Dziś i jutro wybory prezydenckie w Republice Czeskiej. Kim są kandydaci, kto ma szanse na zwycięstwo i zastąpienie tego starego alkoholika Zemana? Korespondencja Michala Chmeli.

Dziś i jutro wybory prezydenckie w Republice Czeskiej. Kim są kandydaci, kto ma szanse na zwycięstwo i zastąpienie tego starego alkoholika Zemana? Korespondencja Michala Chmeli.
Czechów i Czeszek nie stać na ogrzewanie, a prawica przejęła ich gniew. Pozostaje tylko jedno rozwiązanie: trzeba anektować Kaliningrad.
Choć próbowałem, naprawdę nie znalazłem słów, które byłyby w stanie oddać jego bezdenny, niezrównany idiotyzm.
Czesi przebudzili się ze swojej typowej hibernacji i rzucili na pomoc Ukraińcom. Pozostaje jednak pewna gorycz w tej sytuacji.
Obecna opozycja parlamentarna to kataklizm. Żaden z jej liderów naturalnie nie przejmuje się losami kraju. Co jest pewnym problemem.
Na nagraniu widzimy chorego, sennego, starego człowieka z trudnością klecącego dwa zdania i natychmiast potem zapadającego w drzemkę oraz otaczającą go grupę szyderczo uśmiechniętych, cynicznych sępów z Zamku na Hradczanach.
Dosłownie każda z partii mających jakąkolwiek szansę na wejście do parlamentu naśladuje premiera Babiša i używa retoryki nacechowanej ksenofobią i zacofaniem.
Choć przyszłość polityczna kraju wydaje się ponura, czasem zaświta mały promyk nadziei. Jeden z tematów, który trafił w tym miesiącu do międzynarodowych mediów, to tornado, które przeszło przez kilka wiosek.
„Zrób sobie piekło”. Cykl korespondencji Michala Chmeli z Republiki Czeskiej.
Praga wydaliła 18 rosyjskich dyplomatów podejrzewanych o związek z Aleksandrem Miszkinem i Anatolijem Czepigą – agentami służb bezpieczeństwa GRU podejrzewanymi o wysadzenie w powietrze składów amunicji w Vrběticach w 2014 roku.
Po informacji o tragicznej śmierci najbogatszego Czecha, skaczącego z helikoptera na nartach w wysokich górach Alaski, prawie wszystkie media wypuściły pochwalne elegie.
Kraj, w którym żyje zaledwie 10,7 mln ludzi, dosięgnął najwyższego wskaźnika infekcji na mieszkańca na świecie, jest 11 razy wyższy niż w sąsiednich Niemczech.