Świat

Wschód porwany albo tragedia Słowacji w brudnych łapach Rosji

Słowacja, podobnie jak Polska, ma za sobą wiele złych doświadczeń z reżimem narzuconym przez „wyzwolicielski” Związek Radziecki. Wydawać by się mogło, że lata po upadku komunizmu, po udanej integracji z UE oraz NATO oraz przyjęciu euro w kraju wpływy Rosji u Słowaków mogą już tylko maleć. Dzieje się jednak coś zupełnie innego.

W kwietniu 2021 roku słowacka organizacja non profit GLOBSEC opublikowała wyniki badania przeprowadzonego w dziewięciu krajach (Bułgaria, Czechy, Czarnogóra, Polska, Macedonia Północna, Słowacja, Serbia, Węgry i Rumunia) na grupie 1000 osób dotyczącego obrazu Rosji w oczach obywateli krajów postkomunistycznych. Wyniki tego badania pokazują, że po ponad 30 latach od upadku wymuszonego braterstwa Słowacja pozostaje jednym z najbardziej prorosyjskich krajów Grupy Wyszehradzkiej i Bałkanów Zachodnich.

Przed wojną prawie połowa Słowaków (42 proc.) uważała Rosję za najważniejszego partnera strategicznego. To drugi najwyższy wynik wśród badanych krajów. Tylko ludność Serbii cieplej wypowiadała się o Rosji.

Rosyjska inwazja na Ukrainę być może skorygowała zdanie słowackiej opinii publicznej. Dziś ponad 62 proc. populacji obwinia Rosję za wojnę w Ukrainie, choć nadal aż 25 proc. Słowaków za konflikt zbrojny wini Stany Zjednoczone.

Czy trwale? Słowacja powoli i niechętnie otwiera oczy. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę rząd niemal w trybie ekspresowym uchwalił ustawę umożliwiającą blokowanie stron szerzących dezinformacje. Zamknięte zostały strony prorosyjskich portali Hlavné správy i Hlavný denník. Okazało się, że Hlavné správy były opłacane przez rosyjską ambasadę, co wywołało aferę szpiegowską i wydalenie trzech rosyjskich dyplomatów.

Zachód chce objaśniać nam świat. Czego nie wie o Europie Wschodniej?

Starsze pokolenie Słowaków w badaniach wciąż jednak deklaruje, że w poprzednim reżimie żyło się im lepiej. Jak to możliwe, po tylu latach transformacji? Sentyment ten nie jest niewinny. Przez lata podsycała go prorosyjska propaganda.

Dezinformacja nasza codzienna

Kreml latami wlewał Słowakom do głów prawdy, które jak zdarte płyty powtarzali politycy, portale (dez)informacyjne i rosyjscy agenci wpływu: tak zwani pożyteczni idioci oraz zwykłe ofiary tej propagandy.

Niektórzy sami wpadali w pułapkę Rosji i stawali się propagandowymi marionetkami w rękach Kremla. Tak było w przypadku premiera Matoviča i jego historii z rosyjską szczepionką Sputnik. Matovič jest populistą, dlatego też, gdy w badaniach opinii publicznej odnalazł 11 proc. obywateli chętnych zaszczepić się wyłącznie Sputnikiem, od razu pojechał do Moskwy i przywiózł rosyjską szczepionkę do Słowacji.

Matovič myślał, że zostanie zbawcą narodu, tymczasem rok po tej farsie okazało się, że Sputnikiem zaszczepiło się mniej niż 20 tysięcy osób. Rosyjska szczepionka i polityczna awantura wokół niej kosztowała Matoviča stanowisko.

Historia ze Sputnikiem potwierdza, że Słowacja nie potrafi sobie poradzić z wojną informacyjną Rosji, mimo że od lat słowackie organizacje pozarządowe monitorują aktywność rosyjskiej propagandy.

Na początku marca firma GERULATA technologies przygotowała zestawienie największych prokremlowskich źródeł dezinformacji w Słowacji. W tabeli znajduje się ponad 150 stron i profili osób i instytucji w mediach społecznościowych. Wśród nich są tak zwane alternatywne źródła informacji, szerzące dezinformację i konspiracje, tworzące chaos w głowach odbiorców. Na czele tabeli jest wiele profili słowackich polityków: Ľuboš Blaha, Marián Kotleba, Milan Uhrík, Milan Mazurek, Eduard Chmelár, Štefan Harabin, Andrej Danko.

Rosja wykorzystuje ich jako propagandowe narzędzia szerzące dezinformacje, manipulacje i strach. Wszystko po to, aby zwiększyć wpływ Kremla i zahamować prozachodnią transformację w krajach postkomunistycznych. Kultywując i wzmacniając prorosyjskie postawy i narracje, Rosja dąży do osłabienia wiary Słowaków w instytucje państwowe, w UE i NATO, chce spowolnić lub sparaliżować procesy demokratyczne i decyzyjne kształtujące słowacką politykę.

Wszystkie te prorosyjskie tuby i osobistości nie są jednak podmiotowe. Jak podkreśla Darina Malová z Katedry politologii Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie: „Europa Środkowa ani tym bardziej Słowacja z perspektywy Rosji nie są żadnym partnerem. Są tylko instrumentem realizacji rosyjskich interesów w osłabianiu UE i NATO”.

Po wyborach w Słowacji jest się czego bać

Panslawizm wiecznie żywy

Słowacy są młodym narodem, który powstał dopiero w XIX wieku. W kierunku Rosji spoglądał romantyczny poeta i kodyfikator języka słowackiego – Ľudovít Štúr, który w swoim dziele Slovanstvo a svet budúcnosti pisał, że narody słowiańskie będą wolne tylko wtedy, gdy zjednoczą się z wielkim bratem na wschodzie – Rosją. Stworzona przez Štúra narracja o wspólnocie Słowian stworzyła w zbiorowej świadomości Słowaków wyidealizowany obraz Rosji, który przetrwał lata węgierskiego panowania nad narodem słowackim i żywy jest do dziś.

Panslawizm właśnie w Słowacji trafił na podatny grunt. Czesi inaczej – czuli się częścią Zachodu, bliżej im do Niemiec czy Austrii, w badaniach deklarują zdecydowanie mniejszy sentyment do Rosji. W czeskiej pamięci zbiorowej ciągle żywe są też wydarzenia z 1968 roku i sowieckiej okupacji.

Słowacy częściej podkreślają związek historyczny z Rosją, począwszy od štúrowców po Słowackie Powstanie Narodowe i wyzwolenie przez Armię Czerwoną. Nikt specjalnie nie komplikuje pamięci o Armii Czerwonej, co wykorzystuje chętnie ambasada rosyjska, która przy okazji różnych uroczystości zwykła zapraszać radykalny i prorosyjski klub motocyklowy Nocne Wilki oraz wywieszać flagi donbaskich republik ludowych.

Między Wschodem a Zachodem

Ten jasny podział sympatii nie zawsze jest jednak widoczny na scenie politycznej Słowacji. Regularnie zdarza się, że i rząd, i opozycja grają w karty przetasowane w Moskwie.

W grudniu 2021 roku ogłoszono tu umowę o współpracy obronnej między Słowacją a USA. Umowa ta miała zakładać między innymi amerykańską inwestycję w modernizację infrastruktury obronnej, w tym lotnisk wojskowych Malacky-Kuchyňa i Sliač oraz współpracę, ale każde przybycie i pobyt żołnierzy amerykańskich na terenie Słowacji będzie osobno uchwalane przez parlament.

Przedstawiciele słowackiego rządu uspokajali, że umowa ta nie zagraża suwerenności Republiki Słowackiej, ale opozycja bezkrytycznie wykrzykiwała rosyjską propagandę: że dojdzie do ograniczenia kompetencji władz państwowych, że powstaną amerykańskie bazy wojskowe w Słowacji, gdzie żołnierze amerykańscy będą bezkarnie popełniać przestępstwa.

Wywołało to falę antyamerykanizmu oraz antynatowskich i antyunijnych debat w kraju. Prorosyjscy aktorzy, wykorzystując manipulację i sianie strachu wśród słowackich obywateli, mówili o tej umowie jako o zagrożeniu dla suwerenności Słowacji i pokoju w regionie. Pojawiły się także wezwania do neutralności, a nawet wyjścia z NATO.

Oswajanie dylematu bezpieczeństwa

Część opozycjonistów z partii SMER, Republika czy HLAS zaprezentowała nawet „tablicę wstydu” ze zdjęciami posłów, którzy głosowali za porozumieniem z USA. Faszyzująca partia Mariána Kotleby złożyła do prokuratury wniosek o „podejrzenie popełnienia przestępstwa zagrażającego pokojowi przez członków rządu słowackiego”.

Wiceprzewodniczący partii SMER Ľuboš Blaha straszył, że to będzie amerykańska okupacja Słowacji. Były premier i przewodniczący SMER-u Róbert Fico wraz z innymi „miłośnikami Rosji” po podpisaniu umowy z USA nawoływał do „odwiedzania zdrajców ojczyzny”. W tym celu opublikowano adresy i dane wszystkich osób, które brały udział w procesie akceptacji tej umowy. Rozpętała się akcja hejtu, pojawiły się bilbordy ze zdjęciami rzekomych zdrajców narodu, „patrioci” zaczęli nawet nachodzić ich w domach.

Nagonka na „zdrajców narodu” zbiegła się w czasie z gromadzeniem wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą. Mimo to Fico dalej twierdził, że umowa z USA jest niepotrzebna, bo przecież Słowianie nigdy nie dopuszczą do wojny z Rosją.

Po ataku Rosji

Nie trzeba było długo czekać, żeby zobaczyć, co na to bracia Słowianie z Rosji.

„Może Słowacy wcale nie są aż tak konserwatywni i katoliccy?”

Po ataku na Ukrainę słowacki rząd i prezydentka Čaputová od razu potępili agresję Rosji. Z tych, którzy wcześniej obwiniali „zdrajców narodu” oraz wskazywali NATO i USA jako winowajców napięcia na granicy ukraińsko-rosyjskiej, zdanie na temat Rosji zmienił jedynie Peter Pellegrini, dawny premier i członek SMER-u, obecnie przewodniczący partii HLAS, która prowadzi w sondażach wyborczych. Pellegrini przeprosił za wcześniejsze słowa o tym, że to Rosja jest tutaj ofiarą, i potępił atak na Ukrainę.

W pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę niektórzy z najbardziej radykalnych prorosyjskich aktorów próbowali nadal bronić i usprawiedliwiać Rosję. Andrej Danko, stały bywalec moskiewskich salonów oraz były przewodniczący słowackiego parlamentu i przewodniczący partii SNS, po ataku Rosji na Ukrainę stwierdził, że „nie można jednoznacznie ocenić tej sytuacji jako atak ze strony Rosji”. Zgodnie z rosyjską propagandą powtarzał, że „ukraiński rząd terroryzuje naród rosyjski w Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej od ośmiu lat. Rosja od dawna ostrzegała, że ​​ma tam miejsce ludobójstwo i nie chce obecności wojsk amerykańskich w Europie. Rosja postanowiła pomóc ludności rosyjskiej w Ukrainie. Ukraina rozpada się z powodu niekompetencji jej przywódców”.

Jak polskie państwo może pomóc uchodźczyniom z Ukrainy? Najpierw ryba, potem wędka

Róbert Fico pozostał sobą i po ataku Rosji na Ukrainę dalej lawirował między Wschodem i Zachodem, z jednej strony mówił o tym, że to wojna między USA a Rosją, z drugiej zaś o naruszeniu praw międzynarodowych. Jak zwykle pokazał, że mówi tak, by coś powiedzieć i jednocześnie nie powiedzieć nic konkretnego: „Nie podoba nam się to, że jakiś kraj zdecydował się udać ze swoim sprzętem wojskowym na terytorium innego państwa. Powtarzam, uważamy to za naruszenie prawa międzynarodowego. Odrzucamy jednak winę zbiorową wobec wszystkich Rosjan, to wstyd”.

Aleksandra Pyka – absolwentka słowacystyki Uniwersytetu Śląskiego. Tłumaczka języka słowackiego, autorka bloga slowacystka.pl, na którym przybliża Polakom ich bliskiego, a jednocześnie dalekiego sąsiada.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij