Czytaj dalej

Czy Tuwim napisałby dziś wiersz o ludziach uwięzionych na granicy?

Od siedmiu lat sławni poeci i poetki zabierają głos w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Rozmawiamy z Grzegorzem Uzdańskim, za sprawą którego Wisława Szymborska pisze o Facebooku, a Antoni Słonimski o wyroku na kobiety.

Jaś Kapela: Jan Kasprowicz o cierpieniu z powodu małej liczby lajków, Juliusz Słowacki o statku Ever Given blokującym Kanał Sueski, Wisława Szymborska o serialach, których nikt nie obejrzy, a niedawno Julian Tuwim o policjantach zabierających dzieciom kredę – od siedmiu lat dzięki tobie sławni poeci i poetki zabierają głos w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Jak to się zaczęło?

Grzegorz Uzdański: Odkąd pamiętam, lubię pastisze i zabawę stylem różnych autorów i autorek. W liceum uwielbiałem pastisze tworzone przez Tuwima i Słonimskiego. W zasadzie to są na wpół pastisze, na wpół parodie – bo oni jednak odrobinę karykaturyzują styl poetów, których przepisują – ale tak czy siak, są wspaniałe. Zawsze mi się podobały wszelkie formy komediowe polegające na jakimś rodzaju przetworzenia, zabawy stylem, gry już istniejącym dziełem. Dzięki internetowi zrobiło się tego bardzo dużo. W pewnym momencie pomyślałem, żeby stworzyć na Facebooku stronę z pastiszami. A kiedy od przyjaciółki dowiedziałem się, że znajomy literaturoznawca uznał pastisz wiersza Herberta o polowaniu, który kiedyś wrzuciłem, za autentyk, dodatkowo mnie to zmotywowało.

Tego wiersza chyba nie ma w książce.

Nie, nie, to prehistoria, ale był to jeden z bodźców do stworzenia strony Nowe wiersze sławnych poetów. W każdym razie myślałem, co zrobić, żeby to było śmieszne i miało sens. I przyszedł mi do głowy dosyć prosty i banalny pomysł, żeby tych w większości już nieżyjących poetów i poetki zderzyć ze współczesną tematyką, w dużej mierze internetową, ale nie tylko. Po prostu miałem wrażenie, że to może być zabawne.

Słowacki. Wychodzenie z szafy

Jest bardzo zabawne i rzeczywiście można czasami pomyśleć, że gdyby ci poeci żyli dzisiaj, naprawdę napisaliby takie wiersze. Ich styl jest bardzo udatnie podrobiony. Jakoś specjalnie się do tego przygotowywałeś, dużo czytałeś?

Wiersze opublikowane w książce powstawały przez siedem lat, więc pewnie wychodziło raz lepiej, raz gorzej. Rzeczywiście przeważnie dużo czytałem danego poety albo poetki. W niektórych przypadkach było też tak, że wcześniej na tyle już nasiąkłem czyimś stylem, że nie potrzebowałem wracać do poezji tej osoby. Dotyczy to na przykład Rilkego, którego czytałem w liceum. To dosyć egzaltowany, ale też bardzo piękny okres w życiu. Miałem w domu taką wielką książkę z tłumaczeniami Jastruna. Czytałem to w nieskończoność, doznając jakichś miniekstaz. No i kiedy potem miałem pisać pastisz Rilkego, nie miałem poczucia, że muszę wziąć go z półki i dużo czytać.

Wielu innych poetów i poetek nie znałem aż tak dobrze, więc przed napisaniem pastiszu brałem wiersze i po prostu czytałem. Najbardziej kuriozalna sytuacja była z Louise Glück, bo jej zbiór Ararat w przekładzie Krystyny Dąbrowskiej wyszedł dopiero teraz.

Kiedy dostała Nobla, nie było jej wierszy po polsku…

W momencie, kiedy dostałem zlecenie, były przełożone może cztery jej wiersze. Julia Hartwig przełożyła chyba trzy, coś było też na tej stronie, której dziwnej nazwy nigdy nie pamiętam… Jest na FB taka strona z wierszami: ±1354, pod kątem wyszukiwania najgorsza nazwa ever, jak chcę wpisać w wyszukiwarkę, nigdy jej nie pamiętam. Nazwa potworna, strona wspaniała, bardzo dużo świetnych wierszy tam jest. W każdym razie miałem tylko te cztery wiersze i po prostu czytałem je na okrągło, bo nie miałem wyboru. Czytałem też po angielsku, ale to jednak co innego.

Trudne tematy wymagają większego talentu

To chyba ten moment, że muszę spytać: ale po co w ogóle poezja? Co ci daje coś tak nieużytecznego?

To jedna z takich rzeczy, które się po prostu robi. Sporo jest takich rzeczy, które się robi i rozumie jakoś instynktownie. Gdy trzeba to zwerbalizować, pojawia się problem. Na pewno bardzo lubię czytać poezję, sprawia mi to przyjemność, co jest dosyć płytką odpowiedzią. Mam wrażenie, że trudno mi wymienić jakieś wyraziste korzyści z czytania poezji, ale to chyba ogólnie problem z wszelkiego rodzaju sztuką. Myślę, że jednak jestem pod wpływem Brodskiego w myśleniu, że czytanie poezji to obcowanie z bardzo specyficzną, skondensowaną formą języka. Brodski powiedziałby „z najwyższą formą języka”, a ja się krępuję. W poezji takie rzeczy, jak wieloznaczność, muzyczność języka, jego rozmaite możliwości, są pociągnięte do maksimum, bardziej nawet niż w prozie. Co nie znaczy oczywiście, że cenię poezję wyżej niż prozę, w życiu bym tak nie powiedział.

Pytanie, czy obcowanie z tego typu specyficzną formą językową, spełniającą różne potencje tkwiące w języku, coś daje człowiekowi? Nie mam pojęcia. Można by powiedzieć, że wzmacnia wrażliwość językową. Cholera wie, może tak, nie wiem.

Myślę, że poezja wzmacnia też świadomość, jak różnie można postrzegać rzeczy. I to też jest widoczne w tym tomiku. Jak różni poeci, w których się wcielasz, w różny sposób opisaliby podobne tematy. 

Faktycznie, to jest jakaś oszałamiająca różnorodność. A ty co uważasz? Sam też przecież czytasz i piszesz. Masz poczucie, że co to daje?

Zrozumienie, że ludzie mają różnie, ale też takie skondensowanie emocji czy ćwiczenie uważności na rzeczywistość, umiejętności dostrzegania różnych zjawisk. Wydaje mi się, że poezja pogłębia wrażliwość i pozwala też obcować z wrażliwością innych osób, co samo w sobie wydaje mi się wartością.

Oj tak. Mój promotor na filozofii, Jerzy Łoziński, mówił kiedyś, że w dobrej poezji właśnie to jest super, że z jednej strony to totalnie osobista wypowiedź danej osoby, a z drugiej jest to coś, co może rozumieć i jakoś przeżyć całe mnóstwo ludzi. Poezja jest na przecięciu czegoś bardzo osobistego i czegoś bardzo wspólnotowego. Musi też być raczej niebanalna. Jeśli jest banalna, to jako świadoma gra z banałem. Akurat w przypadku moich pastiszy to jest co innego, bo to nie są poważne wiersze. One mogą być wtórne, nawet mają być wtórne…

Może nie są poważne, ale często są przejmujące.

Bardzo dziękuję. Też miałem takie poczucie, że parę razy udało mi się napisać taką bardzo dziwaczną formę tego pastiszu, kiedy on przestaje być czysto humorystyczny. Ale równocześnie cały czas broni się jako pastisz i bardzo wyraźna gra z danym autorem. Gdybym taki wiersz, na przykład Rok Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej albo wiersz Barańczaka Instrukcja mycia rąk, opublikował jako swoje wiersze, to dowolna osoba mogłaby mi wtedy słusznie zarzucić, że to po prostu zrzynka epigońska. Oczywiście każdy wiersz jest totalnym dialogiem. Pastisz to ma na wierzchu, ale jak się pisze normalny wiersz, to też jest to dialog ze wszystkimi poprzednimi wierszami.

Światowy Dzień Pracownic i Pracowników Poezji

Niektórzy lubią poezję, ale nie wszyscy. A niektórzy wręcz nienawidzą poezji albo uważają ją za coś zupełnie zbędnego. Jak myślisz, skąd ta niechęć?

Myślę, że częściowo może to wynikać z tego, jak poezja jest nauczana w szkole (a raczej w wielu szkołach, bo to też bardzo zależy od nauczycielki/nauczyciela, i w ogóle jest różnie). Ludzie, którzy poezji nie lubią i nie czytają, jedyny kontakt z nią mieli właśnie w szkole. I ewidentnie ten kontakt ich nie zachęcił.

A może nawet straumatyzował.

To jest w ogóle temat rzeka: brak sensownych zmian w polskiej edukacji i to, jak bardzo ona by tego potrzebowała. Te biedne dzieciaki, którym po prostu strasznie współczuję, są zamknięte w wielkich szkołach, gdzie nikt nie może się nimi zająć indywidualnie, zmuszane do robienia różnych nieciekawych rzeczy i potępiane, jeśli tego nie chcą, co jest przecież zupełnie normalne. Posadźmy kogokolwiek i każmy mu robić coś, co jest dla niego nudne i nieprzyjemne, to też nie będzie chciał.

Wiersze czytane w szkole często są niedostosowane do wieku dzieci. Z różnych względów bywają za trudne: są na przykład pisane specyficznym językiem, do tego w tych z dawnych epok dochodzą archaizmy. Sporo jest też wierszy związanych z martyrologią: jakieś zabory, reduty Ordona. Swoją drogą Reduta Ordona to genialny wiersz, ale to inna sprawa – chodzi mi bardziej o to, na jakie motywy wierszy często się kładzie nacisk. To się może zrastać z takim patriotycznym szkolnym nudziarstwem.

W czasie lekcji dzieci się nudzą [rozmowa]

Jakie wiersze powinno się dawać czytać dzieciom, poza tym, że twoje?

Moje. Po prostu moje. Zachęcam.

Szczerze mówiąc, myślę, że to bardzo dobry pomysł, żeby w podręczniku były wiersze Szymborskiej o Facebooku. To byłoby dużo bardziej zrozumiałe.

Pewnie byłoby (przy czym akurat autentyczne wiersze Szymborskiej, poza tym, że są genialne, są też bardzo zrozumiałe i na wielu poziomach bardzo przystępne), chociaż warto pamiętać, że wśród młodych ludzi Facebook jest już dużo mniej popularny. Starsi ludzie myślą, że Facebook to młodzież, a tak naprawdę tam są bardziej czterdziesto- i trzydziestolatkowie. Ale tak, przydałyby się wiersze na współczesne tematy, albo przynajmniej takie, które poruszałyby tematy na tyle uniwersalne, że mówią też coś o współczesności.

Co na przykład?

Na pewno warto by było dać coś Skamandrytów. Przychodzi mi do głowy taki wiersz Tuwima, groteska o lęku przed śmiercią: „Noc czarna, krucza, Na ogród spadła, Śmierć mi dokucza, podła, zajadła, z chichotem czarta, z pychą papieża, patrzy uparta, zęby wyszczerza”. A potem jest cały opis tego, co się będzie działo: „Kadłub mój zmarły opłaczą płaczki, będą mnie żarły małe robaczki”. Choć kiedy to teraz recytuję, to czuję, że jest za dziwne i za bardzo stylizowane na jakieś średniowieczne rymowanki.

Ale coś Tuwima na pewno by się dało znaleźć. Przy całej swojej językowej maestrii Tuwim pisał bardzo prostym i zwykłym językiem. Jego maestria uruchamia się bardziej w rytmach, w metrum. I to jest też bardzo śpiewne. Jest taki sentymentalny, ładny i smutny wiersz o Piotrze Płaksinie. Że się kochał w Jadzi z bufetu i nie umiał grać na klarnecie. On potem popełnia samobójstwo, więc jest to bardzo emo.

Rasistowskie „W pustyni i w puszczy”? To dopiero początek problemu

A Broniewski?

Jak najbardziej!

U ciebie nie ma pastiszu Broniewskiego, czy mi się wydaje?

Nie ma. Po prostu się nie złożyło, nie wiem dlaczego. To nie jest żadna moja świadoma decyzja. Jest jeszcze parę osób, które chciałbym spastiszować, a nie miałem okazji.

Jakie na przykład?

Chciałbym spróbować kiedyś z Cwietajewą, ale moim zdaniem prawie nie ma jej dobrych tłumaczeń na polski. I to mimo że przekładały ją wybitne tłumaczki i tłumacze – po prostu potwornie trudne jest, jak ona pisze. Świetnie wykorzystuje melodyjność języka rosyjskiego z jego akcentowaniem. Tam jest mnóstwo wewnętrznych krótkich rymików, a w polskim mało jest jednowyrazowych słów. Chciałbym też kiedyś napisać Elisabeth Bishop, ale ona również jest trudna, bardzo kunsztowne są te wiersze. Ale nigdy nie spastiszuję Celana.

Dlaczego?

Uwielbiam go, strasznie dużo go czytałem. Celan ma niezwykle wyrazisty styl, który aż zaprasza do pastiszu.

Tak sobie pomyślałem, że to bardzo wyrazisty poeta, więc pewnie łatwo.

Jednak taki pastisz trudno by było napisać tak, żeby ktoś miał poczucie – tak jak mówiłeś – że gdyby on żył, naprawdę by napisał taki wiersz. Bardzo łatwo byłoby go spastiszować na takim powierzchownym poziomie: że byłoby to trochę podobne i śmieszne. Ale w powszechnej recepcji jego poezja zrosła się z Holokaustem i to byłoby jednak niesmaczne, bo pastisz ma w sobie coś humorystycznego.

To prawie jak żarty z Zagłady.

Tak. Wracając do lektur szkolnych, to rzeczywiście Broniewski mógłby być dobry, tylko może niekoniecznie Bagnet na broń

Broniewski napisał dużo lepsze wiersze.

To jest bardzo dobry wiersz, tylko znowu wpadamy w ten martyrologiczny nurt. Może lepiej byłoby dać jakieś jego lewicowe albo miłosne wiersze. Bardzo poruszające utwory pisał po śmierci córki.

Wrócę jeszcze na moment do przyczyn niechęci do poezji. Myślę, że szczególnie dotyczy to poezji współczesnej, która często nie przypomina tego, do czego ludzie przyzwyczaili się w szkole. Jest dużo mniej regularna, znacznie rzadziej rymowana, często po prostu hermetyczna. Znakomitym przykładem jest właśnie uwielbiany przeze mnie Celan. Z jego późnych wierszy prawie nic nie da się zrozumieć, a i tak moim zdaniem jest to wspaniałe.

Upiór – tak, ale proszę bez dziaderstwa

Podobny wydaje mi się Andrzej Sosnowski, który jest ewidentnie wybitnym poetą. Wydaje mi się niemożliwe powiedzieć, o czym to do końca jest.

Jego też bardzo chciałbym spastiszować. Ale zgadzam się: jego wiersze są wspaniałe, jednak ich lektura nawet dla obytych czytelniczek_ów jest wysiłkiem. Czytam i nagle nie rozumiem, co się dzieje. Co on tu przed chwilą powiedział? Dlaczego nagle jest to słowo? Poezja współczesna bardzo często wymaga wysiłku. O sztuce współczesnej często mówi się coś w stylu: „Co to jest?! Moja siedmioletnia córka mogłaby to narysować!”. W odniesieniu do Sosnowskiego raczej nikt nie powie: „Moja córka mogłaby to napisać”, ale ktoś nieprzyzwyczajony do takich rzeczy może powiedzieć, że to jakiś bełkot.

Trochę mnie zaskoczyło, że w Nowych wierszach sławnych poetów jest sporo wierszy zaangażowanych.

Przez parę lat w ogóle takich nie pisałem, bo miałem wrażenie, że to nie pasuje do humorystycznej formy. Zwłaszcza że przychodziły mi pomysły na wiersze dotyczące na przykład sytuacji uchodźców i uchodźczyń. Ludzie umierają, a ja będę o tym pisał pastisz? Bez sensu, jakoś mi to wtedy zgrzytało. Ale potem nagle poczułem, że skoro mam tę platformę, którą trochę ludzi obserwuje…

Wakacje od istnienia? Wiersze na czas kwarantanny

To może powiedz, ilu masz teraz obserwujących, ile lajków?

Blisko 35 tysięcy osób lubi moją stronę, trochę ponad 35 tysięcy obserwuje. Mam wrażenie, że jak na fanpage z poezją to całkiem niezły wynik. To już jest trochę ludzi.

Średniej wielkości miasto.

Do tego to bardzo miła społeczność fajnych osób. A że jestem osobą o przekonaniach zdecydowanie lewicowych, pomyślałem, że w sumie warto to wykorzystać, żeby te przekonania wyrazić, zadbać o rzeczy, które są dla mnie ważne. I wtedy zacząłem pisać wiersze zaangażowane. Niektóre stawały się popularne.

Który na przykład?

Na przykład Ławka Konopnickiej, która opowiada o tym, że dwie lesbijki chciałyby sobie spokojnie usiąść razem na ławce, ale nie bardzo mogą w naszej wesołej Polsce. Akurat pod tym wierszem pojawiały się nagle komentarze, że to słabe, tendencyjne, że to totalna grafomania. Takich komentarzy przy poprzednich wierszach, niezaangażowanych politycznie, nie było. Taki dziwny zbieg okoliczności. Ale może rzeczywiście to słaby wiersz…

Moim zdaniem jest mocny.

Napisałem też nową, alternatywną wersję Murzynka Bambo, w której starałem się unikać pułapek, w jakie wpadł Tuwim. W zamyśle autora ten wiersz był antyrasistowski, bo Tuwim był bardzo lewicowym, równościowym gościem i wielkim przeciwnikiem rasizmu. Tylko po prostu żył w takich czasach, że pewne rzeczy były całkowicie przeźroczyste. Przy okazji słynnej inby wokół hasła don’t call me Murzyn czytałem różne komentarze. Czasami w dyskusji był przywoływany Bambo i było widać, że dla niebiałych osób treść tego wiersza jest nieprzyjemna i rasistowska, wbrew intencji samego Tuwima.

Napisałem więc swoją wersję, wobec której pojawił się z kolei zarzut, że wśród rzeczy, które lubi Kwame, wymieniłem Avengersów i Minecrafta, czyli symbole z kultury Zachodu, a nie dałem nic lokalnego. Oczywiście moja intencja była taka, żeby w ten sposób budować pewną uniwersalną wspólnotę, a skądinąd wiem, że parę zachodnich rzeczy zostało całkiem nieźle rozpropagowanych na całym świecie. Ale z drugiej strony to był sensowny zarzut, że zupełnie olałem lokalną specyfikę.

Nie wszyscy Polacy są biali, czyli o czym nie śniło się Norwidowi

czytaj także

Z wierszy zaangażowanych wspomniałbym jeszcze Wyrok na kobiety Słonimskiego. 

Muszę ci powiedzieć, że to był szczyt kombatanctwa w moim życiu. Kiedy trwały największe protesty, miałem covid i siedziałem w domu, a potem miałem kwarantannę pocovidową i po prostu nie mogłem tego znieść. Miałem FOMO, co jest może bardzo płytkie w kontekście tego, że właśnie odbierano kobietom w Polsce podstawowe prawa, ale miałem doła, że wszyscy protestują, a ja nie. Wtedy napisałem ten wiersz, mając trzydzieści dziewięć stopni gorączki. I czułem się właśnie, że hej, może inne osoby są bite, ale ja przynajmniej piszę w gorączce.

Tym się włączyłeś w protesty.

Włączyłem się. I znowu pojawiły się narzekania, że ta upolityczniona rymowanka to ma być Słonimski? Ale większość komentarzy była fajna…

Polscy poeci jednak przeważnie byli zaangażowani politycznie po lewej stronie. 

Słonimski totalnie mógłby napisać taki wiersz. Tuwim mógłby napisać taki wiersz. To znaczy, na pewno napisaliby lepsze, ale chodzi mi w tej chwili o treść – że to jest zgodne z ich przekonaniami. Nie wiem, czy Konopnicka mogłaby napisać taki wiersz. Była osobą biseksualną i dlatego wziąłem ją jako autorkę. Natomiast niespecjalnie dawała temu jakiś programowy wyraz w swojej poezji.

No tak, ale to były inne czasy.

No właśnie. Na swoje usprawiedliwienie mam po pierwsze to, że odnosiłem się tutaj do stylistyki wiersza Kubek, bardzo pięknego wiersza miłosnego, a po drugie jej życie. Po tym, jak zostawiła męża, żyła z Marią Dulębianką, więc bardzo mi pasowała do tego tematu.

Mówiłeś, że pisanie wierszy o uchodźcach wydawało ci się kiedyś niestosowne. Ostatnio napisałeś dwa odnoszące się do sytuacji ludzi, którzy znaleźli się w pułapce na granicy polsko-białoruskiej…

Tak, napisałem je, bo mam – jak zresztą wiele osób – bardzo dużą potrzebę działania w tej sprawie. To jest taka potworna sytuacja, że przez decyzję między innymi władz mojego państwa umierają – albo znajdują się w sytuacji zagrażającej życiu i zdrowiu – konkretne osoby. No i pomyślałem, że jeśli mogę wykorzystać stronę Nowych wierszy, żeby dołożyć jakąś miniaturową cegiełkę do propagowania ludzkiego podejścia do osób uchodźczych, to warto to zrobić. No i napisałem dwa wiersze, z jednego (Kreda) byłem zadowolony też artystycznie, z drugiego (Pada śnieg) już trochę mniej, ale pomyślałem, że tak czy siak, warto go dać na stronę.

Też zmieniło mi się podejście do tego, co mówiłem ci wcześniej – bo to ciągle jest tak, że mówimy o umierających osobach, a ja o tym napisałem pastisze, czyli formę w jakiejś mierze humorystyczną, i to się gryzie – ale uznałem, że ostatecznie to w tym kontekście mało ważne, dużo ważniejsze jest to, czy się może przydać. Oczywiście takie utwory, nawet jeśli mają sporo udostępnień, i tak przydają się pewnie w jakimś minimalnym sensie, ale myślę, że ważne jest samo to, żeby w naszej sferze publicznej pojawiało się jak najwięcej głosów mówiących o sytuacji na granicy właśnie w ludzki sposób – że są konkretne osoby, które potrzebują pomocy, a nie przemocy ze strony naszego państwa.

Nie wszyscy jesteśmy w stanie patrolować lasy, ale możemy organizować zbiórki

**
Nowe wiersze sławnych poetów okładkaGrzegorz Uzdański (1979) – pisarz i poeta, autor działającej od 2014 roku strony z pastiszami Nowe wiersze sławnych poetów i książki pod tym samym tytułem (2021) oraz powieści Wakacje (2016) i Zaraz będzie po wszystkim (2019). W 2021 roku ukazała się jego napisana trzynastozgłoskowcem książka Wypiór. Jest doktorem filozofii, przez kilkanaście lat pracował w społecznym gimnazjum na Ochocie jako nauczyciel filozofii i etyki oraz wychowawca. Śpiewa i pisze teksty w zespole Ryby, pisał też teksty na płyty zespołów Extra i Jerz Igor. Występuje w grupach improwizacji komediowej: Dobrze, Cinema Disco i składzie Resortu Komedii. Należy do grupy skeczowo-komediowej Wszystko Będzie Dobrze. Działał w Porozumieniu Kobiet 8 Marca przy organizacji warszawskich Manif.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij