Brytyjska opozycja domaga się rezygnacji prezesa BBC. Jeśli do niej dojdzie, może się ona okazać kolejnym świadectwem unifikacyjnej siły sportu, choć nie w takim znaczeniu, w jakim upatrywały jej będące u władzy elity.
Do zeszłego tygodnia nazwisko byłego piłkarza, a obecnie prezentera telewizyjnego, Gary’ego Linekera, pojawiało się w polskich mediach głównie przy okazji spotkań naszej reprezentacji z Anglią lub w końcówkach meczów rozgrywanych przez kadrę Niemiec. Dla Anglii Lineker zdobył 48 bramek, z których trzy padły w meczu przeciwko Polsce na mistrzostwach świata w 1986 roku. Co do Niemiec, to po porażce w półfinale mundialu 1990 z ekipą RFN Lineker wypowiedział zdanie, które przeszło do futbolowego kanonu: „Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”.
Jankto łamie tabu. Zawodowy piłkarz publicznie oświadczył, że jest gejem [rozmowa]
czytaj także
Umiejętność strzelania goli i sprawnego operowania słowem sprawiły, że w 1999 roku, kilka lat po zakończeniu boiskowej kariery, Lineker został twarzą nadawanego przez BBC programu ze skrótami meczów piłkarskich, Match of the Day. Były zawodnik od razu odnalazł się w konwencji programu i niezależnie od tego, która partia akurat była u władzy i kogo obsadziła na stanowisku prezesa BBC, jego obecność na antenie była niemal pewnikiem. Trudno było wyobrazić sobie lepszego prowadzącego program sportowy. W końcu piłkarz inaczej odbiera krytykę z ust dziennikarza, który nigdy nie kopał piłki za pieniądze, a inaczej od byłego gracza m.in. Barcelony i Tottenhamu, króla strzelców mundialu i wzoru boiskowej elegancji.
Co więcej, Lineker to człowiek wierny zasadom. Kiedy w sezonie 2015/2016 klub, którego jest wychowankiem, Leicester City, miał szansę na mistrzostwo Anglii, zapowiedział, że gdy drużyna sięgnie po tytuł, poprowadzi Match of the Day w samych spodenkach. Lisom udało się sprawić największą sensację od powstania Premier League i sięgnąć po tytuł, a Lineker, cóż, zobaczcie sami…
BBC płaci Linekerowi ponad milion funtów rocznie. Wraz z nim w programie jako eksperci pojawiają się inni byli piłkarze, najczęściej – Alan Shearer i Ian Wright, dwaj równie uznani napastnicy, podobnie jak Lineker przestawiani jako wzór do naśladowania dla młodszych zawodników.
W sobotę 11 marca widzowie zobaczyli jednak same skróty meczów, bez zwyczajowej analizy, wzajemnych docinek między prowadzącym i gośćmi czy wywiadów z graczami i menedżerami zespołów Premier League. W rezultacie program trwał tylko 19 minut, godzinę krócej niż zazwyczaj.
Wszystkiemu winne było zawieszenie Linekera przez dyrektora generalnego BBC, Tima Daviego, poparte przez prezesa stacji, Richarda Sharpa. Istotne dla zrozumienia absurdalności decyzji Sharpa jest przedstawienie tego, co uosabia Lineker dla Anglików i angielskiej piłki. W sobotę, zamiast przygotowywać się do programu, piłkarz wybrał się na mecz Leicester City z Chelsea, a przepytywani przez „Guardiana” pod stadionem kibice mówili o nim w samych superlatywach, jako godnym reprezentancie klubu i głosie społeczności kibicowskiej.
Całe życie z wariatami
By lepiej zrozumieć status Linekera w świecie sportu, trzeba umiejscowić go między dwoma współczesnymi mu piłkarskimi geniuszami, którzy nie radzili sobie poza boiskiem – Diego Maradoną i Paulem Gascoigne’em.
W 1986 roku Anglia grała w półfinale mundialu z Argentyną. Był to jeden z tych momentów, kiedy konflikt między krajami został zamknięty w 90-minutowych ramach, a przy każdym faulu i golu rozbrzmiewały echa toczonej cztery lata wcześniej między obydwoma krajami wojny o Falklandy-Malwiny. To w Linekerze, opisanym trafnie przez Kena Montgomery z „Sunday Mirror” jako „napastnik z cherubińskim uśmiechem ministranta i morderczym instynktem cyngla do wynajęcia”, pokładali wówczas swoje nadzieje Anglicy.
Lineker etykę pracy wyniósł z domu. Jego ojciec prowadził stoisko z owocami i warzywami, wstawał o trzeciej rano, w domu był po 18, a po kolacji zasypiał przed telewizorem. O uczuciach nie rozmawiał, swoim synom powiedział, że ich kocha, tylko raz – kiedy umierał. Piłkarz i jego młodszy brat często pomagali ojcu, a matka zajmowała się domem. Lineker twierdzi, że to po niej odziedziczył charakter, którego podstawą jest niesamowite wręcz opanowanie. Dowód? Jako zawodowy piłkarz Lineker nigdy nie dostał żółtej ani czerwonej kartki.
Zamach na państwo. Irlandzki proces stulecia podsyca polityczne napięcie
czytaj także
O ile dla Linekera piłka była przepustką do wygodnego życia, o tyle dla kapitana Argentyny, Diego Maradony, była sprawą życia lub śmierci. Maradona reprezentował indywidualny geniusz, wolę wyrwania swojej rodziny z biedy poprzez obalenie piłkarskich konwencji. Takich jak on nazywa się pibe, co oznacza młodego, niewysokiego i niewykształconego chłopaka, który ośmiesza wyższych i silniejszych rywali. Argentyński styl gry w piłkę, criollo, kształtował się w opozycji do praktykowanej przez dekady przez Brytyjczyków lagi na wysokiego napastnika.
Z tamtego meczu wszyscy pamiętają dwie bramki Maradony, pierwszą zdobytą ręką i uznaną przez błąd sędziego, oraz drugą, okrzykniętą „Golem Stulecia” i zdobytą po tym, jak Argentyńczyk przebiegł z piłką ponad pół boiska. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, a strzelcem jedynej bramki dla Anglików był Lineker. Był to zwykły gol zdobyty główką po dośrodkowaniu. Napastnik mógł jeszcze wyrównać po podobnym golu, ale minął się z piłką.
Ten mecz na zawsze złączył narracje karier Maradony i Linekera. Maradonę zniszczyły wewnętrzne demony. Nawet kiedy prowadził własny program telewizyjny La noche del 10 albo został szkoleniowcem Argentyny, były to nagrody za boiskowe zasługi. Lineker na gorąco, po meczu, wypowiadał się spokojnie i rzeczowo, wyrażając rozczarowanie, że Maradona (początkowo) nie chciał przyznać się do zagrania ręką. Nawet w dokumencie, który nakręcił o swojej relacji z Maradoną, powiedział, że za uznanie gola nie wini piłkarza, lecz sędziego. Trudno wyobrazić sobie odwrotną sytuację – że to Maradona nakręciłby dokument o Linekerze. Lineker jest do bólu profesjonalny i zorganizowany, o kimś takim nie powstają legendy.
Te dwie cechy czynią jego przyjaźń z Paulem Gascoigne’em jeszcze dziwniejszą, niż się wydaje. Gascoigne w najlepszych momentach był argentyńskim Maradoną – graczem, który mógł w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Wystarczy wspomnieć jego genialnego gola przeciwko Szkocji na Euro 1996. W najgorszych zaś… również był angielskim Maradoną, pijącym i ćpającym na umór. Kiedy ci dwaj geniusze spotkali się podczas meczu towarzyskiego w 1992 roku, Gascoigne powiedział do Maradony: „Diego, jestem trochę wstawiony”, na co Maradona odparł: „Nie przejmuj się Gazza, ja też”.
Na mundialu w 1990 roku Gascoigne dostał żółtą kartkę w półfinale meczu z RFN, wykluczającą go z udziału w ewentualnym finale. Lineker od razu zaczął go pocieszać i powiedział menedżerowi, żeby z nim porozmawiał. Potem Lineker wielokrotnie bronił Gascoigne’a, wypowiadając się o nim jako o kimś nierozumianym i skrzywdzonym przez niemożliwość poradzenia sobie z wysokimi oczekiwaniami, a potem z nałogami. Piłkarze przyjaźnią się do dziś.
Konsekwencje
Jeśli Lineker jest w stanie znaleźć wspólny język z Maradoną i Gascoigne’em, to znaczy, że może on porozumieć się niemal z każdym. Jest ekspertem w swojej dziedzinie, dalekim od politycznej stronniczości, który zabiera głos, kiedy coś mu się nie podoba, zawsze robiąc to w sposób przemyślany i spokojny. Tak było choćby, kiedy wspomniał, że w przeszłości spotykał się z rasistowskimi epitetami, ze względu na ciemniejszy kolor skóry. Prawicowi komentatorzy mówili o robieniu z siebie ofiary, choć sam Lineker zaznaczył, że jego wygląd jest „brytyjski aż do bólu”, a tą wypowiedzią chciał zwrócić uwagę na absurdalność rasizmu.
7 marca skrytykował na Twitterze politykę rządu brytyjskiego w stosunku do imigrantów:
There is no huge influx. We take far fewer refugees than other major European countries. This is just an immeasurably cruel policy directed at the most vulnerable people in language that is not dissimilar to that used by Germany in the 30s, and I’m out of order?
— Gary Lineker 💙💛 (@GaryLineker) March 7, 2023
Porównanie retoryki brytyjskiego rządu do tej z przedwojennych Niemiec nie powinno przesłaniać tematu, na jaki zabrał głos prezenter. Jednak zamiast uznać, że rzeczywiście coś jest na rzeczy, skoro trzeźwo myślący i rozsądny Lineker używa takiego porównania, Davie stwierdził, że prezenter przesadził, i postanowił go zawiesić jako prowadzącego program.
czytaj także
Rezultat reprymendy był jednak odwrotny od zamierzonego – Wright, Shearer i inni potencjalni eksperci odmówili udziału w programie, jeśli nie pojawi się w nim Lineker. Prowadzącego Match of the Day poparli także inni piłkarze, prezenterzy i dziennikarze. 72 godziny później Davie cofnął decyzję o zawieszeniu prezentera, ale zupa się wylała. Zawieszenie Linekera z powodu naruszenia neutralności politycznej BBC – w którą według badania z 2018 roku wierzy zaledwie 37 proc. respondentów – wskazuje na silne naciski prorządowe. Warto dodać, że Davie jest torysem, a Sharp dostał stanowisko w stacji wkrótce po tym, jak pomógł ówczesnemu premierowi, Borisowi Johnsonowi, w zdobyciu pożyczki na 800 tys. funtów.
Opozycja domaga się rezygnacji Sharpa. Jeśli do niej dojdzie, może się ona okazać kolejnym świadectwem unifikacyjnej siły sportu, choć nie w takim znaczeniu, w jakim upatrywały jej będące u władzy elity.
Tymczasem w Polsce…
Sprawa z Linekerem skłania do namysłu nad naszą rządową stacją, której pomimo skandalu z Linekerem do BBC nikt porównywać nie będzie – do tych standardów i tak jej daleko. Prezenterzy sportowi TVP również zajmują polityczne stanowiska, jednak zawsze są zgodne z linią partyjną, a wypowiadane przez nich opinie są nieintencjonalnie śmieszne.
Kiedy Rafał Kubacki zdobył brązowy medal w skokach narciarskich w Pekinie, komentujący rywalizację Przemysław Babiarz wypalił: „Proszę państwa, z niezależnych od TVP powodów skoki nie cieszyły się ostatnio może wielkim zainteresowaniem, ale wróciły do domu i od razu jest efekt”. Kontekstem było to, że zawody Pucharu Świata, w których polskim skoczkom nie szło wówczas najlepiej, pokazywane były przez TVN. Ten sam Babiarz przedstawia się na Twitterze jako „zawsze optymistyczny, tryskający energią humorem i fachowością”.
To właśnie po bezpardonowym ataku TVN na świętość Jana Pawła II prowadzący Teleexpress Rafał Patyra rozpoczął program od słów: „Jeśli przyjdą zniszczyć ten naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego narodu, przewidywał kardynał Wyszyński. No i przyszli, i wzięli ze sobą esbeckie materiały wymierzone w papieża Jana Pawła II”.
Sam Patyrę kojarzę głównie ze studia Ligi Mistrzów i dopiero po tym klipie dowiedziałem się o jego katolickich poglądach. A także o tym, że prowadzi Teleexpress. Patyra współpracuje z Fundacją dla Rodziny i na swoim przykładzie opowiada o potędze sakramentu małżeństwa.
W TVP Sport przy okazji meczów Argentyny, Brazylii i innych drużyn z Ameryki Południowej pojawia się też ekspert od tamtejszego futbolu, Bartłomiej Rabij, którego poglądy polityczne tajemnicą raczej nie są. Kiedy pracowałem kilka miesięcy temu nad tekstem o Szachtarze i chciałem dowiedzieć się, czemu Brazylijczycy tak dobrze aklimatyzowali się w klubie z Doniecka, kilka osób poleciło mi właśnie Rabija jako rozmówcę. Na jego social mediach przywitały mnie memy z „Czaskoskim” i sobie odpuściłem. Dziś zajrzałem tam znów i widzę, że nic się w tej materii nie zmieniło.
czytaj także
Politycznie udziela się także prowadzący program Stan Futbolu, ale o nim i jego oportunizmie chyba wszystko napisał Jaś Kapela.
Próżno jednak szukać związanego z TVP Sport dziennikarza albo prezentera, który otwarcie potępił sytuację na granicy z Białorusią, łamanie praw kobiet czy tuszowanie pedofilii przez Jana Pawła II. Kiedy tę pierwszą skrytykowała pracująca w TVP Barbara Kurdej-Szatan, straciła pracę i kontrakty reklamowe. Można więc krytykować BBC za głupią decyzję, opowiadać, jak to u nas jest lepiej, ale… nie wiemy, czy jest lepiej, bo wszyscy albo powtarzają narzuconą narrację, albo siedzą cicho. Istotniejsze w całej historii z Linekerem są solidarność zawodowa i powszechne oburzenie. To dzięki nim prowadzący wrócił na antenę, bez potrzeby przepraszania kogokolwiek. Z tymi dwiema rzeczami w końcu przegra każda władza.