Kraj

Nie tylko 500+. W czym PiS miał rację

Nie wszystko, co zrobiło Prawo i Sprawiedliwość, nadaje się do wyrzucenia. Najbardziej rozpoznawalny element polityki PiS, którego nowy rząd nie powinien i nie może naruszyć, to zapewne 500+, ale jest takich rzeczy więcej – od pierwszeństwa pieszych na przejściach po limit kadencji włodarzy miast.

W poniedziałek kończy się osiem lat rządów PiS. Dla jednej części społeczeństwa to święto na miarę utworzenia rządu Mazowieckiego; dla innej katastrofa większa niż upadek rządu Olszewskiego po „nocy teczek”. Jeszcze inni z niepokojem czekają, co konkretnie przyniesie zmiana władzy.

Odsunięcie PiS od władzy to dobra wiadomość dla Polski – trzecia kadencja Kaczyńskiego oznaczałaby koncentrację wszystkich najgorszych trendów ostatnich ośmiu lat i raczej nie przyniosłaby już żadnych realnie korzystnych społecznie zmian. Po ośmiu latach można jednak przyznać, że choć ogólny bilans rządów Kaczyńskiego jest zdecydowanie negatywny, to były kwestie, w których PiS miał rację – i warto, by nowa ekipa uwzględniła to w swojej polityce. Jakie konkretnie?

Korekta socjalna

Pierwsza kwestia to korekta socjalna. Idąc do wyborów w 2015 roku, PiS trafnie zauważył, że model społeczno-gospodarczy III RP wymaga prospołecznej korekty, umożliwiającej jak największej liczbie osób udział w sukcesie gospodarczym, jaki Polska osiągnęła po transformacji i integracji z europejskim wspólnym rynkiem. Spełnienie socjalnych obietnic okazało się kluczowe dla pozyskania przez PiS nowych wyborców – wcześniej raczej niegłosujących – w 2019 roku i zapewnienia sobie drugiej kadencji.

Co dalej z 500+? W tej dyskusji nigdy nie chodziło o spójne argumenty

Można różnie oceniać to, jak ta korekta realizowana była w szczegółach. PiS, projektując politykę społeczną, często kierował się nie tyle rzeczywistymi potrzebami, ile swoim interesem wyborczym – stąd tak nieproporcjonalne wychylenie jej w stronę głosujących na tę partię seniorów. Z pewnością cofnięcie reformy emerytalnej było fundamentalnym błędem, można też mieć poważne wątpliwości co do sensu zakazu handlu w niedzielę.

Niezależnie od oceny szczegółowych rozwiązań ważne było co innego: polityka PiS zmieniła domyślną umowę społeczną, oczekiwania obywateli wobec państwa – i byłoby fatalnie, gdyby państwo miało się z tej umowy wycofać. Jej symbolem stał się w dużej mierze program „Rodzina 500 plus” i choćby jako symbol jest on dziś nie do ruszenia. Warto za to pomyśleć nad sensownym mechanizmem waloryzacji, tak by ta polityka dalej sprawdzała się jako narzędzie redukcji ubóstwa dzieci, w czym na początku odnosiła realne sukcesy.

Korekta PiS nie ograniczała się tylko do świadczeń pieniężnych. Dobrym posunięciem było też ustanowienie minimalnej stawki godzinowej – wprowadzało to elementarną cywilizację w najbardziej zderegulowanym sektorze rynku pracy. Można oczywiście krytykować to rozwiązanie jako normalizację umów cywilnoprawnych zawieranych w miejsce umów o pracę, ale nie sposób zaprzeczyć, że minimalna stawka godzinowa radykalnie poprawiła sytuacja zatrudnianych w ten sposób pracowników.

Siedem zalet płacy minimalnej i jedna (być może) wada

Docenienie nadbudowy

Trudno wskazać obszar, gdzie rządy PiS byłyby bardziej katastrofalne niż w kulturze. Odchodząca władza zostawia za sobą krajobraz przejętych i zdewastowanych instytucji. Jedno tylko w kulturze trzeba Prawu i Sprawiedliwości przyznać: była to ekipa, która nie tylko nie traktowała kultury jak piątego koła u wozu, ciężaru dla budżetu i obszaru, który powinien tłumaczyć się z każdej wydanej złotówki publicznych pieniędzy – jak zdarzało się to niestety liberałom i lewicy – ale uznała, że kultura się liczy, nie można jej lekceważyć i nie warto na niej oszczędzać.

Jak kontrintuicyjnie by to nie brzmiało, PiS miał rację, doceniając kulturę. Sławomir Sierakowski mówił niedawno w wywiadzie dla „Newsweeka”: „PiS doskonale wiedział, że na wpół autorytarną władzę może mu zagwarantować tylko populistyczne, konserwatywne, zaściankowe społeczeństwo i podjął działania, by je w ten sposób kształtować”. Dlatego minister kultury otrzymał rangę wicepremiera, a na ważne dla PiS projekty nie brakowało pieniędzy.

Oczywiście, biorąc pod uwagę, że polityka kulturalna PiS oparta była na głęboko anachronicznej, a czasem wprost reakcyjnej wizji kultury, w dodatku podlanej toksycznymi resentymentami do „liberalnych elit”, część środowiska może wręcz tęsknić za władzą, która kulturę zostawi po prostu w spokoju.

Nie jest to jednak dobra odpowiedź na osiem lat PiS. Dla polskiej kultury najlepiej byłoby, gdyby nowa większość doceniła kulturę podobnie jak PiS, dostrzegając w niej narzędzie budowania demokratycznej wspólnoty, sferę, na której nie wolno oszczędzać.

Bezpieczeństwo

Patrząc na całość rządów PiS, nie można powiedzieć, że staliśmy się dzięki nim bezpieczniejsi. Niemniej jednak, także w kilku kwestiach dotyczących bezpieczeństwa tracąca władzę partia miała rację. PiS słusznie rozpoznał, że na wschodniej granicy mamy do czynienia z posługiwaniem się przez reżim białoruski migrantami jako elementem wojny hybrydowej, co wymaga odpowiednich środków ochrony granicy.

PiS w szczegółach – jak tłumaczył na tych ramach profesor Maciej Duszczyk – położył tę ochronę, często w najbardziej kuriozalny, „sasinowy” sposób, na przykład budując zaporę zbyt blisko granicy. Doprowadził przy tym do kryzysu humanitarnego, a najpewniej też do łamania prawa przez straż graniczną. Nowy rząd musi naprawić sytuację humanitarną na granicy, ale musi to połączyć z rozpoznaniem, że mamy też do czynienia z hybrydowym konfliktem podsycanym przez Łukaszenkę.

Jest humanitarne i skuteczne wyjście z kryzysu na polsko-białoruskiej granicy

PiS miał też rację w sprawie pomocy walczącej Ukrainie. W pierwszych miesiącach wojny słusznie domagał się pomocy wojskowej dla Kijowa i przekazał Ukrainie nasz sprzęt, zakładając nie bez racji, że lepiej, by dziś posłużył on do osłabiania Rosji rękami Ukraińców, niż gdyby miał posłużyć obronie Polski przed kontrolującą Ukrainę Rosją w przyszłości. Potem oczywiście PiS spektakularnie roztrwonił cały kapitał polityczny, jaki ta polityka mogła przynieść, ale to już inna historia.

PiS miał też rację w tym, że otoczenie geopolityczne zmienia się na niekorzyść Polski, co wymaga inwestycji w obronność i modernizację armii. Szczegóły znów budzą szereg wątpliwości – od skali wydatków po szał zakupowy w Korei – ale kierunek jest słuszny.

Nowy rząd powinien kontynuować modernizację sił zbrojnych, odrzucając jednak założenie PiS, że na żadne europejskie sojusze tak naprawdę nie możemy liczyć. Bo Polska może być bezpieczna tylko w ramach atlantyckiej i europejskiej architektury bezpieczeństwa i w naszym interesie jest Europa biorąca większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo.

W sprawie Ukrainy PiS puszy się i miota

Cywilizacja na drogach

Rządy PiS zwiększyły też bezpieczeństwo i wprowadziły pewne cywilizacyjne minimum w polskim ruchu drogowym. W 2022 roku na polskich drogach, według danych policji, zmarło 1883 osób. To o 1883 za dużo, ale jak podaje portal BRD24.pl po raz pierwszy od długiego czasu ta liczba spadła poniżej dwóch tysięcy. Z państwa, które znajdowało się na czele unijnych statystyk śmierci na drogach, przesunęliśmy się do środka tabeli.

Pomogły w tym dwie rzeczy. Po pierwsze, urealnienie kar dla kierowców. Zarówno jeśli chodzi o stawki mandatów – niewaloryzowane od lat 90. – jak i liczbę punktów karnych. Wprowadzono też przepisy wzmacniające ochronę pieszych na przejściach i takie, które pozwalają naliczać wyższe stawki ubezpieczenia kierowcom regularnie gromadzącym sporo punktów karnych.

Autoholizm – uzależnienie, które zabija [rozmowa z Martą Żakowską]

PiS przeforsował te zmiany wbrew protestom części własnego obozu oraz wyjątkowo głośnego w Polsce lobby kierowców, wszelkie takie zmiany traktującego z wyjątkową wrogością. Z maili mających pochodzić ze skrzynki Dworczyka wynika, że zawdzięczamy to osobistej determinacji premiera Morawieckiego. Za to, bez ironii, szacunek, panie premierze!

Prezydenci miast

Ostatnie osiem lat było fatalne dla samorządów. PiS traktował je wrogo, w filozofii Kaczyńskiego na autentyczny samorząd nie ma miejsca – władze lokalne mają wykonywać to, co zostało postanowione na Nowogrodzkiej.

Niemniej PiS w sprawie samorządów w jednym miał rację: słusznie ograniczył liczbę kadencji prezydentów miast do dwóch. Bezpośrednie wybory na prezydentów i burmistrzów stworzyły w praktyce nieusuwalnych prezydentów miast, rządzących od pierwszego bezpośredniego wyboru w 2002 roku, a czasem nawet dłużej.

Jak wdrożyć Polski Ład i dopiec samorządom? Właśnie tak

To nie był zdrowy układ. Demokracja, także w wymiarze lokalnym, wymaga konkurencji i krążenia elit. Układy władzy trzeba raz na jakiś czas przewietrzyć, wpuścić nową krew i nowe idee – a system, jaki wytworzył się w miastach po 2002 roku, w praktyce to uniemożliwiał.

Dziesięć lat, jakie dziś ma wybrany dwukrotnie przez mieszkańców prezydent miasta, to dość czasu, by w pełni zrealizować nawet najbardziej ambitną wizję. Po tym okresie lepiej zrobić miejsce następcy, nawet jeśli miałby być z tego samego obozu politycznego.

Być może nowy rząd będzie jakoś próbował wzmacniać samorządy. Nie jest to złe rozwiązanie, byłoby jednak wskazane, by częścią tego ruchu nie było zniesienie kadencyjności prezydentów.

Atom i infrastruktura

W tym roku rząd podpisał umowę z Amerykanami na budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Budowa ma ruszyć w 2026 roku, pierwszy blok za 10 lat – w 2033 roku. Można mieć wiele wątpliwości co do tego, czy elektrownię powinni budować akurat Amerykanie, i innych szczegółów. Pewne jest jednak jedno: stawiając na atom, PiS ma rację, bo bez energetyki jądrowej trudno wyobrazić sobie zieloną transformację w Polsce. Ważne jest, by nowy rząd utrzymał ten kierunek, wyjmując go poza obszar partyjnych sporów.

Atom – szansa czy zagrożenie? [wyjaśniamy]

Wiele projektów infrastrukturalnych PiS było źle przemyślanych, przesadzonych, kończyło się jak nieszczęsna rozbudowa Ostrołęki albo prowadziło do drogich, pozbawionych większego sensu inwestycji, jak przekop Mierzei Wiślanej. PiS słusznie zauważył jednak o konieczności inwestycji w infrastrukturę. Nie warto więc hurtem wyrzucać wszystkich planów inwestycji poprzedniej ekipy do kosza – w tym tych zebranych w ramach CPK.

Nie wszystko nadaje się do śmieci

Bilans ośmiu lat rządu PiS wypada negatywnie. Nawet tam, gdzie PiS miał rację, często kładł słuszne w zamierzeniu polityki przez brak szacunku dla szczegółów, chaos legislacyjny, podporządkowanie wszystkiego celom wyborczym.

W kilku fundamentalnych kwestiach – korekta socjalna, znaczenie kultury, atom – PiS trafnie zdiagnozował jednak wyzwania i warto, by te diagnozy stały się też częścią filozofii władzy nowego obozu.

Czy możliwa będzie solidarność społeczna po PiS?

Dziedzictwo PiS przypomina kubeł śmieci. Ale wśród tych śmieci ukryte są cenne elementy, które z kubła brudów warto wyjąć, umyć, odświeżyć, naprawić – bo mogą nam wszystkim posłużyć.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij