Czytaj dalej

Niestety, życie jest złośliwe

Iwona Steg, samozwańcza paladynka, wysłanniczka dobra i wojownicza feministka, zjeżdża do swojego rodzinnego miasta jako detektywka do zadań specjalnych. Ma rozwikłać tajemnicę morderstwa syna burmistrza. O kryminale Tomasza Żaka „Trzydziestka” pisze Jaś Kapela.

„Życie jest złośliwe”, stwierdza inspektorka Iwona Steg, rozpoczynając tyradę o nieznośnym trudzie pochodzenia z prowincji i instynkcie autodestrukcji, mających szczególnie dotykać osoby inteligentne. Swój monolog podsumowuje słowami: „mamy przejebane, bo będziemy tak długo walczyć, działać, ryć to życiowe błoto, aż osiągniemy sam szczyt albo zejdziemy na dno”. To jeden z cytatów, które podkreśliłem sobie podczas lektury Trzydziestki Tomasza Żaka, bo choć urodziłem się w mieście stołecznym Warszawa, to tutaj również można mieć podobne dylematy. „Bagno, bagno, gdzie nie spojrzę, gdzie nie stanę. Bagno, bagno, wciąga ciało me kochane”, jak śpiewaliśmy niegdyś na obozach harcerskich. A czasem mam wrażenie, że niewiele się od tamtych czasów zmieniło.

Iwona Steg, samozwańcza paladynka, wysłanniczka dobra i wojownicza feministka, zjeżdża do swojego rodzinnego miasta jako detektywka do zadań specjalnych. Ma rozwikłać tajemnicę morderstwa syna burmistrza, samorządnego włodarza miasta od zarania dziejów, czyli w tym wypadku od momentu demokratycznej transformacji. Taka to bywa polska lokalna demokracja, że rządzą nią ci, którzy pierwsi dorwali się władzy i szybko zbudowali układy przysług i zależności, sprawiające, że bardzo łatwo jest przewidzieć wynik kolejnych wyborów.

Polska prowincja nie uśmiecha się do zdjęcia

Ofiara w dniu swoich trzydziestych urodzin otrzymała trzydzieści ciosów nożem.

Klimat trochę podobny jak w Mare z Easttown. Wszyscy się tutaj znają. Łączą ich rodziny, znajomości, szkoły i interesy. Akurat Iwonie udało się wyrwać z błotnistego zaścianka, ale nie bez problemów. Jej życiowy i policyjny partner, którego poznała jeszcze w szkole, okazał się przemocowym skurwielem. Policjantka feministka, zamiast milczeć, jak jej radzono, pojechała na obdukcję i zaczęła robić kłopoty, które w efekcie dotknęły − jak się można było spodziewać − również jej samą. A porzucony przyszły mąż się powiesił.

„Mare z Easttown”: krzywda dzieci pozostaje przezroczysta

Swoją drogą, czy są jakieś kryminały, w których na końcu okazuje się, że nikt nie zabił, tylko ofiara popełniła mniej lub bardziej wyrafinowane samobójstwo? Nie kojarzę, a przecież byłoby to znacznie bliższe rzeczywistości niż te wszystkie spektakularne mordy, które w świecie rzadko występują. Wobec blisko 5000 targnięć się na własne życie trochę ponad 500 zabójstw rocznie. Życie jest złośliwe, a ludzie częściej zabijają siebie niż kogoś, choć jednocześnie bardziej interesują się morderstwami niż samobójstwami.

Złe wychowanie

Gdy piszę te słowa, przez polski Sejm przetacza się właśnie „debata”, czy to nagonka na LGBT jest przyczyną samobójstw dzieci, czy jest może wręcz przeciwnie. Najpierw posłowie PiS zagłuszali brawami przemówienie Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Następnie ze smyczy spuszczono ogary. „…to LGBT jest właśnie przyczyną, że dzieci popełniają samobójstwo, ta ideologia”, powiedziała w Sejmie posłanka PiS Elżbieta Płonka, z wykształcenia lekarka, z powołania propagandystka. Ciekawa teoria, na pewno przydałoby się tutaj więcej badań.

Na razie musimy chyba zostać przy konserwatywnej teorii, że dzieciaki się zabijają, bo czują bezsilność wobec problemów, czują się niekochane i niepotrzebne, a opiekunowie, zbyt zajęci awanturowaniem się, nie potrafią im okazać niezbędnej troski. Być może jest to jakaś ideologia. Ale nie wiem jaka. Piszę o LGBT, bo − uwaga: spoilery − to homofobia okazuje się jedną z głównych sił napędzających akcję Trzydziestki. Homofobia trzyma się w Polsce mocno.

Wstrząsający i ważny film, który pokazuje, jak Polska lokalna „walczy z demonem zboczenia”

Życie jest złośliwe, możemy się więc domyślać, że dobrze się to nie skończy, gdy syn burmistrza Tomasz Pałęcki zdradza ojcu, że jest gejem: „I lubi, jak jego kutas jest w dupie pana radnego Zylewicza”. Bo i bez tego przynosi porywczemu ojcu głównie powody do wstydu i rozczarowania, czego oczywiście pan burmistrz nie waha się synowi wytykać. O tym, że nieustanne krytykowanie dzieci niekoniecznie wpływa dobrze na ich rozwój, wiemy skądinąd. Niestety na prowincji nie każdy tata ma swojego terapeutę. Tutaj nawet wizyta w aptece po xanax może okazać się lokalnym skandalem.

Podobnie zresztą rzecz się ma w rodzinie radnego Zylewicza. Gdy oświadcza on swojemu ojcu, że jest homo, tata, który z początku zniechęcał go do wyjazdu do Hiszpanii, zmienia zdanie w ciągu kilku sekund, życząc synowi nie tylko szybkiego wyjazdu, ale również, by nie wracał.

Te reakcje nie są akurat wytworem mrocznej fantazji autora, tylko opierają się na statystykach. Przeważająca większość ojców w Polsce nie akceptuje nieheteronormatywności swoich dzieci. Pocieszający może tylko wydawać się fakt, że przeważnie kończy się na obelgach i wyrzucaniu z domu. Bo przecież mogliby zabić.

Mit wszechwładzy

Trzydziestka ma też u mnie duży plus za przedstawienie relacji bohaterów ze środkami zmieniającymi świadomość. Czego się tu nie bierze! Poza zwyczajowym i realistycznym opisaniem chlania alko mamy oczywiście koks i tradycyjną polską amfetaminę, są nie tylko opiaty z apteki, ale też metylofenidat.

Czekam, aż do literatury pięknej trafi metaklefedron. Tak racjonalny i realistyczny obraz zażywania środków psychoaktywnych to rzadkość w polskiej literaturze popularnej. Tylko coś za łatwo bohaterowie wychodzą z nałogów.

Gęsty klimat prowincji, oryginalna akcja i żywy język to zapewne powody, dla których kryminał Tomasza Żaka czyta się tak płynnie. Autor jako były śremski radny i dziennikarz ma nie tylko dobrą nawijkę, ale wydaje się wiarygodny w swojej narracji. Przynajmniej jeśli chodzi o szczegóły, bo w kwestii całościowej wizji chciałbym się jednak spierać. Wszechmocna władza, której nie można podskoczyć, bo ma szerokie plecy i swoje wtyczki wszędzie, wydaje mi się szkodliwym, choć pociągającym mitem. Jak wiemy, władza może upadać dzięki kelnerom i hakerom. Co więcej, dawno już w Polsce nie zamordowano żadnego dziennikarza, więc możemy wierzyć, że nawet ci węszący w najbardziej cuchnących sprawach są stosunkowo bezpieczni. Mit wszechwładzy władzy skutecznie odstrasza od nadmiernego wściubiania nosa, więc jest jej oczywiście na rękę.

Mimo wszystko mam silne przekonanie, że to, co najbardziej skandaliczne, pozostaje jawne i nie jest nawet specjalnie potępiane, bo stanowi część dominującej ideologii, oczywiście kapitalistycznej. Choć kryminał Tomasza Żaka przeczytałem z nieskrywaną przyjemnością, to trochę powątpiewam w motywację bohaterów i świat tak przedstawiony jak w książce Żaka, gdzie dominująca ideologia kapitalistyczna jest raczej ukrytym niż ujawnionym porządkiem. Ciągle wierzę, że ludzie nie są tacy źli. Niestety, życie jest złośliwe.

Oraz mam nadzieję, że kiedyś przeczytam o tym równie sprawny lewacki kryminał.

Tymczasem Tomasz Żak imponuje również tym, że ćwiczy bieganie i podnoszenie ciężarów. To przyjemna odmiana po autorach uprawiających sporty w rodzaju jeżdżenie samochodem czy zerowanie wódki. Czekam na kolejną książkę!

**
Książka Tomasza Żaka Trzydziestka ukazała się nakładem wydawnictwa WAB.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij