Kraj, Weekend

Pracujesz w Wordzie i Excelu? 8 godzin przed komputerem? Zapisz się do związku zawodowego

Czy biurowa klasa średnia potrzebuje związków zawodowych? I to jak najbardziej. Za przeszklonymi oknami eleganckich, korporacyjnych biurowców pracownicy mierzą się z problemami, których nie są w stanie pokonać samodzielnie.

Partie polityczne piszą programy wyborcze, a my piszemy niezbędnik gospodarczy na czas po wyborach. W tym cyklu przyglądamy się politykom publicznym, rozwiązaniom, dzięki którym państwo jest sprawiedliwe, nowoczesne, cywilizowane. Wyjaśniamy, jakie podatki, regulacje rynku pracy, ochrony zdrowia czy finansowania kultury są nam potrzebne dziś.

Biurowa klasa średnia, czyli kto?

Bogaci przedsiębiorcy stanowią zaledwie parę procent zróżnicowanej zawodowo grupy, jaką jest klasa średnia. Wbrew potocznej opinii przeciętny przedstawiciel klasy średniej nie jest tzw. self-made manem, człowiekiem, który odniósł spektakularny sukces, biznesmenem, a pracownikiem najemnym. Jest on zatrudniony na podstawie umowy o pracę, pracuje przed komputerem osiem godzin dziennie, a programy MS Word i Excel to jego podstawowe narzędzia pracy.

Polski Instytut Ekonomiczny w raporcie Klasa średnia w Polsce przyjął sytuację dochodową za kryterium dla wyodrębnienia klasy średniej. Za członków tej klasy uznano osoby w przedziale od 67 proc. do 200 proc. medianowego dochodu rozporządzalnego. Zgodnie z tak ustalonym kryterium klasą średnią są gospodarstwa ze średnim dla polskiego społeczeństwa poziomem dochodu (między 1500–4500 na osobę). Przy tak przyjętych kryteriach ustalono, że klasa średnia stanowi w Polsce ok. 51 proc. społeczeństwa, klasa niższa 37 proc., a klasa wyższa 12 proc.

Jeśli chodzi o zawody wykonywane przez klasę średnią, są to: profesjonaliści wyższego szczebla (12 proc.), profesjonaliści niższego szczebla (19 proc.), pracownicy umysłowi wykonujący rutynowe prace biurowe (20 proc.), właściciele firm poza rolnictwem zatrudniający pracowników (2 proc.), właściciele firm poza rolnictwem niezatrudniający pracowników (3 proc.), właściciele gospodarstw rolnych (5 proc.), fizyczni pracownicy nadzoru (brygadziści), robotnicy wykwalifikowani (12 proc.), robotnicy niewykwalifikowani (23 proc.) oraz robotnicy rolni (1 proc.).

Klasy średniej nie tworzą więc w większości prezesi dużych firm, influencerzy czy gwiazdy sportu, lecz pracownicy biurowi średniego szczebla. Tutaj powiemy o dwóch grupach biurowej klasy średniej – pracownikach administracyjnych kopalń oraz pracownikach biurowych korporacji. Rozważam to, czy członkowie tych grup potrzebują związków zawodowych i dlaczego.

Związki zawodowe w Polsce

Jak podaje CBOS, mimo że jedna trzecia zatrudnionych ma w swoich zakładach pracy dostęp do związków zawodowych, to należy do nich tylko około jednej dziesiątej pracowników (10,5 proc.). Od wielu lat poziom uzwiązkowienia w Polsce jest sporo niższy od średniej dla państw OECD. Obiektem zdrowej zazdrości dla polskich związków zawodowych są takie kraje jak Norwegia, gdzie uzwiązkowionych jest niemal 50 proc. pracowników, czy Szwecja, gdzie sięga ono 70 proc.

Członkostwo w związkach zawodowych w Polsce w większym stopniu niż przeciętnie deklarują pracownicy instytucji publicznych i państwowych. Częściej także należą do związków pracownicy firm i instytucji zatrudniających co najmniej 50 osób niż mniejszych zakładów. Najmniejszą popularnością cieszą się związki w mniejszych, prywatnych biznesach.

Zwalczanie związków zawodowych po polsku

czytaj także

Losy związków zawodowych w Polsce nie są jednak przesądzone. Choć trudno mówić o ich renesansie, to okazuje się, że w ostatnim czasie potrafią odgrywać rolę, która jest doceniana.

Od badania CBOS z 2019 roku wyraźnie polepszyła się ocena działalności związków zawodowych w Polsce. W 2021 roku niemal połowa (46 proc., a więc o 8 pkt proc. więcej niż w 2019 roku) postrzegała ją jako korzystną dla kraju, a prawie jedna piąta (18 proc., a więc o 3 pkt proc. mniej niż w 2019 roku) – jako niekorzystną. Przewaga osób, które uważają ją za korzystną dla kraju nad będącymi przeciwnego zdania, była w 2021 roku znaczna, największa od 1994 roku.

Duża część Polaków – większa niż dwa lata wcześniej – oczekiwała ponadto, że związki zawodowe będą miały większy wpływ na politykę, uznając, że jak dotąd jest on zbyt mały. Od poprzedniego badania wzrosło przekonanie o skuteczności związków zawodowych w zakresie obrony interesów pracowniczych w Polsce, nadal jednak dominują osoby, które są co do tego sceptyczne.

Czy biurowa klasa średnia w kopalniach potrzebuje związków zawodowych?

Branża górnictwa węgla kamiennego to dział gospodarki o silnym uzwiązkowieniu, w niektórych zakładach zbliża się ono nawet do 100 proc., a partnerska pozycja związków zawodowych jest tam niekwestionowana. Związki zawodowe w górnictwie mają realną siłę przetargową w poszczególnych kopalniach, lecz także są liczącą się siłą w negocjacjach z ośrodkami władzy na poziomie centralnym. Jej źródłem jest strach każdego rządu przed mobilizacją środowisk górniczych i ich manifestacjami w Warszawie.

Bogumił Tyszkiewicz, Przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Górnictwa Węgla Brunatnego, spytany przeze mnie o to, czy pracownicy biurowi kopalń potrzebują związków zawodowych, odpowiedział: „Każdy zatrudniony potrzebuje związków zawodowych. Związki zawodowe są gwarantem przestrzegania już istniejących praw pracowniczych wynikających z Kodeksu pracy i uczestniczą w tworzeniu prawa w zakładzie pracy, np. podpisywania układów zbiorowych. Pracownicy biurowi potrzebują związków zawodowych, aby ich interesy nie były marginalizowane, gdy górnicy walczą o swoje”.

Warto uzmysłowić sobie skalę zatrudnienia różnych grup w kopalniach i idącą za tym siłę przetargową. Rodzaje zawodów wykonywanych pomiędzy kopalniami są do siebie zbliżone. Miejsca pracy w górnictwie obejmują zatrudnienie w podziale na trzy rodzaje stanowisk: robotnicze, dozoru inżynieryjno-technicznego oraz w administracji. W 2019 roku w górnictwie węgla kamiennego w Zagłębiu Górnośląskim 78 proc. zatrudnionych pracowało pod ziemią, a 22 proc. na powierzchni. 77 proc. zatrudnionych w górnictwie stanowili robotnicy, 17 proc. dozór inżynieryjno-techniczny, a 6 proc. pracownicy administracji.

Jak zatem wynika z powyższych statystyk, pracownicy biurowi stanowią zdecydowaną mniejszość zatrudnionych w kopalniach. Nie są grupą tak liczną, by stworzyć samodzielnie odrębny, reprezentatywny, a przez to liczący się w zakładzie związek zawodowy. Głos pracowników należących do związku zawodowego, w którym zrzeszeni są górnicy, ma większą moc.

W IT nie ma miejsca dla związków zawodowych. Zrozumiano? Rozejść się!

Bogumił Tyszkiewicz twierdzi, że: „związki zawodowe są pracownikom biurowym w kopalniach potrzebne, aby walczyć o sprawiedliwy podział pieniędzy. Jak to się mówi «kołdra jest krótka i mocniejszy zawsze pociągnie dla siebie». Tak samo jest w negocjacjach w zakładzie. Kto będzie pilnował podziału pieniędzy, również między pracowników biurowych, jeśli nie związek zawodowy?”.

Związkowiec przytoczył konkretny przykład korzyści płynących dla pracowników biurowych z działania związku zawodowego. W jednej z kopalń węgla brunatnego w bieżącym roku związek upomniał się o równe traktowanie górników i pracowników biurowych. Pierwsi otrzymywali o 5 proc. wyższy dodatek stażowy (za wysługę lat). Po rozmowach z zarządem przeprowadzonych przez związkowców podwyższono wysokość dodatku pracownikom administracyjnym do poziomu uzyskiwanego przez górników.

Czy biurowa klasa średnia w korporacjach potrzebuje związków zawodowych?

Jedna z moich rozmówczyń, pracownica zagranicznej call-center, która udzieliła mi wywiadu do książki KORPO, powiedziała: „Ja sobie zdaję sprawę z tego, że praca w kopalni jest ciężka. W kopalni grozi górnikowi, że spadnie na niego gruda ziemi, natomiast chciałabym, żeby ludzie wiedzieli, że praca w korporacji też bywa bardzo wyniszczająca i jesteśmy narażeni na bardzo nieprzyjemne sytuacje. Nie potrzeba, żeby na kogoś spadła gruda ziemi, żeby się fatalnie poczuć”.

„Najlepiej by było, abyśmy przychodzili do pracy wysrani i wysikani”

W latach 2022–2023 medialny rozgłos zyskał Związek Zawodowy Pracowników Korporacji. Jego założyciele deklarują na stronie internetowej: „Jesteśmy dlatego, bo nie godzimy się z kulturą organizacyjną panującą w korporacjach. Chcemy przywrócić szacunek dla zwykłego pracownika. Nie godzimy się na poziom naszych płac, warunków zatrudnienia, na brak możliwości oceny przełożonych czy na zamiatanie «pod dywan» spraw niewygodnych. Nie zgadzamy się na jakąkolwiek formę dyskryminacji, mobbingu czy braku szacunku i respektu dla pracowników, bez względu na zajmowane stanowisko”.

Postulaty związku obejmują nie tylko kwestie płacowe (uzyskanie premii rocznej, świadczenia urlopowego), ale także pozapłacowe (walka z mobbingiem). W ostatnich dwóch latach można było usłyszeć również o związku zawodowym w outsourcingowej korporacji contact center grupy Teleperformance Polska, która stanowi część ogólnopolskiej centrali związkowej NSZZ „Solidarność”.

Członkowie związku deklarują: „Dostrzegamy pilną potrzebę nawiązania dialogu społecznego w naszej firmie. Właśnie dlatego działamy razem, by poprawić warunki pracy oraz pilnować przestrzegania fundamentalnych praw pracowniczych”. Zwracają uwagę, podobnie jak pracownicy Związku Zawodowego Pracowników Korporacji, na kwestie pozapłacowe (szacunek w miejscu pracy, możliwość rozwoju i jasne opisanie ścieżki kariery), jak i płacowe (jasne i sprawiedliwe zasady wynagradzania niezależnie od typu umowy, przejrzysty system premiowania, prawidłowe naliczanie i rozliczanie nadgodzin, podwyżki dla pracowników bez względu na rodzaj umowy).

Jak zatem widać, za przeszklonymi oknami eleganckich, korporacyjnych biurowców pracownicy mierzą się z realnymi problemami, których nie są w stanie pokonać samodzielnie. Świadomość tego faktu skłania ich do tworzenia związków zawodowych.

Każdy potrzebuje związku zawodowego

Mimo przytoczonych przykładów ruch związkowy w korporacjach jest jeszcze słabo rozwinięty. Wspólne działanie nie jest dla pracowników korporacji rozwiązaniem domyślnym, gdy doskwierają im warunki pracy i płacy.

W książce KORPO. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach w Polsce cytuję jedną z moich rozmówczyń – pracownicę call-center, która podzieliła się swoimi doświadczeniami z poruszania w korporacji tematu związków zawodowych: „Rozmowy o tym, że gdzieś indziej powstał związek zawodowy, spotykały się z ogólnym zdziwieniem, to była taka ciekawa anegdotka”.

Dla pracowników korporacji reakcją na dokuczliwe, złe warunki pracy częściej jest zmiana zakładu pracy. Związki zawodowe zawsze jednak będą potrzebne tam, gdzie obowiązują prawa pracownicze, których należy strzec, w tym wśród pracowników należących do biurowej klasy średniej, mimo zajmowania dobrych pozycji w hierarchii prestiżu i w siatce płac danej korporacji.

***

Katarzyna Duda – absolwentka prawa i politologii na Uniwersytecie Opolskim. Autorka książki Kiedyś tu było życie, teraz jest tylko bieda o przegranych transformacji w Polsce, wydanej w 2019 roku. Pracuje w Wydziale Polityki Społecznej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

**
fundacja-rozy-luksemburgMateriał powstał dzięki wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij