Świat, Weekend

Wojna i gender: niewidzialne kobiety kontra hipermęskość

Wojna utrwala stereotypy męskiej odwagi – wykonywanie „męskich” zadań nie zapewnia kobietom szacunku, który otacza mężczyzn. Ale nie tym razem. Kobiety nie są nieobecne w wojnie w Ukrainie i odmawiają roli bycia ofiarami.

Dla Agaty Czarnackiej

Jednym z pierwszych wojennych obrazów, który pojawił się w sieci po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, był kadr z wideo przedstawiający prezydenta Zełenskiego w kampowej inscenizacji queer. Lateksowe kozaki, nagi tors, akcesoria w stylu BDSM i niesamowity taniec politycznego przywódcy Ukrainy w otoczeniu innych komików z grupy Kvartal 95 z jego poprzedniego życia zawodowego stały się ważnym symbolem konfliktu. „Wojenny ubiór nie był w stanie przesłonić płynnego genderu, elastycznych bioder i swobody w ciele – pisała Renata Lis – To nie jest rycerz w zbroi z maskulinistycznych legend”.

Występ kabaretu prezydenta-tancerza (bo na tę łączność, a nie przeciwstawność trzeba tu naciskać) to konwencjonalna parodia, w której udało się przemycić trochę subwersji. Odnosi się ona do słynnego ukraińskiego boys bandu Kazaky, który śpiewa piosenki po angielsku i wzmacnia je queerową transgresją, tak dobrze widzianą w światowym mainstreamie popu, że grupa szczyci się współpracą z takimi sławami jak Madonna czy Lady Gaga.

Zełenski nie jest bez skazy, ale to on jest dziś przywódcą wolnego świata

Żeby uchwycić sens przeróbki, można porównać komiczną reinterpretację piosenki Love do artystycznych interwencji polsko-amerykańsko-irańskiego, osiadłego w Berlinie, kolektywu Slavs and Tatars, badającego tożsamość między murem berlińskim a chińskim. W swoich performensach kolektyw często w dekolonialnym stylu proponuje zachodnie piosenki w wykonaniu folkowego wschodnioeuropejskiego zespołu – w angielskie popowe teksty wplata nazwy wschodnich miast. Podobnie Kvartał 95 zamiast „I need you” śpiewał „ser, cebula, Ukraina”, zamieniając w trakcie występu kozacki strój folklorystyczny na homoerotyczną inscenizację, a całość kończąc układem zbiorowym pod wielkim napisem „gej” wykonanym cyrylicą.

Najprawdopodobniej Putinowska propaganda, jeśli to ona stoi za nagłym rozpowszechnianiem teledysku w pierwszych dniach wojny, chciała wykorzystać obraz „zniewieściałego” prezydenta jako synonim moralnego upadku Ukrainy. Przeliczyła się z tym jednak, bo queerowy wizerunek nie tylko nie osłabił przywódcy napadniętego kraju, ale go jeszcze wzmocnił.

Toksyczna hipermęskość Putina

Ideologia Putinowskiej władzy legitymizuje się poprzez dyskurs hipermęskości. Ikoniczne stały się zdjęcia Putina na tle dzikiej przyrody, z nagim torsem, w militarnej stylizacji. Putin na koniu czy łowiący ryby dominuje porządek świata wedle „naturalnej” kolei rzeczy. Rosyjski dyktator do wzmocnienia swojej politycznej władzy od dawna używa obrazu silnego męskiego typa, który ćwiczy sztuki walki i relaksuje się w samotnej głuszy podczas praktyk survivalowych dla twardzieli. Toksyczna hipermęskość jest również polityczną strategią (kontra taniec Zełenskiego) sięgającą po przemoc, mizoginię i dominację.

Putin doszedł do władzy, gdy Rosja po upadku ZSSR prezentowała obraz słabości i zapaści. On zaś Rosję „zremaskulinizował”. Podczas gdy kraj stawał się autokracją, z kultem wodza, propaganda tworzyła jego wizerunek na rynek wewnętrzny jako Herkulesa, który wykonuje heroicznie 12 prac, aby odnowić wielkość Rosji. Toksyczna męskość czy szaleństwo odpowiada za inwazję na Ukrainę? – pyta amerykańska badaczka Valerie Sperling, autorka książki Sex, politics, and Putin (2014). Jak działa to połączenie?

Według Maxa Boota, publicysty „Washington Post”, litera „Z”, którą widzimy na czołgach atakujących ukraińskich cywilów, to symbol faszystowskiego kultu, jaki stworzył Putin wokół własnej osoby. Wytwarza on swój wizerunek jako kolejny wielki car, który przychodzi po Piotrze Wielkim, by odnowić imperium. „W praktyce zaś niszczy Ukrainę i samą Rosję w pościgu za swym szalonym marzeniem imperialnej glorii” – dowodzi Boot. Putinizm jest więc kompensacyjną fantazją, która ukrywa kolosa na glinianych nogach: biedę, nierówności społeczne, brak obywatelskiej wolności i terror.

Legitymizacja reżimu dysfunkcjonalnej męskości krąży wokół kontroli seksualności. W analizach memosfery rosyjskiej propagandy pojawiają się przemocowe wyobrażenia, sprowadzające militarne wyczyny Rosji do komiksowych ujęć ludzików uprawiających analny seks. Ten w pozycji „dominującej” pokolorowany jest we flagę ZSSR, a ten drugi – faszystowskich Niemiec, podpis: „Zwycięstwo 1945”. Obok kolejna para: tym razem flaga rosyjska dominuje seksualnie ludzika w kolorach barw amerykańskich, podpis: „Russia fuck West: powtórzymy?”. Kompensacyjny mit narodowy z wplecioną perwersją seksualną obnaża odwrócenie, na którym zbudowany jest cały putinizm toksycznej męskości. Nieuzasadniona wojna opisywana jest jako „operacja militarna”, „zwycięstwo” staje się „gwałtem”.

„Ruski mir” przeciwko równości

Putin konsekwentnie wznieca obraz zagrożenia, które „po męsku” usunie: „denazyfikacja” Ukrainy to wedle propagandy obronna ofensywa przeciwko niemoralnemu Zachodowi. Wspierany przez Kościół prawosławny i duchownego oligarchę Cyryla (gorliwego apologetę wojny i moralnej krucjaty) roznieca projekty słowiańskiej wyższości moralnej nad światem, która usprawiedliwić ma drapieżne zapędy. Według Jakuba Majmurka sojusz ołtarza i tronu w Rosji opiera się na cerkwi i prawosławiu, które dostarczają kulturowej treści państwotwórczym rytuałom putinowskiego państwa, obliczonym przeciw temu wszystkiemu, co rosyjska propaganda nazywa „Gejropą”, czyli liberalnym wartościom i prawom człowieka.

W tle wojny trwa walka o religijne wpływy w Ukrainie

Od 2011 roku pozwala to przykręcać śrubę społeczeństwu w imię obrony uczuć wierzących i prawosławnej tradycji. Cerkiew stanowi więc zwornik reakcyjnego, kompensacyjnego mitu „ruskiego miru” obejmującego całość ziem dawnej Rusi i ludności wyznającej prawosławie, który opiera się Zachodowi swą moralną pseudowyższością. Powszechnie wiadomo, że putinizm destabilizuje od lat zachodnią scenę polityczną przez finansowanie ruchów antyrównościowych, co opisała Klementyna Suchanow w dziennikarsko-śledczej książce To jest wojna, poświęconej fundamentalizmowi, którego bronią jest seksizm. Dla zachodnich konserwatystów Putin jest męski, bo odrzuca liberalne podejście do praw jednostki, feminizmu i LGBTQ+.

Przemoc wobec kobiet jako norma

„»Rosja mówi: to my jesteśmy właściwą Europą, bo nigdy nie straciliśmy z oczu rzeczy fundamentalnej – chodzi o to, żeby biali mężczyźni mieli normalny seks« – powiedział mi autor Drogi do niewolności Timothy Snyder i to zdanie najlepiej podsumowuje ideologiczną ofertę putinizmu dla tej grupy” – napisała dziennikarka „Gazety Wyborczej” Katarzyna Wężyk.

W jaki sposób putinizm wspiera widoczne stereotypy seksualne w tym stwierdzeniu, które ma go przecież obnażyć i dlaczego jest taki skuteczny? Brak nam genderowego języka mówienia o cywilizacyjnym konflikcie, jakim jest inwazja na Ukrainę. Zachodni konserwatyści pragną legitymizować swe dążenia do utrzymania władzy politycznej również poprzez dyskurs męskiej supremacji. W zmieniającym się świecie zachodnim, gdzie prawa jednostki do indywidualnego spełnienia wytwarzają wzory nowego społecznego paktu, trudno zakwestionować to rzeczowymi argumentami. Uciekanie się więc do populistycznej reakcyjności jest oznaką oporu przed zmianą i przewartościowaniem.

Polityczna toksyczna męskość to nie tylko mięśnie i twardy dyskurs, ale też przynęta, która ma przekonać zachodnich konserwatystów do wyższości moralnej krucjaty Putina przeciwko „zgniłemu” Zachodowi. I ta propagandowa klisza świetnie działa, do tego stopnia, że jej toksyczność przenika również do mających obnażyć ją stwierdzeń.

Za dotychczasowymi przemocowymi społecznymi strukturami kultury zachodniej dotyczącymi seksualności, które dopiero na naszych oczach się przewartościowują – kulturą gwałtu, kobietobójstwa, przyzwolenia na przemoc domową, podwójnych norm seksualnych czy ruchu #metoo – trudno dostrzec „normalny seks”. Kultura intymności, edukacja seksualna, inny projekt dyskursów seksualnych, w tym pornografii i inna wizja sex workingu – to rzeczy ciągle do budowania.

Według statystyk podawanych przez Naomi Wolf w książce Wagina. Nowa biografia poczucie spełnienia seksualnego na Zachodzie ciągle maleje. Natomiast przemoc wobec kobiet, która często funkcjonuje jako mechanizm regulujący społeczne napięcia, ma się dobrze, a nawet się rozwija. Hipermaskulinistyczna propaganda Putina niesamowicie działa na trumpizmy wszelkiej maści, ale trzeba obnażyć, że zachodni konserwatyści bronią tak naprawdę nie prawa do seksu, ale prawa do męskiej toksycznej dominacji seksualnej, mówiąc metaforycznie – prawa do gwałtu.

Celniejszy niż Snyder w swych metaforach wydaje się więc Slavoj Žižek w swoim tekście Putin w trumnie ślicznotki. „Na konferencji prasowej 7 lutego 2022 roku Putin stwierdził, że władzom Ukrainy nie podoba się porozumienie mińskie, a potem dodał: »podoba ci się czy nie, nie masz wyjścia, ślicznotko«. Wyrażenie to ma jawne konotacje seksualne” – dowodzi Žižek.

Žižek: Putin w trumnie ślicznotki

„Putin niemal wprost cytował utwór Ślicznotka w trumnie kabaretowo-punkrockowej kapeli Krasnaja Plesien z przełomu lat 80. i 90.: »Ślicznotka w trumnie, wśliznąłem się do środka i ją zerżnąłem, podobało ci się czy nie, śpij, moja piękna«”. Putinowskie seskualizowanie frontu starcia ideologicznego nie podlega łatwej dekonstrukcji. „Choć rzecznik prasowy Kremla twierdził – kontynuuje Žižek – że Putin odwołał się tylko do starego powiedzenia ludowego, odniesienie do Ukrainy jako przedmiotu nekrofilii i gwałtu było czytelne”.

Dalej autor parafrazuje swoim filozoficznym językiem spektakularną porażkę militarną Putina w Ukrainie, który nie przewidział siły oporu ukraińskiej armii i społeczeństwa oraz reakcji jednoczącego się Zachodu. Gdy rosyjska „specoperacja” utyka w naddnieprzańskich bagnach, memy nabijają się z Putina, obnoszącego się ze swą kiczowatą męskością. Zełenski tymczasem jako queer „target numer 1” płatnych zabójców jest podziwiany jako twarda i odważna męskość. Hipermęskość i nadmierna przemoc przegrywają z męskością zmilitaryzowaną, ale otwartą na inność. Žižek tymczasem romantyzuje gwałt, czyniąc z niego nieporadną metaforę polityczną – ba! nawet go bagatelizuje, gdy pisze o paradoksach inwazji na Ukrainę jako „komedii gwałtu”. „Jak to zwykle bywa w przypadku rzeczywistych gwałcicieli, gwałt sygnalizuje impotencję agresora” – kontynuuje filozof. To jeden z największych stereotypów, umniejszających systemowe znaczenie przemocy wobec kobiet (musimy postulować przy tej okazji – również w imię walki o unicestwienie putinizmu – powszechne kursy edukacji seksualnej dla znanych filozofów).

Odnowa moralna putinizmu to w istocie pragnienie gwałtu, a wojna w Ukrainie prowadzona jest w imię toksycznej męskości. Ale ujawnia to prawdziwy front napięcia – stawką jest tu demokracja genderowa, wedle określenia Agaty Czarnackiej.

Widzialne kobiety

Wojna, którą obserwujemy, podważa nie tylko stereotyp „supermęskości”, ale też inny wojenny genderowy stereotyp: niewidzialność kobiet. W patriarchacie wojny prowadzone są jako „męska sprawa” i dotyczą męskich interesów. Mężczyźni są rozumiani jako synonimy narodu, a kobiety jako jego metafory, jako macierz (z uwzględnieniem pierwszoplanowej roli matek).

Wojna utrwala stereotypy męskiej odwagi – wykonywanie „męskich” zadań nie zapewnia kobietom szacunku, który otacza mężczyzn. Tradycyjne pozycje kobiet podczas wojny: przemieszczonych uchodźczyń, matek z dziećmi, sanitariuszek i aktywistek zajętych pomaganiem i troską, ofiar i przetrwanek przemocy seksualnej – są to pozycje „niewidzialne”.

W tej wojnie zyskują one jednak nowy status. W społecznym i medialnym odbiorze ukraińskie uchodźczynie cechuje podmiotowość i proaktywność, gwałty uznane za zbrodnię wojenną podawane są wraz z liczbą ofiar wśród cywilnych dorosłych i dzieci. Aleksandra Klich zwróciła mi uwagę na facebookowy post ukraińskiej socjolożki Oksany Kis. Pisała ona z Kijowa, że wzruszona jest składem paczek przysłanych oblężonym: środki higieny osobistej, jedzenie, pakowane z myślą o tym, że będą otwierać je kobiety otoczone dziećmi. Zrozumiała wtedy, że paczki pakowały kobiety – to jest ich udział w tej wojnie, opiekuńcza, porządkująca rola, która obnaża rolę niszczycieli i dyktatorów. Wojna nie ma nic z kobiety, jak pisała Swiatłana Aleksijewicz, ale w tej wojnie chodzi o kobiety i czyni ona kobiety widocznymi.

Zacznijmy od tego, że to patriarchalny mechanizm używa genderu, by omijać genderowe stereotypy, cały czas je ogrywając. Tymczasem tradycyjne role pomagania, wsparcia, aktywistycznego zaangażowania, które wypełniają często kobiety, są tak samo wartościowe i ważne jak inne wojenne role. One też są formą walki.

Kobiety odsyła się w tradycyjne role, które nie stają się synonimem odwagi. A tym bardziej dotyczy to walczących kobiet – takich przykładów w historii jest bez liku. Ukraińska badaczka Melanie Mierzejewski-Voznyak podkreśla, że okres Majdanu okazał się patriarchalny, a nie równościowy. Odesłano kobiety do tradycyjnych ról, zepchnięto w niewidzialność. Tymczasem od czasu konfliktu w Donbasie udział kobiet w ukraińskiej armii wzrasta, podobnie jak i ich obecność w reprezentacji politycznej. Czyli tradycyjnie mężczyźni są bohaterami, kobiety ofiarami (wdowami, opuszczonymi matkami, przetrwankami) – ale w jaki sposób ten konflikt daje kobietom nowe perspektywy, platformę i szansę na zmianę?

„Pamiętajcie, że to nie jest wojna lokalna” [rozmowa z kijowską dziennikarką]

W Ukrainie od 2014 roku obecność kobiet w wojsku wzrosła do 23 procent, zwiększyła się ich polityczna rola. Ukrainki ciągle zaskakują swoim zdecydowaniem pójścia na front, a obecność żołnierek w Donbasie była bogato udokumentowana – przestały być niewidzialnym batalionem. Kobiety robią kariery w armii (choć dwie trzecie wysokich pozycji jest dla nich wciąż niedostępna). Ukraińska armia ma szkolenia z gender sensitivity, mające prowadzić do likwidacji stereotypów tradycyjnie grożących kobietom w zmilitaryzowanych środowiskach. Obecność kobiet zmieniła również politykę wobec rodzin poległych na bardziej je wspierającą.

Kobiety chcą wygrywać wybory i uczestniczyć w procesie politycznym, są w stanie realizować długoterminowe projekty społecznych zmian, mają umiejętności adaptacyjne. Głosy politycznych liderek zaczynając być słyszalne w publicznym dyskursie, często atakują one męskie autorytety, inaczej niż podczas Majdanu, gdzie było słychać głównie prawicowych liderów. Głosy kobiet informują o zbrodniach wojennych, o kryminalnej wojnie Putina, o łamaniu praw kobiet, podczas, gdy Majdan wyparł kobiety, a na jego końcu doszło do eskalacji przemocy.

Początkowo media hiperseksualizowały żołnierki lub umniejszały ich motywację (pisząc na przykład, że chcą głównie znaleźć męża), ale stereotypy genderowe, które do czasu Majdanu królowały, teraz się zmieniają. Ten gest można widzieć nawet w historii z wkładaniem do kieszeni żołnierzom rosyjskim ziarenek słonecznika (ten kwiat to symbol Ukrainy), by na ich ciałach, gdyby polegli, wzrosły kwiaty.

Žižek: Co wyrośnie z kieszeni pełnej ziaren słonecznika?

Zmiana dotyczy także kobiecych magazynów, które piszą, jak walczyć z mężczyznami, czy skąd wziąć broń. Kobiety nie są nieobecne w tym konflikcie i odmawiają roli bycia tylko ofiarą. W ten sposób można widzieć przykład byłej miss Ukrainy Anastasii Lenny, która rozpowszechniała w mediach społecznościowych swoje zdjęcia z bronią. Czy historię Ayuny Morozovej, trenerki pływania i dyrektorki SC Spartak z Charkowa, zbombardowanej w budynku podczas rozdawania żywności żołnierzom – wydobyta spod gruzów mówiła: „Nie mogę stać na uboczu, to jest mój kraj, gdzie planuję zostać ministrem młodzieży i sportu”.

Zmiana ról społecznych kobiet polega na wyraźnym przekroczeniu stereotypów: kobiety chcą uczestniczyć w walce, w procesach politycznych budowania nowoczesnej Ukrainy oraz w praktykach społecznego nieposłuszeństwa.

Podsumowując, trzeba podkreślić, że pomimo zawsze istniejącego ryzyka, że wojenne mechanizmy wzmocnią patriarchalny dyskurs nacjonalistyczny, fakt dość masowego wstępowania do armii ukraińskich kobiet, jak i osób ze wspólnoty LGBTQ+ świadczy o głębokiej zmianie dynamiki genderowej w tej wojnie.

Dodajmy, że w przypadku osób LGBTQ+ walka z putinizmem, otwarcie homo- i transfobicznym, nabiera dodatkowego znaczenia (te osoby są na listach proskrypcyjnych, które mają rosyjscy okupanci w Ukrainie) – nawet jeśli, co trzeba zaznaczyć, nie dla wszystkich transkobiet lub osób gender fluid, które mają płeć męską w dokumentach, obowiązek powszechnej mobilizacji jest możliwy do przyjęcia i potrzebują one specjalnej wrażliwości na swoją sytuację.

Być może na genderową aktywizację procesów społeczno-politycznych na Ukrainie wpływ miały także niedawne białoruskie protesty kobiet przeciw proputinowiskiemu reżimowi Łukaszenki. Wzmocnienie polityczno-społecznej podmiotowości kobiet w tej części Europy – zarówno w Białorusi, jak i w masowych protestach Polek w walce o prawo do aborcji – widać bardzo wyraźnie. Genderowa optyka, jeśli zastosujemy ją do rosyjskiej agresji na Ukrainę, tylko to wzmacnia.

Putin wraz z prawosławną cerkwią prowadzi moralną krucjatę przeciw genderowej demokracji – choć wiadomo, że ta propaganda przykrywa konwencjonalny, XIX-wieczny, imperialny podbój. I właśnie idei genderowej demokracji należy szczególnie bronić w tej wojnie, wytoczonej społecznemu i politycznemu projektowi nowoczesnej Ukrainy, który rozwija się na naszych oczach. Projektowi uosobionemu przez queerowego Zełenskiego oraz jego żonę Olenę Zełenską, która jako pierwsza dama wybrała zajmowanie się prawami kobiet, równością płci, przemocą domową i prawami dzieci. Zachowanie genderowej optyki również w przywracaniu pokoju po tej wojnie będzie – miejmy nadzieję – koniecznym efektem antiputinowskiego oporu. Na razie jedno jest pewne: hipermęskość padła, a wzrasta widzialność i rola kobiet.

Przypomnijmy na koniec, że jednym z ostatnich aktów Majdanu była ścięcie 8-metrowego krzyża, postawionego w Kijowie przez polskich prawicowców. Dokonała go członkini ukraińskiego feministycznego kolektywu Femen, Inna Szewczenko, w geście protestu wobec uwięzienia członkiń rosyjskiej punkowej grupy Pussy Riot, które w moskiewskiej cerkwi wykonały koncert przeciw Putinowi. Znakiem rozpoznawczym protestów Femenu, które narodziły się w postsowieckim społeczeństwie, odbywającym przyśpieszony kurs nowoczesności, jest spektakl topless przeciwko opresji kobiecego ciała i kobiecej podmiotowości.

Szewczenko musiała osiąść na przymusowej emigracji w Paryżu, ale to właśnie genderowe głosy kobiet ostrzegały nas przed nachodzącą katastrofą historyczną. W 2013 roku podczas niemieckiej wizyty Putina jedna z aktywistek Femenu podeszła do niego z napisanym na plecach cyrylicą sloganem: „Putin na chuj!”. Wobec słynnego obecnie cytatu z Wyspy Węży z pierwszych dni wojny, gdy ukraińscy żołnierze odpowiedzieli na propozycje poddania się: „Russkij wojennyj korabl, idi na chuj” widzimy nie tylko, jak wstrząsająco rezonują te zdania. Symboliczna ikonosfera tej wojny znajduje tu swoje znaczące dopełnienie.

**
Agata Araszkiewicz – pisarka, badaczka, aktywistka feministyczna i doktora nauk humanistycznych. Autorka książek Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki, Zapomniana rewolucja. Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym oraz zbiór esejów Nawiedzani przez dym. Jest członkinią polskiej Rady Stowarzyszenia Kongres Kobiet oraz pełnomocniczką Kongresu Kobiet w Belgii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij