Kultura, Weekend

Seks przeciwko władzy: postpornografia (naprawdę) objaśnia nam świat

Postpornografia stawia sobie za cel głębokie przepracowanie matryc symbolicznych i przemocowych wyobrażeń o rolach genderowych i zachowaniach seksualnych, w których tkwimy po uszy.

Postpornografia jest nie tylko językiem wizualnym, który poprzez dzieła filmowe, fotografie i obrazy rozładowuje systemy wykluczenia, stojące za reprezentacjami nagości oraz seksualności w patriarchacie. Jest też przestrzenią performatywną, w której zadaje się pytania, kwestionuje zastany ład, ale też „przymierza” rozmaite modele nowych wolności. I co być może najważniejsze – jest przestrzenią pluridyscyplinarnego działania i myślenia, rozwijającą się w nawiązaniu do teorii kultury, które po przełomie poststrukturalnym lat 70. przedefiniowują nasze rozumienie ciała, płci, seksualności i władzy.

W sypialni nadal rządzi patriarchat. Podtrzymują go również kobiety [fragment książki]

Termin „seksualność” pojawia się w zachodniej historii kultury wraz z twórczością de Sade’a, utrwalając polityczną wywrotowość, ale też seksizm i męską dominację. Jak dowodzi Jonathan Katz w książce The Invention of Heterosexuality, samo rozróżnienie na heteroseksualizm i homoseksualizm, dziś uważane za niezbędną kategorię poznawczą, umacnia się dopiero około 100 lat temu. Nie wywodzi się ono z natury, ale stanowi nową historyczną formę organizacji seksualności. Heteroseksualność została nie tylko narzucona, ale wręcz od podstaw wytworzona przez XIX-wiecznych lekarzy, którzy musieli uzasadnić, że można uprawiać seks bez zamiaru prokreacji. Jak pokazuje Katz, heteroseksualizm początkowo był perwersją, pociągiem do obu płci, później zaś praktyką erotyczną wykluczającą prokreację, aż stał się dominującą normą.

Męski orgazm jako normatywne zwieńczenie

XIX wiek, który nazywamy czasem „triumfem męskości”, ugruntował też rozumienie heteroseksualnej „męskości” jako normy patrzenia na świat. Zakodował niezwykle restrykcyjny model różnicy płci i związane z nią prawa.

W kultowej, choć przemilczanej w Polsce książce Technologia orgazmu, amerykańska badaczka Rachel P. Maines, pokazuje jak zachodnia medycyna, zwłaszcza w XIX wieku, spatologizowała całkowicie kobiecą seksualność. Nie tylko nie odróżniała ona anatomicznych części genitalnych kobiety, ale też nie oddzielała (aż do XX wieku) zjawisk popędu czy przyjemności seksualnej od orgazmu. Propagowała także mit kobiety cywilizowanej, która nie posiada w ogóle seksualnego popędu. Napięcia seksualne, które znajdowały ujście w napadach histerii niektórych kobiet, nie tylko medykalizowano, ale również leczono wedle zaleceń starożytnych lekarzy – masażem pochwy, a potem wibratorem, uznawanym za przyrząd ściśle medyczny.

„Histeryzacja ciała kobiety”, opisywana przez Michela Foucault, oznacza uczynienie z kobiecej cielesności obszaru zbiorowych projekcji na temat jej powinności reprodukcji w służbie państwu. Orgazm kobiecy, którego długo nie uznawano w ogóle za autonomiczną emanację kobiecej seksualności, nie mieścił się w tym porządku. Nie mówiąc o stojącym za nim prawie do samospełnienia – atakowałoby to przecież dominujące wyobrażenie o męskich kompetencjach seksualnych. „Histeria” zapewniała więc pełną ochronę wyobrażeniu o męskocentrycznej omnipotencji. Wytwarzany coraz skuteczniej w rytmie rewolucji przemysłowej orgazm kobiecy sprawniej leczył kobiecą seksualność z niej samej, utrwalając jej obraz jako „histerycznej patologii”.

Są pacjenci, których postrzeganie własnego penisa doprowadziło do depresji [rozmowa]

Aż do lat 70. i feminizmu drugiej fali, mit kobiecego „dojrzałego orgazmu pochwowego” (w odróżnieniu od niedojrzałego klitoralnego) funkcjonuje jako wypadkowa „normalnego stosunku seksualnego”, który polega na męskiej penetracji i męskiej dynamice rozładowania. Maines podkreśla fakt, że współczesne badania wykazują „względną nieskuteczności penetracji” jako metody wywołania kobiecego orgazmu u większości kobiet. „Kobiecy orgazm” – pisze – „podobnie jak sposoby wywoływania go, były i są [traktowane jako] anormalne zarówno z biologicznego, jak i politycznego oraz filozoficznego punktu widzenia”. Przekonanie, że „kobiety powinny osiągać orgazm podczas stosunku seksualnego” jest zwykłym kulturowym urojeniem. Kobieca seksualność, spełniająca się równie dobrze bez penetracji, rozumiana jest jednak jako dysfunkcja intymna i społeczna oraz zagrożenie dla społecznego porządku. Zauważmy także, że „medyczna norma stosunku aż do męskiego orgazmu” jako seksualnego zwieńczenia tworzy fundamenty obrazu pornograficznego, który dziś ciągle dominuje.

Narodziny pornografii w kontekście klasowym  

Żeby lepiej zrozumieć, czym jest postpornografia, najlepiej odwołać się do jednej z najbardziej klasycznych genealogii użycia słowa „pornografia”. Mimo że wizerunki seksualne widniały już w grocie Lascaux, a historia naszej cywilizacji jest przepełniona, słowo „pornografia” – jak dowodzi Walter Kendrick – pojawia się przy okazji XIX-wiecznego odkrycia znalezionych na terenie całego miasta seksualnych malowideł w Pompejach. Zostały one publicznie pokazane w specjalnie wydzielonej przestrzeni muzealnej jako „pornograficzne” wizerunki z domów publicznych. Zwiedzanie ich było dostępne tylko dla mężczyzn z warstwy mieszczańskiej, deklarujących chęć czysto poznawczą, zabronione zaś było dla kobiet, dzieci i mężczyzn z klas niższych. W ten sposób „pornografia” powstaje jako kategoria ściśle określona genderowo i klasowo, a także jako sposób sprawowania władzy.

Współczesne teorie gender i queer, które stanowią zaplecze teoretyczne postpornografii, dają narzędzia do rozłożenia stojących za tym systemów władzy. Dla Foucault w Historii seksualności (choć Maines zarzuca mu, że za mało poświecił uwagi temu, jak wyrugowano kobiecy orgazm) ważne jest pojęcie „władzy rozproszonej”, która działa poprzez to, co umie ukryć. Ważne jest nie tyle to, kto w sprawie seksu wydaje zakazy, ale też kto nim zarządza i reguluje.

Mechanizmy tworzenia takiej społecznej projekcji seksualności, działającej jak indoktrynacja, są bardzo subtelne. Uczestniczy w tym wiele społecznych instytucji jak szkoła, kodeksy karne, medycyna, pornografia – summum ich insynuacji wytworzy tę formę seksualności, która będzie społecznie akceptowana i ceniona. To, co w niej się nie zmieści, zostanie poddane diagnozie, sankcji i obsceniczności.

Somatopolityka to forma władzy, która penetruje i inwigiluje każde indywidualne ciało. Foucault dopuszczał rozmaite formy oporu, manifestujące się w alternatywnych, „peryferyjnych” seksualnościach, ale zalecał ich „strategiczną kodyfikację”. Postpornografia powinna być właśnie rozumiana jako forma takiej kodyfikacji – dyskursu dotyczącego seksu „poza władzą lub przeciwko niej”.

Niech żyją pracowniczki! Również te seksualne [rozmowa]

Dzięki Judith Butler wiemy, że płeć, biologiczna i kulturowa (gender) nie jest żadną stabilną kategorią użyteczną do opisu świata. Feminizm różnicy płci, który analizował opresję wewnątrz struktury binarnej hierarchii płciowej, filozofka uznała za nazbyt hołdujący heteroseksizmowi i skupiła się na wyłonieniu nowych podmiotów politycznych: transseksualnych, transgenderowych i queer. Dla Butler najistotniejsze okazuje się przeciwdziałanie normatywnej przemocy, jaka stoi za idealnymi morfologiami płci, a co za tym idzie wyeliminowanie założeń o naturalnej lub domniemanej heteroseksualności.

Myślenie to znakomicie uzupełniają tezy francuskiej filozofki Monique Wittig, która jako pierwsza definiuje heteroseksualność nie jako określoną formę seksualności, lecz jako reżim polityczny i ekonomiczny. Reżim ten oparty jest przede wszystkim na koncepcji inności, którą patriarchalna i heteroseksistowska opresja utrwala przez binarny podział w organizacji społecznej, symbolicznej i politycznej. Jej podstawą jest związek heteroseksualny, zaś patologizacji, dyskryminacji i podporządkowaniu ulega wszystko, co znajduje się poza granicami określonymi przez ten reżim jako możliwe, pozytywne i właściwe. „Społeczeństwo heteroseksualne” – podkreśla Wittig – „uciska nie tylko lesbijki i gejów, uciska także wszystkie kobiety i liczne kategorie mężczyzn – innymi słowy wszystkich tych, którzy są w sytuacji zdominowanych”.

Reżim heteroseksizmu polega więc na takiej konfiguracji płci, seksu i seksualności, która ustanawia naturalizowana heterosekusalność jako obowiązkową, reguluje płeć jako binarną relację, zaś odróżnienie na to, co męskie i kobiece, dokonuje się poprzez praktyki heteroseksualnego pożądania. Postpornografia będzie więc egzaminować, analizować i uwzniaślać wszystko to, co reżim heteroseksizmu umieszcza poza normą, a także rozminowywać utrwalane wzory heteroseksualnego pożądania i spełnienia, które oparte są na wielopiętrowym wykluczaniu.

Seksualna piramida

„Jedynym legalnym dorosłym zachowaniem seksualnym wszędzie jest wkładanie penisa do pochwy w małżeństwie” – dowodziła amerykańska antropolożka Gayle S. Rubin, autorka eseju Trafficking in Women: Notes on the Political Economy of Sex, pragnąc obnażyć zespół rozwiązań, za pomocą których społeczeństwo przekształca seksualność biologiczną w produkt społeczny i dzięki którym te przekształcone potrzeby seksualne są zaspokajane. Według Rubin państwo „zwyczajowo interweniuje w zachowania seksualne na poziomie, który nie byłby tolerowany w innych dziedzinach życia społecznego”. Istnieją więc „lepsze” i gorsze sposoby uprawiania seksu.

W innym swoim tekście, poświęconym „radykalnej teorii seksu”, autorka przedstawiła „piramidę erotyczną”, na szczycie której znajdują się osoby heteroseksualne, w małżeństwie, zdolne do reprodukcji; poniżej osoby w parach, ale niezamężne; zaś najniżej osoby samotne (stygmatyzacja zaczyna się od potępienia masturbacji). „Stabilne pary lesbijskie i gejowskie znajdują się na krawędzi szacunku, ale rozwięźli geje i lesbijki unoszą się tuż nad grupami na samym dole piramidy”.

Na najbardziej pogardzanym dole drabiny znajdują się osoby transpłciowe, praktykujące fetyszyzm, BDSM, pracę seksualną czy modeling pornograficzny, a także osoby odwracające w seksie tradycyjne hierarchie wiekowe. Rubin argumentuje: „dobra, »normalna« i »naturalna« seksualność byłaby idealnie heteroseksualna, małżeńska, monogamiczna, reprodukcyjna i niekomercyjna; w parach, w obrębie tego samego pokolenia i odbywałaby się w gospodarstwach domowych (…) Zły seks to seks homoseksualny, promiskuityczny, nieprokreacyjny, komercyjny lub poza małżeństwem. Będzie to masturbacja, orgie, sporadyczne spotkania seksualne, przekraczanie granic pokoleniowych i »publiczne« lub przynajmniej w krzakach i publicznych toaletach, z wykorzystaniem pornografii, fetyszy, zabawek seksualnych lub w innych niż tradycyjne rolach”.

Słuchaj podcastu „Wychowanie płci żeńskiej”:

Spreaker
Apple Podcasts

Rubin dowodzi przy tym, że prawa dotyczące płci są „najcenniejszym instrumentem seksualnej stratyfikacji i erotycznych prześladowań”. Proponuje więc radykalnie identyfikować, opisywać, wyjaśniać i potępiać „niesprawiedliwość erotyczną oraz seksualną opresję” poprzez badanie wzajemnego oddziaływania tych praw i rozmaitych sił społecznych, takich jak „ideologia, strach, agitacja polityczna, reforma prawa i praktyka medyczna”. Postpornografa w tym świetle to obszar badawczego artywizmu, który stoi po stronie „radykalnej teorii” i praktyki seksu.

Połączenie heteroseksizmu i przemocy seksualnej świetnie ujęła Sylvia Ferderici w swoich rozważaniach poświęconych historii polowań na czarownice. Według niej ekonomicznej, przemocowej kolonizacji Nowego Świata wtórowała bezwzględna seksualna kolonizacja ciał kobiet na Starym Kontynencie. Kobiety oskarżane o czary często z różnych powodów były wolne i samotne, a czasami zajmowały się przy społecznym przyzwoleniu pracą seksualną, ich oskarżenia krytponimowały więc stygmatyzację tego stanu. Torturowanie czarownic, obnażanych i męczonych wobec męskich gremiów, często było silnie zseksualizowane, a oskarżenia kręciły się wokół tematu seksu.

Ten skrajny społeczny spektakl seksualnej kontroli miał ułatwić nowe formy akumulacji kapitału i wytworzenie odpowiednich struktur społecznych, utrwalających nową władzę, zbudowaną na poddaństwie kobiet. Polowanie na czarownice to instytucjonalizacja powszechnego terroru wymierzonego w seksualność, która dawałaby podmiotową pozycję kobietom, to zakaz kobiecego pragnienia i spełnienia zmysłowego. Rozrodczość i intymność przechodzi pod całkowitą kontrolę państwa, zasada bezwzględnego posłuszeństwa żony mężowi zostaje uznana za „społeczną bazę moralną i podstawę stabilności politycznej”. „Seks może istnieć w kapitalizmie, ale tylko jako siła produkcyjna w służbie prokreacji i regeneracji męskiego opłacanego pracownika oraz jako sposób łagodzenia społecznych napięć, a także kompensacja nędzy codziennego życia” – pisze Federici.

U progu nowożytności kobieca seksualność postrzegana była naraz jako społeczne zagrożenie lub – pod warunkiem, że zostanie dobrze skanalizowana – jako źródło ekonomicznej siły. Jednak wzorzec zbudowany na zdominowaniu kobiet jest w samej swej istocie zbudowany na przemocy wobec nich – przemoc seksualna to odmowa zgody na kobiecą autonomię seksualną. Dla włoskiej historyczki, wraz z końcem epoki stosów przemoc wobec kobiet uległa tylko powszechnej banalizacji, normalizacji i akceptacji, do dzisiaj pozostaje najlepszym regulatorem społecznych napięć. W tym sensie możemy też rozumieć tradycyjną pornografię, która, powielając systemy przemocy i władzy, pozostaje pożądanym rozładowywaczem dynamiki seksualności i władzy.

Kapitalizm urządzony na heteroseksualnej normie

Podobnie dla Paula B. Preciado „powstanie kapitalizmu jest niewyobrażalne bez instytucjonalizacji urządzenia heteroseksualnego jako sposobu” eksploatacji „usług seksualnych, zarządzania, opieki i wychowania wykonywanych przez [historycznie nieopłacane] kobiety”. Filozof dał jedną z najciekawszych teorii przedefiniowania heteroseksistowskiej opresji w swojej książce Manifeste contra-sexuel. Binarna heteroseksualność – bycie kobietą lub mężczyzną – to rodzaj fikcji somatopolitycznej, produkowanej przez technologie władzy, która funkcjonuje jak zniekształcający rzeczywistość filtr.

Manifest kontra-seksualny odrzuca porządek tradycyjnego kontraktu heteroseksualnego. Na jego miejsce proponuje nowy kontra-seksualny pakt, tworzony w kontrze, ale i w otwarciu na to, co może nadejść. Ten pakt rozpoznaje seksualność jako technologię dominacji heterospołecznej i w zamian proponuje uznanie w seksualności czegoś więcej niż erogennych stref i zasad reprodukcji. Proponuje wycofanie się z tradycyjnych praktyk seksualnych i zastąpienia ich nowymi, zwłaszcza tymi zapożyczonymi z kultury queer, które performują się poza klasyczną anatomiczną i kulturową różnicą seksualną. Hegemoniczne struktury rodzinne są destabilizowane, demistyfikuje się wzory heteroseksualnej miłości romantycznej i pożądania.  Manifest kontra-seksualny to teoria ciała, która skupia się na wiedzy i przyjemności (kontra wiedza-kontrola), ale też złożony traktat filozoficzny. Jego trzon stanowią propozycje domowych performansów osobistych, które pomogą performować kontra-seksualność.

Nie ma już mowy o „waginach i penisach”, pojawiają się za to dildo i erotyzacja odbytu, który przedstawiony zostaje jako uniwersalny organ seksualny. Płeć przestaje tu być tylko performatywna, ale staje sie również protetyczna, można ją performować przy użyciu „protez”, w tym gadżetów seksualnych, które stają się silnymi nośnikami płciowości i seksualności.  „Gender [rozumiany krytycznie – AA] może okazać się wyrafinowaną technologią, która produkuje ciała seksualne” – dowodzi Preciado. „Kontraseksualność” to podważenie heterocentrycznej umowy społecznej, której normatywna performatywność została wpisana w ciała jako biologiczna prawda. To równoważność wszystkich ciał i ich pragnień – nie określanych ze względu na płeć, ale jako mówiące podmioty; ciał, które chcą wyznawać nowe warunki kontraktu kontraseksualnego, skupionego na przyjemności-wiedzy.

Szpila: Tryskam, więc jestem

„Żywe ciało jest w XXI wieku tym, czym w XIX wieku była fabryka: głównym ośrodkiem walki politycznej” – napisał filozof w 2020 roku w tekście Gorąca wojna, komentując wydarzenia polityczne, związane z walką o prawo do aborcji w Polsce. Ciało i seksualność stanowią centrum działań politycznych, gdyż stały się obiektami zarządzania państwowego i przemysłowego od końca XIX wieku. Rewolucja przemysłowa uruchamia „polityczne i techniczne zarządzanie ciałem, seksem i seksualnością”, który staje się biznesem nowego tysiąclecia. Od czasu powstania pigułki antykoncepcyjnej i imperium „Playboya” filozof mówi o nowej epoce „farmakopornografii”, epoce władzy jako wewnętrznej seksualnej kontroli ciała, zarządzanej „od wewnątrz” autodozami, które aplikujemy sami sobie. Seksualność staje się naraz intymnym i medialnym spektaklem wytwarzanym w sformatowany sposób, a farmakologia i pornografia to dwa najbardziej dochodowe biznesy XX wieku.

„Teletechnomasturbacja” czyli  filmy kawalerskie  i Głębokie gardło

Preciado jest jednym z najwybitniejszych teoretyków pornografi i postpornografii. Analizując historię „filmów kawalerskich” z początku wieku, przez powstanie burleski w latach 50., aż po imperium „Playboya” i kasowy światowy sukces filmu Głębokie gardło w 1972 roku filozof pokazuje eksplozję pornografii „związanej z nowymi technologiami reprodukcji i transportu obrazu”. Powstaje w ten sposób reprezentacja seksualności silnie regulowana przez władzę nowego typu – oprócz religii i państwa – czyli wielki, wysoce opłacalny ekonomicznie, przemysł kulturowy. Pornografia ugruntowuje się jako najbardziej skuteczna technika zarządzania przestrzenią publiczną, poprzez kontrolowanie, pobudzanie i utrzymywanie podniecenia podmiotów ze względu na ich ucieleśnienie.

W sensie dosłownym „pornografia” pochodzi z języka greckiego i oznacza „porne” (pracownica seksualna/prostytutka i/lub niewolnica) oraz „graph” (opis) – czyli reprezentację pracy seksualnej, wykonywanej prez kobiety. Dziś rozumiemy pornografię jako konsumpcyjny obraz anonimowego, zastępowalnego ciała, który ma pobudzić wyobraźnię seksualną, posługując się zasadą „dynamiki męskich pragnień” i kontrolującego „męskiego spojrzenia”. Preciado dowodzi jednak, że najbardziej charakterystyczna zdolność wytwarzanych tu obrazów polega na niezależnej od woli widza stymulacji „biochemicznych i mięśniowych mechanizmów rządzących produkcją przyjemności”.

Współczesna pornografia to więc „wirtualne (literackie, audiowizualne, cybernetyczne) urządzenie do masturbacji”, w którym seks to normatywna „publiczna reprezentacja”, utrwalana  procesem powtarzania.  Innymi słowy to rynkowy spektakl seksualny, publicznie zarządzający intymnością, poprzez „teletechnomasturbację”. Równocześnie pornografia, jak i prostytucja od XIX i XX wieku to przykłady praktyk kulturowych najbardziej patologizowanych i zakazywanych przez konserwatywne kręgi polityczne. Być może dlatego, że tradycyjne porno jest historycznie formą realizacji ich władzy, postporno zaś może być początkiem jej rewizji.

Jedną z najważniejszych geneaologii współczesnej postpornografii są amerykańskie feministyczne spory o pornografię z lat 80. „Pornografia jest teorią, a gwałt praktyką” – to hasło Robin Morgan, które stało się sloganem feminizmu antypornograficznego, ujmowało rozpoznanie, że powszechność heteroseksualnej pornografii koreluje ze skalą przemocy seksualnej wobec kobiet. Skrajne skrzydło feminizmu przeciwko pornografii doprowadziło do przymierza z ultrakonserwatywną prawicą i stworzenia prawa zakazującego pornografii.

Na tak jednoznaczną krytykę pornografii jako utrwalenia poddaństwa kobiet feminizm proseksualny odpowiadał postulatem bezwarunkowej walki z cenzurą i tworzenia nowej seksualnej ikonografii. Jako że kultura queer realizuje w performowaniu seksualności prawo do politycznego upełnomocnienia, była on przede wszystkim dziełem lesbijek, nie mieszczących się w heteroseksualnej konwencji. Ale hasło „pornografia dla kobiet” staje się postulatem subwersywnej walki o prawo kobiet do odzyskiwania seksualności, który pisarka i reżyserka Erika Lust definiowała jako „artystyczną i kulturową ekspresję z dyskursem mówiącym o seksie”.

Jak się kochać albo pierdolić, to tylko politycznie

Niedługo później Lena Boerglum, duńska twórczyni spółki producenckiej Pussy Power tworzy specjalną „Kartę”, czyli listę zasad filmowych, które postulują nowe sposoby narracji i obrazowania. Wychodzą one z założenia, że to, co pokazuje tradycyjne, hołdujące stereotypom porno, w rzeczywistości nie sprawia kobietom przyjemności (nie wspominając o kwestiach etycznych czy praw pracowniczych przy kręceniu filmów).

Również w latach 90. francuska scena filmowa to ekspansja kobiet-twórczyń upominających się o reprezentacje seksualności takich, jak Catherine Breillat (reżyserka), Virginie Despentes (pisarka) czy Ovidie (aktorka porno), które tworzą obrazy mainstreamowego kina z umieszczonymi explicite scenami seksu, traktowanymi jako ważny i godny aspekt doświadczenia codziennego. Nurt ten określany „nową pornografią” na trwale zachwiał podziałem gatunkowym na kino klasyczne i kino spod znaku X, zmienił pozycję aktorek i aktorów porno (przykładem może być współczesny serial na Netfliskie poświęcony Rocco Siffrediemu, włoskiemu aktorowi porno, który był postacią-fetyszem „nowej pornografii”).

Od starożytności po „Playboya” kultura okazuje się przesiąknięta obrazami seksualności, kodyfikowanymi w ten sam sposób, choć różnie kwalifikowanymi jako „wysokie”, albo „niskie”. Podziały te są jednak pozorne, ukrywając jedynie fakt, że żyjemy w strukturze pornokracji, czyli społecznego podporządkowania seksualności w służbie władzy. Przewrotnie odnosiła się do tego fenomenu epoka „pornoszyku” w modzie i fotografii reklamowej, czyli dominujący nurt wizualny z przełomu lat 90. i 2000. Zmieniał on rejestr obrazów seksualności w kulturze masowej – można go traktować jako subwersywną, kompensacyjną formę hołdu wobec niedokonanej rewolucji seksualnej z lat 70. Z jednej strony posługiwał się kulturą gwałtu (co związane było ze skrajną seksualizacją i eksploatacją ciał kobiet w showbiznesie), z drugiej stał się pojemnym fenomenem, afirmującym nieheteronormatywne tożsamości i praktyki seksualne, a towarzyszyła temu nadchodząca era wzmocnienia, nie tylko w krajach zachodnich, praw politycznych osób wspólnoty LGBTQIA+.

Nowy postpornograficzny porządek

W świetle nakreślonych prądów teoretycznych i kulturowych seksualność okazuje się jednak więc fenomenem, który z definicji podlega transgresji i wymyka się normom, zakazom, ograniczeniom. Szkodzi mu binarna regulacja, blisko mu do płynności, przemieszczenia, destabilizacji i subwersji. Państwo nie może nas chronić przed pornografią, gdyż dekodowanie, rozkładanie, przewartościowywanie seksualnych reprezentacji skuteczniej odbywa się przez krytyczną refleksję i pogłębione działanie polityczne. Każda widzialna cenzura umacnia system niewidzialnych cenzur. Seksualność jest zawsze wieloraka, różnorodna, wywrotowa i jako taka zakłóca wszelkie dyskursy hegemoniczne: kapitalistyczne, reprodukcyjne, medyczne czy prawne. I tak właśnie rozumiana seksualność pojawia się najpełniej w nurcie postpornografii, który jako historyczny prąd w sztuce współczesnej rozwija się w latach 90.

Polirodzina, czyli pełnia miłości?

Związany jest on głównie z nazwiskiem proseksualnej feministki Annie Sprinkle, pracownicy seksualnej i aktorki porno, a także performerki artystycznej, edukatorki i producentki postpornograficznej, która jako pierwsza zaczęła się samoidentyfikować jako aktywistka postporno. Termin zapożyczyła od holenderskiego fotografa Winka van Kempena, gdy zapragnęła  przestać „tylko podniecać” widza i rozpoczęła tworzenie własnych dzieł wizualnych, które nie mieściły się w nurcie mainstremowej pornografii: z obiektu zamieniła się w podmiot przedstawienia. Tworzyła eksperymentalne, pedagogiczne, ironiczne, konceptualne fotografie i filmy, skupione na krytyce i dekonstrukcji tradycyjnej pornografii. Według niej robić postporno to „myśleć, eksperymentować i prowadzić dialog”, celebrować postulat „rozkoszy ekstremalnej”  jako krytyczny i afirmatywny projekt reprezentacji seksualności.

Sprinkle przesunęła granice „obsceniczności” (uprawiała seks z osobami niebinarnymi, niskorosłymi czy kalekimi, praktykując BDSM, golden shower czy rainbow shower).  Udowadniała, że kobiety mogą pozbyć się poczucia winy, jeśli chodzi o ich seksualność bez względu na rasę, wiek czy stan zdrowia, proponując rozmaite aktywności z dziedziny body artu, tańca i wiedzy seksuologicznej. Jej słynne akcje to performans z masturbowaniem się przy lekturze Biblii i udostępnianie widzom przy pomocy wziernika oglądu wnętrza pochwy („Publiczne odsłonięcie szyjki macicy” z 1990)  albo seria postpornograficznych fotografii „Post-Modern Pin-Ups” (1995), do których wybrała jako modelki najważniejsze figury amerykańskiego feminizmu propornograficznego. Sprinkle jako lesbijka, perfomerka, seksuolożka, eko-artystka, radykalna seksualna edukatorka rozpoczyna nowy etap tworzenia obrazów seksualnych, w którym z seksualnością wiążą się w inny sposób nowe formy przyjemności jako politycznego doświadczenia.

Artystka  głosiła , że odpowiedzią na złą pornografię nie jest negowanie, a robienie jej od nowa, również chałupniczo, przy użyciu metody DIY. Sentencja to założycielski moment całego nurtu postpornografii, który funkcjonuje jako złożony proces o charakterze głęboko politycznym, ikonograficznym, edukacyjnym  i obyczajowym. Nowy ciało-pozytywny i seks-pozytywny dyskurs to przedefiniowanie zasad naszego funkcjonowania. Dla Paula Preciado postpornografia to wołanie o nowy rodzaj marzeń czy snów postnowoczesnej „somateki”, budowanej poza epistemologicznym cierpieniem, wykluczającym inność, która w odróżnieniu od modernistycznego indywidualizmu ciała (białego, męskiego, w erekcji) proklamuje wspólnotowe ucieleśnienie, w którym rozmaite ciała wzajemnie się warunkują na wiele różnorodnych sposobów. Ma swoje przodkinie i swoich przodków w osobach feministycznych, queer, trans, w aktywistach walczących z rasizmem, a jej sojusze łączą rozmaite wykluczenia, co filozof nazywa czasem unią „feministek, ekolo, pedałów, lesb, queer, trans i handi (od słowa „handicap”)”.

Jeśli tradycyjna pornografia uprzywilejowuje fascynację heteroseksualnym kiczem, a także romantyzację seksualnej przemocy jako erotyczny fundament różnicy płci, definiującej to, co męskie i to, co kobiece, postpornografia afirmuje mniejszościowe ciała subalternów, zakodowanych jako ciała inne i podporządkowane (ciało kobiety, ciało trans) oraz ich nieprzystosowanie do panujących norm myślowych. Jeśli w tradycyjnym porno mamy do czynienia z mieszaniną odrzucenia i egzotyzacji, lęku i erotyzacji ciał zrasizowanych, postpornografia mieści się po stronie oporu wobec krzyżowych systemów wykluczeń.

W książce Dysphoria Mundi Preciado dowodzi przeciwko dyskursom, widzącym w osobach niebinarnych „dysforię”, że radykalna różnorodność życia polega na absolutnej niemożliwości wtłoczenia wszystkich form podmiotowości, pragnienia i języka w istniejące kategorie męskości, kobiecości, heteroseksualności czy homoseksualności. Maskulinistycznej, hetero-binarnej opresji tradycyjnej pornografii postpornografia przeciwstawia dekonstrukcję normy oraz „dysforię” seksualnego poznania, różnorodność orientacji i definicji pożądania.

Przemocowość tradycyjnej pornografii polega na jej kompulsywności utworzonej przez wzniecanie braku, przymusie powtarzania zasady zastępowalności i odcięcia, czyli uprzedmiotowieniu ciała. Postpornografia, która wywodzi się z działań kolektywnych, artystyczno-aktywistycznych, przywraca łączność seksualności i świadomości, a także pracuje na  zasadach relacji (stąd jej sojusze). Powszechny obraz wiecznej, samowystarczalnej, męskocentrycznej „penetracji” poza związkami z otoczeniem to, jak pisze hiszpańska teoretyczka Maria Llopis, „powtarzalność spojrzenia białego heteroseksualnego mężczyzny, który kontroluje świat” i ośmiesza alternatywne seksualności, generując koitalną nudę.

Must-fuck współczesnego człowieka

czytaj także

W tym kontekście postpornografia jako liberalizacja seksualności szuka „własnych, pojedynczych reprezentacji”, zdolnych ująć w sobie najbardziej napiętnowane, wywrotowe, niewidzialne tożsamości i ciała; obrazów, które mogą wnieść wiele rewolucyjnych zmian do codziennego życia. Tradycyjna pornografia zakrywa to, co wcześniej zostało poddane opresji, powiela najgorsze cechy społecznych systemów władzy.

Postpornografia to dekonstrukcja znaczeniowej „machiny przemocy” wzorów kulturowych, gdyż przemoc ze względu na płeć jest dla niej widzialna, tworzenie mechanizmów obrony jest jednym z jej celów. W pornografii ciało, choć jego seksualne przeżycie ma być absolutyzowane, jest odcięte od możliwości transformującego społecznego potencjału seksualności. Ludzkie podmioty funkcjonują tu jak rzeczy, które perpetuują płaską fantazję o nieskończonej potencji, ciała, które machinalnie generują zyski rozkoszy. Sprawność i wydajność rozkoszy jest fantazją wytwarzaną jako prymitywne zderzenie z tym, co zakazane lub wykluczone w społecznym pakcie.

Postpornografia stawia sobie więc za cel głębokie przepracowanie matryc symbolicznych i przemocowych wyobrażeń o rolach genderowych i zachowaniach seksualnych, w których po uszy tkwimy. Renegocjuje umowę społeczną, podważa zasadę różnicy płci, skonstruowaną wokół  zamkniętych tożsamości oraz wszelkie społeczne kodyfikacje stereotypów seksualnego spełnienia w męskiej penetracji waginalnej, czy społecznej dominacji nad ciałami podprządkowanymi.

Postpornografia ujawnia więc nie tylko wzory władzy, ukryte w tradycyjnych przedstawieniach, ale wskazuje na wszelką przestrzeń mówienia o seksualności czy performowania jej (a więc na przestrzeń dyskursywizacji seskualności) – jako na przestrzeń negocjacji. Włącza podmioty feministyczne i queerowe, wcześniej wykluczone, przewartościowując zasady społecznej umowy, które nigdy nie były z nimi negocjowane. Ucieleśnia perspektywy feministyczne, homoseksualne, lesbijskie, trans i queerowe już nie jako miejsca stłumienia, represji czy pogardy, ale platformy życiowej potencji i politycznej siły.

Postpornografię należy także rozumieć jako gest dekonstrukcji, który podważa produkowanie znaczeń w celach hegemonii, dominacji i kontroli, w tym sensie jest ona też fenomenem płynnym, wielorakim, amorficznym, w ciągłej przemianie. Nie da się zdefiniować jasno postpornografii podporządkowanej jakiejś jednej regule, nie ma formalnych wyznaczników – jest to raczej proces nomadyczny, nieciągły, zróżnicowany, zdolny odradzać się w coraz nowych i innych warunkach.

Nowe rejestry pożądania

Dla Preciado fakt, że „ci, którzy do tej pory byli biernym obiektem reprezentacji pornograficznej („kobiety”, „aktorzy i aktorki porno”, „pedały i lesby”, „kurwy”)” pojawiają się w postpornografii „ jako podmioty reprezentacji”, przesuwa w znaczący sposób estetyczne i polityczne kody. Ich ciała i praktyki seksualne stają się widoczne, podważając „stabilność sposobów uprawiania seksu i relacji płci”. Filozof podkreśla podwójną rolę postpornografii: jako „feministyczną, queer, transgenderową, interseksualną, antykolonialną krytykę i interwencję w reprezentację pornograficzną” oraz jako upominanie się o „wynalezienie innych publicznych, wspólnych, kolektywnych (…) form seksualności, które wykraczają poza wąskie ramy dominującej reprezentacji pornograficznej i znormalizowanej konsumpcji seksualnej”. Postpornografia to więc wieloraka i heterogeniczna krytyka „dyscyplinarnych przestrzeni przyjemności i produkcji podmiotowości”, wymierzona w formy władzy konstytutywne dla reżimu heteropatriarchalnego, takie jak kobietobójstwo, kultura gwałtu, przemoc seksualna w rodzinie. Pojęcie postpornografii, dowodzi Preciado, sugeruje „epistemologiczne i polityczne pęknięcie, inny sposób poznania i produkcji przyjemności poprzez wizję, a także nową seksualną definicję przestrzeni publicznej i nowe (…) formy ucieleśnienia”.

Seks + praca = panika moralna. Lajki same się sypią

W tym sensie dla Marii Llopis postporn to nie tylko „krystalizacja walki gejów i lesbijek w ostatnich dekadach, ruchu queer, obrony prostytucji w ramach feminizmu, postfeminizmu i wszystkich transgresyjnych feminizmów politycznych, czy antykapitalistycznej kultury punkowej DIY”, ale przede wszystkim zawłaszczenie i zakwestionowanie gatunku, zajmującego się przedstawianiem seksu (dotąd całkowicie zmonopolizowanego przez przemysł). I upominanie się tym samym o refleksje nad naszymi własnymi pragnieniami i fantazjami seksualnymi. Niemiecki teoretyk i performer postporn Tim Stuttgen dowodzi nawet, że podczas, gdy tradycyjne pornografia generuje znany rodzaj przyjemności, „pęknięcie postporn” polega na tym, że rozbija ono konwencjonalną strukturę i zmusza nas do zrekonstruowania naszego pożądania w oparciu o nowe rejestry.

Najbardziej istotne elementy przedstawienia postpornograficznego to więc różnorodne zakazane, upolitycznione, protetyczne i preformatywne ciała. Postpornografia jako forma transfeministycznej walki aktywistycznej promuje samodoświadczenie, refleksję i dialog wokół pedagogiki seksualnej, wokół normatywności sposobów performowania oraz poprzez krytykę przemysłu dominującej produkcji pornograficznej. Jej ostatecznym celem nie jest rozszerzenie się w ramach obiegów nastawionych na zysk: intencjonalność polityczna podniecenia, które może wywołać, stoi ponad korzyściami ekonomicznymi, które może wygenerować. Jej najważniejszą rolą jest uwidocznienie dyskryminacji związanych z seksualnością i rasą, klasą społeczną, binarną płcią, czy różnorodnością funkcjonalną, ale także upominanie się o nowe wzory pragnienia.

I w tym sensie postpornografia jest projektem głęboko politycznym. Przywoływany tu już, zainspirowany Polską, proaborcyjny tekst Preciado „Gorąca wojna”, definiuje ją w odróżnieniu od zimnej wojny, jako walkę farmakopornograficznych technologii zarządzania z tworzącą się na naszych oczach polityką tranzycji w stronę nowych porządków produkcji podmiotowości, przyjemności i reprodukcji życia. W swym tekście prócz błyskotliwej analizy politycznej Preciado wyznaczył także punkty możliwego działania intymnego jako strategii politycznej o charakterze „kontra-seksualnym” m.in.: wysyłanie pigułek antykoncepcyjnych i zaprzestanie praktyk heterosekusalnych, związanych z reprodukcją, a skupienie się na tych, które dają „kontrproduktywną” przyjemność (możemy je określić za filozofem jako „gender fucking”)++. Uprawiać seks politycznie to stawka nowego politycznego oporu. Kontra-seksualny projekt postpornografii to również uosobienie strategii ściśle wpisującej się w tak rozumianą polityczną walkę.

Dla osób kuratorskich festiwalu Post P_rn Arts Fest (poprzedni projekt nosił nazwę Post Pxrn Film Festival Warsaw), teoretyzujących i performujących postpornografię, czyli duetu Agi Szreder i Rafała Żwirka, najważniejszym powodem realizacji projektu był kontekst polityczny faszyzującej Polski w 2022 roku. „Chodziliśmy na demonstracje i widzieliśmy tłumy, niektórzy byli bici pałkami, a nad głowami (…) hasło: »nasze ciało należy do nas« – komentowali. Teksty na transparentach poświęcone były głównie seksualności, dlatego Rafał Żwirek definiuje tę „chwilę impulsu”, jako moment, w którym w polskiej „w przestrzeni publicznej i wirtualnej trwała kulturowa wojna”, a jej najważniejszym elementem był stosunek do ciała. „Granice ciała i jego autonomia od zawsze wypierane były z masowej świadomości, zawłaszczane, kontrolowane i limitowane” – podkreśla, a polska „wojna o ciało” nigdy dotąd się nie odbyła w otwarty sposób.

Dla hiszpańskiej filozofki Marisol Salanova postpornografia, „która proponuje korzystanie z nowych, alternatywnych reprezentacji ciała, wypracowując seksualne imaginarium, w którym swoje miejsce mają peryferyjne i dysydenckie seksualności”, realizuje się przede wszystkim w ruchu artystycznym. Dla warszawskich aktywistów postpornografia to także nade wszystko artystyczna reprezentacją feministycznych i odmieńczych seksualności, wykorzystywanych naraz jako protest i medium nowych znaczeń, wyrażanych w eksperymentach wizualnych, dokumentach, animacjach oraz całym polu subwersywnych i inkluzywnych praktyk wizualnych.

Aga Szreder podkreśla, że podczas gdy założeniem tradycyjnej pornografii jest wywołanie podniecenia, postpornografia zorientowana jest nie tylko na stymulowanie przyjemności, ale na wytworzenie poruszenia intelektualnego. Dla Rafała Żwirka  postpornografia „skupia się na krytycznym podejściu do dominującego porządku społeczno-kulturowego” głównie przez testowanie „nowych narracji artystycznych, filtrowanych przez język współczesnej i etycznej pornografii, rozumianej jako jedna z dziedzin sztuki wizualnej”.

„Po prostu nie uwierzyłem im, tym kobietom”

czytaj także

Postpornografia jest tu rozumiana jako „platforma służącą badaniu związków pomiędzy kulturą a opresją, szczególnie w kontekście cielesnej autonomii, przyjemności i tożsamości”. Najważniejsze cechy realizacji postpornograficznej to „widzialność, czyli reprezentacja, opór, czyli emancypacja i przyjemność”, rozumiana jest ona bowiem jako artystyczna strategia, która traktuje sztukę jak narzędzie społecznej zmiany. Na znak afirmacji ciała subalterna w tytule festiwalu pojawia się pisownia inkluzywna „post p_rn”, odwołująca się do genderowych i queerowych praktyk aktualizacji języka (w nazwie poprzedniego projektu małe „x” w „post pxrn” bezpośrednio nawiązywało do transkrypcji niebinarności w przeciwstawieniu do dużej litery X, oznaczającej tradycyjne porno).

Zmiana tytułu oznacza także ewolucję projektu, który wierny zasadzie wirusa, zdolnego przeobrazić świat – jak czasami określa postpornografię Paul Preciado – mutuje również w nowe formy instytucji, przestrzeni i interwencji. W wyborze filmów osoby kuratorskie uprzywilejowują zarówno kolektywne oddolne produkcje w stylu arthouse, jak i bardziej mainstreamowe produkcje feministyczne i queerowe.

Prezentacji szerokiego spektrum strategii artystycznych wtórują też eksperymentalne strategie aktywistyczne: alternatywne, biopolityczne, czy performatywne (np. seksworkerskie). Integralną częścią wydarzenia jest przestrzeń debat, wystaw, pokazów, spotkań – cała rama społecznego dialogu, kwestionowania zasad reprezentacji czy kultywowania negocjacji i oporu (przykładowe tematy serii debat, towarzyszących filmom to: łechtaczka jako temat filozoficzny, seks i aborcja, dbanie o piersi, niepatriachalna męskość czy seksualność osób z niepełnosprawnościami). Nad przyjaznością, otwartością i bezpieczeństwem tej wymiany czuwa grupa seksuolożek i psychologów w ramach kolektywu Radykalnej Troski.

Twórcy warszawskiego festiwalu podkreślają, że choć wizerunki i społeczne wyobrażenia naszych ciał podlegają wzmożonej reglamentacji i kontroli, każda próba poszerzenia pola ich interpretacji napotyka silną reakcję odmowną. Tymczasem dzięki nowym mediom, obecności technologii i medycyny, przemianom mentalnym i obyczajowym ludzka intymność i seksualność ujawnia różnorodne bogactwo, które domaga się nowych sposobów wyrazu. Postpornografia chce pomieścić te nowe formy czułości i przyjemności, które inspirująco ujawniają się w wizualnych mediach, sztuce i filmie, poszukujące nowego wizualnego języka i dyskursu. Nowej ekspresji ciała, które poza biernością performuje swoją intymność w jej rozmaitych wersjach, od panseksualnej po aseksualną.

Festiwal według jego twórców ma afirmować przestrzeń, w której można cieszyć się seksualnością. Ukazywana jest ona nade wszystko jako negocjowalna konwencja, a nie „zaciemnione” pole przemocy, jako siła napędzana mocą sojuszy, w których orientacje seksualne, ekologiczny aktywizm czy niepełnosprawność są kolejnymi członami wyobraźniowej koalicji. Kluczem do jej pozytywnej afirmacji jest bogata różnorodność wątków, stylów, tematów, konwencji jako środek do rozumienia innych, ale także własnych potrzeb i fantazji.

Pokazy filmów prezentowane są nie w kategoriach podzielonych na odrębne tożsamości seksualne, ale według wątków egzystencjalnych, tematów politycznych, czy rozmaitych porządków wyobraźni nowej postpornograficznej antropologii. Przy tym wszystkim festiwal promuje edukację seksualną jako formę pracy nad świadomością obywatelską, wrażliwość na polityki ciała, w tym prawa reprodukcyjne czy dyskryminację wspólnoty LGBTQA, a także aktywnie walczy o destygmatyzację pracy seksualnej. Ta propozycja rozumiana  jako „wspólna podróż od peryferii do centrum” jest też „podróżą w stronę radości, nadziei i radykalnej czułości”. Szreder i Żwirek podkreślają, że w ich rozumieniu „pełna otwartość na cielesność, intymność i seksualność jest niezbędnym warunkiem zrozumienia współczesnej kultury i jej dynamicznych przemian, (…) odzyskania naszych ciał [i] (…) budowania wspólnoty opartej na otwartości, tolerancji i prawie do samostanowienia”.

Badania socjologiczne pokazują, że w Polsce 80 proc. społeczeństwa miało styczność z tradycyjną pornografią. Żyjemy w porządku, który zakłada drastyczną kontrolę seksualności, podporządkowaną reprodukcji, a nasza seksualna wrażliwość kształtuje się w rozdwojeniu. Z jednej strony dyskurs pornograficzny i jego symbolika jest wszechobecna (służąc młodym ludziom za narzędzie edukacji), z drugiej język ciałopozytywnej seksualności ulega powszechnej tabuizacji i dyskredytacji. Amerykańska feministka Naomi Wolf w swojej książce Wagina. Nowa biografia podaje, że statystki poczucia spełnienia intymnego nigdy nie plasowały się tak nisko.

Queerowe porno z widokiem na Pałac Kultury

czytaj także

Tymczasem Ovidie, jedna z twórczyń „nowej pornografii”, opublikowała właśnie we Francji książkę, w której dowodzi, że „seks jest smutny” i rozczarowana mężczyznami ogłasza seksualny strajk. Niedokonana rewolucja seksualna, której prawdziwe oblicze obnażył ruch #metoo, wtóruje statystykom seksualnej przemocy, które dla odmiany stale rosną. Tłumienie możliwości pozytywnego i afirmatywnego konstruowania ekspresji związanej z seksualnością to tak naprawdę nieumiejętność rozpoznania tego, że ciągle tak naprawdę kojarzymy seks z przemocą. Nie chroni przed nią tabuizacja, zdominowana przez zastępczą seksofobię zamiast krytycznego przedefiniowania, ani utrwalanie przesądów, którymi podszyte są wszechobecne pornograficzne wyobrażenia. Promowanie przewartościowujących dyskursów seksualnych czy postulat edukacji seksualnej jako jednej z podstawowych form edukacji demokratycznej, to jedno z najważniejszych zadań współczesności, ponieważ pozytywna seksualność to podmiotowa sprawczość, świadomość granic i poczucie upełnomocnienia.

Amerykańska feministka Ann Snitow w swej wspomnieniowej książce Przewodniczki opisuje umacnianie się ruchów feministycznych w Europie Środkowej po 1989 roku. Jednym z najważniejszych wyzwań tamtego czasu było według niej zagmatwane dziedzictwo „postkomunistycznej wyobraźni politycznej” w temacie seksualności. Transformacja to bowiem odkrycie, że jednostka ma płeć, konserwatywna krucjata religijnego fundamentalizmu, absurdalne wymazanie potrzeby edukacji seksualnej oraz wszechogarniający zalew pornografii, której niejasny status oscylował między „nową formą sztuki” a „prymitywną zniewagą”. Bez względu na to, czy i jak można formułować pytanie, do jakiego stopnia ów zalew mógł być emanacją wolności, Ewa Stusińska w książce Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity opisuje epokę lat 90, zaniknięcie cenzury, rozkwit sekstelefonów, ogłoszeń erotycznych oraz „pornosów” jako utraconą szansę otwarcia polskiej kultury na pozytywną seksualność.

Wojna o ciało ciągle trwa. Postpornografia jako nowa forma, „innej rewolucji seksualnej”, do której namawia Preciado, to inkluzywny projekt przekształcenia wzorów intymności, edukacji, polityki i cywilizacji. Najbardziej cenne miejsce postpornograficznej refleksji to przepracowywanie ograniczeń związanych z seksualnością, a nie jej opresjonowanie, postulat rozwijania nowych wzorów bycia. Jej siłą jest funkcjonowanie na pograniczu systemów wizualnych, reprezentacji politycznych, aktywizmu wyobraźni i wrażliwości intymnej. Przyjemność, sztuka, polityka: ta zmiana już się zaczęła – nastał jej początek – pracuje ona w najbardziej dogłębny z możliwych sposobów.

***

Specjalne podziękowania kieruję do Agi Szreder i Rafała Żwirka, za rozmowy i wsparcie, które pomogły mi w napisaniu tego tekstu. Żwirkowi dziękuje za podzielenie się swoją imponującą pracą badawczą. Dziękuję za wasz aktywizm i praktykę artystyczną – jesteście nieustającym źródłem inspiracji.

**

Post P_rn Arts Fest odbędzie się 5-9 czerwca 2024 roku w Kinotece w Warszawie. Inicjatywa ma charakter oddolny, można wesprzeć ją na stronie Zrzutka.pl.

*

Agata Araszkiewicz –  badaczka związana z Paris8 we Francji oraz Université Libre de Bruxelles w Belgii, aktywistka feministyczna i doktora nauk humanistycznych.  Pisze o literaturze, sztuce, teorii i polityce. Autorka książek Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki, Zapomniana rewolucja. Rozkwit kobiecego pisania w dwudziestoleciu międzywojennym oraz zbioru esejów Nawiedzani przez dym. Tłumaczka i komenatorka pism Luce Irigaray i Paula B. Preciado. Jest członkinią polskiej Rady Stowarzyszenia Kongres Kobiet oraz inicjatorką feministycznego, polonijnego stowarzyszenia „Elles sans frontières” i współtwórczynią Kongresu Kobiet w Brukseli.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij