Film

„Chłopi” kontra „Chłopki”

Film „Chłopi” nie ma sensu. Pod pretekstem adaptacji powieści Reymonta sięgnięto po znane obrazy i skupiono się na kobiecie, bo dziś tak wypada. Ale nic tu nie trzyma się kupy.

W kinach już grają film Chłopi, animację, która jest polskim kandydatem do Oscara. Film ten jest reklamowany jako dzieło twórców Twojego Vincenta, duetu reżyserskiego DK Welchman i Hugh Welchmana. No niestety, dla mnie to była raczej antyzachęta.

Twój Vincent to film w całości namalowany. Zaangażowano do niego masę malarzy, którzy odtworzyli na ekranie obraz w formie animowanej. Masa godzin pracy. Masa detali. Po nic. Tamten film był o malarzu, więc w stylu jego obrazów opowiedziano o nim, ale opowieści w tym nie było żadnej.

Pamiętam, jak zobaczyłam pierwszą zapowiedź filmu Chłopi i podzieliłam się z zespołem na mejlu: patrzcie, Chłopów kręcą, ciekawe, jak wyjdzie. Mój redakcyjny kolega Kuba Majmurek zażartował wtedy, że może skupią się na opisach przyrody. Nic z tych rzeczy. Skupili się za to na cepelii. Skąd ją wzięli? Nie pamiętam tego wątku u Reymonta.

Filmowi Chłopi to historia Jagny. Ona jest centralną postacią filmu. Młoda kobieta, którą matka wydaje za starego Borynę, choć Jagna ewidentnie zapatrzona jest w młodego Borynę, czyli Antka. Ale młody Boryna ma już żonę i rodzinę. Do tego mieszka z tą rodziną w domu ojca. Chciałby być już na swoim, ale ojciec nie chce mu dać ziemi. Jagna wychodzi za Borynę. Romansuje z Antkiem. Dzieci starego Boryny są wkurzone.

Jagna jest w Chłopach postacią centralną, ale nie sprawczą. Młoda dziewczyna, piękna, za czasów panieńskich lubi robić wycinanki. Po ślubie w sumie też. Nie widzimy, żeby poza wycinaniem ptaszków z kolorowego papieru cokolwiek robiła w domu. Tak, jest wydana za mąż, choć nie kocha Boryny. Tak, cała wieś o niej plotkuje, nawet zanim widzimy, żeby było o czym w ogóle gadać. Jagna jest gwałcona, a wioska gada po kątach, że się puszcza. Obrzydliwość. Zostaje wygnana ze wsi – nie spojluję wiele, bo wszyscy, nawet jeśli nie czytaliśmy, to wiemy, że Jagnę na gnoju ze wsi wywieźli. W filmie ten gnój nie jest jednak obrzydliwy i śmierdzący, ale artystycznie przerobiony na ładny obrazek.

No i właśnie w tej ładności obrazka tkwi kompletny bezsens całego filmowego projektu Chłopi. W czasie kiedy film wchodzi do kin, w księgarniach rekordy popularności bije książka Joanny Kuciel-Frydryszak Chłopki. I serio rozumiem, że twórcy tej książki nie znali, ale jednak paręnaście książek o historii ludowej już powstało.

Maciek Kryński po festiwalu w Gdyni napisał bardzo słusznie: „Chłopi odwracają się jednak ostentacyjnie od wszystkiego, co aktualne, żywe i interesujące. Twórcy poprzestali chyba na lekturze tekstu źródłowego, nie otwierając nawet głośnych ostatnio Chłopek, nie mówiąc o innych pozycjach tzw. zwrotu ludowego w polskiej historiografii”. Polecam wam wszystko, co Maciek napisał o filmie, bo szybko skonfrontował te dwa teksty kultury, o których ja dziś piszę.

„Chłopi” i chłopi, czyli najsłabsza Gdynia od lat

Chłopki Kuciel-Frydryszak to opowieść o naszych babkach. Mojej też. Moja babcia skończyła trzy klasy podstawówki, bo potem musiała zostać w domu i opiekować się rodzeństwem. Moja babcia nigdy później nie nauczyła się bardzo płynnie czytać, ale gazety, które leżały w domu, powoli czytała. Mieszkałam z nią wiele lat, pod koniec jej życia. Miałyśmy zwyczaj siadania razem przy stole i gadania. Ja jej opowiadałam, co było w szkole. Ona mi, co w domu się działo. Rzadko wracała do opowieści z młodości. Jak opowiadała, to były to opowieści o ciężkiej pracy, wychowaniu dzieci, o tym, że w pole trzeba było iść, że Kościół był pazerny. Ze szczątkowych informacji odtworzyłam sobie, że babcia straciła kilkoro dzieci, które zmarły jako maluszki.

Dzięki wielu latom rozmów z babcią książka Kuciel-Frydryszak mnie nie zaskoczyła. Ale wiem, że dla wielu młodych ludzi bywa odkrywcza. A dla starszych bywa radością, że ktoś wreszcie te historie naszych babć opowiedział.

Mężowi nogi umyć i brud wypić. Jak żyły chłopki? [rozmowa]

Nic, ale to nic z tej wiedzy nie ma w filmie Chłopi. Jagna wymalowana jak obrazek, wszystkie chłopki we wsi całe dnie chodzą w koralach, Boryna z wójtem siadają do kolacji, jedzą se te kartofle każdy ze swojej miski i popijają mlekiem, jakby to był jakiś rarytas, a nie smutna codzienność biedy.

Jeśli całość tego filmu została najpierw nagrana z aktorami – a została – a potem przerysowana, to naprawdę nie dało się znaleźć jakichś bardziej adekwatnych przedmiotów, zamiast odtwarzać kieliszki z Ikei czy innego sklepu? Po co w ogóle ten film jest malowany? Przecież formę dostosowujesz do opowieści. W Twoim Vincencie usprawiedliwiam, była opowieść o malarzu. Tutaj sięgnięto po obrazy z malarstwa np. Chełmońskiego. Rozpoznacie je natychmiast. Ale nawet Chełmoński był brudniejszy niż ta rysunkowa sielanka Chłopów.

Film Chłopi nie ma sensu. Pod pretekstem adaptacji powieści Reymonta sięgnięto po znane obrazy i skupiono się na kobiecie, bo dziś tak wypada. Ale nic tam nie trzyma się kupy. Powieści Reymonta nie odczytano w żaden nowy, ciekawy sposób. Chełmońskiego wykorzystano przypadkowo – tu żurawie, tam kuropatwy, nagle wjeżdża Czesząca się Władysława Ślewińskiego, a tu może Fałat Z chrustem. Tylko czy to jest film, czy quiz na rozpoznanie motywów malarskich? I jeszcze ta Jagna jako postać pierwszoplanowa… To już Hanka, żona Antka, która przejmuje ogarnianie rodziny, jest mocniejszą postacią.

W momencie kiedy znamy już Ludową historię Polski Adama Leszczyńskiego, książki Alicji Urbanik-Kopeć, wszystkie opowieści o pańszczyźnie, robienie takich Chłopów i zachwycanie się tym, że jakie to niesamowite, że tyle ludzi namalowało tyle kadrów, jest bzdurą. To nawet nie jest skansen, bo w skansenie są chociaż prawdziwe przedmioty, które jeszcze pachną drewnem i brudem. Polecam wizytę w Muzeum Etnograficznym, w sali z grabiami i cepami. Film Chłopi to wielkie zmyślenie udające nowoczesne odczytanie klasyki. Nie dajcie się nabrać. Przeczytajcie Chłopki.

Po co nam ludowa historia Polski?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij