Miasto

Ustawa o sieci szpitali do poprawki. Tak Lewica chce zatrzymać likwidację dwóch warszawskich placówek

Fot. Lukas Plewnia/Flickr.com CC BY-SA 2.0

W 2021 roku stołeczny ratusz planuje otwarcie nowego szpitala na Ursynowie. Szumnie zapowiadana inwestycja, której budowa pochłonęła już 400 mln zł, jest jednym z najważniejszych przedsięwzięć miasta, ale też wiąże się z koniecznością zamknięcia lub reorganizacji dwóch działających szpitali – Czerniakowskiego i na Solcu. Przeciwko tym planom protestują warszawscy mieszkańcy, lekarze, a także polityczki Lewicy.

„Miasto Stołeczne Warszawa planuje otworzyć Szpital Południowy kosztem Szpitala na Solcu i Szpitala Czerniakowskiego. Uzasadnia to chęcią otworzenia szpitala w sieci i podniesienia jego referencyjności, mimo że istnieje możliwość otworzenia szpitala poza siecią bez zamykania ani jednej placówki w Warszawie” – napisała na swoim Facebooku posłanka Razem Magdalena Biejat. Polityczka – obok Darii Gosek-Popiołek i Marceliny Zawiszy – jest jedną z osób zaangażowanych w obronę warszawskich placówek, jak również współautorką nowelizacji ustawy o sieci szpitali.

Miasto Stołeczne Warszawa planuje otworzyć Szpital Południowy kosztem Szpitala na Solcu i Szpitala Czerniakowskiego….

Opublikowany przez Magdalena Biejat Czwartek, 6 lutego 2020

Zaproponowana przez przedstawicielki Lewicy korekta przepisów wprowadzonych w 2017 roku przez byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła ma powstrzymać plany władz Warszawy i umożliwić sfinansowanie nowo powstającego szpitala bez uszczerbku dla funkcjonowania dwóch istniejących placówek.

Obecna strategia ratusza zakłada bowiem, że ursynowski ośrodek ma wchłonąć w całości Szpital na Solcu, a także przejąć kilka oddziałów: okulistyki, laryngologii i prawdopodobnie również neurologii, działających w Szpitalu Czerniakowskim. Decyzja ta jest podyktowana względami finansowymi, ponieważ w taki sposób Szpital Południowy będzie mógł przechwycić kontrakty z NFZ od starszych placówek i wejść do tzw. sieci, czyli stać się częścią systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ) i dołączyć do grupy kilkuset szpitali o strategicznym znaczeniu dla pacjentów.

To oczywiście pokłosie ustawy Radziwiłła, na mocy której w ostatnich latach zmieniono zasady rozliczeń w szpitalach. Nowe i powszechnie krytykowane m.in. przez samorządowców i pracowników służby zdrowia przepisy zakładają, że placówki przynależące do sieci nie muszą co roku ubiegać się o odnawianie umów z NFZ, lecz robią to raz na kilka lat. Ponadto Fundusz nie wypłaca im środków za każdego pacjenta – tak, jak odbywało się to niedawna – lecz co roku wylicza ryczałt.

W teorii taki pomysł miał ustabilizować sytuację finansową w szpitalach, jednak w praktyce okazało się to nie do końca korzystne, np. wtedy, gdy zdarzało się, że w danym roku placówka wykonała mniej świadczeń (chociażby z powodu remontu któregoś ze swoich oddziałów). W związku z tym wyliczona odgórnie kwota automatycznie malała. Problem stanowi także samo wejście do sieci, które jest możliwe dla szpitala działającego co najmniej od dwóch lat. Jak nietrudno się domyślić, jeszcze nieuruchomiony szpital na Ursynowie na przyłączenie się do systemu szans nie ma, w związku z czym źródło swojego finansowania uzależnia od połączeń i konsolidacji z innymi placówkami.

Raport NIK miażdży reformę szpitali. Co zrobić, żeby uzdrowić system opieki zdrowotnej?

Warszawscy włodarze chcą więc, by Szpital na Solcu, który wymaga gruntownego remontu, przeniósł się w całości do Południowego, a na jego miejscu powstało miejskie centrum seniora. Z kolei mokotowski ośrodek odda część swoich oddziałów na rzecz południowej Warszawy, co według pracowników Szpitala Czerniakowskiego jest zwiastunem jego zupełnej likwidacji. Co prawda wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej twierdzi, że o zamknięciu nie ma mowy, jednak jego zapewnienia nie przekonują ani zespołu szpitalnego, ani polityczek Lewicy. Miasto nie podejmuje na razie dialogu z obrońcami szpitala, dlatego posłanki Razem zaproponowały inne rozwiązanie tego konfliktu, a dokładniej – wprowadzenie zmian w ustawodawstwie.

„Obecnie funkcjonująca ustawa o sieci szpitali przewiduje tylko jeden scenariusz, zgodnie z którym wejście do sieci zajmuje kilka lat. Chcemy dać samorządom możliwość skorzystania w szczególnych przypadkach z trybu przyspieszonego” – poinformowała podczas specjalnie zwołanej w tej sprawie konferencji prasowej Daria Gosek-Popiołek. Polityczka przekonywała wówczas, że dzięki nowelizacji „regionalny szef NFZ w porozumieniu z wojewodą i ministrem zdrowia mógłby wpisać nowo powstały szpital do sieci poza obowiązującymi terminami konkursów”.

Jak uniknąć apokalipsy, czyli wszystko, czego nie chcecie wiedzieć o polskim zdrowiu, choć powinniście

Tymczasem na Stępińskiej od kilku tygodni trwają protesty przeciwko wprowadzaniu jakichkolwiek zmian w strukturze szpitala. W sieci zbierane są podpisy pod petycją przeciwko jego likwidacji. „Miasto ma prawo podejmować różne decyzje i my to rozumiemy, ale obywatelom, pacjentom oraz pracownikom należą się informacje, co jest planowane i dlaczego” – przekonywała podczas konferencji Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca OPZZ Pielęgniarek i Położnych. Na miejscu działa też Społeczny Komitet Obrony Szpitala Czerniakowskiego, w który zaangażowani są zarówno pracownicy placówki, jak i mieszkańcy Mokotowa. Wielu z nich, jak również przedstawicielki Lewicy, podejrzewa, że oprócz problemów z finansowaniem Szpitala Południowego miasto ma również kłopot z gruntami, na których znajdują się starsze ośrodki.

„Dochodzą nas słuchy, że powodem takiego działania ze strony miasta są roszczenia zgłoszone do działki pod Szpitalem Czerniakowskim. Dlatego prosimy o jasną informację ze strony władz Warszawy: czy rzeczywiście do działek pod szpitalami na Solcu i Stępińskiej pojawiły się roszczenia? Czy grunty pod szpitalami są bezpieczne?” – pytała podczas konferencji Magdalena Biejat. Jak sama stwierdziła, te wątpliwości przedstawiła władzom Warszawy, jednak na razie miasto milczy.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

Biedaku, lepiej nie choruj

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij