Świat

Jeśli my nie damy rady, przyjdą ekstremiści

Kiedy argumenty i apele naukowców, aktywistów i ruchów społecznych nie przebijają polityczno-biznesowego muru, po nich przychodzą tacy, którzy potrafią ten mur rozsadzić.

W czerwcu 2015 roku przez Karaczi w Pakistanie przetoczyła się fala upałów, przez które zginęło prawie 1300 osób. Gdy przed kostnicami piętrzyły się ciała, a na cmentarzach zaczynało brakować miejsca na nowe pochówki, były prezydent Asif Ali Zardari, stojący na czele nieudolnych władz prowincji, wsiadł do samolotu i wyleciał z kraju.

Z odsieczą miastu trapionemu nieustannymi przerwami w dostawie prądu ruszyli nieoczekiwani obrońcy: pakistańscy talibowie (TTP). Zaczęli od jawnej groźby pod adresem prywatnej firmy K-electric, odpowiedzialnej za braki prądu. Jak to zwykle w Karaczi bywa – groźbą tą był zamach bombowy.

Polityczny realizm wiedzie do katastrofy

czytaj także

Działalność TTP jest w Pakistanie zakazana; organizacja jest powszechnie znienawidzona i w wielu częściach kraju toczy wojnę z pakistańską armią. To grupa terrorystyczna odpowiedzialna za niezliczone ataki na cywilów w całym kraju, w tym za masakrę 149 osób, głównie dzieci, w szkole w Peszawarze w 2014 roku.

W przypadku Karaczi pogardzana organizacja terrorystyczna była jedną z pierwszych, które wytknęły władzom, że ich niekompetencja i pazerność pogłębiły katastrofę związaną z czynnikami klimatycznymi. Ale to nie jedyny taki przypadek. Najprzeróżniejsze ugrupowania – w tym takie, które mają krew na rękach – od dłuższego czasu korzystają z nieprzygotowania władz publicznych na katastrofy związane z klimatem i sięgają po władzę. Splot polityki, przemocy i klęsk wywołanych globalnym ociepleniem przysłużył się nie tylko terrorystom z TTP.

Zmiana klimatu? Nie, zmiana systemu!

czytaj także

W książce Tropic of Chaos („Zwrotnik chaosu”) z 2011 roku amerykański dziennikarz śledczy Christian Parenti opisał, w jaki sposób zmiana klimatyczna nasila mechanizmy przemocy i ubóstwa. Gdy na przykład w północnej Kenii w kilku ostatnich dekadach z niezwykłą częstotliwością zaczęły występować susze i nagłe powodzie, zwiększyła się też intensywność konfliktów z udziałem grup paramilitarnych oraz sąsiedzkich wojen o dostęp do wody i bydło. Głód i katastrofalne wydarzenia związane z El Niño, jakie przetoczyły się przez region Karamoja w Ugandzie, pochłonęły dziesiątki tysięcy ofiar. Ci, którzy przeżyli, chwycili za broń w wyniszczonej wojną Somalii.

Gdy do północno-wschodniego regionu Brazylii – Nordeste – zawitały ekstremalne susze i powodzie, mieszkańcy przenieśli się do faweli w Rio. Ich przybycie zaostrzyło napięcia w mieście, gdzie zatargi gangsterskie, przemoc policji i handel narkotykami tworzą śmiertelnie niebezpieczną mieszankę.

III wojna światowa czy przewrót ekologiczny? Wybór należy do państwa

Od ponad dziesięciu lat państwa świata spierają się o szczegóły dobrowolnych porozumień klimatycznych z Kopenhagi, Cancún i Paryża, a tymczasem z roku na rok dochodzi do coraz częstszych burz, fal upałów, nagłych powodzi, susz i pustynnienia coraz większych obszarów globu. Wszystkie te zjawiska już dziś zbierają śmiertelne żniwo.

Wojna w Syrii, która do tej pory zmusiła do opuszczenia domów ponad 10 milionów uchodźców i wywołała jeden z najpoważniejszych kryzysów humanitarnych w historii, jest kolejnym przejawem nałożenia się na siebie wojny i zmiany klimatycznej. Autorzy badania opublikowanego w czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences of the USA” w marcu 2015 roku wskazali, w jaki sposób susza w rejonie Żyznego Półksiężyca w latach 2007-2010 zmusiła rolników do szukania schronienia w syryjskich miastach. Do powstania w 2011 roku i wojny domowej, która wybuchła później przyczyniła się, rzecz jasna, brutalność reżimu Asada, milion uchodźców z Iraku oraz różni inni aktorzy regionalni, w tym ISIS, jednak grunt pod syryjski konflikt przygotowała antropogeniczna zmiana klimatu.

Dziś rozmaite uzbrojone gangi i bojówki stanowią poważne siły w gwałtownie ogrzewającym się świecie. Są one całkowitym przeciwieństwem tradycyjnie pojmowanych struktur społeczeństwa obywatelskiego, które wcześniej były najaktywniejsze w dyskusji na temat środowiska. Do tej pory jedyną przeciwwagą dla nieprzejednanych władz były organizacje pozarządowe, społeczności naukowców i aktywiści klimatyczni – choćby kajakarze z Greenpeace protestujący przeciwko platformom wiertniczym Shella w porcie w Seattle albo klimatolodzy z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu  (IPCC). Wszyscy oni mieli swój wkład w ważne proekologiczne ustawy i porozumienia międzynarodowe.

W końcu wyłonił się masowy, oddolny ruch. Przeciętni obywatele z greckiego Chalkidiki wyszli protestować przeciwko działalności górniczej, która mogła kosztować ich zdrowie i zlikwidować źródła utrzymania. Rdzenni mieszkańcy Alaski z ludu Iñupiat stanęli wobec groźby relokacji z powodu kurczącej się morskiej pokrywy lodowej. Ranczerzy i rdzenni Amerykanie sięgnęli po metody obywatelskiego nieposłuszeństwa, by zablokować budowę rurociągu Keystone XL w Kanadzie i USA. Jednak nawet w obliczu takiego masowego, oddolnego ruchu, międzynarodowa społeczność polityczna w zasadzie ignorowała żądania społeczeństw i zmarnowała liczne okazje do wprowadzenia reform, które skutecznie ograniczyłyby emisje dwutlenku węgla.

Francja to okno na naszą przyszłość

A kiedy politycy wszystkich krajów grali na zwłokę, z ich niezdecydowania skorzystały grupy terrorystyczne, takie jak Boko Haram, TTP i inne.

Na przykład w Nigerii bitwy o ziemię między rolnikami (w większości wyznania chrześcijańskiego) a pasterzami bydła (przeważnie muzułmanami) nasiliły się przez ostatnie kilkadziesiąt lat po szeregu wyniszczających susz. Z powodu wysychania jezior załamała się nigeryjska branża rybołówstwa. Dziesiątki tysięcy ludzi straciły dorobek całego życia. A chaosem i rozpaczą, które przyniosły wszystkie te klęski, karmi się Boko Haram.

Terror klimatu w Bangladeszu

Rosnące znaczenie ekstremistycznych ugrupowań zbrojnych stanowi dowód na całkowitą porażkę państw w zakresie minimalizowania skutków globalnego ocieplenia. Wyłonił się niezawodny wzorzec:  kryzysy wywołane zmianą klimatu zaczynają się piętrzyć i przyczyniają się do kryzysów władzy, a na nich najwięcej korzystają ci, którzy są pierwsi na miejscu i dają mieszkańcom jakiekolwiek poczucie, że ktoś panuje nad sytuacją. W miarę jak w regionach świata już zrujnowanych przez zmianę klimatyczną nasila się destabilizacja, być może powinniśmy się najbardziej obawiać właśnie tych wstrząsów wtórnych.

**
Kamil Ahsan jest dziennikarzem i doktorantem biologii na Uniwersytecie Chicagowskim.

Artykuł ukazał się w magazynie Aeon.co na licencji Creative Commons BY-ND. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.

Licznik Aeon, nie usuwaćPiszemy o klimacie

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij