Kraj, Wyjaśniamy

Czy segregacja śmieci to pic na wodę? [wyjaśniamy]

Gdy ktoś musi składać w domu oddzielnie plastik i szkło, a potem widzi, że wrzucane jest to do jednego pojemnika zbiorczego, to zaczyna mieć wątpliwości, czy segregacja ma w ogóle sens. Należy mu więc najpierw wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, i maksymalnie ułatwić zadanie.

Wiceprezydent Rudy Śląskiej Krzysztof Mejer w wywiadzie dla Portalu Samorządowego zasugerował, by nakładać mandaty na tych mieszkańców gmin, którzy mimo deklaracji nie segregują odpadów lub robią to niechlujnie. Okazuje się, że wielu mieszkańców kraju nad Wisłą patrzy na obowiązek segregacji domowych śmieci podejrzliwie, podobnie zresztą jak na większość innych ekologicznych nowinek. Według Mejera Polacy i Polki są przekonani, że odpady i tak trafiają do „jednego wora”, więc mordowanie się z ich selekcją nie ma sensu. Na tym błędnym przekonaniu cierpi polska gospodarka odpadami.


Jest faktem, że wielu z nas rzeczywiście traktuje segregowanie odpadów jak bezsensowną uciążliwość. Z drugiej strony wielokrotnie reformowany w ostatnim czasie system po okresie chaosu powoli staje na nogi. I akurat w zakresie segregacji odpadów wstydzić się jako państwo jakoś specjalnie nie musimy. Nawet jeśli wielu uparcie twierdzi, że to tylko pic na wodę.

Kto odpowiada obecnie za segregację odpadów?

Odpowiadają za to gminy. Zawierają one umowy z firmami, które zajmują się tym w praktyce. Opłaty za śmieci uiszczają mieszkańcy do kasy gminy, która następnie rozlicza się z wykonawcami.

Ile wynoszą opłaty za gospodarowanie odpadami?

Wysokość opłaty corocznie ustala rada gminy drogą uchwały. Stawka nie może jednak przekraczać 2 proc. przeciętnego dochodu rozporządzalnego liczonego przez GUS. W 2019 roku jest to 33,86 zł za osobę i 94,80 zł za gospodarstwo domowe.

Na Dzień Dziecka najmłodsi dostaną koncerty, zmiany klimatu, choroby i płonące składowiska odpadów

Gminy mogą różnicować stawkę od gospodarstwa domowego zależnie od liczby osób, zużywanej wody lub powierzchni lokalu. Przykładowo w Katowicach płaci się od osoby zamieszkującej gospodarstwo domowe. Miesięczna stawka wynosi 14 zł za osobę segregującą odpady lub 20 zł w przypadku rezygnacji z segregacji.

Kto sprawdza, czy mieszkańcy segregują odpady?

Na bieżąco oceniają to firmy zajmujące się wywożeniem odpadów. Jeśli stwierdzą uporczywy brak segregacji w którejś ze wspólnot mieszkaniowych, to opłata za śmieci uiszczana przez jej członków może z urzędu wzrosnąć do poziomu opłaty za odpady niesegregowane.

Płonie państwo z kartonu

Jakie zmiany weszły w życie od 1 stycznia?

Przede wszystkim ostatnia nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach znacznie różnicuje stawki za śmieci segregowane i niesegregowane. Od tej pory stawka za śmieci niesegregowane może być nawet czterokrotnie wyższa, co ma skłonić większą liczbę ludzi do ich selekcji.

Oprócz tego wprowadzany jest też 5-frakcyjny system segregacji w miejsce obecnego 3-frakcyjnego. Tak więc zamiast pojemników na papier, szkło i tworzywa sztuczne wraz z metalami, gminy będą musiały wprowadzić pięć pojemników: na papier, szkło, osobno metal, osobno tworzywa sztuczne oraz odpady biodegradowalne. Oprócz tego będą oczywiście wciąż pojemniki na śmieci zmieszane.

Zmiany nie zaczęły funkcjonować od razu, wraz z wejściem w życie nowelizacji. Gminy będą je wprowadzać sukcesywnie, wraz z wygasającymi starymi umowami. Stare umowy nie będą mogły jednak obowiązywać dłużej niż do 30 czerwca 2021 roku.

Niektóre miasta wprowadzają zmiany już. 5-frakcyjny system segregacji od 1 stycznia wprowadziła Warszawa (choć nie we wszystkich dzielnicach jest on już realizowany). Nowe, wyższe ceny za niesegregowane odpady wprowadziła już Ruda Śląska.

Skąd się biorą teorie, że wszystko trafia do „jednego wora”?

Te obserwacje rzeczywiście mają swoje podstawy. Część firm, zbierając odpady, niektóre ich kategorie wrzuca do jednego pojemnika zbiorczego. Nie oznacza to jednak wcale, że trafiają one na składowisko śmieci. Po prostu przechodzą jeszcze przez linię sortowniczą, która oddziela przykładowo plastik od papieru szybko, sprawnie i dokładnie. O ile oczywiście były one wcześniej starannie posegregowane przez wyrzucających śmieci mieszkańców.

Tu jednak narzuca się wniosek, że być może wymagania stawiane mieszkańcom są zbyt wysokie. Skoro niektóre kategorie odpadów mogą być sprawnie oddzielane od siebie w sortowniach, to nie ma sensu, by mieszkańcy segregowali śmieci na pięć frakcji. Skoro nie ma problemu, by oddzielić w sortowni plastik od papieru, a szkło od metalu, to może lepiej wymagać od mieszkańców, by składowali je razem.

Dzięki temu obywatele będą mieli łatwiej, co przekona do segregacji także niechętnych, a teorie o mieszaniu segregowanych odpadów przestaną powstawać.

Nie używajcie plastikowych słomek

Gdzie trafiają odpady zmieszane?

Do regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych. Jeden RIPOK musi obsługiwać przynajmniej 120 tys. mieszkańców.

Mają one za zadanie między innymi przetwarzać zmieszane odpady w taki sposób, by oddzielić z nich te frakcje, które będą mogły trafić do odzysku. Pozostałe odpady trafiają na składowiska.

Jak wypada Polska na tle innych krajów UE?

Relatywnie nieźle. Według Eurostatu w 2016 roku recyklingowi było poddawanych 46 proc. odpadów w Polsce, przy średniej unijnej 38 proc. Z trzech procent odpadów udało się wytworzyć energię, co akurat jest już wynikiem prawie dwukrotnie gorszym od średniej UE. 22 proc. odpadów wykorzystano do rekultywacji wyrobisk lub architektury krajobrazu. Na składowiska trafiło tylko 28 proc. polskich śmieci, czyli o 18 punktów procentowych mniej od średniej unijnej.

Jest jednak wiele krajów, które pod względem odzysku biją nas na głowę. W Słowenii recyklingowi poddawanych jest 60 proc. odpadów, a na składowiska trafia tylko 7 proc. Belgowie recyklingują 77 proc. odpadów, przy 6 proc. trafiających na wysypiska.

Warto pamiętać, że się zobowiązaliśmy do końca 2020 roku poddawać recyklingowi przynajmniej połowę odpadów.

Milion plastikowych butelek na minutę

czytaj także

Jak dużo śmieci generujemy?

Pod względem generowania śmieci Polska nie odbiega od unijnej średniej. Generujemy 4793 kg śmieci na osobę rocznie, czyli prawie tyle samo co Francuzi i Niemcy, przy średniej UE 4968 kg. Szwedzi generują trzy razy więcej śmieci na osobę niż Polacy, za to Czesi dwukrotnie mniej.

Kto generuje najwięcej śmieci?

Wbrew pozorom gospodarstwa domowe odpowiadają za niewielki procent generowanych śmieci. W Polsce ich udział wynosi 5 proc., przy średniej UE 8 proc.

Sektor wydobywczy odpowiada za 39 procent śmieci w Polsce (średnia UE 25 proc.), przemysł za 17 proc., a sektor energetyczny za 11 proc. Tak więc nawet najdoskonalsze segregowanie śmieci przez obywateli nie sprawi, że dogonimy najlepszych, jeśli kuleć będzie gospodarka odpadami w przedsiębiorstwach. Co oczywiście nie znaczy, że jako obywatele nie powinniśmy robić wszystkiego, co w naszej mocy.

Bożek: Śmieci na wagę złota

Których śmieci odbiera się więcej – segregowanych czy niesegregowanych?

Niestety wciąż zdecydowanie przeważają śmieci niesegregowane. Według GUS w 2017 roku na jedną osobę odebrano 227 kg zmieszanych odpadów komunalnych i tylko 84 kg odpadów posegregowanych. Tak więc pomimo niezłych wyników recyklingu na poziomie państwa segregowanie odpadów wśród mieszkańców gmin wciąż jest bardzo słabe.

Jednak z każdym rokiem jest pod tym względem nieco lepiej. Od 2010 roku ilość komunalnych odpadów zmieszanych na mieszkańca spadła z 238 do 227 kg, a ilość posegregowanych wzrosła z 22 do 84 kg.

Z czego wynikają problemy z finansowaniem systemu segregacji odpadów?

Kontrola NIK wykazała, że gminy mają problemy z finansowaniem gospodarki odpadami. W co czwartej gminie wynika to z faktu, że rada uchwaliła wysokość opłaty za śmieci na niewystarczającym poziomie. Drugim problemem jest to, że nawet te niewysokie opłaty nie są uiszczane – wysokie zaległości w opłatach śmieciowych dotyczą 30 proc. gmin wiejskich i 17 proc. miast. W co dziesiątej gminie w Polsce istotnym problemem jest też to, że duża część mieszkańców w ogóle nie składa deklaracji dotyczącej opłaty śmieciowej.

O czym trzeba pamiętać przy segregacji?

Do pojemników z papierem nie należy wrzucać kartonów po mleku i napojach, papierów powlekanych folią, tapet oraz worków po materiałach budowlanych.

Do pojemników ze szkłem nie należy wrzucać żaroodpornych naczyń szklanych, szyb, szkła zbrojonego oraz luster.

Do odpadów biodegradowalnych nie należy wrzucać mięsa, kości, drewna impregnowanego, płyt wiórowych, popiołu oraz odchodów zwierząt domowych (ani żadnych innych).

Zamiast dać się wmanewrować w poczucie winy lepiej porządnie się wkurzyć

Jak dużo jest w Polsce „dzikich wysypisk”?

Jednym z większych problemów polskiej gospodarki odpadami jest istnienie na dużą skalę nielegalnych składowisk śmieci. Z badania przeprowadzonego przez NIK wynika, że aż 44 proc. społeczeństwa dostrzega problem z nielegalnym składowaniem w swoich gminach.

Według danych GUS „dzikie wysypiska” stanowią 7 proc. powierzchni wszystkich składowisk, do których trafiają odpady komunalne. Na koniec 2017 roku w całej Polsce istniało 1661 „dzikich wysypisk”, z czego 407 w miastach i 1254 na wsi. W porównaniu z 2016 rokiem liczba nielegalnych składowisk odpadów komunalnych spadła o 15 proc.

„Zdrowy rozsądek” negacjonistów klimatycznych

Posegregowane śmieci stanowią zaledwie 27 proc. odbieranych odpadów komunalnych. To pokazuje, że z segregacją śmieci w gminach jest duży problem. Zamiast jednak nakładać na niesubordynowanych mieszkańców mandaty, lepiej byłoby zwiększyć świadomość społeczeństwa w zakresie znaczenia tego obowiązku dla standardu życia. Gdy ktoś musi składać w domu oddzielnie plastik i szkło, a potem widzi, że wrzucane jest to do jednego pojemnika zbiorczego, to zaczyna mieć wątpliwości, czy segregacja ma w ogóle sens. Należy mu więc najpierw wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, i maksymalnie ułatwić zadanie. Karanie obywateli grzywnami za niestaranne segregowanie śmieci w sytuacji, gdy gospodarstwa domowe generują jedynie 5 proc. krajowych odpadów, może nastawić kolejne osoby przeciw proekologicznym reformom.

Zapach czekolady i płonących śmieci

czytaj także

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij