Unia Europejska

Zielony Ład dla Polski [rozmowa]

Zgadzam się z PiS, gdy partia ta mówi, że Brukseli często zdarza się przekraczać swoje kompetencje, i gdy argumentuje, że Polakom należą się lepsze warunki życia. Nie zgadzam się jednak z ich korporacyjnym podejściem, nacjonalizmem oraz polityką społeczną, w której transferom pieniężnym nie towarzyszy poprawa jakości usług publicznych − mówi Paweł Wargan, koordynator kampanii „Green New Deal for Europe”.

Rosnąca świadomość, że warunki życia na planecie stają się nie do zniesienia, tworzy pole do wielkiej zmiany politycznej. Nie przypadkiem nadzieja amerykańskich demokratów, Alexandria Ocasio-Cortez, proponuje Zielony Nowy Ład, a Zieloni zyskują głosy na północy i zachodzie Europy. O Zielonym Nowym Ładzie Bartłomiej Kozek, jeden z twórców jego polskiej koncepcji, rozmawia z Pawłem Warganem, koordynatorem europejskiej kampanii na rzecz jego realizacji.

*
Bartłomiej Kozek: Opłaca się rzucać wygodną pracę prawnika, żeby planować transformację gospodarczą Europy?

Paweł Wargan: Przez pięć lat studiowałem prawo, po czym cztery spędziłem w międzynarodowych korporacjach prawniczych. Dołączyłem wówczas do grona doradców brytyjskiego rządu w kwestiach związanych z brexitem.

I źle ci tam było? W tych szklanych wieżowcach?

Przez cały ten czas miałem wrażenie, że coś tu nie gra. Spędzałem wiele godzin w robocie, która miała być punktem odniesienia dla wzorcowej kariery prawniczej – tymczasem miałem wrażenie, że wcale tak nie jest. Nie czułem, że stopniowe wspinanie się przez długie dziesięciolecia po szczebelkach korporacyjnej kariery – definiujących moje zarobki, miejsce zamieszkania czy szkołę, do której kiedyś trafią moje dzieci – jest jakimś szczególnie ambitnym zadaniem. Zacząłem też dostrzegać dokonywane przez siebie kompromisy moralne i czuć, że zatracam w sobie to, co najlepsze.

I postanowiłeś to odzyskać. Zrozumiałeś, co tam naprawdę nie gra?

Dopiero gdy rzuciłem pracę w zawodzie prawniczym i poprawiły mi się godziny pracy, zacząłem dostrzegać, że głównym źródłem frustracji jest dla mnie strukturalny kształt naszej gospodarki. Bogactwo tworzone jest przez pracę, ale nagrody za ten proces w nieproporcjonalny sposób trafiają do tych na samym szczycie. Sektor finansowy dodatkowo zaostrza ten proces, tworząc wartość poprzez kapitał. Właśnie dlatego miejsca pracy o tak niewielkiej wartości społecznej — jak prawo korporacyjne czy bankowość — są dziś tak dobrze wynagradzane.

Przecież pracowałeś nie tylko w kancelariach prawniczych, ale doradzałeś też państwu brytyjskiemu.

Szybko spostrzegłem, że również praca wykonywana przeze mnie dla rządu służy podtrzymaniu tego toksycznego układu, odpowiedzialnego za dwa dzisiejsze kryzysy – nierówności oraz klimatyczny. Wiedziałem już wówczas, że muszę ustawić się na pozycji, na której nie musiałbym być materialnie uzależniony od istniejących struktur władzy.

Idea Zielonego Nowego Ładu, na rzecz której działasz, nie jest niczym nowym. Od przeszło 10 lat zajmują się nią think tanki, takie jak brytyjska New Economics Foundation, od czasu ostatniego kryzysu gospodarczego promują ją też partie ekopolityczne, zrzeszone w Europejskiej Partii Zielonych. Czemu właśnie teraz idea ta robi się popularna?

Do listy tej dodałbym również organizacje takie jak DiEM25, apelujące o kontynentalny Zielony Nowy Ład od roku 2016. Janis Warufakis, czyli jeden z założycieli tej inicjatywy, współpracował w tej sprawie z Europejskimi Zielonymi już od roku 2014. Niestety, wciąż żyjemy w świecie amerykańskiego imperializmu kulturowego, przez co trudno upowszechnia się wielkie idee, jeśli nie pochodzą stamtąd.

Ale tam też zielone idee zaczęły zdobywać uznanie.

Faktycznie, Alexandria Ocasio-Cortez zwróciła uwagę na siebie i swoje pomysły, gdy w listopadzie zeszłego roku rozpoczęła protest przed biurem Nancy Pelosi, spikerki Izby Reprezentantów USA. Od tego momentu Zielony Nowy Ład wszedł do głównego nurtu debaty publicznej, dając przestrzeń dla upowszechniania tej koncepcji również w Europie. Dlatego też zaczynamy naszą kampanię właśnie teraz, korzystając z rosnącego zainteresowania tematem.

Młodzi Demokraci mają plan

Możesz nam powiedzieć coś o jego filarach?

Trzonem naszej wersji Zielonego Nowego Ładu jest pomysł na paneuropejski program inwestycyjny, mający niwelować niskie poziomy inwestycji odnotowywane od czasu niedawnego kryzysu finansowego oraz zadłużenia. Co roku 5% PKB europejskich państw trafiałoby na infrastrukturę, systemy energetyczne oraz technologie przyszłości. W efekcie powstałyby miliony wysokiej jakości zielonych miejsc pracy.

Co roku 5% PKB europejskich państw trafiałoby na infrastrukturę, systemy energetyczne oraz technologie przyszłości. W efekcie powstałyby miliony wysokiej jakości zielonych miejsc pracy.

Chcemy, by pieniądze te zostały pozyskane przez europejskie banki inwestycyjne, a nie brały się ze wzrostu podatków, uderzających w zwykłe gospodarstwa domowe. Uważamy, że żaden pracownik nie powinien ponosić kosztów tej nowej transformacji gospodarczej.

A kto będzie te pieniądze wydawał? I kto decydował o ich przeznaczeniu?

Pieniądze byłyby rozdzielane przez specjalną agencję robót publicznych, dającą regionom, miastom i samym obywatelom możliwość wypowiedzenia się na temat tego, w jaki sposób wydatkować pieniądze.

Dlatego Zielony Nowy Ład to nie tylko program inwestycyjny, ale również szansa na demokratyzację gospodarki oraz na gwałtowną transformację dotychczas dominujących struktur własności i władzy. Dzięki jego wprowadzeniu możliwe stałoby się stworzenie nowego ładu ekonomicznego opartego na wspólnej własności i uczestnictwie, który nie byłby na dłuższą metę możliwy do zniszczenia przez interesy kapitału.

Zielona transformacja dla bogatych, katastrofa ekologiczna dla biednych

Tylko kto na tym skorzysta? Nie brak przecież krytyków argumentujących, że tego typu projekty nakierowane są głównie na potrzeby i oczekiwania klasy średniej, a nie tych, którym dziś jest najtrudniej.

Chcemy, by nasz program miał inkluzywny charakter – wierzymy, że program inwestycyjny, który pozwoliłby Europie cieszyć się wspólnym dobrobytem, ma szansę na zaleczenie ran, które przez ostatnie dziesięciolecia nie mogły się na kontynencie zagoić.

Zielone inwestycje w samej Unii Europejskiej nie wystarczą chyba do tego, by skutecznie odpowiedzieć na zmianę klimatu. Co z resztą świata?

Jako że nie możemy przezwyciężyć kryzysu klimatycznego samodzielnie, chcemy współpracować z partnerami z całego świata, pomagając im w przejściu do bardziej zrównoważonych modeli gospodarczych – włącznie z krajami brutalnie doświadczonymi skutkami europejskiej ekspansji kolonialnej i ekonomicznej.

Czy promowana przez ciebie wersja Zielonego Nowego Ładu różni się jakoś od wcześniejszych?

Nasza wersja dostosowana jest do rozwiązywania trapiących dziś Europę problemów. Bierze pod uwagę również aktualny krajobraz instytucjonalny kontynentu.

A konkretnie?

Problem skutków wdrażania polityki cięć i zaciskania pasa jest w dużej mierze, przynajmniej jeśli o skalę związanych z nią spustoszeń obserwowanych od Wielkiej Brytanii po Grecję, unikalny w skali światowej. Od roku 2015 poziom inwestycji publicznych netto w strefie euro był praktycznie zerowy. W efekcie sypie się nam infrastruktura, kiepsko działają usługi publiczne, a media stają się coraz droższe. Wszystko to efekty neoliberalnej polityki, która stoi też u źródeł wzrostu popularności skrajnej prawicy. Naszym celem jest skończenie z polityką cięć na rzecz nowej umowy społecznej.

Mówisz „skończenie”… Ale kto właściwie ma to skończyć?

Na poziomie politycznym musimy działać w obrębie już istniejących instytucji i traktatów europejskich. Nie mamy czasu na jakiekolwiek drastyczne zmiany w tym zakresie – nie ma zresztą potrzebnego do nich politycznego konsensusu. Celem staje się zatem przekonanie do tego programu kolejnej Komisji Europejskiej oraz użycie Europejskiego Banku Inwestycyjnego dla pozyskania niezbędnego finansowania. Mamy do tego odpowiednie narzędzie, EBI z kolei ma odpowiednie uprawnienia. Zielony Nowy Ład mógłby zacząć być wcielany w życie choćby i jutro.

Postwzrost: gospodarka radykalnej obfitości

Łączenie kwestii ekologicznych i społecznych stało się w szeroko pojętym ruchu ekologicznym bardzo popularne. Jego oponenci – jak np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego twarzą jest wspomniana przez ciebie kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez – starają się dowieść, że nie jest to dobra strategia i że odstrasza ona osoby o bardziej konserwatywnych czy wolnorynkowych poglądach. Jak odpowiedziałbyś na te zarzuty?

Urok Zielonego Nowego Ładu polega między innymi na tym, że możemy ten spór odłożyć na bok. To jasne, że kwestie klimatyczne, czy szerzej – ekologiczne, muszą być kluczowe dla tej strategii, nie muszą jednak być osią jej przekazu. W tej wersji to przede wszystkim program na rzecz zatrudnienia i inwestycji. Nie zamierzamy pozbawiać pracy polskich górników. Stworzymy dla nich niesamowite możliwości rozwijania swych talentów w innych sektorach gospodarki, dając szansę na wyższe zarobki, na inwestycje w ich lokalne społeczności oraz na głos w sprawie tego, jaką przyszłość tworzyć mają przeznaczone dla nich środki.

I przez to konserwatywna prawica nagle się zazieleni? A zwolennicy wolnego rynku pokochają interwencję państwa?

Chcę, byśmy skończyli z tymi wszystkimi wyniszczającymi wojnami kulturowymi między lewicą a prawicą, które spłycają sprawę i już dawno przestały odzwierciedlać polityczne realia.

Jesteś tego pewien?

Prosty przykład: zgadzam się z PiS, gdy partia ta mówi, że Brukseli często zdarza się przekraczać swoje kompetencje, i gdy argumentuje, że Polakom należą się lepsze warunki życia. Nie zgadzam się jednak z ich korporacyjnym podejściem, nacjonalizmem oraz polityką społeczną, w której transferom pieniężnym nie towarzyszy poprawa jakości usług publicznych. Zamiast tego potrzebujemy stabilnych, przemyślanych inwestycji w przyszłość naszej gospodarki, które wzmocnią jej partycypacyjny charakter i dadzą społecznościom lokalnym narzędzia do budowy lepszego jutra.

Jeszcze jedna niewygodna prawda

Mówiłeś o inkluzywności zielonych programów, ale po drugiej stronie sceny politycznej słychać, choć pewnie coraz rzadziej, krytykę lewicową, która stawia zarzut zgoła przeciwny – że np. transformacja energetyczna przyniesie korzyści klasie średniej, a osobom zagrożonym wykluczeniem społecznym co najwyżej wyższe rachunki. Zgadzasz się z tą krytyką?

Ma ona sens wtedy, gdy mówimy o posunięciach takich jak katastrofalne podwyżki opodatkowania paliwa, forsowane przez Emmanuela Macrona. Właśnie z ich powodu wyraźnie zaznaczamy, że Zielony Nowy Ład nie może zwiększać obciążeń zwykłych rodzin, ale wręcz przeciwnie – musi poprawiać jakość ich życia. Oznacza on m.in. tańszy transport publiczny, niższe rachunki za media, ocieplone budynki oraz przydomowe źródła energii odnawialnej, wyższe płace, krótszy tydzień pracy czy większy wpływ na jej warunki.

Zielony Nowy Ład oznacza tańszy transport publiczny, niższe rachunki za media, ocieplone budynki oraz przydomowe źródła energii odnawialnej, wyższe płace i krótszy tydzień.

Jeśli na serio chcemy zmierzyć się z kryzysem klimatycznym, wówczas wszystkie te obietnice muszą stać się rzeczywistością. Zielony Nowy Ład nie odniesie sukcesu, jeżeli pozostawi kogokolwiek za burtą.

Czy nowy układ sił w Parlamencie Europejskim sprzyjać będzie realizacji Zielonego Nowego Ładu w Europie?

Jesteśmy świadkami gwałtownych zmian na europejskim szczeblu politycznym. Moim zdaniem wyniki niedawnych wyborów były katastrofalne. Pomimo wielu sukcesów partii Zielonych muszę stwierdzić, że nie wszystkie z nich są dostatecznie radykalne czy progresywne, by wspierać zmiany systemowe o skali umożliwiającej nam przezwyciężenie kryzysu klimatycznego i ekologicznego. Ich wyborcze sukcesy są jednak jasnym dowodem na to, że opinia publiczna domaga się działania.

Co zatem robić?

Musimy ten fakt wykorzystać do wzmocnienia w Parlamencie Europejskim głosów, które będą wspierać naszą wizję i naciskać na Komisję Europejską i jej przyszłego szefa w celu wprowadzenia jej w życie. Jeden z faworytów do objęcia tej funkcji – Michel Barnier – zasugerował nawet, że zasadniczo wspiera ideę Zielonego Nowego Ładu. Musimy jednak pozostać czujni i konsekwentnie mówić o tym, czym on jest, a czym nie, by zapobiec jego przejęciu i rozwodnieniu.

Uważasz, że tak zarysowana koncepcja mogłaby być przydatna w bieżącym sporze politycznym? Nadaje się na to, by jakaś partia opozycyjna wzięła ją na sztandary, np. w tegorocznych wyborach parlamentarnych w Polsce?

Biorąc pod uwagę brak nowych idei w politycznym centrum oraz niezdolność prawicy do zaprezentowania jasnej wizji przyszłości, przed osobami o progresywnych czy socjalistycznych poglądach pojawia się szansa na stworzenie szerokiego klasowego ruchu społecznego. Skupianie się na kwestiach klasowych zamiast kulturowych czy narodowych pozwoli na nawiązanie nici porozumienia z osobami, które ucierpiały na dotychczas realizowanej w Europie polityce neoliberalnej, minimalizując ryzyko zaplątania się w przetaczające się przez kontynent wojny kulturowe.

I to takie proste?

Niezależnie od tego, czy jesteś Rosjanką czy Rumunem, Polką czy Brytyjczykiem, dotykają cię efekty globalizacji, finansjeryzacji, nierówności czy rozdrapywania instytucji publicznych przez różnego rodzaju grupy wpływu. Chcemy udowodnić, że wszyscy tkwimy w tym po uszy. W Polsce wizję tę próbuje zaprezentować Partia Razem, wspierająca nasz projekt Zielonego Nowego Ładu dla Europy, ale widać, że nie udaje się jej trafić do klasy pracującej.

Czego jeszcze możemy spodziewać się po inicjatywie, którą rozkręcasz? Mamy oczekiwać konferencji, publikacji – a może wypatrywać cię na ulicach?

Biorąc pod uwagę wspomniane już przeze mnie ryzyko kooptacji przez system, opracowaliśmy swego rodzaju „dziesięć przykazań” (pdf) Zielonego Nowego Ładu – zestaw elementów, które musi zawierać każdy projekt posługujący się tą nazwą.

Skąd wziąć „dobre” miejsca pracy?

Chcemy przygotować pole gry, na którym grać będą zgadzający się z nami politycy. Obecnie współpracujemy z kilkoma posłami w Parlamencie Europejskim, którzy popierają naszą wizję przyszłości, a także z najważniejszymi think tankami i ekspertami zajmującymi się kwestiami ekonomicznymi z perspektywy ekologii i klimatu, takimi jak Jason Hickel, New Economics Foundation i IPPR w Wielkiej Brytanii czy z Data for Progress w USA. Utrzymujemy również bliskie kontakty z ruchami takimi jak Młodzieżowe Strajki Klimatyczne czy Extinction Rebellion, a także ze związkami zawodowymi z całego świata.

I na co liczycie?

Mamy nadzieję, że uda się nam zjednoczyć pod sztandarem jedynego naszym zdaniem pragmatycznego programu, który jest w stanie wyciągnąć Europę z podwójnego kryzysu polityki cięć oraz zmian klimatu i towarzyszących im rozpadów ekosystemów. Przed nami ogromna szansa na odwrócenie tych niekorzystnych trendów.

Katastrofa klimatyczna zaskoczy nas jak zima drogowców

*
Od redakcji: już po autoryzacji wywiadu poprosiliśmy Pawła Wargana o komentarz do decyzji premiera Morawieckiego, który na szczycie państw UE w ubiegłym tygodniu zablokował unijny projekt całkowitej redukcji emisji dwutlenku węgla. Oto co powiedział:

Zupełnie nie winię Morawieckiego za to, że postawił to weto unijnemu projektowi obniżenia emisji do zera do 2050 roku. Czy nam się to podoba czy nie, Polska jest uzależniona od węgla. Jak ma się od tego uzależnienia uwolnić bez konkretnego planu dla pracowników sektora wydobywczego? Bez szeroko zakrojonego programu finansowania rozwoju energetyki odnawialnej i zielonej infrastruktury? Gdyby Polska spróbowała zrealizować ten plan własnymi siłami, musiałaby wejść w kolizję z drakońskimi regułami budżetowymi samej Unii.

Tu nie chodzi o przyszłość jedynie Polski, ale całej Unii Europejskiej. Ale tam, gdzie Unia Europejska poniosła dziś porażkę, jutro może odnieść sukces – o ile dostrzeże mądrość, jaka leży u podstaw Zielonego Nowego Ładu. Taki właśnie konkretny, wiarygodny plan finansowania, który lokalnym społecznościom zapewni dobrobyt, robotnikom – sprawiedliwość, a władzom – konieczne do transformacji zasoby, może złagodzić niepokoje Polski, Czech i Węgier i przezwyciężyć ich opozycję wobec unijnego planu ratowania środowiska. Będziemy ponosić takie porażki dopóty, dopóki nie przyswoimy sobie tego elementarnego faktu.

Bińczyk: Ludzkość jest dziś jednocześnie supersprawcza i bezradna!

**
Paweł Wargan jest koordynatorem kampanii Green New Deal for Europe.

Bartłomiej Kozek jest polskim korespondentem magazynu „Green European Journal”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij