Kraj

Young Leosia czy pani od polskiego? Kto według młodych mówi z RiGCzem o klimacie?

Młodzi wiedzą, że globalne ocieplenie to fakt, a jednak wśród klimatycznych autorytetów wymieniają polityków Konfederacji. Jaką rolę w edukacji klimatycznej odgrywają nauczyciele? I co z tym ma wspólnego „Pan Tadeusz”? Rozmawiamy z badaczkami z Uniwersytetu Śląskiego, drą Magdaleną Ochwat i drą Anną Guzy.

W czerwcu ubiegłego roku Przemysław Czarnek w odpowiedzi na apele Młodzieżowego Strajku Klimatycznego zadeklarował, że w 2023 roku szkolne programy nauczania zostaną poszerzone o edukację dotyczącą zmian wywołanych przez globalne ocieplenie.

Dziś jednak wiemy, że inny, wprowadzony z inicjatywy ministra przedmiot – historia i teraźniejszość – będzie przestrzegać uczniów i uczennice przed rzekomo zgubnymi i kosztownymi konsekwencjami realizacji polityki klimatycznej (vide: Europejski Zielony Ład), a także straszyć – w ślad za arcybiskupem Markiem Jędraszewskim – ideologią „ekologizmu”. Ta ostatnia stoi bowiem w kontrze do biblijnego porządku świata, w którym człowiek „uczynił sobie ziemię poddaną”.

Lex Czarnek po pierwszym czytaniu. Burza w parlamentarnej Komisji Edukacji

Nie od dziś wiadomo, że minister edukacji, jak i krakowski metropolita, znani piewcy ancien régime, woleliby wypełnić plan lekcji katechezą zamiast rzetelną wiedzą, ale – na razie – młodzi mają jeszcze styczność z nauką, która jasno dominację ludzkości nad planetą wskazuje jako główną winowajczynię katastrofy klimatycznej, a szansę na ratunek – odwrócenie tego procesu.

Czy dzieci i młodzież są tego świadomi? Znalezienie odpowiedzi między innymi na to pytanie stało się głównym celem badań przeprowadzonych przez naukowczynie z Interdyscyplinarnego Centrum Badań nad Edukacją Humanistyczną na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach – drę Annę Guzy i drę Magdalenę Ochwat. Wnioski? Niektóre dość niepokojące.

Uśpieni

Choć zasadniczo może się wydawać, że średnia wieku uczestników strajków klimatycznych jest raczej niska, a młode pokolenia uznaje się za najbardziej przejęte ze wszystkich zagrożeniami wynikającymi ze wzrostu globalnej temperatury, rzeczywistość wygląda nieco mniej kolorowo.

Wprawdzie aż 70 proc. ankietowanych uznało kwestię klimatu za istotny problem. Ale jednocześnie, jak mówią badaczki z UŚ, aż 10 proc. ma przeciwne zdanie, a 20 proc. – nie ma żadnej opinii. Razem to 372 osoby.

– Mogę przypuszczać, że mamy do czynienia z efektem braku systemowej edukacji klimatycznej w szkołach, deficytu refleksji środowiskowej oraz pojawiających się cały czas sprzecznych komunikatów zarówno w mediach tradycyjnych, jak i społecznościowych na temat kryzysu klimatycznego – twierdzi Magdalena Ochwat.

Anna Guzy wskazuje, że zaledwie 17 proc. badanych uczniów dba o to, by się klimatycznie dokształcać.

– 83 proc. respondentów przyznaje, że nie podejmuje dodatkowej aktywności w zakresie edukacji dla klimatu. Możemy zatem uznać, że młodzież traktuje tę kwestię dość powierzchownie i deklaruje zainteresowanie klimatem, być może dlatego, że to modny temat – słyszymy od dry Ochwat.

Trudno jednak wymagać od młodych czegoś, co rzadko robią dorośli, którzy też często świetnie zdają sobie sprawę z wagi zmian klimatycznych, ale nie próbują im przeciwdziałać ani stawiać czoła ich konsekwencjom. Nasze rozmówczynie porównują kondycję ludzkości w każdym wieku z jednej strony do tego, co zobaczyliśmy w filmie Nie patrz w górę, a z drugiej do stanu, w którym znajdują się niemowlęta słuchające białego szumu.

– To nic innego jak jednostajny dźwięk, który wydają różne domowe sprzęty, jak choćby suszarka do włosów czy lodówka. Biały szum jest według wielu osób skutecznym sposobem na uśpienie. I chyba tak dziś jest z nami. Zewsząd docierają do nas hasła: „globalne ocieplenie”, „topnienie lodowców”, „najwyższe temperatury”, „przekroczone normy jakości powietrza”, ale nie rozumiemy ich do końca, bo ich skala, abstrakcyjność uśpiły najwyraźniej naszą czujność. W przeciwnym razie na pytanie: „czy tematyka zmian klimatu jest dla ciebie ważna” mielibyśmy 100 proc. odpowiedzi na „tak” – tłumaczy dra Ochwat.

Dzieci górników

Z opublikowanego przez nasze rozmówczynie raportu Uczniowie wobec zmian klimatu dowiadujemy się jednak nie tylko tego, jakie postawy prezentują młodzi respondenci wobec kryzysu, ale także, czy obecny kształt i tok nauczania pozwalają im nabywać jakiekolwiek kompetencje i wiedzę w tym zakresie.

Czego nie mają dzieci i ryby? Nadziei na przetrwanie katastrofy klimatycznej

O edukacji ekologiczno-klimatycznej w internetowej ankiecie odpowiedziało badaczkom w sumie 1227 osób uczęszczających do szkół podstawowych, liceów oraz techników. Pośród nich największą grupę stanowiły nastolatki w wieku 15–18 lat, mieszkające przede wszystkim na Śląsku.

Kontekst regionalny wydaje się mieć tu istotne znaczenie, bo zagłębia węglowe to miejsca szczególnie narażone na liczne turbulencje środowiskowe i – przez wzgląd na konieczność przeprowadzenia transformacji energetycznej – społeczno-gospodarcze. Tymczasem w szkołach aż 62 proc. ankietowanych uczennic i uczniów o katastrofie klimatycznej nie mówi się w ogóle, można by zatem postawić tezę, że temat nie jest wystarczająco nośny na Śląsku. Badaczki z UŚ odnoszą się jednak do takiego stawiania sprawy z dużą ostrożnością.

– Na podstawie naszych badań nie można jednoznacznie uznać, że edukacja klimatyczna nie ma miejsca, a uczniowie mają braki w tym zakresie. Patrząc na fakt, że problematyka krytyki wydobycia węgla i problem smogu są obecne na lekcjach języka polskiego (tak twierdzi 14,59 proc. badanych), można spodziewać się, że treści tych się nie pomija. Chcąc sprawdzić kompetencje i wiedzę uczniów, warto przeprowadzić kolejne badania, diagnozujące poziom ich wiedzy – podkreśla Anna Guzy.

Ale to nie oznacza, że obecny program nie wymaga korekty. Co należałoby wziąć pod uwagę przy konstruowaniu klimatycznych lekcji dla śląskiej młodzieży? Na przykład to, jak w ogóle dyskutować o kopalniach i ich oddziaływaniu na przyrodę w miejscu, gdzie – jak przypomina Magdalena Ochwat, wydobycie węgla kamiennego stanowi od wieków jedno z najważniejszych działań człowieka określających tożsamość regionu, stanowiących też o jego postrzeganiu przez resztę Polski i świat.

Baca-Pogorzelska: Związkowców i ekologicznej młodzieży nie da się pogodzić

– Należy się zastanowić, jak opowiadać o górnictwie i sprawiedliwej transformacji w rodzinach, gdzie z dziada pradziada pracowano na kopalni i wychowywano się na terenach pogórniczych; jak na nowo „opakować” to dziedzictwo, by mówić o nim w szkole, nie konfliktując rodzin. Ponadto myślę, że to nowy obszar dla przedmiotu edukacja regionalna, aby inaczej, na nowo, bardziej aktualnie uchwycić wyzwania tego obszaru – mówi dra Ochwat.

Korwin-Mikke czy Popkiewicz?

Katastrofa klimatyczna w ten czy inny sposób dosięga mieszkańców wszystkich części kraju. Uczniowie – niezależnie od lokalnych doświadczeń nie mają wątpliwości co do tego, że ich szkoły o kryzysie powinny mówić częściej i, przede wszystkim, ciekawiej. Przyznają przy tym, że właśnie placówki edukacyjne są jednym z głównych źródeł ich wiedzy o klimacie. Oprócz nauczycieli dostarczają im jej również media – głównie społecznościowe. Najrzadziej młodzi sięgają po związane z ekologią i globalnym ociepleniem teksty kultury – książki i filmy.

– Za autorytety uważają natomiast najbliższe otoczenie: rodzeństwo, rodziców, dziadków, przyjaciół czy dalszą rodzinę. Ponadto organizacje proekologiczne, jak Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, inne organizacje młodzieżowe: ZHP, ZHR, zespoły muzyczne, wokalistów, osoby mające związek z edukacją i kształceniem: nauczycieli, naukowców, badaczy, edukatorów, influencerów, aktywistów, euroentuzjastów, podróżników, dziennikarzy, filantropów, przedsiębiorców… lista jest bardzo długa. Młodzi wymieniają często konkretne nazwiska, przykładowo: Martynę Wojciechowską, Davida Attenborough, Tomasza Rożka, Marcina Popkiewicza, Jurka Owsiaka czy Kasię Gandor – wylicza Anna Guzy.

A my możemy dodać, że również popularna wśród młodych Young Leosia opowiada na Instagramie o swoim weganizmie, a także sadzący drzewa DJ Alan Walker.

Popkiewicz: Polska nie może być hamulcowym zmian

A co z politykami, których decyzje w największym stopniu przyczyniają się do niszczenia bądź ochrony planety? Tu odpowiedzi respondentek i respondentów wydają się najbardziej zaskakujące, bo za klimatyczne autorytety część młodzieży uważa polityków Konfederacji, którzy zasłynęli twierdzeniami, że globalne ocieplenie nie istnieje lub przyniesie same korzyści. W raporcie naukowczyń UŚ padają więc takie nazwiska, jak Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke czy Sławomir Mentzen.

Magdalena Ochwat: – Zastanawiałyśmy się długo, jak wyjaśnić obecność tych polityków w gronie proklimatycznych autorytetów młodzieży, wśród których zabrakło Grety Thunberg. Myślimy o kilku przyczynach: pierwsza to naturalna skłonność ludzi młodych do buntu i sprzeciwu. Druga to obserwowana radykalizacja postaw w tej grupie wiekowej. A trzecim czynnikiem jest, w naszej opinii, zagubienie i brak wiedzy. Warto również odnieść te dane do tego, jak głosują młodzi ludzie w wyborach. Przypomnijmy, że mandat zaufania od sporej części najmłodszych wyborców dostała Konfederacja, ugrupowanie, którego liderami są wspomniani politycy.

Nie należy jednak zapominać, że młode generacje radykalizują się nie tylko w prawicową stronę, dlatego część uczniów i uczennic wśród polityków godnych klimatycznego zaufania wymieniło Roberta Biedronia. Ale byli też tacy, którzy w tym miejscu wskazali ostrzącego sobie zęby na podbój kosmosu miliardera Elona Muska i Donalda Trumpa, który podczas swojej prezydentury wycofał USA z listy sygnatariuszy porozumienia paryskiego.

Niezależnie i rzetelnie

Nie ma jednak co rozdzierać szat nad klimatycznymi negacjonistami i szkodnikami. Lepiej wsłuchać się w głos młodzieży, która wprost mówi o tym, dlaczego dotychczasowe nauczanie nie działa. A nie działa choćby ze względu na to, że nikt nie tłumaczy w szkole, jak nie dać się nabrać na fake newsy.

Umoszczeni w katastrofie, czyli klimat w 2021 roku

„Ogromnym problemem współczesnego świata jest dezinformacja – należy więc zacząć od zajęć o tym, w jaki sposób filtrować informacje, jak rozróżniać opinie od faktów oraz jak interpretować różne publikacje/artykuły” – brzmi odpowiedź w jednej z ankiet.

„Jako licealiści mielibyśmy znacznie mniejszy problem z ekologią, gdyby te tematy były solidnie poruszane w klasach podstawowych czy licealnych. Niestety nie wiem, czy ministerstwa i ministrowie odpowiedzialni za wprowadzanie reform są gotowi do przekazywania młodzieży informacji, które mogą w przyszłości zaszkodzić partii. W każdym razie ekologia powinna przestać być traktowana jako coś dodatkowego – działania edukacyjne na rzecz ekologii powinny być tak samo normalne jak dodawanie czy odejmowanie na zajęciach matematyki. Powinniśmy uczyć o tym młodzież od najmłodszych lat” – czytamy dalej.

Nasze rozmówczynie potwierdzają, że powyższe postulaty powtarzały się w wielu wypowiedziach młodych ludzi. Oprócz rzetelności wymagają oni od szkół także tego, by naukę o klimacie uatrakcyjnić i przenieść z gruntu teoretycznego na praktykę.

Dra Guzy wskazuje, że nie brakuje z ich strony woli, bo młodzież czuje niedosyt wiedzy i chce ją zdobywać, ale odpowiedniej metodyki: „Pragnę, by ten problem był częściej omawiany. By pokazywano, co my, cywile, możemy zdziałać więcej w sprawie klimatu” – napisała jedna z uczennic.

– Uczniowie chcą poszerzać wiedzę na temat zmian klimatu, postulują, aby lekcje miały charakter interaktywny, aby nauczyciele angażowali ich w dyskusje, prowadzili lekcje z pasją i zaangażowaniem, stosowali ciekawe rozwiązania dydaktyczne. Interesuje ich pogłębianie wiedzy, zbyt często bowiem słyszą same slogany i hasła. Oczekują konkretnych wskazówek, którymi mogliby się kierować, przykładów. Potrzebują inspiracji. Ponadto młodzi chcieliby uczyć się przez doświadczenie, na przykład podczas akcji społecznych, wycieczek czy konkursów. Uczniowie wskazują również, aby powstał osobny przedmiot o tematyce ekologicznej, który będzie nieobowiązkowy i nieoceniany – mówi naukowczyni.

Część uczniów zdaje sobie sprawę z tego, że ich pedagodzy nie są systemowo kształceni w kierunku kompetencji ekologicznyc, a inni obawiają się, że osobiste poglądy nauczycieli mogą nie iść w parze z faktami naukowymi. Stąd w ankietach postulaty, by edukację klimatyczną prowadziły na przykład organizacje pozarządowe i niezależni eksperci w tej dziedzinie.

„Wiedza powinna być przekazywana przez osoby wykształcone w tym zakresie, a nie przez nauczycieli. Jestem zwolennikiem zajęć praktycznych, które zachęcą ucznia do interesowania się tym tematem. Prowadzenie ich poza terenem szkoły na pewno wniosłoby duże urozmaicenie. Chciałabym, żeby te lekcje nie wyglądały jak niektóre zajęcia w szkole, czyli w formie nudnego 45-minutowego monologu, z którego się nic wartościowego nie wyciągnie” – pisze jeden z respondentów.

Etyka z Rydzykiem i Ordo Iuris, czyli religia na bis

Inna wypowiedź brzmi tak: „Przede wszystkim powinno się mówić o tym, że zmiany klimatu i globalne ocieplenie to FAKT i nie wolno się co do tego spierać. Nauczyciele nie poruszają tego tematu i jesteśmy nieświadomi skali problemu. Powinno się mówić na lekcjach o tym, jak topnieją lodowce, ociepla się Ziemia i jak wielki wpływ na to mają działania człowieka. Jestem pewna, że połowa uczniów mojej szkoły nie wie o tym, że Ziemia jest zagrożona przez emisję CO2, ludzie i zwierzęta umierają, a my siedzimy i patrzymy na to całkowicie bezczynnie. Powinny być organizowane zajęcia, na których mówiono by także o tym, jak ogromne zanieczyszczenia produkuje gatunek ludzki. Chciałabym usłyszeć o wyspie śmieci, o truciu wody w Indiach oraz wielu innych”.

I jeszcze na koniec: „Rzetelne fakty bez pustych obietnic, oparte na wiedzy przekazywanej przez naukowców. Informacje o tym, co możemy zrobić sami, ale również, że potrzeba zmian systemowych i nacisku na obecnych rządzących na całym świecie”.

Mickiewiczem i Prusem w katastrofę

Magdalena Ochwat i Anna Guzy są jednak zdania, by edukacja o klimacie miała wymiar holistyczny, czyli pojawiała się w treściach wszystkich szkolnych przedmiotów – również, a może przede wszystkim tych, które nie pokazują katastrofy wyłącznie przez pryzmat danych liczbowych oraz procesów, ale również z perspektywy kulturowej, etycznej czy humanistycznej.

Jak zatem uczyć o globalnym ociepleniu na języku polskim? W analizie przeprowadzonej wśród polonistów i opublikowanej w ubiegłym roku zebrano wypowiedzi 120 nauczycieli ze szkół podstawowych i liceów.

– Język polski w procesie szkolnego kształcenia realizowany jest na podstawie największej liczby godzin. Naszym zdaniem przedmiot ten ma stosowne narzędzia do wprowadzania zmiany postaw i wartości wśród młodych – teksty kultury, literaturę, film, fotografię, rzeźbę oraz odpowiednie metodologie, które stwarza „nowa humanistyka”, a w jej ramach „humanistyka środowiskowa” czy „humanistyka zaangażowana” – tak cele badawcze opisuje Anna Guzy, wskazując, że poloniści w większości doskonale rozumieją, jak ważną rolę te dziedziny nauki odgrywają w kształtowaniu i zmianie stosunku do przyrody, nawyków konsumpcyjnych i antropocenu w ogóle.

Katastrofa klimatyczna odmienia naszą cywilizację. Potrzebujemy apostołów „radykalnej nadziei”

– Aż 93,33 proc. respondentów uznaje, że czytanie literatury i innych tekstów kultury może być jednym ze sposobów kształtowania wśród uczniów odpowiedzialnych postaw proekologicznych – podkreśla nasza rozmówczyni.

Współautorka badań, Magdalena Ochwat, zwraca uwagę na to, że poloniści i polonistki pochylają się nie tylko nad tożsamością i wspólnotą narodową w kontekście lokalnym, ale także w skali globalnej oraz międzygatunkowej. Przy tym wykazują się niezwykłą kreatywnością i wykorzystują dostępne w ramach podstaw programowych narzędzia, w tym szkolne, pozornie zmurszałe lektury.

– Proponują na przykład lekturę Ludzi bezdomnych jako krytykę rabunkowej gospodarki, Jądro ciemności jako punkt do rozmów o Celach Zrównoważonego Rozwoju (SDG) w krajach globalnego Południa. Problem „natura kontra cywilizacja” dostrzegają w Lalce. Kordian daje możliwości rozmowy na temat zrównoważonego transportu i podróżowania, Przedwiośnie – mit o szklanych domach – to miejsce na poruszanie wątków budownictwa pasywnego, a praca w fabryce cygar we wspomnianych już Ludziach bezdomnych pozwala na dyskusje na temat sprawiedliwej transformacji i produkcji ubrań w dzisiejszych fabrykach, choćby w Bangladeszu – wylicza dra Ochwat.

Nawet Pana Tadeusza można omawiać chociażby „pod kątem bioróżnorodności puszczy litewskiej w zderzeniu ze współczesnym karczowaniem lasów i uprawami leśnymi”. Imbryk Andersena – zaznaczają nasze rozmówczynie – to dobry punkt wyjścia do debaty o idei zero waste, a Choinka pióra tego samego autora odkrywa przed uczniami rolę drzew.

– Ważne jest omawianie z uczniami również zgubnej logiki konsumpcjonizmu i ideologii zysku. Spośród kilku tekstów szkolnych można wybrać do tego satyrę Ignacego Krasickiego Żona modna i Opowieść wigilijną Charlesa Dickensa, omawiane w klasach 7–8. Oczywiście nie chodzi o porzucenie tradycyjnych strategii czytania, ale o włączenie w ich przestrzeń lektury zaangażowanej nad kształtem naszej wspólnej przyszłości. Tym samym lekcje języka polskiego i innych przedmiotów humanistycznych zachęcają do ćwiczenia wyobraźni, układania scenariuszy przyszłości, myślenia o nadchodzącym jutrze, potrzebnym, aby przemyśleć miejsce, w którym się znaleźliśmy, i przygotować do odważnej refleksji – podkreśla dra Ochwat.

Jej słowa potwierdza Anna Guzy, według której tak skonstruowane lekcje polskiego to dobra okazja, by wspólnie podyskutować, co dla ludzi oznacza złe traktowanie zwierząt, czy da się zbudować biowspólnotę i co łączy oraz dzieli „współczesne i Sienkiewiczowskie podejście do istot żywych”.

– Mamy świetnych nauczycieli, kreatywnych i innowacyjnych, którzy nie czekają na zmiany systemowe, tylko już, na własną rękę, wprowadzają te treści – cieszy się dra Ochwat i przypomina słowa amerykańskiego literaturoznawcy i twórcy ekokrytyki, Lawrence’a Buella, który już w latach 90. zauważył, że kryzys ekologiczny jest kryzysem wyobraźni albo – jak pisała na łamach „Polityki” Julia Fiedorczuk – katastrofą wyobraźni.

– Wiemy, że warunki umożliwiające przetrwanie ludzkiej cywilizacji kończą się – ale nie potrafimy w to uwierzyć. Właśnie dlatego, że zaniedbaliśmy ćwiczenia z wyobraźni. Doprowadziła do tego marginalizacja humanistyki w systemie, w jakim żyjemy – zaznacza Magdalena Ochwat.

Nowa opowieść

Nic zatem dziwnego, że literatura, film i sztuka jako miejsca tworzenia nowych narracji stają się najważniejszym punktem odniesienia w wyzwaniu, jakim jest zmiana w postrzeganiu płonącego na naszych oczach świata.

O ich mocy świadczy także inny przykład przywoływany przez nasze rozmówczynie. Mowa o tezie filozofa Andrzeja Szahaja, który powiedział, że „tylko jeden amerykański serial Dynastia spowodował większe straty ekologiczne niż setki elektrowni węglowych, a to za sprawą modelu życia, jaki spopularyzował i uczynił pożądanym”.

Oto nowy kanon lektur Najprawdziwszego Polaka. Od lewaka dla ministra Czarnka

Z tego obrazu wysnuć można wniosek, że przetrwanie na Ziemi nie jest uzależnione od barier technologicznych czy finansowych, bo ludzkość niejednokrotnie udowodniła, że potrafi je przekraczać. Problem stanowią raczej aspekty polityczne, społeczne i kulturowe – tak przynajmniej twierdzą badaczki z UŚ. Wiele zaś wskazuje na to, że szkoła dysponuje środkami, które mogą tym kryzysom zaradzić.

Potrzebna jest jednak wola uczących, którzy powinni – niezależnie od reprezentowanej dyscypliny – treści ekologiczno-klimatyczne wcielać do swoich lekcyjnych scenariuszy. Nasze rozmówczynie przypominają, że ONZ od dawna apeluje o to, by tematykę globalnego ocieplenia podejmowano nie tylko na wszystkich poziomach kształcenia, ale także na każdym szkolnym przedmiocie.

– Nieprzypadkowo tematy związane z kryzysem klimatycznym nie zostały rekomendowane przez ekspertów do realizacji jako osobny przedmiot, ich elementy powinny zostać wplecione w szkolne obszary wiedzy – zaznacza dra Ochwat.

Anna Guzy dodaje zaś: – Warto, by edukacja w równym stopniu skupiała się na „głowie”, „sercu” i „rękach” uczniów. Tylko poprzez holistyczne programy nauczania zapewnimy uczniom wiedzę, zielone kompetencje, nadzieję i zaangażowanie.

I zdaje się, że coraz więcej pedagogów rzeczywiście bierze to pod uwagę. – Wspaniale, że 95 proc. badanych i więcej nauczycieli nie ma wątpliwości, że globalne ocieplenie stało się faktem, jest skutkiem oddziaływania człowieka. Wyniki te dają nadzieję na lepsze! – konstatuje dra Guzy.

**

dra Magdalena Ochwat – pracuje w Katedrze Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W badaniach naukowych koncentruje się na społecznym aspekcie edukacyjnym w nauczaniu języka polskiego. Interesuje ją debata o wyzwaniach XXI wieku, takich jak: migracje czy zmiany klimatyczne omawianych z perspektywy literackiej.

dra Anna Guzy – językoznawczyni, psycholożka, psychoterapeutka w procesie szkolenia, trenerka emisji głosu oraz technik relaksacyjno-oddechowych. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się wokół dydaktyki języka oraz dydaktyki szkoły wyższej, emisji głosu, jak również psychologii i psychoterapii. Równolegle w zespole działającym przy Centrum Badań nad Edukacją Humanistyczną na Uniwersytecie Śląskim prowadzi wraz drą Magdaleną Ochwat badania na temat: „humaniści wobec klimatu”.

Badania prowadzone były w ramach projektu wyszehradzkiego pt. „Edukacja Humanistyczna V4 dla Klimatu. Rozpoznania – dobre praktyki – rekomendacje”, realizowanego przez Interdyscyplinarne Centrum Badań nad Edukacją Humanistyczną Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach we współpracy z EUROPE DIRECT Śląskie.

Raport pt. „Uczniowie wobec zmian klimatu” w formacie pdf można pobrać TUTAJ, zaś raport pt. „Poloniści wobec zmian klimatu” (TUTAJ.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij