Kraj

Dział Krajowy Lokalny: Polska edukacja stoi nad przepaścią. Czy programy wyborcze poprawią sytuację?

PO, PiS, Lewica i Trzecia Droga mają w zakresie edukacji wiele wspólnych punktów programowych – na przykład darmowe posiłki w szkołach. Jednak propozycji zmian gruntownych jest bardzo niewiele. Pozostaje głównie „gaszenie pożarów”.

Poniższy tekst powstał w ramach projektu Dział Krajowy Lokalny którego zadaniem jest wsparcie edukacyjno-rozwojowe dziennikarzy_rek lokalnych. W realizację projektu zaangażowanych jest pięć redakcji, które od lat współpracują jako nieformalna grupa Spięcie. Tekst pierwotnie ukazał się na stronie nowakonfederacja.pl 

*

Polska oświata mierzy się z wieloma fundamentalnymi problemami. Brak nauczycieli, anachroniczna podstawa programowa, przestarzałe podejście do sposobu nauczania czy bezrefleksyjny system „punktozy” i ocen – to tylko niektóre z nich. Dziś hasłem powtarzanym przez niemal wszystkie partie jest odejście od „pruskiej szkoły”. Kolejne partie przedstawiają wyraziste medialnie pomysły na reformę edukacji, jak „darmowe posiłki dla uczniów” – jednak wszystkie te propozycje nie zapewnią gruntownej reformy.

Prawo i Sprawiedliwość rządzi już ósmy rok. W obszarze edukacji wprowadziło wiele głośnych zmian, jak chociażby likwidacja gimnazjów czy stworzenie nowego przedmiotu, HiT-u, który spotkał się z wieloma głosami krytyki, przede wszystkim ze względu na podręcznik prof. Roszkowskiego. Rządy PiS przypadły także na okres pandemii, mającej zasadniczy wpływ na życie uczniów, którzy przez blisko dwa lata, funkcjonowali na edukacji zdalnej. Po tym okresie poziom egzaminów maturalnych został obniżony przez ministerstwo, a nastroje wokół systemu edukacji jeszcze mocniej się pogorszyły. Widoczne jest odejście od systemowego kształcenia. Według oficjalnego raportu przygotowanego przez resort edukacji w ciągu minionych dwóch lat liczba uczniów edukacji domowej wzrosła dwukrotnie. Pod koniec maja tego roku grupa ta liczyła 42 tys. osób.

Edukacja stała się ważnym tematem obecnej kampanii wyborczej. Co proponują najważniejsze polskie partie w tym zakresie?

Wydziarany pan od piesków i zbiórek nową ikoną lewicy?

Prawo i Sprawiedliwość

PiS postrzega korepetycje jako poważny problem systemowy. W programie tej partii można przeczytać o „patologii korepetycji”, na które rodzice przeznaczają miliony złotych. Partia rządząca chce walczyć z tego typu zajęciami poza szkolnymi poprzez zwiększenie ilości dyżurów nauczycielskich. Dodatkowo w klasach I-III uczniowie mają nie mieć zadań domowych, gdyż zadania od nauczycieli mają być odrabiane na zajęciach pozalekcyjnych w obrębie szkoły — ma to odciążyć rodziców.

Partia rządząca proponuje także szeroki wachlarz obietnic socjalnych dla uczniów, na przykład laptopy dla czwartoklasistów (ten postulat już został zrealizowany i spotkał się z wieloma kontrowersjami — naklejki na laptopach, jakość laptopów, grupa docelowa itp.). Innym pomysłem PiS-u na poprawienie sytuacji w edukacji ma być darmowy kurs prawa jazdy dla 18-latków – prawdopodobnie w formie dofinansowania wynoszącego ok. 3000 zł. Z rzeczy „darmowych” w programie można znaleźć także „darmowe posiłki” czy „darmowe wycieczki”.

PiS postuluje zwiększenie wynagrodzeń nauczycieli. Niestety partia nie zadeklarowała w jakim stopniu. Zaproponowano także emeryturę nauczycielską, która ma przysługiwać po 30 latach, w tym 20 latach pracy nauczycielskiej – jednak w kontekście olbrzymich braków kadrowych i powszechnego zjawiska przywracania emerytowanych nauczycieli do pracy, ten postulat wydaje się co najmniej mało uzasadniony. Pozytywnie można natomiast ocenić punkty programu, zakładające wsparcie dla szkół specjalnych, jak również szkół zawodowych i branżowych, które w ostatnich latach borykały się z olbrzymimi problemami, zwłaszcza kadrowymi.

Szkoła w programie PiS-u ma być miejscem kształtowania patriotycznych wartości, ma to być kontra wobec panującej wcześniej „pedagogiki wstydu”. Zamiast niej ma panować „pedagogika dumy”. W obszarze szkolnictwa wyższego PiS chce rozwoju badań dotyczących polskiej pomocy Żydom w czasie II wojny światowej – ma powstać specjalny program grantowy w tym celu. Partia rządząca chce także zreformować system grantów NCN-u, wprowadzając „koszyki wojewódzkie”, tak, by wzmocnić mniejsze ośrodki naukowe.

PiS włącza się też w dyskusję na temat problemów psychicznych młodzieży. W swoim programie partia zawarła potrzebę ochronny zdrowia fizycznego i psychicznego uczniów, wskazując na problem niekontrolowanego napływu treści w internecie, zmieniającego się rynku pracy czy wojny za wschodnią granicą. W programie wskazano też, że współcześnie mamy do czynienia z rozpadem więzi społecznych i zagrożeniem tradycyjnych wartości. Rozwiązaniem ma być… uszczelnienie obecnych przepisów dotyczących alkoholu i wyrobów tytoniowych.

Platforma Obywatelska

Wśród „stu konkretów” PO, edukacji dotyczy siedem. Przede wszystkim skupiają się one na zwiększeniu finansowania oświaty oraz „odpolitycznieniu” edukacji, stawiając jako jej symbol ministra Czarnka.

Pierwszy „konkret” dotyczy nauczycieli. PO chce podniesienia ich wynagrodzeń co najmniej o 30 procent, nie mniej niż o 1500 zł brutto. Chce wprowadzenia stałego systemu automatycznej rewaloryzacji. Partia zamierza zwiększyć niezależność w doborze lektur i rozszerzaniu tematów. Nie jest jednak wyszczególnione, w jaki sposób chce do tego doprowadzić, zwłaszcza że obecna podstawa programowa – przynajmniej na piśmie – także to zapewnia.

Drugi punkt to usunięcie przedmiotu HiT – i wspomniane przeze mnie „odpolitycznienie” podstaw programowych, poprzez ich tworzenie przez niezależną od polityków Komisję Edukacji Narodowej. Trzeci – to szafki dla uczniów, czyli walka z ciężkimi plecakami. Oprócz szafek dla uczniów Platforma proponuje, aby każdy podręcznik miał swoją wersję elektroniczną, co w kontekście nadmiernego spędzania czasu młodych przed ekranami można uznać za niespójne.

Czwarty konkret PO to dążenie do systemu jednozmianowego, który wedle obietnicy ma zostać wprowadzony od 1 września 2025 roku w każdej szkole podstawowej. Nie ma jednak ani słowa o innych szkołach.

Piąty konkret to koniec z pracami domowymi w szkołach podstawowych. Podobnie jak PiS, w tym punkcie także PO wypowiada wojnę korepetycjom poprzez szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Szósty – odnośni się do reform w szkolnictwie wyższym. PO chce wzmocnić autonomię uczelni poprzez zwiększenie finansowania (nie ma konkretnych widełek) oraz z drugiej strony chcą poprawić transparentność wydatkowanych środków. Siódmy i ostatni konkret to obietnica zreformowania mechanizmu ewaluacji nauki. Platforma chce także zweryfikować wykaz punktowanych czasopism.

Konfederacja

Konfederacja zaprezentowała najbardziej rewolucyjny program oświatowy. W swojej „Konstytucji Wolności” kładzie największy nacisk na przeniesienie odpowiedzialności za ucznia – ze szkoły na rodzica. Partia chce to osiągnąć przede wszystkim poprzez bon edukacyjny (także dla przedszkoli i żłobków).

Sochaczew. Jak polityka ogólnopolska wpływa na lokalne działania społeczne

 

Bon edukacyjny oznacza przypadającą na każdego ucznia część subwencji oświatowej, „podążającą” za uczniem do wybranej przez rodziców placówki. Wysokość bonu ma być taka sama dla każdego ucznia w kraju. Co ważne nie dotyczy to wyłącznie szkół publicznych, a także prywatnych, jak również edukacji domowej.

Pierwszą partią w Polsce, która zaproponowała bony – na podstawie koncepcji Miltona Friedmana – była Platforma Obywatelska i minister Katarzyna Hall. Rządowi Tuska nie udało się go wprowadzić chociażby ze względu na opór związków zawodowych oraz koalicyjnego PSL-u, obawiającego się o małe szkoły wiejskie.

Konfederacja zakłada, że każda szkoła stworzy autorski program nauczania i samodzielnie zorganizuje rok szkolny. Stawia przede wszystkim na konkurencję, by szkoły walczyły o ucznia, chociażby poprzez atrakcyjność programów czy niekonwencjonalne rozwiązania. Rola państwa ma być marginalna i sprowadzać się ma wyłącznie do organizacji corocznych egzaminów, tworzonych przez niezależną Radę Edukacji Narodowej. Dyrektorzy szkół zaś mają odpowiadać przed radą rodziców, uprawnioną do ich odwołania. Równocześnie ich rola ma być zasadnicza w całym procesie – gdyż to głosy dyrektorów mają być odpowiedzialne za wszystkie aspekty funkcjonowania szkoły.

Konfederacja chce uszczuplić biurokrację związaną z oświatą. Chce zlikwidować kuratoria, wydziały oświaty oraz planuje okroić Ministerstwo Edukacji do minimum.

Jednym z kluczowych elementów w obszarze oświaty dla Konfederacji jest edukacja domowa. Nie tylko z perspektywy efektywności nauki, ale także ze względów ideowych (urynkowienie edukacji oraz umocnienie pozycji rodziców w systemie). Istotnym zagrożeniem w kontekście edukacji domowej i bonu jest możliwość wykorzystywania go przez rodziców w sposób niezwiązany z edukacją. Konfederacja zaproponowała, by w sytuacji systematycznego niezdawania egzaminów, rodzic miał obowiązek posłania dziecka do wybranej szkoły publicznej czy prywatnej.

Lewica

W planach Lewicy szkoła ma być „wolna i przyjazna” a także nastawiona na „umiejętności analizy, krytycznego i twórczego myślenia oraz pracy w grupie.” Lewica chce zmienić program nauczania, by znalazły się takie elementy: edukacja obywatelska, edukacja zdrowotna (w tym wiedza o seksualności czy zdrowiu psychicznym). Kolejne przedmioty jeszcze mocniej zapełnią już zapchane plany lekcji. Częściowo miejsce ma zapewnić usunięcie religii ze szkół.

Lewica postuluje „deczarnkizację” szkoły, a podstawy programowe mają być współtworzone i zatwierdzane przez zespoły specjalistów wskazanych przez oświatowe związki zawodowe i uczelnie publiczne. Lewica chce także powołać Krajowego Rzecznika Praw Uczniowskich. Dodatkowo, podobnie jak PiS, propnuje bezpłatne przejazdy dla uczniów, bezpłatne obiady, bezpłatne podręczniki i darmowe czytniki ebook z abonamentem na książki i czasopisma. W szkole każdy uczeń ma też mieć dostęp do długofalowej opieki psychologicznej.

W programie Lewicy planowane jest 20% podwyżki dla nauczycieli, finansowanej wprost z budżetu państwa, co ma odciążyć samorządy. W planach partii jest także walka z tendencją do odchodzenia ze szkół publicznych, szczególnie wśród dzieci z potrzebą kształcenia specjalnego. Lewica mówi o „zapewnieniu niezbędnej pomocy edukacyjnej w szkole publicznej”, która ma zagwarantować to, żeby rodzice nie musieli posyłać swoich dzieci na korepetycje. Program nie wskazuje jednak szczegółowo, na jakich zasadach owa pomoc ma funkcjonować.

Podobnie jak PiS, Lewica pragnie wesprzeć szkoły branżowe i technika, inwestując w infrastrukturę oraz zachęcając do współpracy placówek edukacyjnych ze związkami zawodowymi.

W nauce i szkolnictwie wyższym, Lewica zamierza zwiększyć nakłady na badania i rozwój do poziomu 3% PKB. Chce stworzyć stabilność finansowania, poprzez przeniesienie nacisku finansowego z grantów i konkursów na zwiększenie budżetu jednostek. Dodatkowo zamierza zwiększyć administrację uczelni wyższych, by odciążyć naukowców z obowiązków biurokratycznych.

Proponuje także stworzenie parytetów płci w szkołach doktorskich i we władzach uczelni, a także programy wspierające kobiety tam, gdzie występuje duża różnica płciowa. Oprócz tego ugrupowanie Czarzastego i Biedronia chce zaproponować szereg rozwiązań socjalnych, które mają na celu wsparcie osób zatrudnionych w nauce, jest to chociażby utworzenie lub rozwinięcie żłobków i przedszkoli przy uczelniach dla osób związanych z uczelnią. Lewica chce także poprawić ochronę przed molestowaniem i dyskryminacją ze względu na płeć – nie wskazuje jednak, w jaki sposób.

Jednym z kluczowych postulatów wyborczych Lewicy jest zapewnienie stypendium w wysokości 1000 zł dla każdego studenta. Jest to duże ryzyko olbrzymiego finansowania osób z dyplomem tylko dla „papierka” i zniżek na komunikację.

Lewica chce skokowych wzrostów wynagrodzeń na uczelniach. Zamierza też doprowadzić do wzrostu zatrudnienia osób młodszych, jak również do podniesienia ich statusu na uczelniach, chociażby poprzez zwiększenie ich reprezentacji w gremiach decyzyjnych.

Trzecia Droga

Wśród „12 gwarancji” Trzeciej Drogi jedna zawiera postulat dotyczący edukacji – przeznaczenie 6% PKB na ten obszar. Jednak na stronach Polski 2050 i PSL można znaleźć także inne propozycje w sprawie edukacji.

Zarówno Polska 2050, jak i PSL proponują godzinę języka angielskiego dziennie od pierwszej klasy, darmowe posiłki dla każdego dziecka, darmowego psychologa i opiekę medyczną w każdej szkole oraz całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Proponują także rezygnację z czerwonych pasków na świadectwach.

Polska 2050 chce także poszerzyć program nauczania o edukację ekologiczną i klimatyczną, co – podobnie jak w przypadku pomysłów Lewicy – nieuchronnie wiąże się z koniecznością rozbudowania planu lekcji, jednak koalicja Hołowni i Kosiniaka-Kamysza dodatkowo nie zakłada likwidacji religii, więc w ich wizji plany lekcji będą wyjątkowo przepełnione. PSL dodaje w swoim programie z zakresu edukacji postulat iTornistra, tj. tabletu z dostępem do e-podręczników. Obie partie postulują podwyżki dla nauczycieli – na start proponują średnią krajową. Nie wskazują jednak, co z nauczycielami, którzy już tyle zarabiają.

Trzecia Droga chce wyprowadzenia polityki ze szkół, jednak jej program nie opisuje dokładnie, na czym polega problem i jak z nim zwalczyć. Nie odcina się jednak od bardziej konserwatywnego nurtu, zakładającego przekazywanie „nowoczesnego patriotyzmu”.

Co może Lewica? Może przełamać paradoks III RP

W obszarze szkolnictwa wyższego ludowcy proponują akademiki za złotówkę oraz Fundusz Stypendialny, który ma na celu zachęcenie absolwentów prestiżowych kierunków studiów do pracy w Polsce. Ludowcy proponują stypendium w wysokości 1500 zł dla każdego studenta, który zadeklaruje, że będzie pracował przez okres minimum 10 lat w Polsce po ukończeniu studiów. Trzecia Droga chce także odpolitycznienia szkolnictwa wyższego poprzez powołanie niezależnych od polityków komisji, mających przyznawać granty w sposób niezależny. Finansowanie nauki i szkolnictwa ma wynieść do 2% PKB w 2030 roku. Trzecia Droga planuje podnieść wynagrodzenia dla naukowców. Wg programu mają one stanowić iloczyn minimalnego wynagrodzenia – np. dla wynagrodzenie profesora ma wynieść co najmniej trzykrotność płacy minimalnej. Dodatkowo, podobnie jak Lewica, Trzecia Droga planuje wprowadzić systemy parytetowe, promując równość płci w nauce.

Czy te programy mają sens?

Prawo i Sprawiedliwość ma wiele dobrych chęci odnośnie do systemu edukacji. Takie działania jak wsparcie szkół zawodowych i branżowych czy dofinansowanie nauczycieli jest obraniem dobrego kierunku. Jednak widać w programie PiS całkowity brak perspektywy całościowej i strategicznej. Propozycje partii rządzącej to raczej próby doraźnego radzenia sobie z palącymi problemami — jak chociażby zapaść szkół branżowych czy stale rosnący odpływ od edukacji systemowej. Rozwiązania PiS-u mają krótkoterminowy charakter i nie dotykają sedna problemu.

Propozycje likwidacji zadań domowych (w klasach I-III) i zwiększenia dyżurów nauczycielskich, mających rozwiązać „patologię korepetycji”, nic nie zmienią, gdyż rodzice zwracają się do korepetytorów właśnie dlatego, że szkoła nie jest w stanie stawić czoła trudnościom uczniów. Nauczyciele matematyki, którzy mają pełne klasy dzieci, nie mogą poświęcić im odpowiedniej ilości czasu i uwagi. Dyżury nie poprawią sytuacji, gdyż ich specyfika jest ta sama – jeden nauczyciel i wielu uczniów w potrzebie, w ograniczonym czasie. To samo dotyczy chociażby języka angielskiego, którego wymiar godzinowy w planach lekcji drastycznie chce zwiększyć Trzecia Droga. Problemem nie jest liczba lekcji, a ich efektywność. To jeden z kluczowych problemów obecnego systemu, który zaczyna połykać własny ogon. Rodzice nie poszukują lekcji dodatkowych wyłącznie ze względu na problemy swoich dzieci, robią to także z powodu chęci ciągłego zwiększania ich efektywności i wydajności. Efektem obecnego systemu jest wielki wyścig w pogoni za wyższą oceną, średnią czy większą ilością punktów. System ten nie skupia się na sprawach znacznie ważniejszych – jak rozwijanie pasji czy próby jej odnalezienia. Dlatego pozytywnie oceniam propozycje Trzeciej Drogi ze zrezygnowania z czerwonych pasków, jednak – ponownie – to tylko czubek góry lodowej.

Druga co do wielkości partia w Polsce, aspirująca do odebrania władzy Prawu i Sprawiedliwości, proponuje równie płytkie rozwiązania programowe, nie zbliżające się nawet do prób gruntownych reform. Na plus należy ocenić obietnice zwiększenia wynagrodzeń nauczycieli, jednak co z tego, skoro nie wiadomo, ilu tych nauczycieli w przyszłości pozostanie.

Poza deczarnkizacją

„Odpolitycznienie”, „odczarnkowienie”, „deczarnkizacja” systemu edukacji, proponowana przez wszystkie partie opozycyjne, jest efektem niewątpliwie błędnej polityki PiS. Powołanie przedmiotu — HIT-u — dotykającego problemów społecznie trudnych i jeszcze nieprzepracowanych, w sposób arbitralny i nieuwzględniający powszechnej debaty, musiało wywołać taką reakcję. Efekt będzie prawdopodobnie odwrotny do zamierzonego: konserwatywny światopogląd w szkołach zostanie zastąpiony silnie zlaicyzowanym. Obydwie sytuacje są niekorzystne z punktu widzenia społecznej różnorodności. Może ją zapewnić jedynie szkoła zdecentralizowana. Jedyną partią, która to proponuje, jest Konfederacja. Jest to też niestety jedyna partia, której program ma na celu gruntowną zmianę obecnego systemu. Konfederaci chcą to osiągnąć poprzez wprowadzenie bonu edukacyjnego (rozszerzonego także na edukację domową czy żłobki) oraz zlikwidowanie centralnej podstawy programowej na rzecz programów opracowywanych przez poszczególne szkoły. Pomysł ten niesie wiele zagrożeń, a jego zastosowanie na świecie miało różne skutki, jednak niewątpliwie należy docenić stworzenie programu, otwierającego dyskusję na tematy najważniejsze. Szkoda, że podobnego programu brak w przypadku szkolnictwa wyższego.

Czarnek won, by żyło się lepiej (od zaraz)

Temat szkolnictwa wyższego został podjęty w programach wszystkich partii oprócz Konfederacji. Po reformach Jarosława Gowina, częściowo korzystnych (np. zapewnienie stypendiów dla doktorantów), PiS pozostawia ten obszar bez wyrazistych propozycji. Chociażby wspomniane stypendia pozostawione w niezmienionej formie po kilku latach straciły swój wymiar, a do stworzonych szkół doktorskich zgłasza się coraz mniej chętnych. Reformy ministra Czarnka wprowadziły zaś wyłącznie chaos. Ich efektem jest przede wszystkim zawarcie w programach partii opozycyjnych potrzeby „odpolitycznienia”, które jest obietnicą prostszą niż próba gruntownych zmian, których nikt się nie podejmuje.

Partie opozycyjne postulują jednogłośnie zwiększenie finansowania, odpolitycznienie i zwiększenia autonomii uczelni. Wyrazistymi propozycjami w obrębie uczelni są stypendia dla studentów, 1000 zł w przypadku Lewicy i 1500 zł od Trzeciej Drogi (ściślej – od PSL-u). Jednak w przypadku ludowców ta propozycja ma charakter transakcyjny, tzn. student musi zadeklarować chęć pracy przez co najmniej 10 lat w Polsce, by takie stypendium otrzymać, co w przypadku takich specjalności jak lekarska ma głęboki sens. Lewica zaś proponuje, by było to rozwiązanie bezwarunkowe i uzasadnia je potrzebą stworzenia równych szans. Można to zrozumieć z punktu widzenia lewicowej wrażliwości społecznej, jednak w obliczu olbrzymiej dewaluacji dyplomów, ta propozycja nie ma długoterminowego sensu. Dla zdolnego studenta z uboższej rodziny znacznie bardziej wartościowy byłby ceniony dyplom, który może przynieść godną przyszłość, niż dodatkowe 1000 zł od państwa, zwłaszcza przy wysokiej inflacji i rosnących cenach najmu. Lepszym pomysłem jest budowanie i modernizacja akademików, choć pozostaje pytanie o efektywność budownictwa państwowego, chociażby w świetle porażki programu Mieszkanie+.

PO, PiS, Lewica i Trzecia Droga mają w zakresie edukacji wiele wspólnych punktów programowych, na przykład darmowe posiłki w szkołach. Jednak propozycji zmian gruntownych jest bardzo niewiele. PO od szesnastu lat walczy z problemem „ciężkich plecaków”, a PiS, po ośmiu latach rządów, oprócz kosmetycznych zmian w obrębie oświaty, pozostawia po sobie sytuację, w której wszystkie partie opozycyjne mają w swoim programie „odpolitycznienie”. Szkoda, że ich propozycje są najczęściej tak mało wyraziste i ograniczają się do bieżących zmian.

*

Stanisław Kruszona-Barełkowski – Specjalista w dziale debat Nowej Konfederacji. Członek redakcji Klubu Jagiellońskiego. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, obecnie student politologii na UAM w Poznaniu. Uczestnik programu „Spięcie”. Publicysta.

***

Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij