Od Ukrainy po Gazę. Zaangażowanie kobiet w obronność a dyskryminacja

Podczas wojny kobiety i dziewczęta stają się ofiarami agresji, bojowniczkami, aktywistkami, uchodźczyniami i samotnymi matkami.
Daria Salo
Ukraińska operatorka drona. Fot. State Emergency Service of Ukraine

Jeśli nie będziemy nawoływać do bardziej wszechstronnego modelu obrony, utrzyma się stara patriarchalna narracja mówiąca o tym, że kobiety ostatecznie potrzebują męskiej ochrony. Dlatego feministki muszą być aktywnymi agentkami w tworzeniu nowych rozwiązań.

Wojna nie tylko zaostrza istniejące problemy przemocy seksualnej i obciążeń reprodukcyjnych, ale stwarza nowe wyzwania, jak przesiedlenia, bezrobocie, konieczność ochrony własnej społeczności. Podczas wojny kobiety i dziewczęta stają się ofiarami agresji, bojowniczkami, aktywistkami, uchodźczyniami i samotnymi matkami. Ich sytuacja zmienia się nie tylko tam, gdzie trwają działania wojenne, jak w Ukrainie czy w Strefie Gazy, ale także w krajach sąsiednich, na przykład w Polsce.

Kobiety podczas wojny w Ukrainie

Koncepcja niewidzialnego frontu wskazuje na wyzwania związane z płcią, przed jakimi stoją kobiety na pierwszej linii frontu, którym nie poświęca się tyle uwagi, na ile zasługują, w mediach i na szczeblu dowodzenia.

Dziś udział kobiet w personelu wojskowym w Ukrainie jest jednym z najwyższych wśród armii świata i wynosi około 15 proc. W Siłach Zbrojnych Ukrainy służy ich ponad 43 tys. – to o 40 proc. więcej niż w 2021 roku. Rosyjska inwazja zmotywowała kobiety do poświęcenia swojego przywileju – braku przymusu mobilizacji – i dobrowolnego przyłączenia się do obrony. Kobiecy ruch weteranek stara się zwrócić uwagę na poświęcenie kobiet pracujących w wojsku. Wraz z organizacjami feministycznymi aktywnie walczy także o poprawę warunków życia żołnierek.

Wojna a równouprawnienie. Pięć kwestii, o których dyskutują ukraińskie feministki

 

Kobiety w wojsku stoją także przed wyzwaniami, których nie dostrzega ogół społeczeństwa: przemocą seksualną i dyskryminacją ze względu na płeć. Problem ten występuje nie tylko w Ukrainie – dwa lata temu zamordowano dwudziestoletnią amerykańską żołnierkę Vanessę Gilen, która doświadczyła przemocy na tle seksualnym. Po jej śmierci wojsko amerykańskie opracowało i wdrożyło procedurę zgłaszania przypadków przemocy seksualnej i molestowania.

W Ukrainie nie ma takiego mechanizmu. Kiedy Walerija Sikal i Olha Derkacz odważyły ​​się publicznie zgłaszać seksualne nadużycia w wojsku, otrzymały wsparcie organizacji feministycznych, ale nie sprawiedliwość. Według Niewidzialnego Batalionu co dziesiąta kobieta w armii doświadcza molestowania, jednak po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji w Ukrainie ustały publiczne dyskusje na ten temat.

Kolejnym problemem, wynikającym z nadmiernego zmaskulinizowania sektora wojskowego, jest dyskryminacja członków społeczności LGBT+ tamże. Od 24 lutego do 31 października 2022 roku sieć monitoringu Centrum „Nasz Świat” udokumentowała 74 przypadki łamania praw człowieka ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, z czego 60 miało związek z działaniami zbrojnymi.

„Nie rozrabiajcie i bab nie gwałćcie” – rosyjscy żołnierze wracają z frontu

Jaka jest reakcja Ministerstwa Obrony Ukrainy? Jeśli dokładnie przyjrzymy się stronie internetowej ministerstwa, bez problemu znajdziemy materiały dotyczące wychowania wojskowo-patriotycznego, ale nie schematu postępowania w przypadku przemocy na tle seksualnym. Tego typu poradniki dla kobiet służących w wojsku oferują jedynie organizacje feministyczne, w szczególności Stowarzyszenie Prawniczek Ukrainy „YurFem”.

Odrębnym aspektem problemów związanych z płcią są doświadczenia cywilnych mieszkańców terenów przyfrontowych i okupowanych Ukrainy, zwłaszcza doświadczenia przemocy seksualnej. Według biura Prokuratora Generalnego znanych jest 235 zgłoszonych przypadków. Tysiące kobiet, ale też mężczyzn, decyduje się milczeć. Z różnych powodów: stygmatyzacji, kultury przemocy, retraumatyzacji. W rezultacie cywilne ofiary gwałtów i molestowania często nie otrzymują odpowiedniej pomocy, a nawet spotykają się ze zjawiskiem victim blamingu – obwinia się je o „niewłaściwe zachowania”, które „sprowokowały” przemoc, lub oskarża o zdradę stanu i „zapewnienie rozrywki dla rosyjskich żołnierzy”.

Przypadki przemocy seksualnej na wojnie mogą mieć różne konotacje. Z jednej strony mamy do czynienia z rodzajem gwałtu oportunistycznego, kiedy mężczyźni chcą utwierdzić się w swojej męskości i sile, ale starają się ukryć zbrodnię w obawie przed karą. Z drugiej – w armii rosyjskiej dowódcy nie zapobiegają przemocy, na szczeblu oficjalnym panuje całkowite zaprzeczanie jej istnieniu, a nawet uznanie dla jednostek, które dopuszczają się zbrodni na tle seksualnym. Istnieją przytłaczające dowody na to, że przemoc seksualna stosowana przez rosyjskie wojsko jest narzędziem prowadzenia wojny.

Rosyjska kultura gwałtu i małżeński fresk, niepiękny [„Kobieta na froncie” Alaine Polcz]

Narodowa Policja Ukrainy odnotowuje znaczny spadek liczby przypadków przemocy w rodzinie, porównując dane z początku lat 2021–2022. Na liczbach tych nie można jednak polegać, biorąc pod uwagę powszechne zaprzeczanie i wyciszanie problemu przemocy domowej w przestrzeni informacyjnej, a także dużą liczbę uchodźców i okupację części terytorium Ukrainy. W obawie przed potępieniem i odrzuceniem lub oskarżeniami o szerzenie rosyjskiej propagandy kobiety mogą także milczeć na temat doświadczenia przemocy ze strony ukraińskich żołnierzy. Tak właśnie było w przypadku wysiedlonej Inny, która uciekła do Lwowa z powodu przemocy ze strony męża żołnierza.

Na szczególne wyróżnienie w kontekście ceny wojny zasługują kobiety, które opiekują się innymi. Na przykład te, które zostały lub zostaną matkami, które muszą rodzić w trudnych warunkach i opiekować się dziećmi. To także kobiety, które martwią się o swoich mężów, którzy wracają z wojny ranni lub niepełnosprawni. Takie pary często przedstawia się w romantycznym świetle – tymczasem partnerki zmuszone są do poświęcenia własnej pracy i zasobów tylko dlatego, że pomoc państwowa dla weteranów nie spełnia standardów jakości i jest niewystarczająca.

W związku ze wzrostem wydatków na potrzeby wojskowe i uzależnieniem gospodarczym od wsparcia partnerów zachodnich cierpią te grupy, które utrzymują się z wpłat z budżetu państwa: emeryci i renciści, osoby z niepełnosprawnościami, pracownicy oświaty. Warunki pracy tych ostatnich znacznie pogorszyły się wraz z nadejściem inwazji, a płace pracowników w sektorze edukacji (z których większość to kobiety) są często minimalne.

Inwazja rosyjska, kobiety w polskiej armii i idea kompleksowej obrony

W czasach PRL-u kobietom nie wolno było służyć w wojsku. Jednak po 1989 roku rozpoczęły się zmiany w ramach polityki homogenizacji z zachodnimi instytucjami bezpieczeństwa, takimi jak NATO i UE. Pod koniec lat 80. cywilki, które pracowały w wojsku, zostały włączone do armii jako służące. W latach 90. drzwi akademii wojskowych otworzyły się dla kobiet, co spowodowało konieczność zapewnienia odpowiedniego zaplecza i zaprojektowania umundurowania. Na początku XXI wieku wszystkie stanowiska w armii, w tym stanowiska bojowe i w siłach specjalnych, zostały otworzone dla kobiet. Przyjęto także akty normatywne mające na celu uwzględnianie aspektu płci, takie jak prawo do urlopu macierzyńskiego oraz podstawowe środki przeciwdziałające dyskryminacji i molestowaniu.

„Nasi chłopcy”, czyli jak się kreuje bohaterów

Mimo wprowadzonych zmian udział kobiet wynosił niecałe 5 proc. Uniemożliwiło to dalszą promocję zmian od wewnątrz. Jednak wojna w Ukrainie, która w rzeczywistości rozpoczęła się w 2014 na Krymie, stała się dla Polski niepokojącym sygnałem, który doprowadził do reform obronnych. Jedną z nich było utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, co wiąże się z wykorzystaniem modelu żołnierzy-obywateli, którzy mają możliwość bardziej elastycznego łączenia życia zawodowego z osobistym.

W ciągu niecałych sześciu lat odsetek kobiet w siłach zbrojnych podwoił się, osiągając około 10 proc. w służbie zawodowej i 20 proc. w siłach obrony terytorialnej. Liczby te sugerują, że ten ostatni model bardziej sprzyja ich aktywnemu udziałowi.

Feminizm a kompleksowa obrona

W trosce o większe zaangażowanie ruchów feministycznych w rozwiązywanie problemów obronności i w ogóle zaangażowanie kobiet w obronę kraju badaczka Weronika Grzebalska proponuje całkowitą rewizję dotychczasowego modelu. Uważa, że ​​problemy w interakcji feministek i instytucji wojskowych pojawiają się na skutek nierównych relacji władzy w czasie kryzysu. W tym modelu na ratunek przychodzi wojsko, czyli przedstawiciele „męskiej” instytucji, ustanawiając swoją władzę nad bezbronną cywilizacją, która w czasach kryzysu się samoorganizuje. Zamiast tego istnieje taki paradygmat obronny, jak obrona złożona – można ją realizować na różne sposoby. Obecnie jest dość popularny i wdrażany w krajach Europy Północnej i bałtyckich. W Europie Środkowej taka idea jest obecna w dokumentach strategicznych, ale nie została jeszcze wdrożona w praktyce.

Idea kompleksowej obrony opiera się na czterech filarach. Jednym z nich jest wojsko, ale są jeszcze trzy filary cywilne: instytucje państwowe, przedsiębiorstwa prywatne i społeczeństwo obywatelskie. Istotna jest też interakcja pomiędzy nimi. W przypadku współpracy wszystkich czterech sfer wojsko będzie mogło skupić się na działaniach bojowych, natomiast pozostałe filary będą wspierać stabilność państwa w sytuacji kryzysowej we wszystkich pozostałych kierunkach.

Przed nami jeszcze długa wojna [rozmowa z lekarką wojskową]

W takich warunkach możliwe jest angażowanie kobiet w inne funkcje, w których mogą się realizować i bronić, posiadając do tego odpowiednie środki, zamiast czekać na przybycie obrońców. Podobne praktyki można odnaleźć w historii Finlandii, Estonii i w pewnym stopniu Polski w okresie międzywojennym. W tamtym czasie w całym kraju istniały kobiece grupy paramilitarne, które szkoliły cywilki, dając im umiejętności i wiedzę potrzebne do ochrony siebie i swoich gospodarstw domowych.

Jeśli nie będziemy nawoływać do bardziej wszechstronnego modelu obrony, utrzyma się stara patriarchalna narracja mówiąca o tym, że ​​kobiety ostatecznie potrzebują męskiej ochrony. Dlatego feministki muszą być aktywnymi agentkami w tworzeniu nowych rozwiązań. Grzebalska zwraca też uwagę, że trudno przekonać polską lewicę do poparcia tego pomysłu. Widzimy, że ci, którzy najmniej chcą angażować się w obronę, to ci, którzy deklarują się jako lewicowcy.

Słuchaj podcastu „Blok Wschodni”:

Spreaker
Apple Podcasts

Kobiety w Gazie i na Zachodnim Brzegu w warunkach wojny i okupacji

Doświadczenia Palestyńczyków na różnych terytoriach mogą znacząco się od siebie różnić. Sytuacja tych będących obywatelami Izraela jest stosunkowo lepsza, ale wciąż bardzo trudna. Część zginęła w ataku Hamasu, inni są celem jako mniejszość. Ponadto mniejszość palestyńska w Izraelu ma bliskie związki z mieszkańcami Gazy i Zachodniego Brzegu, dlatego boleśnie doświadcza katastrofalnych skutków działań militarnych na tych obszarach.

Bez wątpienia najbardziej katastrofalna sytuacja panuje obecnie w Gazie, gdzie według szacunków ONZ około 60 proc. zasobów mieszkaniowych zostało uszkodzonych lub zniszczonych, czyniąc bezdomnymi około miliona osób. Jednak utrata domu to nie tylko skutek wojny. W Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu zdarzają się przypadki rozbiórki budynków z powodu braku pozwolenia na budowę. Uzyskanie takiej licencji jest niezwykle trudne, szczególnie we Wschodniej Jerozolimie. Ponadto obowiązuje polityka burzenia domów osób oskarżonych o terroryzm lub organizację ataku na Izraelczyków – niezależnie od tego, czy rodzina wiedziała o zamiarach lub działaniach swojego krewnego.

Kolejnym problemem jest ograniczenie mobilności. Według Palestyńskiego Biura Statystycznego w 2022 roku na punktach kontrolnych zatrzymano około 172 kobiet, a 18 z nich zabito. Z tego powodu kobiety zmuszone są unikać przekraczania punktów kontrolnych. Kontrola Izraela nad mobilnością Palestyńczyków wpływa również na dostęp do opieki medycznej: niektóre kobiety rodzą w punktach kontrolnych. Znane są też historie o szpitalach wykonujących cesarskie cięcie bez znieczulenia. W przypadku krwawienia podczas porodu lekarze nie są w stanie go zatamować, co może doprowadzić do śmierci matki. Czasami są zmuszeni usunąć macicę, ponieważ jest to najszybszy sposób na zatrzymanie krwawienia – w normalnych warunkach istnieją inne sposoby na uratowanie kobiety. Według szacunków ONZ w Gazie przebywa obecnie około 50 tys. ciężarnych, a 5 tys. z nich ma urodzić w ciągu miesiąca w nieludzkich warunkach.

Rób feminizm, nie wojnę. Kobieca prawda o inwazji na Ukrainę

Z kolei Zachodni Brzeg jest rządzony przez Organizację Wyzwolenia Palestyny oraz Autonomię Palestyńską, które ustanawiają przepisy negatywnie wpływające na pozycję kobiet. Te zwykle zajmują się domem i mniej angażują w pracę zarobkową, co prowadzi do uzależnienia finansowego od mężczyzn. Na Zachodnim Brzegu wyższy odsetek kobiet kończy studia, ale i tak nie wchodzą na rynek pracy. Odnosi się to także do palestyńskich kobiet w Izraelu i Gazie. Po zdobyciu wykształcenia wychodzą za mąż i zakładają rodziny, rezygnując z realizacji zawodowej. Jednocześnie Organizacja Wyzwolenia Palestyny uważa się za organizację świecką i aktywnie współpracuje z ONZ oraz innymi podmiotami międzynarodowymi.

Problem jest złożony, gdyż wśród członków Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny ​​były również kobiety, które uciekały się do przemocy i brały udział w aktach terrorystycznych, choć są to pojedyncze przypadki. Z jednej strony mamy kultowe aktywistki stawiające opór militaryzacji, z drugiej przykład Leili Khaled, która w latach 60. i 70. brała udział w porwaniach samolotów i została oskarżona o terroryzm.

Wieczorkiewicz: „Zginęli cywile, w tym kobiety i dzieci”. Czas skończyć z tą zbitką słowną

Wśród Palestyńczyków są zarówno bojownicy, jak i działaczki i działacze społeczni, którzy starają się poprawić warunki życia. Prasa zagraniczna nie ma dostępu do terytorium Gazy, więc pozostają media lokalne – większość z nich jest dziełem kobiet. Często ryzykują życie, próbując uchwycić na wideo to, co się dzieje. W ten sposób z rąk izraelskiego żołnierza zginęła m.in. dziennikarka Sharif Abu al-Jaaz.

Grupy takie jak Hamas są niezwykle religijne i nie angażują kobiet w walkę, wierząc, że ich rolą jest prowadzenie domu, rodzenie dzieci i przekazywanie potomkom tożsamości religijnej, patriarchalnej i narodowej. Kobiety nie są angażowane w komitet polityczny ani wojskowe skrzydło Hamasu, które planowało ataki terrorystyczne w Izraelu. Tezę o odpowiedzialności zbiorowej podważa także fakt, że w Gazie od 16 lat nie było wyborów, a około 50 proc. populacji to dzieci poniżej 18. roku życia, które nie mają nawet możliwości głosowania.

**

Tekst powstał w ramach podsumowania panelu tematycznego dotyczącego doświadczeń wojennych kobiet w ramach konferencji Dialogi Peryferii.

Panel poprowadziła Olenka Gu, socjolożka i redaktorka magazynu „Spilne”.

***

Daria Salo – socjolożka, absolwentka Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego.

Tłumaczenie: Aleksandra Kosior

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij