Świat

Žižek: Przeciwko solidarności z władzą

Arabska Wiosna, protesty w Hongkongu, europejski ruch Oburzonych, okupacja Wall Street w Stanach i ukraiński Majdan. Każdy z tych wybuchów ludowego buntu pokazywał, że rządzący na całym świecie mimo wszelkich konfliktów są przede wszystkim solidarni wzajemnie ze sobą.

Wiele możemy się dowiedzieć o tym, w jakim położeniu się globalnie znajdujemy, oglądając nowe zakończenie klasycznego filmu Davida Finchera Podziemny krąg, domontowane w styczniu tego roku w wersji przeznaczonej do dystrybucji w Chinach. W finale oryginalnej produkcji z 1999 roku bezimienny narrator/bohater (Edward Norton) zabija swoje wyobrażone ego idealne, Tylera Durdena (Brad Pitt). Potem patrzy, jak potężne eksplozje niszczą kolejne biurowce – to najwyraźniej początek końca nowoczesnej cywilizacji, planowanego przez rozdwojonego bohatera.

W wersji wprowadzonej na największą chińską platformę streamingową Tencent akcja została przerwana przed końcowymi wybuchami. Zamiast ostatnich ujęć widzowie zobaczyli planszę w języku angielskim informującą, że władze udaremniły anarchistyczny spisek: „Policja szybko przejrzała plan i zatrzymała wszystkich przestępców. Skutecznie zapobiegła wybuchowi bomby. Po procesie sądowym Tyler trafił do zakładu dla umysłowo chorych, gdzie poddano go leczeniu psychiatrycznemu. Wypisano go w 2012 roku”. (Trzeba dodać, że po dwóch tygodniach internetowego oburzenia przywrócono w Chinach oryginalne zakończenie).

Nie można nie wychwycić neokonserwatywnego charakteru tej zmiany. Chińska wersja wyraża bezwarunkową solidarność widza z władzą – nawet mimo że w filmie chodzi o władze amerykańskie. A ferment zostaje potraktowany nie jako polityczny bunt, ale jako przypadek uleczalnej choroby psychicznej.

Zinn: Naszym problemem jest obywatelskie posłuszeństwo

Jak na ironię, chińskiemu zakończeniu blisko do faktycznego finału powieści, na której opiera się film. Na ekranie narrator osiąga spełnienie, pozbywając się ego idealnego w postaci Tylera Durdena (strzela do siebie, raniąc się w policzek) i biorąc całkowitą odpowiedzialność za zamierzony brutalny, rewolucyjny czyn (wysadzenie w powietrze banków przechowujących wyciągi z kart kredytowych). Nie ma tu cienia patologizacji. Przeciwnie, w tym momencie bohater staje się dopiero „normalny”. Nie potrzebuje już siebie krzywdzić. Swą destrukcyjną energię kieruje na zewnątrz, na społeczne realia.

Natomiast w powieści Chucka Palahniuka, tak jak w chińskiej wersji filmu, narrator zostaje umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Mimo to wciąż można odczytać tę historię jako opowieść o dojrzewaniu. Instytucjonalizacja bohatera pokazuje, na ile szalone jest w istocie nasze społeczeństwo, skoro właściwą dojrzałość myli z pomieszaniem zmysłów. Bynajmniej nie można zinterpretować w podobny sposób wersji chińskiej: tekst na planszy zbywa historię narratora jako przypadek patologiczny, przeciwstawiając mu „normalny” i właściwy porządek społeczny.

Jeden dziwny fakt powinien nam dać do myślenia. Oto Chiny, państwo legitymizujące się jako socjalistyczna alternatywa wobec zachodniego liberalizmu, zmieniają zakończenie filmu wysoce krytycznego wobec zachodniego społeczeństwa liberalnego. Cenzor dyskwalifikuje krytyczną postawę jako jedynie wyraz szaleństwa, które należy zaleczyć w stosownym zakładzie.

Jak wytłumaczyć taką decyzję? Spójna odpowiedź jest tylko jedna. W połowie października 2019 roku chińskie media rozpoczęły ideologiczną ofensywę, której główny przekaz głosił: „demonstracje w Europie i Ameryce Południowej stanowią bezpośredni skutek zachodniej tolerancji wobec niepokojów w Hongkongu”. W komentarzu opublikowanym w „Beijing News” były dyplomata chiński Wang Zhen pisał, że „katastrofalny wpływ »chaosu w Hongkongu« zaczął rozchodzić się na Zachód”. Twierdził więc, że manifestanci w Chile i Hiszpanii wzorowali się na Hongkongu. Podobnie w chińskim „Global Timesie” można było przeczytać, że „na Zachodzie istnieje wiele problemów i rozmaitych ukrytych nurtów niezadowolenia. Wiele z nich wkrótce wyjdzie na powierzchnię, tak jak stało się to w Hongkongu”.

Demokracja i życie ludzi w Hongkongu? Bogowie globalizacji mają to w nosie

Komunistyczne Chiny grają więc dyskretnie na solidarności rządzących na całym świecie przeciwko zbuntowanemu ludowi. Ostrzegają Zachód, żeby nie lekceważył u siebie społecznego niezadowolenia – tak jakby pod wszystkimi napięciami ideologicznymi i geopolitycznymi w rzeczywistości krył się wspólny, podstawowy interes w postaci utrzymania władzy.

Jak się to ma do trwającej w Europie wojny? Może pomaga zrozumieć, dlaczego Zachód tak bardzo się mylił w swoich przewidywaniach co do rosyjskiej napaści. „Najpierw myśleliśmy, że nie zaatakują. Potem myśleliśmy, że wojna skończy się w ciągu kilku dni. Potem, kiedy Ukraina stawiła silny opór, myśleliśmy, że Putin pewnie przegra. Potem myśleliśmy, że z powodu sankcji załamie się rosyjska gospodarka, a Putin zostanie obalony. Teraz Rosja idzie do przodu, jej gospodarka sobie radzi, a Putin nigdzie się nie wybiera” (tak pisał Alexis Papazoglou w prywatnej korespondencji ze mną).

W sobotę 18 czerwca 2022 roku odbyła się pierwsza na żywo od 2018 roku konwencja teksańskich republikanów. Jej uczestnicy poparli oświadczenie, że prezydent Joe Biden „nie został pełnoprawnie wybrany”, i naganę dla senatora Johna Cornyna za to, że w ogóle wziął udział w międzypartyjnych rozmowach na temat prawa do posiadania broni. Zagłosowali też za programem, który homoseksualność nazywa „nienormalnym wyborem stylu życia” oraz przemawia za tym, żeby uczniowie teksańskich szkół „uczyli się o człowieczeństwie nienarodzonego dziecka”.

Upojeni przemocą: Ameryka staje się faszystowską dystopią

Przyjęcie stanowiska, że Joe Biden „nie został pełnoprawnie wybrany” na prezydenta, stanowi oczywisty krok w stronę nowej wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych – jak na razie wciąż jeszcze „zimnej”. Delegitymizuje ono bowiem istniejący porządek polityczny. Jeśli połączymy je z innymi oznakami, że za sprawą zmęczenia wojną w Ukrainie Trump jeszcze bardziej umacnia kontrolę nad Partią Republikańską, pojawiają się ponure perspektywy. Co się stanie, jeśli Trump wygra następne wybory i zawrze pakt z Rosją, pozostawiając Ukrainę na pastwę losu tak, jak zrobił to Kurdom?

Podczas rewolucji na Majdanie wyciekł zapis rozmowy telefonicznej amerykańskiej dyplomatki Victorii Nuland, która swobodnie rzuciła słowa „Jebać UE!”. Słowa te nie pozostawiają wątpliwości, że Stany Zjednoczone realizują w Ukrainie własne cele. Również Putin od lat konsekwentnie prowadzi politykę demontażu zjednoczonego kontynentu pod hasłem „Jebać Europę!”. Kreml udzielił poparcia brexitowi, katalońskiemu separatyzmowi, Le Pen we Francji, Salviniemu we Włoszech… Ta antyeuropejska oś łącząca Putina z niektórymi nurtami polityki amerykańskiej stanowi jeden z najniebezpieczniejszych wątków dzisiejszej geopolityki. Sprawia też, że przed krajami afrykańskimi, azjatyckimi i latynoamerykańskimi stoi trudny dylemat. Jeżeli podążą za starym, antyeuropejskim instynktem i skłonią się ku Rosji, czeka nas nowy, ponury świat.

Žižek: Jest coś, co Zachód konsekwentnie pomija w swoich kalkulacjach

Strona rosyjska powtarza opowieść (przejętą też przez niektórych zachodnich lewicowców), że wydarzenia na Majdanie – fala demonstracji i niepokojów, która rozpoczęła się 21 listopada 2013 roku na placu Niepodległości w Kijowie – były zorkiestrowanym przez Stany Zjednoczone nazistowskim puczem przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi. Oczywiście, panował wtedy chaos, nie brakowało różnych prądów i zagranicznych ingerencji. Jednak czymkolwiek Majdan jeszcze był, u swych podstaw stanowił przede wszystkim wyraz autentycznego, ludowego buntu.

Podczas rewolty okupowany przez tysiące demonstrantów i obwarowany prowizorycznymi barykadami Majdan zmienił się w ogromny obóz protestacyjny. Działały kuchnie, stanowiska pierwszej pomocy i stacje nadawcze. Stały sceny do przemówień, wykładów, debat, performansów… Trudno sobie wyobrazić coś bardziej odległego od nazistowskiego puczu, znacznie łatwiej za to dostrzec podobieństwa do wydarzeń w Hongkongu, Stambule czy podczas Arabskiej Wiosny.

Do Euromajdanu trzeba też porównać brutalnie stłumione protesty w Białorusi w 2020/2021 roku. Można ewentualnie zarzucić Białorusinom nieco zbyt naiwną postawę proeuropejską, ślepą na antagonizmy rozdzierające dziś Europę.

Natomiast szturmu na waszyngtoński Kapitol 6 stycznia 2021 roku bynajmniej nie wolno nazywać amerykańskim Majdanem. Cześć moich znajomych straumatyzowały sceny wtargnięcia motłochu na Kapitol. Z przejęciem komentowali: „tłum opanowuje siedzibę władzy – a przecież to my powinniśmy tam być! Szturmują Kapitol nie ci, co powinni!”. Może to dlatego populistyczna prawica tak denerwuje lewicę: prawicowcy kradną lewicowcom radość życia.

Kto dziś ma odwagę Lenina (i dlaczego właśnie prawica)?

Przypomnijmy sobie, co Putin powiedział 21 lutego 2022 roku. Po stwierdzeniu, że Ukraina jest tworem bolszewików, dodał: „dziś »wdzięczni potomkowie« [Lenina] obalili jego pomniki w Ukrainie. Nazywają to dekomunizacją. Chcecie dekomunizacji? Bardzo dobrze, nam to też pasuje. Ale po co zatrzymywać się w połowie drogi? Jesteśmy gotowi pokazać, co dla Ukrainy będzie znaczyć prawdziwa dekomunizacja”. I swoją „specjalną operacją wojskową” właśnie to pokazują. Putinowska logika jest prosta: Ukraina w całości stanowiła wytwór Lenina, a zatem głęboka dekomunizacja musi oznaczać koniec Ukrainy. Nie zapominajmy, że słowo „dekomunizacja” należy rozumieć dosłownie: jako zatarcie ostatnich śladów spuścizny państwa dobrobytu.

Żałośni są więc „lewicowcy”, którzy wspierają Putinowską dekomunizację Ukrainy! Trzeba ich traktować na równi z „antyimperialistycznymi” pacyfistami, którzy w 1940 roku twierdzili, że nie należy walczyć przeciwko nazistom, bo to nie nasza wojna.

Tak wracam do punktu wyjścia tego tekstu. Przez lata Rosję i Chiny chwytała za gardło panika, gdy w ich domenie wpływów wybuchał ludowy bunt. Państwa te z zasady zawsze interpretowały społeczny ferment jako spisek Zachodu, dzieło obcej propagandy i obcych agentów. Chiny przynajmniej teraz zdobywają się na uczciwość i przyznają, że wszędzie na świecie ludzie odczuwają głębokie niezadowolenie. Problem polega na tym, że wciąż odwołują się one do solidarności rządzących, po którejkolwiek stronie nowego ideologicznego podziału by się nie znajdowali.

Žižek: Wojna lumpenburżuazji

Może więc my pozostaniemy wierni lewicowej tradycji i solidarni z tymi, którzy się buntują?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Slavoj Žižek
Slavoj Žižek
Filozof, marksista, krytyk kultury
Słoweński socjolog, filozof, marksista, psychoanalityk i krytyk kultury. Jest profesorem Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Ljubljanie, wykłada także w European Graduate School i na uniwersytetach amerykańskich. Jego książka Revolution at the Gates (2002), której polskie wydanie pt. Rewolucja u bram ukazało się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej w 2006 roku (drugie wydanie, 2007), wywołało najgłośniejszą w ostatnich latach debatę publiczną na temat zagranicznej książki wydanej w Polsce. Jest również autorem W obronie przegranych spraw (2009), Kruchego absolutu (2009) i Od tragedii do farsy (2011).
Zamknij