Świat

Oszustwo z plastiku. Jak (nie) radzimy sobie z recyklingiem

Co znaczy trójkąt goniących się zielonych strzałek na butelce napoju? Tylko tyle, że producent nabija nas w tę butelkę. Wszystko, co mówiono nam o recyklingu plastikowych odpadów, jest jedną wielką ściemą.

Czy wiecie, że w ciągu tygodnia każda z nas zjada równowartość plastiku potrzebnego do wyprodukowania karty kredytowej? Dla wielkich koncernów życie i zdrowie ludzkie są jednak mniej warte niż foliowa jednorazówka.

Pierwszy tekst, który napisałam dla Krytyki Politycznej, dotyczył właśnie zaśmiecenia plastikiem. W 2019 roku wysłałam go redakcji w ramach zadania rekrutacyjnego, gdy starałam się o posadę dziennikarki. Artykuł o tym, że wielkie koncerny nabijają nas w butelkę, zapewniając o recyklingu plastikowych opakowań oraz swojej trosce o planetę, zapewnił mi pracę, ale nie wiarę w to, że Nestlé, Coca-Cola czy Danone rozumieją, czym jest gospodarka odpadami.

„Ta butelka nadaje się do recyklingu” – najczęstsze kłamstwo producentów plastiku

W 2023 roku właśnie te firmy oskarżono o to, że wprowadzają klientki w błąd, przekonując, że napoje swojej produkcji sprzedają w butelkach, które albo są wykonane wyłącznie z surowców wtórnych, albo w całości nadają się do ponownego przetworzenia. Sprawę ma dopiero rozpatrzyć Komisja Europejska, jednak składająca skargę organizacja konsumencka Bureau Européen des Unions de Consommateurs, wspierana przez ClientEarth oraz Environmental Coalition on Standards, dysponuje przytłaczającymi dowodami na korporacyjny greenwashing.

Teraz okazuje się, że całą narrację o ekologiczności wtórnego wykorzystania i przetwarzania plastiku można włożyć między bajki. Mało tego – producenci tworzyw sztucznych od dekad zdają sobie sprawę, że proces ten jest wysoce nieopłacalny i zupełnie niepraktyczny, a przez to – stosowany znacznie rzadziej (jeśli w ogóle), niż deklarują to przedsiębiorstwa.

Zaskoczeni? Cóż, naftowo-gazowy gigant ExxonMobil od lat 70. miał świadomość, że paliwa kopalne szkodzą klimatowi, a i tak dalej truł planetę. Nieprzypadkowo zresztą o nim wspominam, bo jest czołowym producentem polimerów syntetycznych. To z nich produkuje się plastikowe jednorazówki, których żywotność miał wydłużyć recykling.

Okazuje się jednak, że większości z nich nie da się użyć ponownie, a na pewno – nie w nieskończoność. Danych na ten temat dostarcza wiele badań. Najnowszy raport organizacji Center for Climate Integrity wskazuje dodatkowo, że wbrew dostępnej wiedzy branża kopalniano-paliwowo-petrochemiczna od lat uprawia pełen manipulacji marketing. Zachęcając konsumentki do kupowania swoich ulubionych napojów, jedzenia i tak dalej, sprzedawanych w plastiku, przekonuje, że nie ma co się martwić o środowisko, bo przecież opakowania zostaną powtórnie wykorzystane.

Czy segregacja śmieci to pic na wodę? [wyjaśniamy]

Omawiająca wnioski z tej analizy dziennikarka „Guardiana” Dharna Noor wyjaśnia, że „plastik wytwarzany z ropy i gazu jest niezwykle trudny w recyklingu, bo wymaga skrupulatnego sortowania”. Nie ma czegoś takiego jak jeden rodzaj tego tworzywa sztucznego: istnieją tysiące chemicznie różnych odmian, których nie da się przetworzyć wspólnie, co w i tak już drogim procesie generuje dodatkowe koszty, czyniąc go niewydajnym. Noor dodaje do tego, że plastik „ulega degradacji przy każdym ponownym użyciu, co oznacza, że zazwyczaj można go ponownie wykorzystać tylko raz lub dwa razy”.

A skoro tak, to jakie znaczenie ma słynny trójkąt goniących się strzałek na butelce coca-coli, informujący, że opakowanie nadaje się do recyklingu? Zgadłyście: żadne. Tymczasem autorzy raportu The Fraud of Plastic Recycling przypominają, że „zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi to jeden z najpoważniejszych kryzysów środowiskowych, przed którymi stoi współczesny świat”. Gospodarkę odpadami oceniają fatalnie między innymi dlatego, że od lat 50. ubiegłego wieku aż do 2015 roku ponad 90 proc. tworzyw sztucznych trafiło na składowiska śmieci, zostało spalonych lub przedostało się do środowiska, zatruwając lądy, morza, oceany i atmosferę. To oznacza, że pijemy wodę z zawartością plastiku i oddychamy równie zanieczyszczonym powietrzem. „W jednym z badań oszacowano, że ludzie połykają tygodniowo do pięciu gramów plastiku, czyli równowartość jednej karty kredytowej” – czytam i włos jeży mi się na głowie.

Wszystko, co słyszałyśmy o zaletach recyklingu plastikowych odpadów, jest więc jedną wielką, prowadzoną w pocie czoła oszukańczą kampanią. Petrochemiczni truciciele i ich sojusznicy – podkreśla Centre for Climate Integrity – dokładali starań, by podbijać kolejne rynki, wstrzymywać działania legislacyjne lub regulacyjne w zakresie zarządzania odpadami i zanieczyszczeniami z tworzyw sztucznych, a także przerzucać generowane przez siebie koszty środowiskowo-zdrowotne na społeczeństwo.

Raport krok po kroku i rok po roku pokazuje, jak rozwijała się ich agresywna, zbrodnicza dla ludzi i środowiska strategia. Ale końca wcale nie widać, bo od kilku lat lobbing branży ciężko pracuje na zielony PR tzw. recyklingu chemicznego (albo zaawansowanego). To termin oznaczający technologię opartą na wykorzystaniu „różnych procesów chemicznych – w tym pirolizy, zgazowania, hydrolizy, metanolizy i innych – mających na celu rozbicie polimeru plastiku na podstawowe pierwiastki chemiczne”. Tak pozyskane substancje mogą zostać wykorzystane ponownie i na tym rzekomo polega ich ekologiczność. Piszę „rzekomo”, bo to wysoce energochłonna metoda, która sama generuje znaczne zanieczyszczenie środowiska. O jej właściwościach branża – niespodzianka! – również wie od dawna.

Milion plastikowych butelek na minutę

czytaj także

„Podczas spotkania branżowego w 1994 roku wiceprezes Exxon Chemical Irwin Leviwitz nazwał jedną z powszechnych form recyklingu chemicznego »procesem zasadniczo nieekonomicznym«. W 2003 roku wieloletni konsultant handlowy skrytykował branżę za promowanie recyklingu chemicznego, nazywając ją »kolejnym przykładem tego, jak tematyka nienaukowa przedostała się do umysłów zarówno przedsiębiorców, jak i działaczy na rzecz ochrony środowiska«” – relacjonuje „Guardian”.

Ale kto by się tym przejmował, skoro można zarobić? Obawiam się, że nikt, dopóki decydenci nie zaczną finansowo i karnie rozliczać producentów plastiku ze szkód, które ci wyrządzili. Chciałabym jednak móc kiedyś – choćby w ostatnim tekście dla Krytyki Politycznej – obwieścić, że się myliłam.

Słuchaj podcastu autorki tekstu:

Spreaker
Apple Podcasts

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij