Kinga Dunin czyta

Prawo do pamięci, prawo do smutku

Pogrzebana okładka

Służąc w izraelskim wojsku, Goldkorn odkrywa, że nie chce mieszkać w Izraelu. Od czasów licealnych wiąże się z rozmaitymi lewicowymi organizacjami, także tymi radykalnymi, protestuje przeciwko okupacji terenów palestyńskich, bije go policja, jest uznawany za zdrajcę, jeździ do palestyńskich wsi... Kinga Dunin czyta „Osła Mesjasza” Włodka Goldkorna, „Dzieci Getta. Mam na imię Adam” Iljasa Churiego i „Pogrzebaną. Życie, śmierć i rewolucja w Egipcie” Petera Hesslera.

Włodek Goldkorn, Osioł Mesjasza, przeł. Joanna Malawska, Czarne 2020

Osioł Mesjasza okładkaRozległo się pukanie do drzwi. Dwa szybkie, nerwowe uderzenia. Matka po kolei spojrzała nam w oczy: ojcu, mojej siostrze, a na końcu mnie, jakby prosiła o pomoc. Nie wiedziała, w jakim języku odpowiedzieć.

Nie wiedziała, bo rodzina Goldkornów właśnie dotarła do Jerozolimy. Jest rok 1968. Wiadomo. W poprzedniej książce tego autora, Dziecku w śniegu, poznaliśmy jego dorastanie w Polsce w cieniu Szoa, jest to także esej o pamięci i sposobach pamiętania i upamiętniania. Osioł Mesjasza to również autobiograficzny esej, tym razem w zasadzie dotyczący czasu młodości spędzonej w Izraelu, z którego autor wyjechał, obecnie mieszka we Włoszech, po włosku napisał swoją książkę. I chociaż jej wymiar biograficzny jest pozornie ograniczony do przełomu lat 60. i 70. w Izraelu, to tak naprawdę czas rozciąga się od zburzenia Drugiej Świątyni (70 r. n.e.), co dało początek diasporze, do dzisiaj.

Trochę żartuję tu z tym zburzeniem Świątyni, bo przecież nie streszcza nam autor dwóch tysięcy lat historii Żydów, ale to właśnie z tym wydarzeniem związany jest tytuł. Osioł, to byle jakie zwierzę, na którym Mesjasz wjechał do Jerozolimy, jest symbolem działań, które wbrew złym intencjom prowadzą do dobrych skutków. Dla religijnych fundamentalistów doprowadziło do powstania „Świętej Jerozolimy” (trochę religijnego disnejlandu, zdaniem Goldkorna) oraz daje nadzieję na powstanie Trzeciej Świątyni, koniec dziejów i integrystyczną utopię. Dla Goldkorna wygnanie Żydów uwolniło ich od „ciężkiej materialności władzy”, zwalniając miejsce dla Słowa i wolnej wyobraźni. I to diaspora stworzyła żydowską tożsamość, która wciąż trwa.

Jeśli takie rozważania nie są dla was do końca jasne albo przekonujące lub może uważacie je za zbyt oderwane od rzeczywistości, to ostrzegam, że sporo ich znajdziecie w tej książce. Również trochę metafizyki, świeckiej. Takiego obwąchiwania Nienazywalnego. Z kolei na zachętę powiem, że jest to bardzo dobrze napisane i nawet niekoniecznie odnajdując się w tych rozważaniach, czytamy to z przyjemnością – literacką. I może, co ważniejsze, w ostatecznym rozrachunku jest to perspektywa otwierająca na przyszłość, nowe idee i perspektywy.

Goldkorn: Nie jestem ofiarą Szoa

Podobnie jak z czasem – także przestrzeń nie ogranicza się do Izraela. Znajdziemy tu Wilno, gdzie powstał Bund, Polskę z Jedwabnem i Marszem Niepodległości (ale i jednym z języków dzieciństwa, zapachem wsi i Markiem Edelmanem), Berlin i jego współczesną społeczność żydowską. A także przestrzeń kultury – literaturę, poezję, w tym tę mniej znaną, pisaną w jidisz, rozmowy z Amosem Ozem i z Zygmuntem Baumanem. Tak tylko rzucam na zachętę, bo to oczywiście nie wszystko. Dużo dobrego.

Ostatecznie wszystko to składa się na tożsamość autora. Bo czymże innym jest tożsamość niż sumą naszych doświadczeń, przemyśleń, pamięci, która jest wybiórcza, bliskich nam wartości, temperamentu… A także identyfikacji z różnymi wspólnotami, ram języków, w których się wyrażą. W przypadku Włodka to będzie żydowskość, której pierwszym językiem był jidisz, bycie z diaspory, polskość i ten język, Izrael i hebrajski. Miłość do Izraela i krytyka Izraela – nie tylko jego polityki, ale też historii, różnych nurtów kultury – nacjonalizmu, mesjanizmu, stosunku do własnej historii. Wszystko to trochę przełamane „żydowską neurozą”.

Izraelska „wzorcowa” akcja szczepień wyklucza niemal 5 milionów Palestyńczyków

Służąc w izraelskim wojsku, Włodek odkrywa, że nie chce mieszkać w Izraelu. Od czasów licealnych wiąże się z rozmaitymi lewicowymi organizacjami, także tymi radykalnymi, protestuje przeciwko okupacji terenów palestyńskich, bije go policja, jest uznawany za zdrajcę, jeździ do palestyńskich wsi… Mówi bez ogródek o czystkach etnicznych z czasów wojny o wyzwolenie w 1948 roku, podczas których wygnano 700 tys. „Arabów”, o masakrach, zbrodniach, niesprawiedliwości okupacji. Chciałby takiej pamięci historycznej, która pomieściłaby i tę izraelską, i pamięć Palestyńczyków, nawet jeśli nie da się ich uzgodnić.

Kończy książkę historią Ben Guriona, ojca izraelskiej niepodległości, ale też zwolennika oczyszczenia terenów Izraela z autochtonów. Włodek pokazuje go jako postać wielowymiarową, jednak: „Odwracam się plecami do jego grobu, oddycham powietrzem pustyni. Jestem w domu”.

*
Iljas Churi, Dzieci Getta. Mam na imię Adam, przeł. Hanna Jankowska, Karakter 2021

Churi Dzieci getta okładkaTe zeszyty wpadły mi w ręce przypadkiem. Długo wahałem się, zanim zdecydowałem się je wysłać do bejruckiego wydawnictwa Dar- al-Adab. Prawdę mówiąc, powodem mojego niezdecydowania było niejasne uczucie, łączące ze sobą podziw z zawiścią i miłość z odrazą.

Ta przedmowa to chwyt literacki w powieści, wprowadzający jej bohatera Adama Dannuna. A getto nie jest tym gettem, które przychodzi wam do głowy, to getto w mieście Lidda (Lod), stworzone dla Palestyńczyków w 1948 przez izraelskie władze wojskowe. Mieszkańcy getta, którzy usłyszeli tę nazwę od Izraelczyków, byli przekorni, że słowo to oznacza wydzielone dzielnice dla Arabów. I te dwie dzielnice do dziś potocznie tak się nazywa.

Najpierw słowo o autorze. Iljas Churi (ur. 1948) mieszka w Bejrucie, jest intelektualistą i pisarzem tworzącym w języku arabskim – w fusha, wspólnym literackim, klasycznym – tak się pisze i przemawia – ale także w dialekcie potocznym, takim, jakim się mówi. Tłumaczenie nam tego nie pokaże. Współpracował z Organizacją Wyzwolenia Palestyny, zakładał palestyńskie pismo. Brał udział w libańskiej wojnie domowej, a to wtedy doszło do masakry w obozach Sabra i Szatila na obrzeżach Bejrutu, za które odpowiadał Izrael.

Bohaterem jego powieści jest Adam, urodzony w 1948 roku, pierwsze dziecko urodzone w getcie w Liddzie, stąd imię.

Adam jest już stary, w Nowym Jorku prowadzi izraelski bar z falafelami. Izraelski, bo został Izraelczykiem, skończył studia z zakresu literatury hebrajskiej, opowiadał wszystkim, że jego ojciec jest ocaleńcem z warszawskiego getta. Jest dziennikarzem, pisze o muzyce. W Nowym Jorku zamieszkał z powodu utraconej miłości do kobiety (polsko-irańskiej żydówki). Sprzedaje falafele i najpierw próbuje napisać powieść o średniowiecznym poecie z Jemenu, Waddahu al-Jamanie. To opowieść trochę z tysiąca i jednej nocy. O dwóch kobietach, które kochał. Z jedną nie mógł się połączyć, a potem odnalazła się w wiosce trędowatych, a on ją porzucił. Druga była królową, ale to też skończyło się tragicznie – poeta umarł żywcem pochowany w skrzyni, milcząc. Ta alegoria wydaje się jasna.

Adam wraca do skrzyni, musi coś zrobić ze swoim milczeniem i z milczeniem ofiar czystek etnicznych z 1948 roku, odkopuje swoją palestyńską tożsamość. Opowiada o początkach – o tym, jak Lidda upadła, jak wyglądało życie na wydzielonym terenie, o marszu śmierci wygnańców, którzy postanowili opuścić miasto, o masakrze na ulicach (dowodził Mosze Dajan) i masakrze w meczecie… Tak to wszystko, Izrael, się zaczęło. Zbiera opowieści tych, których nigdy nie wysłuchano i którzy też czasem wolą milczeć o tym, co przeżyli.

Palestyńczycy tańczą o wolność

Tylko że dochodzimy do tego bardzo powoli. To nie jest łatwa książka, powoli się przed nami otwiera, dużo w niej strumienia świadomości, dygresji, no i zanurzona jest w kulturze arabskiej, znajdziemy tu sporo poezji klasycznej, ale też współczesnej, nie zawsze dla nas jasnych metafor. Jednak to dla nas znacznie bardziej obce terytorium niż kultura żydowska czy Izrael. I dużo rozważań o pamięci, która Palestyńczykom się należy, ale nie może ich zamykać na przyszłość.

Nakba to arabskie słowo oznaczające katastrofę, to, co się wydarzyło w 1948 roku, a zdaniem Adama/Churi trwa do dziś. A jednocześnie Adam nie jest ani nie staje się antyizraelski, nie marzy o wygranej intifadzie, o zemście. Nie jest bezkrytyczny wobec palestyńskiej mentalności. Domaga się jednak prawa do smutku. Pilnuje, żeby nie porównywać Nakby do Holocaustu. Kiedy po przejmującym opisie młodych Palestyńczyków z getta, zmuszonych do oczyszczania miasta z trupów i palenia ich, przychodzi ostatni rozdział: Sonderkommando, trochę się zaniepokoiłam, w którą stronę to może pójść. Ale zawiera on w dużej mierze opis głębokiego przeżycia i przerażenia po obejrzeniu filmu Lanzmanna Shoah, po którym „odjęło mu mowę”.

Myślę, że Goldkorn i Churi łatwo by się dogadali. Może nawet się znają, bo przecież Włodek zna wszystkich. To bardzo podobne wizje historii, naszych zobowiązań wobec pamięci, ale też wobec przyszłości. To jednak nie jest wspólna pamięć, ale też nie jest ona antagonistyczna czy antagonizująca. A jednak chyba musiałam – dla dopełnienia obrazu – przeczytać Churigo, żeby powrócić do Osła…, o którym przez jakieś zaniedbanie wcześniej nie napisałam.

*
Peter Hessler, Pogrzebana. Życie, śmierć i rewolucja w Egipcie, przeł. Hanna Jankowska, Czarne 2021

Pogrzebana okładkaDwudziestego piątego stycznia 2011 roku, pierwszego dnia arabskiej wiosny w Egipcie, w Abydos nic się nie działo.

Gdyby ktoś chciał pozostać na Bliskim Wschodzie, to zwracam uwagę na ciekawy reportaż amerykańskiego dziennikarza, który mieszkał z rodziną w Egipcie w czasie niedawnej rewolucji. To dla tych, których interesuje polityka. Ale znajdziemy tam też wycieczki na stanowiska archeologiczne i ciekawostki z czasów faraonów. A także opisy życia normalnych Egipcjan w stolicy i na prowincji. I przyjaźni z miejscowym śmieciarzem.

W każdym razie i w Egipcie, i w Izraelu, i w Bejrucie nadal słucha się Umm Kulsum.

https://www.youtube.com/watch?v=XPGHpBOt5sE

A wiecie, że umm to po arabsku „matka”? Kobieta, kiedy rodzi syna, traci swoje imię i zostaje umm syna.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij