Czytaj dalej, Świat

Jak Gorbaczow przypieczętował rozpad ZSRR amerykańskim piórem

Film o dymisji prezydenta ZSRR nakręciła, z niewielką pomocą telewizji radzieckiej, ekipa stacji ABC, a narratorem był amerykański producent Rick Kaplan. Wynikało to po części z różnego podejścia dziennikarzy rosyjskich i zachodnich do Gorbaczowa i „historycznych” wydarzeń medialnych.

Pięć minut przed siódmą wieczorem 25 grudnia 1991 roku Michaił Gorbaczow przemierzył szybkim krokiem jeden z kremlowskich korytarzy i wkroczył do wyłożonego boazerią pomieszczenia, w którym roiło się od fotografów, techników i operatorów.

Mieli zarejestrować ostatnie przemówienie prezydenta ZSRR. Gorbaczow usiadł przy biurku, odłożył kartki i zerknął na zegarek: „O, mamy jeszcze mnóstwo czasu”  – zwrócił się do operatorów, zbyt oszołomionych historycznym znaczeniem tej chwili, by docenić ironię kryjącą się w tych słowach. ZSRR pozostało już niewiele czasu, podobnie zresztą jak prezydenturze Gorbaczowa.

Kiedy czekali na wybicie odpowiedniej godziny, do biurka podszedł zdecydowanym krokiem postawny, siwy mężczyzna. Pochylił się nad Gorbaczowem i powiedział: „Nie podpisuj tego od razu. Najpierw powiedz: «Zamierzam podpisać dekret, na mocy którego zrzeknę się swoich obowiązków». Kamera pokaże zbliżenie podpisu, a potem damy szerszy plan i zaczniesz przemówienie”. Był to Jegor Jakowlew, dyrektor Telewizji Radzieckiej i były redaktor naczelny dziennika „Moskowskije nowosti”, tuby pierestrojki. Przekonał Gorbaczowa, by ostatnie dni przywódcy ZSRR podczas pełnienia urzędu zostały zarejestrowane przez radzieckie i amerykańskie ekipy telewizyjne i by na podstawie zebranych w ten sposób materiałów powstał film dokumentalny Uchod (Ustąpienie).

Rosja: państwo przednowoczesne

Obaj mężczyźni ostatnią godzinę istnienia Związku Radzieckiego spędzili w prezydenckim gabinecie, gdzie wspominali wspólną przeszłość. Teraz jednak Gorbaczow spojrzał na dziennikarza tak, jakby widział go po raz pierwszy w życiu, zaczął przeglądać papiery i oznajmił: „Podpiszę od razu, a potem przejdziemy do innych spraw”. Odwrócił się do rzecznika prasowego i poprosił o pióro, które następnie wypróbował na czystej kartce. „Miększe byłoby lepsze”  – dodał. Dyrektor CNN, który przyleciał do Moskwy, żeby osobiście przeprowadzić wywiad z Gorbaczowem w ostatnim dniu jego prezydentury, podał mu swoje pióro. Prezydent je przyjął, a następnie podpisał nim dokument  – w ten sposób zrzekł się władzy. Nikt w pomieszczeniu nie zwrócił uwagi na ten niemal symboliczny gest.

Wybiła godzina dziewiętnasta i Gorbaczow rozpoczął przemówienie: z początku jego głos wydawał się łagodny i niepewny, niemal drżący, stopniowo jednak stawał się coraz bardziej opanowany. Jak wspominał jeden ze świadków tych wydarzeń, kiedy prezydent już zamilkł, Jegor Jakowlew podszedł do niego szybkim krokiem, wyraźnie niezadowolony z intonacji. Zasugerował, żeby przemówienie nagrać. Gorbaczow spojrzał na niego ze zdziwieniem, propozycja wydała mu się nie tylko nietaktowna, ale i absurdalna: historyczne wydarzenie to nie zainscenizowany występ, nie da się go powtórzyć, tak jak nie da się ocalić imperium ani cofnąć czasu. Powiewająca nad Kremlem flaga ZSRR została po raz pierwszy opuszczona, wkrótce zaś zastąpiono ją rosyjską trójkolorową. Kraj, który powstał po rewolucji bolszewickiej w 1917 roku, przestał istnieć. Po kilku minutach Gorbaczow podał Borisowi Jelcynowi walizkę z kodami atomowymi.

Śmierć Darii Duginy to cios w awangardę myśli nowego rosyjskiego imperializmu

W ostatnich dniach rządów Gorbaczowowi towarzyszyli przede wszystkim dziennikarze zagraniczni; rosyjskie media po prostu straciły nim zainteresowanie. Co ciekawe, film o dymisji prezydenta ZSRR nakręciła, z niewielką pomocą telewizji radzieckiej, ekipa stacji ABC, a narratorem był amerykański producent Rick Kaplan. Wynikało to po części z różnego podejścia dziennikarzy rosyjskich i zachodnich do Gorbaczowa i „historycznych” wydarzeń medialnych. Szkoła radziecka nie pozwalała na samodzielne kwalifikowanie wydarzeń jako ważnych i istotnych, o tym bowiem zawsze decydowała partia. W mediach zachodnich, dla których to, co osobiste, było ważniejsze od tego, co ideologiczne, Gorbaczow stał się postacią o światowym potencjale medialnym, dlatego traktowano jego dymisję jak przełom, a nawet tragedię. Rosyjska opinia publiczna postrzegała to wydarzenie w zupełnie inny sposób.

Kilka godzin później, w opustoszałym i pogrążonym w ciemności Kremlu, Gorbaczow w towarzystwie pięciu innych osób zasiadł do stołu w Sali Orzechowej, by zjeść prosty posiłek przypominający ostatnią wieczerzę. Wśród zgromadzonych znajdował się Jakowlew. Rola, jaką odegrał w procesie rozwiązania Związku Radzieckiego, okazała się niemal równie istotna jak rola Gorbaczowa. To on był duchowym przywódcą pierestrojki: jeden z najwyższych rangą urzędników Politbiura, oficjalnie zajmował się propagandą i ideologią, i to on odpowiadał za ich likwidację. Zainicjował też głasnost’, czyli politykę jawności  – najskuteczniejszy element reform Gorbaczowa. Otworzyła ona i zliberalizowała media poprzez zniesienie ograniczeń ideologicznych. W ten sposób został zburzony jeden z filarów systemu radzieckiego.

Aleksandra Jakowlewa łączyły z Gorbaczowem złożone i pełne napięcia relacje. Pomysłodawca pierestrojki znajdował się przy Gorbaczowie w najtrudniejszych momentach, na przykład był mediatorem podczas ośmiogodzinnego spotkania z Jelcynem, podczas którego ostatni (i jedyny) prezydent ZSRR przekazał władzę pierwszemu prezydentowi Rosji. Jakowlew wspominał pewny krok Jelcyna, przemierzającego długie korytarze Kremla, „jakby poruszał się po placu apelowym”, i ocenił: „To był marsz zwycięzcy”. Jednocześnie zwrócił uwagę na słabość Gorbaczowa: kiedy Jakowlew wszedł do gabinetu, zastał go leżącego na kanapie.

Rosja chciałaby należeć do europejskiego klubu wielkich potęg

czytaj także

Rosja chciałaby należeć do europejskiego klubu wielkich potęg

Danijela Čanji, Aliaksei Kazharski, Patrycja Pichnicka-Trivedi

Miał łzy w oczach. „Widzisz, Sasza, tak to właśnie jest”. Tak brzmiały słowa tego człowieka w jednej z najtrudniejszych chwil jego życia. Próbowałem go pocieszyć. Ale mnie też ogarnęło ogromne wzruszenie […]. Dusiło mnie poczucie, że dzieje się coś niesprawiedliwego. Ten, który wprowadził radykalne reformy, od którego jeszcze wczoraj zależały losy miliardów ludzi na całym świecie, stał się nagle bezradną ofiarą kapryśnej historii.

Ironia tamtej chwili polegała na tym, że to właśnie Gorbaczow z Jakowlewem wprawili historię w ruch.

**

Fragment książki „Rosja. Wielkie zmyślenie” Arkadija Ostrowskiego, której drugie wydanie kupisz na stronie Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij