Film

Wstrząsający i ważny film, który pokazuje, jak Polska lokalna „walczy z demonem zboczenia”

Fot. Bart Staszewski, Fashaj. Edycja KP.

Setki godzin nagrań wideo z obrad rad gmin, rad powiatów i sejmików wojewódzkich podejmujących homofobiczne uchwały. Efekt? Godzinny skondensowany obraz maszerującego przez lokalne władze prawicowego ekstremizmu i pełzającego państwa wyznaniowego.

„My, naród chrześcijański, jesteśmy najbardziej tolerancyjnym narodem na świecie” – mówi Jarosław Jamróz, radny Kraśnika w województwie lubelskim i członek PiS. Jest 30 maja 2019 roku i trwa właśnie debata nad przegłosowaniem przez miejscowy samorząd deklaracji przeciwko „ideologii LGBT”. Jamróz jest technikiem elektrykiem i na co dzień pracuje w zawodzie. Hobby? Śpiew w Chórze Kameralnym „Canticum Canticorum”. Motto życiowe? „Szanować innych”, wpisał w ankiecie personalnej na stronie urzędu.

Niestety, w tolerancyjne życie narodu chrześcijańskiego wdarł się, jak mówi Jamróz, „atak środowisk lewackich” – „poprawności polityczne (niekiedy słusznie zwanej po prostu homopropagandą)” – jak napisano w uchwale rady. „Tak jak wszyscy tu jesteśmy, mamy ojca i matkę”, a „w świecie zwierząt nie przymila się osobnik tej samej płci do drugiego” – tłumaczy Jamróz. Dlatego Kraśnik głosami swoich rajców uchwalił, że homopropagandy w Kraśniku nie będzie, a jego samorząd wolny ma być od „ideologii LGBT”.

Takie rzeczy możemy obejrzeć w filmie Tu nie chodzi o ludzi, udostępnionym w serwisie YouTube. To film wstrząsający i film ważny. Jędrzej Malko z całym sztabem współpracowników i współpracowniczek przejrzał setki godzin nagrań wideo z obrad rad gmin, rad powiatów i sejmików wojewódzkich podejmujących homofobiczne uchwały. Film składa się wyłącznie z montażu takich materiałów. Co ciekawe, sam PiS dostarczył poniekąd twórcom filmu narzędzia – w 2017 roku zmiana ustaw o samorządzie wprowadziła obowiązek udostępniania nagrań sesji samorządowych organów – pisałem o tym w OKO.press. Wcześniej bywało z tym różnie.

Tu nie chodzi o ludzi [wideo]

czytaj także

Efekt pracy zespołu Malko to godzinny skondensowany obraz maszerującego przez lokalne władze prawicowego ekstremizmu i pełzającego państwa wyznaniowego. Taka np. Maria Marmuszewska – radna Starego Sącza – na sesji przypomina, że Jan Paweł II powiedział, że „wiara musi mieć odzwierciedlenie w życiu społecznym i politycznym”. „To chrześcijaństwo przede wszystkim powodowało, że jesteśmy przez wieki narodem polskim i że mamy wolną Polskę. Nie jakieś mniejszości seksualne” – słyszymy na posiedzeniu sejmiku świętokrzyskiego z ust lidera jędrzejowskich struktur PiS, Marka Bogusławskiego. „Prawo jedno, ale nasza manifestacja naszego katolicyzmu to jest drugie” – mówi, też w Starym Sączu, radny Marian Potoniec, wychowawca i komendant w Ochotniczych Hufcach Pracy. „To zwykłe zboczenie” – słyszymy na innej sesji.

Wojewoda Arystoteles, czyli zwierzęta i niewolnicy

Znajdziemy tu zwykłych ludzi, których partyjna machina zmienia w prześladowców, ale i grubsze ryby pisowskiej inżynierii politycznej. Na przykład – pardon – dr hab. Mieczysław Ryba, historyk z KUL-u i uczelni Rydzyka. Za dnia wiceprzewodniczący sejmiku województwa lubelskiego, wieczorami Ryba chowa legitymację partyjną i mandat radnego PiS i staje się porażająco bezstronnym ekspertem Wiadomości TVP, po prostu profesorem Rybą wychwalającym politykę władzy.

„Czy myślicie, państwo, że starym marksistom zależało na proletariacie? Marks to, nie wiem, czy w fabryce był! (…) Myślicie, że ideolodzy rewolucji seksualnej myślą o was?” – mówi Ryba. Tak, w filmie Malko widzimy, jak dr. hab. Ryba próbuje przekonywać Alicję Sienkiewicz, młodą aktywistkę równościową, która wystąpiła na posiedzeniu sejmiku, że tak naprawdę nie jest ona ofiarą homofobii, ale mrocznego neomarksistowskiego spisku.

W sesji sejmiku brał udział też Przemysław Czarnek, wtedy wojewoda lubelski, dziś poseł – znany z ultrahomofobicznych wypowiedzi.

Czarnek również miał potrzebę objaśnienia świata Alicji Sienkiewicz: „Równości nie można traktować jako prymitywnego egalitaryzmu. Zła z dobrem nie da się, szanowna pani, zrównać. (…) I na tym to wszystko polega. Jak pani twierdzi, że każde stowarzyszenie może aplikować w sposób równy o środki samorządu województwa – to znaczy, że stowarzyszenie, które promuje nazizm, też? (…) Zgodnie z tym, co twierdził jeszcze Arystoteles, równość polega na tym, że równe traktuje się równo, a nierówne – nierówno”.

Wielki erudyta z pana wojewody, ale czy powołując się na Arystotelesa, pan doktor habilitowany nauk prawnych Czarnek pamięta, że w Arystotelesowskiej filozofii „równości” istniała po prostu zgoda na niewolnictwo? Że niewolnik był wykluczony z politycznego porządku polis, że w ujęciu Arystotelesa niewolnik rodził się na niewolnika, bo miał słabsze kompetencje umysłowe? „Z natury niewolnikami” są – pisał Arystoteles w Polityce – „ci, którzy w takim stopniu stoją poniżej drugich, w jakim dusza góruje nad ciałem, a człowiek nad zwierzęciem” (przekład Ludwika Piotrowicza).

Czy Czarnek ma to w głowie, gdy mówi zza stołu prezydialnego dziewiętnastoletniej dziewczynie, że „nierówne traktuje się nierówno”; czy rozumie, że przyznaje niniejszym jej i innym osobom LGBT+ status niewolników; że stwierdza, że on i jego koledzy górują nad nią jak „człowiek nad zwierzęciem” – czy po prostu pieprzy głupoty, które wyczytał w zbiorku w rodzaju Antyczna mądrość na każdą okazję? albo zapamiętał z pierwszego roku studiów?

Stary, dobry faszyzm

Starożytni jednak też nie są do końca bezpieczni. „Takie dewiacje mieliśmy w starożytnym Rzymie, starożytnym Egipcie. I co się stało z tymi cywilizacjami? Te cywilizacje upadły” – argumentuje starosta tarnogórski Roman Łucarz. Ten sam starosta zapewnia jednocześnie, że „i w naszym urzędzie pracują ludzie o innej orientacji, i pracują panie, które chodzą na Czarne Marsze”. Wiadomo, tu nie chodzi o ludzi, tylko o „ideologię”.

Taka „normalizująca”, uspokajająca i eufemistyczna retoryka pojawia się w wypowiedziach samorządowców często. „Nigdy nie słyszałem, żeby wybuchł jakikolwiek problem nietolerancji wobec osoby innej płciowo czy mającej różne preferencje seksualne” – mówi jeden z radnych w Świdniku. O samobójstwach zaszczutych nastolatków pan radny też pewnie nie słyszał.

Bilewicz: Nagonka na osoby LGBT ma zasłonić szemrane interesy ministra Szumowskiego

Z kolei Barbara Barszczewska, radna wojewódzka PiS w Lubelskiem i również lekarka, wspomina po prostu dawne, romantyczne czasy: „Nikogo nie trzeba było uczyć seksu, gdy to wszystko działo się w imię wielkiej miłości”. Kiedy to było i jaki odsetek stosunków seksualnych odbywał się wówczas w imię wielkiej miłości? Tego radna nie mówi.

Dobrze mają się też jednak stare, faszystowskie medyczne metafory. „Ta ideologia się rozszerza po całym kraju, można powiedzieć, że tak jak rak toczy” – diagnozuje Władysław Sztaba, członek rady sołeckiej we wsi Tarnogóra, inicjator deklaracji w podkarpackiej gminie Nowa Sarzyna (powiat leżajski, woj. podkarpackie). „Ja sobie nie życzę, żeby moje wnuki, moje dzieci były zarażone takimi działaniami” – zastrzega z kolei radny sejmiku świętokrzyskiego Marek Bogusławski, z zawodu lekarz. Paweł Grzęda, radny Nowej Dęby, mówi o „nosicielach” ideologii LGBT, stwierdza też, że tamtejsza „deklaracja nie jest skierowana przeciwko osobom, które mają odmienną orientację czy jakieś problemy z osobowością”. Jerzy Kuś z Kraśnika wpływ „homoseksualnych bodźców” na mózg porównuje do alkoholizmu.

Homofobiczna Karta Rodzin w Łódzkiem przegłosowana. „To hańba, która spadnie na całe województwo”

Z drugiej strony pojawia się retoryczna inwencja, pewna lokalna oryginalność, powoływanie się na życiowe i praktyczne doświadczenia. „Ja mam średnie wykształcenie techniczne i zawsze mnie uczono, że tolerancja to jest dopuszczalna granica błędu. Tolerancja zawsze wiąże się z błędem. A błąd to jest nieświadome uznanie fałszu za prawdę i nieświadome uznanie zła za dobro” – tłumaczy niezidentyfikowany radny rady powiatu w Świdniku.

Zgniły Zachód…

Ale większość sformułowań pochodzi z gotowego wzorca. Akt chrztu Polski jako początek narodowej historii, marksizm kulturowy, narodowe pryncypia, wytyczne WHO, homoterror, nauka masturbacji, prymas Wyszyński…

Skąd się wziął ten wzorzec, mówi wprost Roman Łucarz, od 2013 starosta powiatu tarnowskiego z PiS, wcześniej nauczyciel i dyrektor szkoły w Jadownikach Mokrych i prezes tamtejszej Akcji Katolickiej. Opowiada na sesji o organizowanym przez Ordo Iuris spotkaniu wójtów i burmistrzów, na którym namawiano do przyjmowania takich deklaracji. To dlatego brzmią one w różnych gminach jak ksero jednego tekstu.

Czy samorządy „wolne od LGBT+” powinny pobierać fundusze unijne? Lewica ma wątpliwości

Jeszcze jedno się tu powtarza – „ideologia importowana z Zachodu”, Zachód w kryzysie, Zachód upadający pod ciężarem lewactwa. To stary mit „zgniłego Zachodu”, który autor głośnego Zmierzchu Zachodu Oswald Spengler i niemieccy naziści, jak i później radzieccy biurokraci przejąć mogli z rosyjskiej romantyzującej konserwatywnej filozofii XIX wieku. Romantyczny słowianofil Stiepan Szewyriow już w 1841 roku porównał zachodnią Europę do „człowieka noszącego w sobie straszliwą, zaraźliwą chorobę”. Pół wieku późnej konserwatysta Mikołaj Danilewski wieszczył, że z Komuną Paryską 1848 roku „nastąpił początek końca” Europy, a na arenę dziejów „wstąpiły nowe siły, grożące jej całkowitym zniszczeniem” (książka Rossija i Jewropa z 1899, fragment w tłumaczeniu Andrzeja Walickiego). Konstantyn Leontjew, który używał dokładnie metafory „gnicia”, uważał, że wynika ono z „procesu liberalno-egalitarnego, który jest „przeciwieństwem rozwoju”. I chciał przed tym uratować swoją ojczyznę – „trzeba zamrozić Rosję, ażeby nie gniła”. Do tej tradycji sięgnie po latach Aleksander Dugin, ideolog bliski Putinowi. Następstwem takiego sposobu myślenia niejednokrotnie jest mesjanizm – łączący polską i rosyjską tradycję romantycznej filozofii politycznej. I to również znajdziemy – w ludowej wersji – w wystąpieniach polskich samorządowców roku 2019, spieszących na ratunek Europie.

Wprost po rosyjskich konserwatywnych myślicieli sięgają od początku XXI wieku monarchistyczne czy radykalnie konserwatywne kręgi bliskie Konfederacji, ale też politycy PiS młodszego pokolenia. Z kolei związki z dzisiejszymi skrajnymi konserwatystami rosyjskimi mają środowiska bliskie Ordo Iuris. I to właśnie z bibliotek instytutów filozofii prowadzi nas na salę posiedzeń w urzędzie gminy w Puławach.

…i moralny mesjanizm

„Europę trzeba ratować! Kto to zrobi? Holandia, Belgia? Nie zrobią! Wyczerpane są” – daje oratorski popis radny Puław, 75-letni Ignacy Czeżyk. Przez kilkadziesiąt lat nauczyciel matematyki i dyrektor miejscowego liceum, był wybrany z list „Solidarności” na posła w 1989, potem współzakładał z Jarosławem Kaczyńskim Porozumienie Centrum. Do samorządu wybierano go kolejno z list AWS, wspólnego komitetu PO-PiS, wreszcie – PiS.

„Kochany narodzie, zwycięstwo mamy przed sobą!” – dobrotliwie krzyczy Czyżyk. Tak, można dobrotliwie krzyczeć, to właśnie widzimy w tym filmie. „To, że dzieje się hejt elektroniczny, nie oznacza, że zapalona zapałka nie rozświetli ogromnego obszaru ciemności. Demona, który się tam ukrył. I idąc dalej, jeżeli jedna rada, druga rada, trzecia rada wejdzie w układ – prawa wielkich liczb! – i na Węgrzech, i w Bułgarii, i na Skandynawii – zacznie się po prostu chronić dzieci”. „Demon” okazuje się potem także w przemowie Czeżyka „szkołą frankfurcką”, co jest kolejnym argumentem za tym, że rządy PiS lawinowo zwiększają obecność historii filozofii w polskim życiu publicznym.

„Europa jest jak stara babka przed agonią” – diagnozuje jeden z radnych Kraśnika. „Strzeżcie się, państwo, tęczowych, czerwonych i zielonych, liberalnych sprzedawczyków, którzy skarżą do Europy. Pokażcie całej Europie, gdzie powinna dążyć” – tak po kaznodziejsku grzmi z kolei Andrzej Rolla, starosta kraśnicki, na posiedzeniu rady gminy Wilkołaz.

Na stronie powiatu kraśnickiego Rolla tytułuje się „Synem Ziemi Urzędowskiej” i przypomina, że „już w XVIII wieku przedstawiciele tej familii pełnili wiele ważnych funkcji w samorządzie urzędowskim”.

Tak, poetyka samorządowej homofobii potrafi włączyć nagle w medykalizujące faszystowskie metafory czy kaznodziejsko-katechetyczne rozważania – iście sarmacki patos. „Powiat rycki będzie stał na straży naszych narodowych pryncypiów” – słyszymy na sesji rady tegoż powiatu. Lidia Szewczyk, radna Starego Sącza, widzi uchwalaną przez siebie homofobiczną deklarację wręcz w jakimś narodowo-mistycznym anturażu. W sesyjnej mowie peroruje: „Muzyka do pieśni Bogarodzica została wynaleziona tu, w naszym sądeckim klasztorze św. Kingi. Z tym hymnem, Bogarodzica, do walki na wojnę z Grunwaldem szedł król Władysław Jagiełło. I wiemy, jak się to skończyło. Ta pieśń Bogurodzica wybrzmiała pod Grunwaldem i uważam, że brzmi do dzisiaj, jako pierwszy hymn”.

Bohaterki polskich peryferii

„Twórcy filmu nie oczekują, że widzowie obejrzą go w całości. Rozumiemy, że już po kilku minutach można chcieć go wyłączyć” – ostrzegają realizatorzy Tu nie chodzi o ludzi napisami już na samym początku. Warto jednak doczekać do ostatnich scen filmu. Bo to, co się tam rozgrywa – to dramat polityczny, którego nie powstydziłby się Netflix.

I ty możesz zatrzymać prawicowy hejt na osoby LGBT+. Sprawdź jak

W finale oglądamy jedyną próbę walki z uchwałą anty-LGBT, którą zdecydowali się nam pokazać twórcy filmu. Katarzyna Balawender to bezpartyjna radna w podkarpackiej gminie Zarzecze, w powiecie przeworskim. Na sesji energicznie zbija twierdzenia zawarte w kolejnym homofobicznym projekcie uchwały. Obrona polskiej rodziny? W rodzinach polskich są osoby homoseksualne. Wartości chrześcijańskie? Wartością chrześcijańską jest wychowywać dzieci w duchu miłości i tolerancji do bliźnich. „Wydumane i naprawdę skrajne” – podsumowuje stanowisko Balawender. Jako 37-latka startowała w ostatnich wyborach na wójta w swojej miejscowości, dostała 12 proc. głosów i nie weszła do drugiej. Na co dzień pracuje w Wojewódzkim Urzędzie Pracy.

Adwersarzem radnej jest odczytujący na sesji deklarację Jacek Kucza – radny PiS, na co dzień dyżurny ruchu i kasjer w PKS Jarosław, mężczyzna po pięćdziesiątce. Radny Kucza mówi o wojnie ideologicznej z seksualną deprawacją i homoterrorem importowanym z Zachodu. Kucza nie jest ani szczególnie uprzywilejowany, ani szczególnie wykluczony – ma 10 tys. zł oszczędności i stabilną pracę.

Nikt – przynajmniej nie widzimy tego w filmie – nie wygłasza wobec odczytywanego przez Kuczę tekstu równie kategorycznego sprzeciwu co radna Balawender. W końcu stwierdza ona: „Nie będziemy mieli moralnego prawa podpisać żadnej uchwały zatwierdzającej wykonanie projektu unijnego, ponieważ nie przestrzegamy zasady równości szans i niedyskryminacji”. Oponenci widzą w tym głosie szantaż. „My tu nikogo nie dyskryminujemy” – odpowiadają Katarzynie Balawender koledzy radni. „Jak pani radna uważa, że nie ma tego problemu u nas na gminie, to nie wiem, czemu taka dyskusja” – mówi obrażonym głosem radny Krzysztof Szabowski, pracownik hurtowni sportowej.

14 rzeczy, których zabronił Duda, zakazując propagowania LGBT

Deklaracja anty-LGBT w Zarzeczu przechodzi, ale wcale nie miażdżącą większością głosów. Głosowanie imienne wygląda dosyć dramatycznie – radni nie podnoszą rąk, tylko każdy kolejno wyczytywany jest z nazwiska i wypowiada na głos swoje stanowisko. Rada gminy liczy 14 osób. 7 głosów jest za, 3 przeciw, 3 wstrzymujących się. Może gdyby ktoś nieobecny przyszedł, gdyby wstrzymujący się nie byli obojętni – uchwała nie miałaby większości.

I to może najważniejsza lekcja z filmu Tu nie chodzi ludzi. Nie można się „wstrzymać”. Nie można nie przyjść. I tak, celowo i ostentacyjnie zakończę ten tekst o wielu poważnych i ciągnących się latami sprawach sprawą doraźną i wyborczą. Każdy, kto mówi, że wybór w nadchodzącej drugiej turze wyborów prezydenta RP z lewicowego punktu widzenia nie ma znaczenia, zostawia takie osoby jak radna Katarzyna Balawender czy aktywistka Alicja Sienkiewicz, zostawia, to słowo nie jest tu na wyrost, bohaterki – na pastwę rosnącego w ich społecznościach ekstremizmu. Zostawia też wszystkich tych, przeciwko którym ich lokalne władze uchwalają groteskowe i groźne zarazem deklaracje – na pastwę nienawiści, obskurantyzmu, zwyczajnego faszyzmu. Nie wolno na to pozwolić. Tu chodzi o ludzi.

***

Risercz do filmu Tu nie chodzi o ludzi wykonali: Adam Stasiak, Anna Gotowska, Emilia Jurkiewicz, Irena Teleżyńska, Jan Czarnecki, Jędrek Filuś, Joanna Mazur, Joanna Pęska, Julia Golachowska, Justyna Fogler, Katarzyna Malinowska, Katarzyna Pustoła, Misza Tomaszewski, Teresa Fazan, Tomasz Hryciuk, Urszula Jankowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Avatar
Witold Mrozek
Zamknij