Świat

Izrael: Mit Jerozolimy jako miasta otwartego upada pod rządami prawicy

W ciągu ostatnich kilku miesięcy w Izraelu doszło do wielu aktów przemocy wobec Kościołów lub grup chrześcijańskich. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że wielu ekstremistycznych Żydów czuje się dziś komfortowo, ponieważ nie obawiają się działań skrajnie prawicowego rządu.

Kiedy w niedzielę 28 maja grupa ewangelików rozpoczęła modlitwy w Jerozolimskim Parku Archeologicznym niedaleko Ściany Płaczu, z pewnością nie spodziewała się negatywnych reakcji. Tym bardziej że całe wydarzenie nazwano „Pentecost 2023 – Global Day of Prayer for Jerusalem and the Nations” i miało ono na celu podkreślenie przywiązania ewangelików (w szczególności amerykańskich) do Izraela.

Jak można przeczytać na stronie internetowej organizatora, celem była inauguracja dekady modlitw, które połączyłyby wiernych w Izraelu i innych krajach, z wszystkich chrześcijańskich Kościołów, i zachęcenie 100 milionów uczestników na całym świecie do modlitw za Izrael i Żydów.

Protestują, bo nie chcą, by Izrael był jak Polska

czytaj także

Mimo to modlitwy zostały gwałtownie oprotestowane przez kilkudziesięciu lokalnych ortodoksyjnych Żydów, zwłaszcza ze środowiska Religijnych Syjonistów, których najwyraźniej nie przekonał pozytywny wobec Izraela przekaz. Zamiast tego dopatrzyli się w organizowanych modlitwach działalności misyjnej, tym gorszej, że prowadzonej w pobliżu najświętszego miejsca judaizmu.

Już wcześniej politycy i rabini z Izraela wypowiadali się o wydarzeniu negatywnie, podpisując przeciwko niemu petycje, ale w trakcie modlitw zgromadził się tłum wołający, by misjonarze udali się do domu. Do protestu dołączył też wiceburmistrz Jerozolimy Arie King, który wyraźnie zaznaczył, że nie odpowiada mu działalność misyjna, a organizatorzy Pentecost 2023 jego zdaniem nawet nie ukrywają się z zamiarem głoszenia swojej wiary w celu nawracania Żydów.

Izrael od lat jednak ma mocne związki z amerykańskimi ewangelikami, często nawet właśnie wśród nich poszukując sojuszników, a nie wśród amerykańskiej diaspory żydowskiej. W 2021 tak właśnie sugerował Ron Dermer, były ambasador Izraela w Stanach Zjednoczonych, mówiąc, że „Ludzie muszą zrozumieć, że podstawą poparcia Izraela w Stanach Zjednoczonych są ewangeliczni chrześcijanie”, podczas gdy diaspora żydowska jest w dużej mierze krytyczna wobec Izraela i jego polityki wobec Palestyńczyków.

Kolejna noc pod bombami w Gazie

czytaj także

Amerykańscy chrześcijanie pomagali lobbować w Waszyngtonie za rozwiązaniami politycznymi, których od lat domagał się Izrael, jak wycofanie się Stanów Zjednoczonych z tzw. porozumienia nuklearnego z Iranem czy przeniesienie amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Te związki są jednak o wiele starsze i ich przejawem jest też założenie jednej z największych na świecie organizacji chrześcijańsko-syjonistycznych – International Christian Embassy Jerusalem (Międzynarodowa Chrześcijańska Ambasada w Jerozolimie), która została założona jako wyraz wsparcia dla Izraela w 1980 roku, kiedy to izraelski parlament zaproponował ustawę o Jerozolimie, jedno z izraelskich praw podstawowych, które stwierdza, że miasto „w całości” jest stolicą Izraela, co przez Sąd Najwyższy zostało zinterpretowane jako de iure aneksja Jerozolimy Wschodniej, zajętej wskutek wojny sześciodniowej w 1967 roku.

Przykładów wsparcia chrześcijańskich syjonistów dla Izraela jest jednak o wiele więcej, choć jak zauważają niektóre raporty, amerykańska ewangelicka młodzież już niekoniecznie patrzy na Izrael tak samo przychylnym okiem jak ich rodzice i dziadkowie.

Prawicowy rząd ośmiela radykałów

Działalność misyjna jest w Izraelu nie tylko niemile widziana, ale zabraniana prawnie, choć jak mówi mi Rafik Nahra, biskup rzymskokatolicki w Nazarecie, podejście izraelskiego rządu do misjonarzy jest wewnętrznie sprzeczne.

Corbyn: zakończyć okupację, usunąć osiedla, uznać państwo palestyńskie

– Władze Izraela pozwoliły im modlić się w tym miejscu. Dla Żydów ultraortodoksyjnych jest to otwarta prowokacja, ponieważ w Izraelu prozelityzm nie jest dozwolony. Jest to więc swego rodzaju sprzeczność pojęć. Mam na myśli fakt, że z jednej strony mówi się, że misja nie jest dozwolona, a z drugiej strony pozwala się misjonarzom przyjeżdżać, ponieważ przysyłają oni pieniądze.

Rafik Nahra od 17 lat pracuje w Izraelu i jako katolicki duchowny uczestniczy w relacjach Kościoła z Państwem Izrael. Zauważa, że stosunek rządu do chrześcijan jest dzisiaj coraz bardziej skomplikowany.

– Po pierwsze, niech będzie jasne, nie ma żadnych zorganizowanych negatywnych działań Izraela przeciwko chrześcijanom. Nie ma prześladowań. Ale faktem jest, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do wielu aktów przemocy wobec wszelkiego rodzaju Kościołów lub grup chrześcijańskich. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że wielu ekstremistycznych Żydów czuje się dziś komfortowo, ponieważ nie obawiają się działań rządu. Czują, że otrzymają wsparcie, że rząd pozwoli na to, co robią. I to jest niepokojące.

Izrael: Skrajna prawica przejmuje sądy. Na ulicach setki tysięcy demonstrantów

Opinię biskupa Nahry podziela także Marwan Saleh, mieszkający w położonym w odległości kilku kilometrów od Jerozolimy palestyńskim miasteczku Bajt Safafa działacz katolicki i członek Opus Dei, zwracając mi uwagę na problemy, z jakimi mierzą się Ormianie w swojej dzielnicy Starego Miasta Jerozolimy.

– Mam wielu ormiańskich przyjaciół i mają oni duży problem z ortodoksyjnymi Żydami przechodzącymi w pobliżu ormiańskiego kompleksu klasztornego i kościołów. Zaczęli mówić złe słowa o Ormianach, o dzielnicy, o krzyżu. Jeśli jest tam ksiądz, czasami go uderzą. Ci, którzy mieszkają w tej okolicy, cierpią. Myślę, że teraz, z nowym, skrajnie prawicowym rządem, wiemy, że nie możemy nic powiedzieć. Nie można nic zrobić. Cierpimy z powodu tego problemu. Moim zdaniem rząd nie podjął żadnych poważnych kroków, aby zapobiec dyskryminacji – tłumaczy.

Święty ogień

Ormianie żyją na Starym Mieście Jerozolimy od IV wieku n.e. kiedy za sprawą konwersji króla Tridatesa III Armenia stała się pierwszym na świecie państwem, które przyjęło chrześcijaństwo jako państwową religię. Od tego momentu do Jerozolimy zaczęli przybywać ormiańscy mnisi, którzy zostali jednak wypędzeni z miasta przez bizantyjskiego cesarza Justyniana I wskutek konfliktu o naturę Chrystusa i uznania ich za monofizytów, heretyków według dekretów soboru chalcedońskiego z 451 roku. Dopiero w VII wieku Ormianie umieścili w Jerozolimie własnego biskupa, patriarchę Abrahama I, cementując tym samym obecność swojej diaspory w mieście. Uważa się, że w Jerozolimie żyje najstarsza ormiańska diaspora na świecie.

Regularnie pojawiają się jednak doniesienia o dyskryminacji wobec Ormian i przemocy fizycznej. W listopadzie ubiegłego roku dwóch żołnierzy brygady Giwati zostało oskarżonych o oplucie biskupa Sewana Gharibiana, podczas gdy przewodził procesji z Bazyliki Grobu Pańskiego. Żołnierze mieli także napluć na krzyż, który nieśli uczestnicy procesji. Izraelska policja zatrzymała mundurowych, a ormiańscy duchowni złożyli oficjalną skargę, zaznaczając, że po raz pierwszy spotkali się z takim zachowaniem ze strony żołnierzy. Jeden z oskarżonych wojskowych tłumaczył, że nie miał zamiaru pluć na duchownego, lecz spluwał jedynie na ziemię pod swoimi nogami.

Ledwie dwa miesiące później Ormianie ponownie stali się celem, gdy grupa izraelskiej młodzieży zaatakowała ormiańską restaurację przy Bramie Nowej na Starym Mieście, krzycząc do klientów i obsługi i rzucając krzesłami.

„Fauda” ma ambicje, by pokazać świat za izraelskim murem. Co z tego wyszło?

Inne społeczności chrześcijańskie miasta również przeżywają trudny okres. Kustodia Ziemi Świętej, reprezentująca interesy Watykanu w regionie, za zbrodnię z nienawiści uznała akt wandalizmu z lutego, kiedy amerykański Żyd podczas wizyty w Jerozolimie zniszczył znajdującą się w Kaplicy Biczowania rzeźbę przedstawiającą Jezusa.

Najgłośniejszym przypadkiem w ostatnich miesiącach była sytuacja, która wydarzyła się podczas prawosławnych świąt wielkanocnych w kwietniu, gdy przez ścisłe restrykcje dotyczące bezpieczeństwa policja nie chciała dopuścić części zainteresowanych wiernych do Bazyliki Grobu Pańskiego, gdzie odbywała się ceremonia Cudu Świętego Ognia. Prawosławni wierzą, że dzień przed Niedzielą Wielkanocną z grobu Jezusa w Bazylice emanuje światło, od którego rozpalić można świecę. Co roku patriarcha podczas ceremonii sam klęka przy grobie, po czym opuszcza kaplicę, trzymając w ręku dwie zapalone świeczki. Ogień przekazywany jest następnie wiernym.

Choć prawdziwość tego cudu jest kwestionowana nawet w wielu środowiskach chrześcijańskich, to jest to istotne wydarzenie dla prawosławia i liczni mieszkańcy Jerozolimy gromadzą się, by wziąć w niej udział wraz z pielgrzymami i turystami. Jednak w tym roku drastycznie ograniczona została liczba wiernych dopuszczonych do udziału w ceremonii, zwykle sięgająca nawet dziesięciu tysięcy.

Tym razem policja zgodziła się na to, by w samym kościele znalazło się jedynie 1800 osób, a kolejne 1200 na zewnątrz. Nie zniechęciło to wiernych i media obiegły nagrania, na których widać uzbrojonych w karabinki policjantów przepychających się z tłumem w raczej napiętej atmosferze. Według izraelskich tłumaczeń ograniczenie liczby wiernych w kościele podyktowane było przede wszystkim bezpieczeństwem, dlatego że Wielkanoc pokrywała się w tym roku z muzułmańskim ramadanem, który w Jerozolimie wiąże się z napiętą atmosferą i nierzadko starciami policji z demonstrującymi Palestyńczykami.

Czy Netanjahu kontroluje rząd, na którego czele stoi?

Kto tu jest ofiarą

Rafik Nahra podkreśla, że działania służb czy fakt, że władze nie zapobiegają aktom wandalizmu i przemocy, nie są wymierzone w chrześcijan, lecz raczej w arabską mniejszość Izraela.

– Rząd nie potępia wyraźnie tych, którzy dopuszczają się aktów przeciwko chrześcijanom, a ponadto pozwala na przemoc w społeczeństwie arabskim. Nie robią wystarczająco dużo dla społeczeństwa arabskiego. Wszyscy o tym krzyczą, nie tylko Arabowie, nawet w radiu w Izraelu, Izraelczycy, dziennikarze, wszyscy mówią: hej, gdzie jesteście? Tyle ludzi ginie w strzelaninach. Jak możecie pozwalać na takie rzeczy? 84 osoby zastrzelone w ciągu kilku miesięcy od początku 2023 roku. To ogromna liczba w tak małym kraju jak Izrael. Coś jest naprawdę nie tak. Jeszcze raz, to nie jest przeciwko chrześcijanom. To nie jest przeciwko muzułmanom. Chodzi o to, że nie działają z nieznanych powodów. Nie chcę wchodzić w analizę, bo nie chcę oceniać tego w błędny sposób. Ale tak czy inaczej, nie podejmują działań – wyjaśnia mój rozmówca.

Rosnąca fala przestępczości w arabskim sektorze była jednym z tematów ostatniej kampanii wyborczej przed wyborami w listopadzie 2022. Itamar Ben Gwir, dzisiaj minister bezpieczeństwa publicznego, zapowiadał, że zajmie się tym problemem, krytykując swojego poprzednika Omera Bar Lewa.

Policja nie jest skuteczna w rozwiązywaniu kryminalnych spraw w arabskim sektorze. Podczas gdy udaje im się rozwikłać zdecydowaną większość śledztw w sprawie zabójstw wśród Żydów, to w arabskiej społeczności odsetek jest zdecydowanie niższy. W tym roku według danych dziennika „Haarec” do końca kwietnia udało się rozwiązać ledwie sześć spraw.

Powodów niskiej skuteczności może być kilka. Czasem zwraca się uwagę na fakt, że arabskich policjantów znających społeczność jest po prostu mniej i nie są w stanie zaspokoić potrzeb. Z drugiej strony nieraz wytyka się, że Arabowie nie są chętni do współpracy z policjantami, nie składają zeznań, a niekiedy sami dołączają do przestępczych klanów.

Liderzy arabskiej społeczności Izraela od długiego czasu wzywają, by rząd zabrał się za problem przestępczości w ich sektorze. Niedawno zwrócili na siebie uwagę poprzez rozstawienie namiotu pod rezydencją premiera Netanjahu, z transparentem mówiącym „policja jest współwinna przestępstw”. Przykładów demonstracji jest jednak o wiele więcej.

Zmęczony Izrael czeka na rząd radykałów [korespondencja z Jerozolimy]

W marcu przez Jafę, dawniej starożytne arabskie miasto, a dziś dzielnicę Tel Awiwu pełniącą funkcję starówki, przeszedł marsz arabskich obywateli Izraela pod hasłem „to jest dom nas wszystkich”, po arabsku i hebrajsku. W grudniu demonstrowali mieszkańcy miasta at-Tajjibe w centralnej części kraju (nie mylić z pustoszejącą chrześcijańską wioską at-Tajjiba na Zachodnim Brzegu, słynącą z eksportującego na cały świat produktów browaru). Te protesty jednak niewiele zmieniają i wciąż rośnie liczba ofiar przemocy.

Dlaczego młodzi izraelscy Arabowie dołączają do rodzin przestępczych?

– Szczerze mówiąc, nie wiem. Myślę po prostu, że jeśli rząd nie podejmie jasnych działań, będzie się to rozwijać, ponieważ jest wielu młodych ludzi, którzy być może nie znajdują pracy lub nie są dobrze zintegrowani ze społeczeństwem. Kiedy pojawiają się przestępcy, rząd musi działać przeciwko nim. To tyle. Przestępczość zawsze była atrakcyjna dla niektórych ludzi, ponieważ jest to łatwy sposób na zdobycie pieniędzy. Jeśli więc nie ukarze się tych, którzy je popełnili, to się nie skończy. Myślę, że Izrael jest w stanie powstrzymać przestępców, gdy są na końcu świata, wsadzić do więzienia i znaleźć wszystkich, którzy są zaangażowani w taki czy inny sposób. Dlaczego nie w tym przypadku, skoro nazwiska tych przestępczych rodzin są w gazetach? Kilka dni temu ukazał się artykuł o trzech takich rodzinach, wiemy, że wiele osób zostało przez nie zabitych. Dlaczego więc nie działacie? – pyta biskup Nahra.

Zdaniem Marwana Saleha można jednak przeciwdziałać temu zjawisku także w inny sposób, by ratować tożsamość palestyńską i społeczność rdzennych izraelskich chrześcijan.

– Myślę, że najważniejszą rzeczą jest odnowienie edukacji. Musimy budować tutaj nowe pokolenie studentów, wychowywać ich z bardzo wyraźną identyfikacją chrześcijańską. By uważali: „Jestem chrześcijaninem, mieszkam tutaj, dorastałem z tymi wszystkimi kwestiami”, i myśleli „jesteś Palestyńczykiem, jesteś chrześcijaninem, to jest twoja ziemia”. Najważniejszą rzeczą jest więc skoncentrowanie się na społeczeństwie chrześcijańskim i jego potrzebach, zwłaszcza we Wschodniej Jerozolimie.

Czy jednak da się budować pozytywną tożsamość w atmosferze, w której niewielka mniejszość wciąż ma poczucie zagrożenia?

Korespondencja z Jerozolimy: kolejny powrót Netanjahu

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Katulski
Jakub Katulski
Politolog, kulturoznawca
Politolog, kulturoznawca, absolwent Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Specjalizuje się w relacjach Izraela z sąsiadami i Europą. Autor bloga i podcastu Stosunkowo Bliski Wschód.
Zamknij