Dunin: Pamięć zawsze jest stronnicza

Powieść palestyńskiej pisarki Adanii Shibli to niewielka książka o może niewielkiej sprawie wobec rozgrywającej się dziś tragedii, ale przecież ostatecznie wszystko w historii składa się z drobnych szczegółów.

Dzisiaj wszyscy stali się specjalistami od historii relacji palestyńsko-izraelskich, jedni mówią: Żydzi po Holocauście mieli prawo do własnego państwa, drudzy mówią: Nakba. Literatura, która czytałam, opowiadała o jednym i o drugim, a jednocześnie tworzyła przestrzeń dialogu, ale kto czyta książki?

Adania Shibli, Drobny szczegół, przeł. Hanna Jankowska, Wyd. Drzazgi 2023

Wszystko tu było nieruchome oprócz fatamorgany. Wprawiała w bezgłośne drżenie rozległe nagie płaszczyzny ciągnące się jedna za drugą aż do nieba, palące słońce popołudnia niemal zacierało linię bladożółtych piaszczystych wzniesień.

To pustynia Negew. W pobliżu miasta Rafah – dzisiaj wszyscy znamy tę nazwę, bo tu znajduje się zamknięte, czasem leciutko uchylone, przejście graniczne do Egiptu. Czas – sierpień 1949, pierwsza wojna arabsko-izraelska. Linia demarkacyjna, którą ma utrzymać oddział izraelskich żołnierzy, tworząc miejsce dla ledwo powstałego państwa. (Jak wiadomo, misja ta się nie powiodła i Strefa Gazy do 1967 roku należała do Egiptu). Mają pilnować, aby nikt jej nie przekroczył, i oczyścić teren z Arabów. Żołnierze stawiają baraki, dowódca cierpi z powodu jątrzącej się rany po ugryzieniu przez insekta, upał, piasek. Beznamiętny opis. Wszystko wygląda trochę jak na starych fotografiach w kolorze piasku, spowolnione, nie wywołuje emocji, raczej poczucie dystansu. Może nawet trochę empatii wobec żołnierzy walczących o swoje powstające dopiero państwo i działających w tych trudnych warunkach.

Czy solidarność z Palestyńczykami oznacza poparcie dla Hamasu? [polemika]

Gdzieś z daleka słychać strzały, czasem szczekanie psów, ryk wielbłądów. Dowódca wchodzi, wychodzi z baraku, kładzie się, wstaje, trochę się myje, opatruje sobie ranę, wyjeżdża z podwładnymi na patrol, wraca z patrolu. Monotonia. Spotykają Beduinów, zabijają ich, biorą do niewoli dziewczynę, gwałcą ją i zabijają. Nie widzimy żadnych drastycznych scen, wszystko to rozgrywa się jakby poza kadrem. Jakby nic się nie wydarzyło. To naprawdę świetnie zrobiony literacko kawałek literatury – właśnie dzięki tym skromnym środkom. I pierwsza część powieści Adanii Shibli, autorki palestyńskiej, wykładającej na uniwersytetach w Wielkiej Brytanii i na Zachodnim Brzegu.

Drobny szczegół był nominowany do Bookera, tłumaczka do National Book Award. Shibli została też uhonorowana niemiecką nagrodą LiBeraturpreis, przeznaczoną dla piszących kobiet z Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej i świata arabskiego, która ma wzmacniać ich głos. Nie jest to jakaś wielka nagroda – 3 tys. euro i zaproszenie na Targi Książki we Frankfurcie, gdzie odbywa się gala jej wręczenia. W tym roku miała ją odebrać Shibli, ale ceremonia została odwołana z powodu zaostrzenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Podobno w porozumieniu z autorką, choć ona temu zaprzeczyła. List protestacyjny po tej decyzji podpisało kilkuset pisarzy, w tym noblistki i noblista: Annie Ernaux, Olga Tokarczuk, Abdulrazak Gurnah.

Žižek: Dostrzec cierpienie Palestyńczyków, czyli jak wywołałem skandal we Frankfurcie

W liście bronią literatury jako tej, która służy zrozumieniu innych i dialogowi, chociaż w decyzji o odwołaniu gali zapewne nie chodziło o literaturę. Chodziło o politykę, a raczej o to, co autorka może powiedzieć podczas wręczania nagrody, i spodziewaną, nazwijmy to: zróżnicowaną, reakcję sali. Bo ludzie są podzieleni wobec tego, co się dzieje, a o spokojną dyskusję trudno. Może zresztą jest niemożliwa. To trochę tak jak na obrazku ilustrującym teorię percepcji Gestalt – widzimy na nim albo kielich, albo dwa profile, nie da się ich widzieć naraz. Ale można na zmianę i może nawet odkryć wtedy, że coś je łączy.

Kiedy książka Shibli ukazała się w Niemczech, bywała oskarżana o stronniczość. Każda pamięć jest stronnicza. Ale czy to musi być antagonizm? Jakiś czas temu pisałam jednocześnie o dwóch książkach – jednej napisanej przez Żyda, Włodka Goldkorna, drugiej autorstwa pisarza libańskiego Iljasa Churi piszącego o Palestynie. Może dzisiaj tym bardziej warto po nie sięgnąć. Zobaczyć te dwie perspektywy.

Prawo do pamięci, prawo do smutku

Wróćmy jednak do powieści. Bohaterką drugiej jej części jest Palestynka mieszkająca w wynajmowanym domu w Ramallah, a więc niecierpiąca biedy. Ma pracę, może w jakimś urzędzie, coś robi z jakimś papierami, ale bardziej absorbuje ją „praca”. Temat, o którym myśli obsesyjnie, siedząc godzinami przy stole.

W izraelskiej prasie przeczytała reportaż o beduince zgwałconej i zabitej przez izraelskich żołnierzy w sierpniu 1949 roku, a ona urodziła się dokładnie tego samego dnia, tylko dwadzieścia pięć lat później – szczegół bez znaczenia, ale dla niej ważny. W 1974 roku urodziła się też autorka, i pewno w jej wieku jest też bohaterka książki, opublikowanej w 2017 roku.

W tej części czytamy o wyprawie z Ramallah do Rafah, z Zachodniego Brzegu do Strefy Gazy, czy też miejsca w pobliżu. Bohaterka chce poznać prawdę, ale taką, która uwzględni perspektywę zgwałconej kobiety. Podobno w kibucu, który powstał na miejscu dawnego obozu, są jakieś dokumenty. Może ktoś coś pamięta lub słyszał? W tej podróży musi uwzględnić podział Palestyny na strefy i wszystkie ograniczenia w podróżach między strefami, więc jej podróż jest trochę nielegalna, każdy punkt kontrolny budzi w niej lęk. Boi się izraelskich żołnierzy, ale inni spotkani ludzie są raczej życzliwi. W drodze towarzyszą jej dwie mapy – aktualna izraelska i mapa Palestyny sprzed 1948 roku. Odnotowuje więc, jak wiele palestyńskich wiosek zniknęło.

Czy po wielu latach jej wyprawa ma jeszcze jakiś sens? Przecież to tylko drobny szczegół, od tego czasu tyle osób zabito, tyle kobiet zgwałcono, że stracił on jakiekolwiek znaczenie. To niewielka książka o może niewielkiej sprawie wobec rozgrywającej się dziś tragedii, ale przecież ostatecznie wszystko w historii składa się z drobnych szczegółów.

A do kompletu dodałabym dwie powieści napisane przez izraelską autorkę i autora. To Zeruya Shalev, której książka Los wzbudziła moje wątpliwości, oraz Yossi Granovski, który bohaterami swoich opowiadań czyni tych innych, którzy też mieszkają, mieszkali na terenie Izraela. Zapewne też ktoś mógłby zarzucić mu stronniczość.

Od rodziny można się wyzwolić. Życie smakuje wtedy lepiej

W krainie baśni z 1001 nocy straszą demony

Dzisiaj wszyscy stali się specjalistami od historii relacji palestyńsko-izraelskich, jedni mówią: Żydzi po Holocauście mieli prawo do własnego państwa, drudzy mówią: Nakba. Literatura, która czytałam, opowiadała o jednym i o drugim, a jednocześnie tworzyła przestrzeń dialogu, ale kto czyta książki? Czy literatura w ogóle ma jakiś wpływ? Obawiam się, że nawet ta niewielka szansa, jaka istniała, na dialog i rozwiązanie kwestii palestyńskiej, właśnie skonała w Gazie. Albo w kibucach Kfar Aza i Be’eri.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij