Świat

„Chwytaj i uciekaj”. W Kirgistanie tysiące młodych kobiet jest porywanych na żony

W stolicy Kirgizji Biszkeku do stojącej na przystanku dziewczyny podbiegło kilku mężczyzn. Zaczęli ją ciągnąć do stojącego nieopodal samochodu. Na jej wołanie o pomoc nikt nie zareagował. Porwania kobiet w celu zawarcia małżeństwa są w Kirgistanie niemal normą.

Według danych co roku ofiarami porwań w celu zawarcia małżeństwa pada w Kirgistanie aż 12 tysięcy kobiet. BBC szacuje, że 20 proc. ślubów w całym kraju jest wynikiem uprowadzeń, podczas gdy na wsi ten wskaźnik sięga nawet 60 proc.

Teściowa z zakrwawionym prześcieradłem

W języku kirgiskim porwanie matrymonialne to ałła kaczuu (dosł. „chwytaj i uciekaj”). Jego schemat jest zawsze ten sam. Młody mężczyzna widzi dziewczynę raz czy dwa, po czym namawia kolegów lub kuzynów do jej porwania. Ofiary często nie znają porywaczy.

Najważniejsze jest zaciągnięcie dziewczyny do domu mężczyzny. Tam za zamkniętymi drzwiami kontrolę przejmują jego krewne. Kobiety na czele z przyszłą teściową „namawiają” porwaną do ślubu. W praktyce zgoda ofiary nie jest jednak potrzebna – wystarczy, że przyszła teściowa siłą założy jej białą chustę – symbol zrękowin.

Wojenna przemoc seksualna

czytaj także

Wojenna przemoc seksualna

Jakub Gałęziowski

Wówczas mężczyzna ma tradycyjne prawo swój nieistniejący jeszcze związek skonsumować. Jeśli dziewczyna stawia opór, często jest po prostu gwałcona. Czasami brutalnie. Przyszła teściowa i pozostałe krewne czekają w pokoju obok, by móc wywiesić na podwórku prześcieradło ze śladami krwi – dowód na to, że związek został skonsumowany, a synowa była dziewicą.

W taki sposób zgwałcona została Gulmira. Usiłowała popełnić samobójstwo, wskutek czego zapadła w trzymiesięczną śpiączkę. Została uratowana, ale z powodu powikłań jest dziś osobą niepełnosprawną.

Szacuje się, że co roku 2000 kobiet jest gwałconych przez swoich przyszłych mężów. Najprawdopodobniej jest to liczba zaniżona. Zgodnie z kirgiską tradycją, jeśli dziewczyna znalazła się w domu porywacza, musi u jego boku pozostać, nawet wbrew swojej woli. Aż 80 proc. dziewczyn zostaje przy swoich porywaczach.

Anna Kapuszenko, redaktorka naczelna kirgiskiego portalu Kloop, tłumaczy: „Ucieczka nie jest rozwiązaniem. Wyobraź sobie, że mieszkasz na wsi. Zaszczepiają ci uległość i przygotowują do roli żony. Najprawdopodobniej rodzice nie przyjmą cię z powrotem, ponieważ jesteś zhańbiona po spędzeniu nocy w domu mężczyzny. Wszyscy wiedzą o uprowadzeniu. Jesteś pod ogromną presją: inne kobiety mówią, że zostały porwane i są teraz szczęśliwe”.

Ślub w Kirgistanie. Fot. Evgeni Zotov/flickr.com

Jedynym powodem, dla którego dziewczyna może wrócić do domu, jest brak krwi na prześcieradle. Ale i wówczas rodzice nie witają jej z otwartymi ramionami. Odesłanie przez rodzinę mężczyzny kobiety, która nie była dziewicą, z powrotem do jej domu rodzinnego, stanowi powód do wstydu. Tradycyjni rodzicie będą starali się wydać taką córkę za mąż jak najszybciej – dosłownie za pierwszego chętnego.

Zaledwie garstka kobiet, które uwolniły się od porywaczy, zgłasza sprawy na milicję. Sąd Najwyższy Kirgistanu podaje, że w 2019 roku wszczęto 233 postępowania, w 2020 – 210, w 2021 – 187. Odpowiednio 14, 11 i 8 spraw znalazło swój finał w sądzie. W latach 2016–2020 wyroki skazujące – od pół roku do pięciu lat pozbawienia wolności – usłyszało dziewięciu sprawców.

Dużą liczbę umorzonych spraw tłumaczy obrończyni praw człowieka Aziza Abdirasulowa: „Podczas śledztwa dziewczyna znajduje się pod presją rodziny własnej i porywacza. Dlatego kłamie, że uprowadzenia nie było”. Z kolei adwokatka Nargiza Abdumuminowa mówi, że śledczy pozwalają ofiarom na złagodzenie czy zmiękczanie zeznań pod presją, co często prowadzi do zmiany kwalifikacji czynu i – w konsekwencji – do umorzenia postępowania.

Walkę z ałła kaczuu utrudnia też postawa milicjantów. Wyniki sondażu z 2017 roku pokazują, że 64 proc. z nich akceptuje uprowadzenia. 82 proc. uważa, że to kobiety prowokują swoich porywaczy. Funkcjonariusze podkreślają, że ałła kaczuu to stara kirgiska tradycja, z którą nie należy walczyć.

Ślub w Kirgistanie. Fot. Evgeni Zotov/flickr.com

Rzeczywiście przed objęciem władzy przez bolszewików w tym kraju istniał zwyczaj porwań matrymonialnych, ale odbywały się one za zgodą kobiet. Na przykład wtedy, gdy mężczyzna nie miał pieniędzy na „kałym” (tradycyjny okup oferowany rodzinie dziewczyny) lub gdy rodziny zakochanych sprzeciwiały się małżeństwu. Ojciec uprowadzonej „wybaczał” uciekinierom dopiero po narodzinach ich pierwszego dziecka.

Zwrot tradycjonalistyczny

Wzrost przypadków ałła kaczuu w najbrutalniejszym wydaniu nastąpił po rozpadzie Związku Radzieckiego. Wówczas w Kirgistanie nastąpił też zwrot ku tradycjonalistycznym wartościom. Eksperci Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie tłumaczą, że „od chwili uzyskania niepodległości w 1991 roku Kirgizi często podkreślają swoją tożsamość i tradycje, aby zdystansować się od sowieckiej przeszłości i potwierdzić swoją odrębność narodową. Porwanie matrymonialne może być jednym ze sposobów na to”.

Bierność to przyzwolenie na przemoc

Kobietom zaczęto wmawiać, że celem ich życia jest małżeństwo, a obowiązkiem – posłuszeństwo wobec męża. Wydaje się je za mąż przed ukończeniem 18. roku życia i zniechęca do nauki. Skutkiem tego jest wzrost ubóstwa wśród kobiet, ich niski status społeczny i wysoki poziom bezrobocia. W 1991 roku 81,6 proc. Kirgizek było aktywnych na rynku pracy, w 2007 – już tylko 42,3 proc.

Lecz tradycjonalistyczno-narodowy zwrot Kirgizów i postawa milicjantów mają także skutki tragiczne. W maju 2018 roku 30-letni kierowca Maks Bodoszew uprowadził 19-letnią Burułaj Turdalijewę. Jej rodzice wszczęli alarm, a drogówka zatrzymała samochód, którym poruszali się porywacz i jego ofiara. Na posterunku milicjanci nie przeszukali jednak Bodoszewa i pozostawili go samego z Burułaj. Okazało się, że miał przy sobie nóż, którym zamordował dziewczynę.

Ślub w Kirgistanie. Fot. Evgeni Zotov/flickr.com

Wstrząśnięci tragedią mieszkańcy Biszkeku wyszli na wiec protestacyjny. Poleciało kilka milicyjnych głów. Prezydent Sadyr Żaparow opowiedział się za rzetelnym zbadaniem sprawy. Bodoszew otrzymał karę 20 lat więzienia.

Z biegiem czasu o śmierci Burułaj w kraju zapomniano. Aż do kwietnia 2021 roku, gdy w samym centrum Biszkeku Zamirbek Tazinbajew uprowadził 27-letnią Ajzadę Kanatbekową. Dzięki kamerom monitoringu milicjanci znali numer rejestracyjny jego samochodu, więc matka dziewczyny prosiła ich o rozpoczęcie poszukiwań. Wówczas jeden z nich odparł: „Co pani tak się martwi, przecież ślub w rodzinie to wielka radość. Trzeba się cieszyć, że ktoś zwrócił uwagę na 27-latkę”. Po dwóch dniach w okolicach Biszkeku znaleziono ciało Ajzady i jej porywacza, który najpierw zabił dziewczynę, a potem popełnił samobójstwo. Ludzie znów wyszli na ulice, a prezydent Kirgistanu potępił tradycję ałła kaczuu.

Nie tylko polityka. Popkultura też w służbie tradycji

Szok po śmierci młodych kobiet spowodował zaostrzenie kary za uprowadzenie w celu zmuszenia do małżeństwa. Obecnie grozi za to od 5 do 10 lat pozbawienia wolności (wcześniej od 3 do 7 lat). Ale wizja wieloletniej odsiadki nie odstraszyła porywaczy. W ostatnich miesiącach do prasy wciąż trafiają wiadomości o kolejnych próbach ałła kaczuu.

Negatywny wpływ na mentalność Kirgizów ma też romantyzowanie ałła kaczuu w kulturze masowej. W ostatnich latach cieszyły się popularnością seriale Akszooła i Boz sałkyn. Ich bohaterki odnalazły szczęście u boku swoich porywaczy. Ajperi, bohaterka pierwszego, zostaje uprowadzona przez Amana. Gdy nie zgadza się na ślub, porywacz próbuje ją udusić. Ale rozmowa z bardziej „doświadczoną” koleżanką pomaga Ajperi zmienić zdanie. Przyszli małżonkowie snują plany na przyszłość.

Ślub w Kirgistanie. Fot. Evgeni Zotov/Flickr.com

Bohaterka Boz sałkyn o imieniu Asem pochodzi z miasta. Pewnego dnia jedzie na wieś do swojego narzeczonego i odkrywa jego zdradę. Gdy próbuje wrócić do domu, zostaje uprowadzona. Stopniowo jednak przekonuje się do porywacza, bo ten nie dopuszcza się gwałtu. Wyraża zgodę na ślub. Jej szczęśliwe małżeństwo ma dowodzić wyższości tradycyjnych wartości nad nowoczesnym miastem.

Adwokatka Esenija Ramazanowa uważa, że zaostrzenie kary za uprowadzenia będzie skuteczne, dopiero gdy ludzie zrozumieją, że nie wolno zmuszać kobiet do małżeństwa. Dr Liya Nadaraya, była członkini Komitetu ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet ONZ, uważa zaś, że w walce z ałła kaczuu kluczowe jest edukowanie, nie tylko karanie społeczeństwa, i to ono jest kluczem do emancypacji kobiet, dzięki której Kirgizki mogłyby uczyć się, pracować i stanowić o własnym losie. Inaczej kobiety i mężczyźni w Kirgistanie będą nadal traktować porwania jako romantyczną przygodę i część kirgiskiej tradycji.

Talibowie negocjują, ale do czasu. Czy w Afganistanie wróci islamski emirat?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij