Film

Wyobraźnia ma moc! Niestety nie w „Akademii Pana Kleksa”

W bajkach są odpowiedzi, w baśniach inspiracje, fantazja, wskazówki. Nowa „Akademia pana Kleksa” w reżyserii Macieja Kawulskiego daje nam klisze z bajek, ale trudno się w nich doszukać jakichkolwiek odpowiedzi.

Odpowiedzi i fantazje są w klasyce, w mitach objaśniających świat. Niektóre bajki starzeją się lepiej, a inne gorzej. Te o księżniczkach uratowanych za pomocą pocałunku przez sen zestarzały się fatalnie. Czasem można wracać do klasyki i trochę te zestarzałe elementy zmienić, zaktualizować. A czasem lepiej odłożyć bajki na półkę i zostawić w spokoju, niech będą dokumentem swoich czasów.

Dunin: Czy to ważne, co jest prawdą, a co fikcją?

No więc w Akademii pana Kleksa głównego bohatera Adasia Niezgódkę zastąpiła bohaterka Ada. Prosty zabieg, a fajny w sumie, bo gdyby w szkole uczyli się sami chłopcy, to dziś byłoby to nieznośne i wyglądało jak seminarium dla księży, bo już nawet nie akademia wojskowa.

Ada mieszka w Nowym Jorku. Jej tata zaginął. Mama ciągle szuka taty i zaniedbuje córkę. Pewnego dnia Ada zostaje zaproszona do akademii, gdzie przeżywa różne przygody. Akademia jest bajką, mieszkają w niej bajkowe postaci, a w okolicy szkoły jest polana z wejściami do różnych bajek.

Jeśli mama mówi Adzie, wyruszającej do akademii, że w bajkach są odpowiedzi, to zobaczmy, co za bajki pokazuje nam film i jakie nam one dają odpowiedzi.

Bajki i bajkowe postaci, jakie spotykamy w akademii, to jednorożec, syrenka, krasnoludki, Dedal i Ikar, Śnieżka i dziewczynka z zapałkami. Filmowe odniesienia to też bajki, do jakich odnosi się opowieść. Akademia jest jak Hogwart – to oczywiste nawiązanie, a Piotr Fronczewski jest jak Morfeusz, kiedy mówi Adzie, że musi coś wybrać. Pokazane w filmie bajki to więc mieszanka klasyki i filmów, które kształtowały wyobraźnię w ostatnich latach, czyli w sumie też klasyki. Klasyka ta nie jest jednak reinterpretowana, ożywiana. Jest cytowana po prostu. Więc w sumie nic nam te bajki nowego nie mówią.

„Chłopi” kontra „Chłopki”

Przykład zawierający spojler: Ada i Albert, jej kolega z akademii, szukają koleżanki, która poszła nie wiadomo gdzie i po co. Trafiają na chwilę do różnych bajek. Tu Śnieżka zabiera się do wcinania jabłka, tam Alicja szuka królika. Przy okazji jabłka to nawet fajny żart wyszedł. „Na twoim miejscu bym tego nie jadła” – mówi Ada, ale nie do Śnieżki, a do samej siebie. Po co Alicję spotkali, to nie wiem. Po co trafili do bajki o dziewczynce z zapałkami? Chyba po to, by pokazać mroczne sceny, bo to w sumie mroczna i przerażająca baśń o śmierci biednego dziecka.

Znowu spojler: Albert gubi się w bajce o dziewczynce z zapałkami. Jak to się stało? Po co? Ada odnajduje go później przemarzniętego, siedzącego na krze. Wygląda jak z filmowej bajki o Titanicu. W sumie też klasyk, ale o co w historii z Albertem chodzi, to nie wiem. Może w sequelu o tym będzie.

Cykorz: Rok scenarzystów [10 najlepszych seriali 2023 roku]

No dobra, ale skoro cytowane bajki dają niewiele odpowiedzi, to może jakichś dostarczy bajka, którą właśnie oglądamy w kinie, czyli opowieść o panu Kleksie i jego szkole. Celem tej szkoły jest chyba ocalenie fantazji.

Ada mieszka w Nowym Jorku. Chyba w jakiejś polskiej dzielnicy, bo do taksówkarza na ulicy krzyczy po polsku, sąsiad też Polak. Wygląda to na jakiś współczesny Greenpoint, choć ten sąsiad, doktor grany przez Piotra Fronczewskiego, mieszkający w zapełnionym starymi książkami mieszkaniu, nie wygląda na typowego faceta z Greenpointu, ale od czego jest wyobraźnia.

Do akademii Ada trafia razem z kilkorgiem innych dzieci. Ukrainką, którą poznajemy, jak siedzi na stepie w białej sukience wyszywanej w czerwone kwiatki, Japonką, która do szkoły trafia wprost z lekcji wschodnich sztuk walki, chłopcem z Hiszpanii grającym na gitarze i śpiewającym serenady. Zaraz po przybyciu do akademii dzieci piją wodę z magicznej fontanny, żeby mogły zacząć mówić wspólnym językiem. Ada nie pije, bo nie musi. Ten wspólny język to polski.

Wyobraźnia wyobraźnią, ale czy naprawdę w 2023 roku, żeby grupka dzieci o różnym wyglądzie mogła się uczyć w jednej szkole, trzeba użyć tylu stereotypów? Czy fantazja nie jest po to, a bajka tym bardziej, by można sobie wyobrazić, że po prostu w Akademii Pana Kleksa uczą się dzieci o różnych odcieniach skóry i prostych albo kręconych włosach?

Lekcje pana Kleksa to nauka czy też ćwiczenia z wyobraźni. W praktyce brzmią jak bajka o pozytywnym myśleniu, o tym, żeby głęboko odetchnąć, skupić się i nie szukać wymówek. Pierwsze zajęcia są o tym, by nie mówić „ale”. Lepiej mówić „więc” – przekonuje profesor Kleks. A jeśli chcesz rozmawiać ze zwierzętami, na początek naucz się ich słuchać.

Wtedy chłopiec poruszający się na wózku mówi, że chciałby być rugbystą. Niestety światłej odpowiedzi Kleksa nie poznajemy. A mogłaby brzmieć: więc przekonaj bogatych, by płacili wyższe podatki, żeby państwa było stać na świetną edukację sportową także dla tych dzieci, którym jest trudniej, na wspaniały system ochrony zdrowia i państwo opiekuńcze wspierające osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Wtedy każde dziecko poruszające się na wózku będzie mogło zrealizować marzenia sportowe i każde inne. Jak wyobraźnia, to wyobraźnia!

Niedawno opublikowaliśmy tekst o idei Europejskiego Zgromadzenia Obywateli, w którym uczestniczą losowo wybrani mieszkańcy i mieszkanki Unii Europejskiej. Pomysł bliźniaczy z ideami paneli obywatelskich czy „trzecią izbą parlamentu”, o której mówił przed wyborami Szymon Hołownia.

Że niby losowo wybrane osoby będą dyskutować o kształcie państwa? No cóż, brzmi równie fantazyjnie jak kiedyś pomysły na ośmiogodzinny dzień pracy, edukację powszechną, prawa głosu dla wszystkich obywatelek i obywateli czy prawo do aborcji. A nie, to ostatnie nadal dla niektórych brzmi jak bajka o jednorożcu.

„1670”: „Szkło kontaktowe” dla trzydziestolatków

Akademia Pana Kleksa to rozrywkowe kino rodzinne. Mało ciekawe, niestety. A szkoda, bo potencjał tej opowieści jest ogromny. Nie wystarczy jednak odfajkować poprawności wielokulturowej, dać chłopca poruszającego się na wózku i jednej lekcji o empatii. Wyobraźnia ma wielką moc. Ale czasem i jej nie starcza, kiedy nie wiadomo, czemu bohaterowie coś robią, po co i co z tego ostatecznie wynika.

Szkoda, że między product placement a stereotypy rasowe czy narodowościowe nie udało się wrzucić czegoś więcej niż kołczingowe gadanie profesora Kleksa. Ten film zestarzeje się jako dokument czasu, w którym niestety wyobraźni zabrakło.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij