, mogłaby być nieobecność tego klubu w kolejnej kadencji.
W polityce kalendarz ma znaczenie. Wyobraźmy sobie, jaką korektą życia politycznego byłoby przeprowadzanie w rytmie kwartalnym czy półrocznym wyborów gminnych w poszczególnych województwach.
Rok temu poznaliśmy wyniki wyborów prezydenckich. Trzaskowski dostał w drugiej turze 10 milionów głosów, ale zachowywał się tak, jak gdyby nie wiedział, skąd one pochodzą.
Namaszczanie następców nie działa, szyld partyjny nie daje zwycięstwa, ale też zmieniają się same miasta. Może w 2023 roku poznamy ciekawych liderów wykorzystujących kres „wielokadencyjności” miejskich przywódców?
Transformacja pokazywała ludziom zatrudnionym w upadających firmach, że dla nowego porządku są równie nieistotni jak dla poprzedniego.
Badanie Sadury i Sierakowskiego jest najpoważniejszą pomocą, jaką mogła dostać opozycja w tej fazie wyborczych przygotowań na „nie wiadomo kiedy”.
Klub Lewicy stoi dziś na rozdrożu: czy będzie ulegał regułom sejmowej rywalizacji, czy wniesie do tej izby inny styl.
Nie dzielmy Polski na dwie części według prostego klucza. Podzielmy ją na trzy – pisze Rafał Matyja.
Wyjście poza napięcia powodowane przez odwoływanie się do gestów czerpanych z kultury podległości wymaga okiełznania jej.
Przekaz ma podany na tacy: nie można dopuścić do sytuacji, w której lewicowi wyborcy, po raz kolejny bojąc się zmarnowania głosu, pójdą głosować na centrum i centroprawicę.
Istota problemu z lewicą nie tkwi w jej brakach ideowych czy intelektualnych, a w braku potencjału politycznego. Tej formacji nie są potrzebne kolejne pisma czy think-tanki, ale pomysł na to, jak zaistnieć politycznie.