Świat

Liz Truss premierką Wielkiej Brytanii. Habemus primam ministram!

Liz Truss, nowa przewodnicząca Partii Konserwatywnej i nowa premierka Wielkiej Brytanii, wielokrotnie zmieniała poglądy nawet w najważniejszych kwestiach, takich jak brexit. Nie zmienia się u niej tylko jedno: pogarda dla pracujących rodaków. Tu znajdziecie wszystko, co warto wiedzieć o Liz Truss.

Liz Truss wygrała wewnątrzpartyjne wybory i została przewodniczącą Partii Konserwatywnej. Wyczekujący od tygodni na koniec ciągnącej się jak flaki z olejem kampanii wyborczej nie złapią jednak długiego oddechu. Po prawoskrętnym wyścigu, jakim była kampania, zaczynamy kolejny etap ostrego zjazdu w dół: zero standardów, zero regulacji, zero szans na zerowy poziom emisji gazów cieplarnianych. Tyle wiemy z postulatów wyborczych Liz Truss, która zostając liderką partii, została jednocześnie premierką Wielkiej Brytanii.

Habemus primam ministram – mógłby równie dobrze krzyczeć przewodniczący Komisji 1922, Graham Brady, ogłaszając wynik. Wyboru dokonała bowiem grupa bogatych i mieszkających na południu kraju seniorów – łącznie mniej niż 0,3 proc. brytyjskiej społeczności. Nie puszczono białego dymu, ale mamy swoje osobliwe tradycje. Liz Truss zostanie desygnowana na premierkę na nasiadówce u królowej, która zaprosi Truss do sformowania gabinetu w jej imieniu. Po raz pierwszy całowanie rączek 96-letniej Elżbiety II odbędzie się w Balmoral (w Szkocji), a nie w londyńskim Buckingham Palace. Podobno ze względu na stan zdrowia, ale niewykluczone, że królowa barykaduje się tam na wypadek odłączenia się Szkocji od Królestwa.

Wielka Brytania: 0,2 proc. wyborców decyduje, kto przejmie bajzel po Johnsonie

Truss urodziła się w 1975 roku w Oksfordzie, w rodzinie klasy średniej, jako najstarsza z czwórki rodzeństwa. Jej matka była pielęgniarką, nauczycielką i działaczką Kampanii na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego. Ojciec wykładał matematykę czystą na uniwersytecie w Leeds. Rodzice, których Truss opisuje jako „lewicujących”, wspierali Partię Pracy. W przeciwieństwie do prywatnie kształconej reszty rządu przyszła premierka ukończyła państwową szkołę średnią. Na jednym z pierwszych spotkań wyborczych Liz Truss scharakteryzowała swoją szkołę jako niedbającą o standard edukacji i marnującą talent młodzieży niskimi oczekiwaniami. Zarówno byli, jak i obecni uczniowie, nauczyciele, a nawet okoliczni mieszkańcy szkoły Roundhay w zielonych przedmieściach Leeds zdębieli – to ta sama szkoła, która posiada własną orkiestrę i boisko do krykieta, a której niejeden uczeń kontynuował edukację w Oksfordzie czy Cambridge.

Kolejny etap edukacji Liz Truss pasuje już jak ulał do kanonu edukacji brytyjskich elit politycznych. Jak 28 poprzednich premierów i premierek Truss nie tylko studiowała w Oksfordzie, ale wybrała najbardziej popularny wśród polityków i dziennikarzy kierunek: Filozofię, politykę i ekonomię. W przeciwieństwie do obecnych koleżanek i kolegów z partii przystąpiła za to w Oksfordzie do partii Liberalnych Demokratów, obejmując nawet przewodnictwo studenckiej młodzieżówki.

Dopiero pod koniec studiów, dwa lata po tym, jak w przemówieniu wezwała do zniesienia monarchii, Truss zmieniła barwy klubowe i przeszła do Partii Konserwatywnej. W ewolucji jej politycznych poglądów ważną rolę odegrała podobno wycieczka do Europy Wschodniej na początku lat 90. Najwyraźniej zaimponował jej dziki kapitalizm i zbywanie państwowych aktywów. A mówią, że podróże kształcą!

Po studiach Truss pracowała jako zastępczyni dyrektora prawicowego think tanku Reform i księgowa w koncernie Shell. Dwukrotnie i bez rezultatu (w 2001 i 2005 roku) próbowała zdobyć mandat poselski. Udało jej się to dopiero w 2010 roku, kiedy David Cameron przyjął strategię promowania „nowych twarzy”, kobiet i osób z mniejszości etnicznych, a partia przeniosła ją do bezpiecznego okręgu wyborczego na południu kraju. Od tamtej pory reprezentowała w Izbie Gmin południowo-zachodnie Norfolk.

W 2014 roku awansowała do gabinetu jako Sekretarz Stanu ds. Środowiska, Żywności i Wsi. Kolejny awans, w 2016, na stanowisko Lorda (sic!) Kanclerza i Sekretarz Stanu ds. Sprawiedliwości, zakończył się dla Truss krytyką z ust najwyższego rangą sędziego i degradacją rok później do Pierwszej Sekretarz w Ministerstwie Skarbu (kiedy tabloidy obwołały sędziów „wrogami ludu” na znak niezadowolenia z wyroku Sądu Najwyższego potwierdzającego rolę Parlamentu w rozpoczęciu procesu wyjścia z Unii, Truss nie kiwnęła palcem w ich obronie). Jednak już w 2019 roku, po rezygnacji Theresy May Boris Johnson, którego kandydaturę Truss od początku poparła, awansował ją na ministrę ds. kobiet i równouprawnienia. Dwa lata później objęła posadę sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Wspólnoty Narodów i Rozwoju.

Truss jest dziś osobą z najdłuższym stażem w gabinecie torysów, którzy od 12 lat nieprzerwanie pozostają u władzy. Jako jedyna spośród osób kandydujących do partyjnego przywództwa nie podała się w lipcu do dymisji, kiedy na znak protestu przeciw Johnsonowi odeszła większość członków rządu. Nie zamierza też poprzeć parlamentarnego dochodzenia w sprawie kłamstw Johnsona w parlamencie. Tym bardziej absurdalne było, gdy w kampanijnych wystąpieniach określała się jako „kandydatka zmiany”.

W swojej parlamentarnej karierze Truss konsekwentnie głosowała za angażowaniem brytyjskich sił zbrojnych za granicami kraju i za rozwijaniem systemów broni nuklearnej. Podczas kampanii deklarowała gotowość użycia takiej broni i anihilacji świata, wzbudzając aplauz członków partii. (Zamiast czytać dalej, może idź teraz potańczyć lub przytulić przyjaciela…)

Kto wie, co rozochoconej nowo zdobytą władzą Truss przyjdzie jeszcze do głowy. Może zacznie od wypowiedzenia Europejskiej konwencji praw człowieka, może zaprosi Lubow Czernuchinę na bliny na Downing Street, może wrzuci kolejne selfie na Instagram.

Podczas pierwszych pięciu miesięcy w MSZ opublikowała ponad 700 selfies, czyli prawie pięć dziennie. Ponadto spędziła czas na snuciu wizji „Globalnej Brytanii” przodującej w budowaniu „sieci wolności”. Może dlatego głosowała za wysyłaniem azylantów do Rwandy, a podczas kampanii zapowiedziała rozszerzenie tego procederu na inne chętne kraje.

Dla uchodźców mamy bilet do Rwandy. W jedną stronę

W przeciwieństwie do umiejętności prezentacji podczas wystąpień publicznych wiedzy o gospodarce czy znajomości geografii (jako szefowa MSZ zapowiedziała w lutym pomoc dla „krajów nadbałtyckich u wybrzeży Morza Czarnego”), manewr zawracania o 180 stopni Liz Truss ma w małym palcu. Postulat wyborczy obcięcia wynagrodzenia służbom cywilnym i pracownikom sektora publicznego poza Londynem odrzuciła w 24 godziny po ogłoszeniu, winiąc media za rzekome przeinaczenie komunikatu.

Innym spektakularnym zwrotem była jej transformacja w jedną z najbardziej zagorzałych zwolenniczek brexitu po miesiącach propagowania korzyści płynących z członkostwa w UE i głosowaniu za pozostaniem w Unii. Dopiero gdy ogłoszono wynik referendum, Truss zmieniła front.

Jednym z poglądów, którym Truss pozostaje natomiast wierna, jest pogarda dla pracujących rodaków. W 2012 roku wraz z przyjaciółmi z partii napisała książkę Brytania oswobodzona, w której brytyjscy pracownicy scharakteryzowani są jako „jedni z najbardziej leniwych na świecie”, a także „próżniacy, którzy wolą wylegiwać się w łóżku, zamiast ciężko pracować”. W sierpniu wyciekło nagranie z czasów Truss w Ministerstwie Skarbu, w którym Truss lamentuje nad brytyjską kulturą pracy – „podczas gdy w Chinach jest zupełnie inaczej”, i wyraża pogląd, że to, czego potrzeba klasie pracującej, to „ciężka praca”.

Co pracującym jest zdaniem Truss najwyraźniej niepotrzebne, to ochrona praw pracowniczych, środowiska czy nawet miejsce do życia. Podczas kampanii obiecała „podpalić stos wymogów i procedur” (tych nielicznych, jakie zostały po wyjściu z UE), zniesienie „stalinowskich” celów mieszkaniowych (i tak za wiele mieszkań nie wybudowali) i zielonych podatków stymulujących rozwój odnawialnych źródeł energii.

Na spotkaniu wyborczym w Exeter Truss lamentowała nad stanem pól i pastwisk, gdzie zamiast łanów zbóż i bydła widzi „akcesoria typu baterie słoneczne i wiatraki” (panele słoneczne zajmują mniej niż 0,1 proc. gruntów rolnych w Wielkiej Brytanii). Truss, według działaczy na rzecz środowiska bezpośrednio odpowiedzialna za odpady przemysłowe w naszych rzekach, zapowiedziała za to, że wznowi szczelinowanie i jeszcze tej jesieni drastycznie zwiększy eksploatację złóż ropy na Morzu Północnym. Ot, i rozwiązanie kryzysu spowodowanego między innymi decyzją torysów o likwidacji naszych zapasów gazu w 2017 roku, kiedy Truss była pierwszą sekretarzynią Skarbu Państwa.

Nieważne, co na to rząd Szkocji. Zapytana w tym miesiącu o opinię na temat referendum niepodległościowego Truss zadeklarowała, że premierkę Szkocji należy „po prostu ignorować”. Kontynuując siermiężną dyplomację, na pytanie, „czy prezydent Macron to wróg, czy przyjaciel?”, Truss odpowiedziała, że to dopiero wyjdzie w praniu („the jury’s out”).

A jej odpowiedź na impas w sprawie protokołu północnoirlandzkiego? Skreślić części umowy, które nam nie pasują. Truss przedstawiła projekt ustawy, która pozwala ministrom jednostronnie zmienić zasady protokołu, i pomogła przepchnąć ją w Parlamencie – zgodnie z myślą przewodnią, że po wypisaniu się z klubu sami ustalamy nowe zasady gry. Niestety, Unia nie rozumie naszych niepisanych zasad i rozpoczęła postępowanie prawne przeciwko rządowi Jej Królewskiej Mości.

Nic to, Truss liczy na przyjaciół w Australii i Nowej Zelandii. Głównie chyba wśród tamtejszych farmerów, po tym, jak „wynegocjowała” umowy handlowe tak „jednostronne i krzywdzące dla [brytyjskiego] rolnictwa”, że komentatorom nowozelandzkiej telewizji trudno było w to uwierzyć. Pod koniec sierpnia magazyn „Politico” ujawnił, że Truss wiedziała o negatywnych skutkach tych umów, ostro krytykowanych jako zagrażające bezpieczeństwu żywnościowemu, jeszcze zanim je podpisała w 2021 roku.

Wbrew przeświadczeniu społeczeństwa, że atutem Partii Konserwatywnej jest dbanie o gospodarkę, nie dowiedzieliśmy się, jak Truss planuje zmierzyć się z największym spadkiem stopy życiowej od czasów drugiej wojny światowej i zbliżającą się stagflacją. Wiemy, że odmówiła nałożenia podatku od zysków nadzwyczajnych na firmy energetyczne mimo ich astronomicznych zysków podczas pandemii i obecnego kryzysu.

Szkocja ma nowy rząd. Co z referendum niepodległościowym?

Podczas kampanii Truss konsekwentnie udowadniała, że żyje w jakiejś alternatywnej Brytanii, gdzie problemem jest to, że „słowo »profit« stało się niemodne”. W momencie, kiedy wielu z nas wybiera między jedzeniem a ogrzewaniem, Truss zobowiązała się znaleźć dodatkowe 10 miliardów funtów na obronę, zwiększając budżet ministerstwa z 2,1 do 3 proc. PKB i obniżyć stopę podatku dochodowego dla korporacji, i tak już jedną z najniższych w Europie.

Ulubionym ekonomistą Truss jest prof. Patrick Minford, który zasłynął podczas kampanii referendalnej, przekonując, że brexit zaowocuje wzrostem PKB o 6,8 proc. Później profesor propagował „no deal Brexit” – wyjście z Unii bez jakiejkolwiek umowy, które w jego opinii zaowocowałoby wzrostem PKB o 135 miliardów funtów rok do roku. Biorąc pod uwagę, jak konsekwentnie nie sprawdzają się wróżby profesora z ekonomicznych fusów, jest już po nas. Profesor Minford twierdzi dziś bowiem, że Truss ma najlepiej przemyślany plan dla gospodarki.

W kampanii Truss groziła również wyrzuceniem za okno „ortodoksji Ministerstwa Skarbu” (tego samego ministerstwa, w tym samym rządzie, w którym Truss służy od 2012 roku). Szczegółów tej nowej, nieszablonowej polityki gospodarczej brak, ale wizerunek „naczelnej wichrzycielki” (disruptor) Truss próbowała budować już w 2018 roku, przekonując, że jeżdżenie Uberem, korzystanie z AirBnB i zamawianie jedzenia przez Deliveroo jest wyrazem walki o wolność młodego pokolenia (które nie ma szans na trwałą pracę ani własne mieszkanie).

Wielka Brytania dryfuje donikąd

czytaj także

Dziś Truss chce również wstrząsnąć ledwo zipiącym po latach chronicznego niedofinansowania Narodowym Funduszem Zdrowia (NHS). Zasiada w Radzie Parlamentarnych Sojuszników prawicowego think tanku 1828, którego członkowie mają za złe Szkocji, że w przeciwieństwie do Anglii oferuje darmową edukację, a w opublikowanym wspólnie z Instytutem Adama Smitha Manifeście neoliberalnym nawołują do zastąpienia państwowej ochrony zdrowia systemem ubezpieczeń prywatnych à la Izrael czy Szwajcaria.

Trudno jednak powiedzieć, czy Truss ma jakiekolwiek polityczne ambicje poza wygraniem wyborów na przewodniczącą swojej partii. Johnson często plótł, cokolwiek inni chcieli usłyszeć. Truss, w przeciwieństwie do poprzednika, jest odporna na krytykę i mówi to, co uważa, że przybliży ją do celu. W oficjalnym profilu przedstawia się jako osoba, która nie boi się mówić, co myśli, a jednak podczas kampanii wyborczej ani razu nie zgodziła się na wywiad w radiu czy telewizji (Sunak udzielił pięciu wywiadów).

Truss i Sunak zawalczą o to, kto jest lepszym dzieckiem Thatcher

Kolejną nagrodą do zdobycia byłaby wygrana w wyborach powszechnych. Truss nie ma jednak ani poparcia partii parlamentarnej (nie wygrała żadnej z pięciu rund eliminacyjnych), ani elektoratu. Żeby wygrać, będzie musiała znowu spektakularnie zawrócić. Tylko czy da radę? W kampanii wyborczej była drogowskazem głównie dla nieprzejednanych, skrajnie prawicowych oszołomów takich jak Jacob Rees-Mogg (minister ds. korzyści z brexitu) i Nadine Dorries (sekretarz stanu w Ministerstwie ds. Cyfrowych, Kultury, Mediów i Sportu), którzy poparli jej kandydaturę od początku.

Co teraz? Johnson opuści w końcu rządowe mieszkanie (o ile już skończył odklejać tapetę), a Truss przystąpi do formowania rządu. Biorąc pod uwagę, że jej doradcą ekonomicznym jest Minford, a gabinet zamierza obsadzić kohortą libertarian, mogłaby równie dobrze zaprosić uber-foliarza Davida Icke albo Ropucha z O Czym Szumią Wierzby. Przynajmniej byłoby weselej. Merytorycznie prawdopodobnie tak samo.

**
Johanna Kwiat – artystka, tłumaczka symultaniczna, amatorka kwaśnych jabłek. Absolwentka Wydziału Antropologii Kultury Goldsmith College, University of London.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Johanna Kwiat
Johanna Kwiat
Korespondentka Krytyki Politycznej z Londynu
Artystka, tłumaczka symultaniczna, amatorka kwaśnych jabłek. Absolwentka Wydziału Antropologii Kultury Goldsmith College, University of London. Korespondentka Krytyki Politycznej z Londynu.
Zamknij