Świat

Za Hamasem stoi Rosja? Za łatwo wyciągać taki wniosek

Nie wiemy, czy Rosja pomogła Hamasowi przygotować niespodziewany atak na Izrael. Wiemy, że codziennie izraelscy osadnicy dokonują średnio trzech ataków, których ofiarami są Palestyńczycy. A z rąk izraelskiego wojska zginęło w tym roku już ponad 200 Palestyńczyków.

W sobotę rano w kierunku miast zlokalizowanych na północ od oblężonej Strefy Gazy zostało wystrzelonych tysiące rakiet kassam. Niespodziewany atak Hamasu na terytoria pod kontrolą Izraela przykuł uwagę polskich mediów, które podjęły się relacjonowania nowej fazy konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz wyjaśnienia przyczyn jego eskalacji.

Wiele powstałych publikacji posługuje się niestety kalkami wyjętymi wprost z oficjalnej izraelskiej propagandy. Najbardziej zaskakujące są jednak próby wpisania najnowszych wydarzeń w kontekst nieobecny zarówno w przekazach mediów izraelskich, jak i arabskich, jakim jest domniemany udział Rosji w rozpoczętej przez Hamas ofensywie.

Pozbawione jak dotąd namacalnych dowodów spekulacje o udziale Rosjan w aktualnej fazie konfliktu palestyńsko-izraelskiego, dopóki są tylko spekulacjami, w żaden sposób nie przybliżają czytelnika do zrozumienia najnowszych wydarzeń. Pełnią za to konkretną funkcję polityczną: umieszczają Palestyńczyków w kontekście, który ma ich walkę skompromitować. Jednocześnie równoległym celem tych manipulacji jest powstrzymanie osób przyglądających się obecnej eskalacji od wyrażania solidarności z okupowaną Palestyną. W ten sposób dziennikarstwo traci swoją funkcję sprawozdawczą i staje się hasbarą – propagandą uprawianą w interesie Tel Awiwu.

Žižek: Ukraina jest jak Zachodni Brzeg, nie jak Izrael

W polskich mediach opinia o kluczowej roli Rosji w trwającym konflikcie opiera się głównie na często przywoływanej wypowiedzi Sergeja Sumlennego, urodzonego w Rosji analityka, w przeszłości związanego z niemiecką partią Zieloni, który na swoim X (poprzednio Twitter) wyraził przekonanie, że „ewidentnie stoi za tym Rosja”. Wątpliwości rodzi w pierwszej kolejności fakt, że przedstawiany jako ekspert Sumlenny na co dzień zajmuje się polityką energetyczną i bezpieczeństwem wewnętrznym Europy Środkowo-Wschodniej, a więc tematyką odległą od konfliktów na Bliskim Wschodzie.

Źródeł jego percepcji należałoby się zatem doszukiwać w prawdopodobnej tendencji autora do projektowania wschodnioeuropejskiego układu sił na sytuację na Bliskim Wschodzie. To podejście trzeba uznać za bezpodstawne, ponieważ ignoruje oczywiste różnice polityczne między odległymi od siebie częściami świata. Istotnym kontekstem tej wypowiedzi jest również wieloletnia tradycja niemieckiej klasy politycznej do wspierania państwa Izrael, której emanacją jest między innymi odmowa uznania Autonomii Palestyny przez dyplomację Niemiec.

Swoją opinię Sumlenny uzasadnia tym, że „żaden inny sojusznik Hamasu oprócz Rosji nie ma doświadczenia w wykorzystaniu dronów zrzucających bomby przeciwko czołgom bojowym”. W przeszłości władze Rosji krytykowały Izrael z powodu trwającej okupacji terytoriów palestyńskich i blokady Strefy Gazy, a w 2020 roku starały się mediować w wewnętrznym konflikcie pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami palestyńskimi – Fatahem (kontrolującym Zachodni Brzeg) i Hamasem (sprawującym de facto władzę w Strefie Gazy). Rok 2022 przyniósł wzmożenie kontaktów na linii Hamas–Rosja, które zaowocowały dwoma spotkaniami między przedstawicielami palestyńskiej organizacji i władzami w Moskwie. Nie ulega zatem wątpliwości, że Hamas i Rosja dążą do wzajemnego zacieśnienia stosunków – nie mamy jednak przekonujących dowodów na to, jakoby Rosja miała udzielać Hamasowi wsparcia materialnego.

Zaskakujący sukces militarny ofensywy Hamasu rodzi pytania o potencjalny udział aktorów zewnętrznych dysponujących bardziej zaawansowanymi zasobami militarnymi. Argument Sumlennego mówiący, że za atakami przeprowadzanymi przez Hamas stoją Rosjanie, jest nietrafiony choćby dlatego, że całą palestyńską ofensywę, obejmującą przede wszystkim ostrzał rakietowy oraz rozmieszczenie nieregularnych sił lądowych na terytorium Izraela, sprowadza do jednego elementu taktyki wojennej – ataków z wykorzystaniem dronów wymierzonych w izraelskie czołgi.

Drony będące w stanie zrzucać bomby są elementem wyposażenia obu najbliższych sojuszników Hamasu – Hezbollahu i Iranu. Teheran w ubiegłym roku wzbogacił swój arsenał militarny o autorski model drona nazwany na cześć palestyńskich bojowników Shahed 149 Gaza, jednakże zarówno Hezbollah, jak i irański rząd, choć wyrażają pełne poparcie dla ataku, nie przyznają się oficjalnie do jakiegokolwiek udziału w bieżących wydarzeniach.

Žižek: Co kryje się za skrajnie prawicową polityką rządu izraelskiego

Dwa podobne głosy cytowane w polskiej prasie pochodzą od profesora Akademii Sztuki Wojennej, Piotra Grochmalskiego i Marko Mihkelsona, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych parlamentu Estonii. Pierwszy na dowód swoich przypuszczeń dotyczących rzekomego „kontekstu rosyjskiego” ofensywy nie przedstawia nic oprócz dwóch zeszłorocznych spotkań między przedstawicielami palestyńskiej organizacji i rosyjskimi oficjelami. Drugi wskazuje na potencjalne korzyści polityczne, jakie Moskwa mogłaby osiągnąć dzięki odwróceniu uwagi świata od trwającej wojny w Ukrainie, pomijając zupełnie to, jaki miałby być praktyczny wymiar domniemanego udziału Rosji.

Cytowany z kolei przez portal wPolityce emerytowany generał polskich sił zbrojnych Roman Polko, choć nie wyraził przekonania o tym, jakoby Rosja miała odgrywać jakąkolwiek rolę w rozpalonym na niespotykaną od dawna skalę konflikcie, posunął się do przedstawienia niedorzecznej i krzywdzącej analogii między atakiem Hamasu na terytoria zajmowane przez Izrael a rosyjską inwazją na Ukrainę.

Generał Polko, który jako uczestnik amerykańskiej inwazji na Irak miał swój osobisty udział w destabilizacji regionu, zdaje się nie zauważać różnicy między trwającymi od 75 lat, coraz bardziej rozpaczliwymi próbami odzyskania przez Palestyńczyków kontroli nad swoją ojczyzną (z której zostali wypędzeni w toku czystek etnicznych i postępującej ekspansji terytorialnej Izraela, odbywającej się przy pogwałceniu prawa międzynarodowego) a imperialistycznym atakiem Rosji na Ukrainę, któremu przyświecał jeden cel – poszerzenie granic rdzewiejącego supermocarstwa.

Przyczyn obecnej eskalacji należy upatrywać w samej Palestynie. Tegoroczny bilans izraelskiej okupacji jest wyjątkowo krwawy. Według danych ONZ między 1 stycznia a 7 października z rąk izraelskiego wojska zginęło ponad 200 Palestyńczyków, najwięcej od 2005 roku. Zarazem w dramatycznym tempie nasila się przemoc ze strony izraelskich osadników, czyli mieszkańców osiedli wybudowanych na Zachodnim Brzegu, terytorium będącym teoretycznie pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej, a w praktyce okupowanym przez Izrael.

Powstawanie tych osiedli na obszarze poza oficjalnymi granicami Izraela stanowi naruszenie prawa międzynarodowego, w tym IV konwencji genewskiej, która zabrania siłom okupacyjnym przemieszczania populacji swojego państwa na tereny pod jego okupacją. Szacuje się, że na obszarze Zachodniego Brzegu w około 260 osiedlach mieszka od 600 do 750 tysięcy osadników. Choć żyją oni poza oficjalnymi granicami państwa, otrzymują od Izraela obywatelstwo i wsparcie finansowe, jako zachętę do dalszej kolonizacji. Stanowią ekwiwalent około 11 proc. populacji Izraela.

Mieszkańcy tych nielegalnych osiedli regularnie dokonują fizycznych napaści na ludność palestyńską. Między 2010 a 2019 rokiem doszło do 2955 takich ataków. W 2023 roku statystycznie każdego dnia Palestyńczycy padali ofiarami aż trzech ataków z udziałem osadników. Tendencja wzrasta: ONZ podaje, że średnia dla roku 2022 roku wynosiła dwa ataki dziennie, natomiast dla 2021 jeden. 26 lutego bieżącego roku żydowscy osadnicy dokonali pogromu w palestyńskiej wiosce Huwara. Spłonęło wiele samochodów i domów, 390 Palestyńczyków zostało rannych, a 37-letni mężczyzna zginął od kuli izraelskiego napastnika.

Apartheid as usual. Śmierć dziennikarki nie zmieni polityki Izraela

Do kolejnych aktów agresji osadników zdaje się zachęcać pobłażliwość izraelskiego wymiaru sprawiedliwości. W sierpniu tego roku w jednym z ataków przeprowadzonych przez osadników zginął 19-letni Palestyńczyk, a rannych zostało trzech jego kolegów. Sprawcy najpierw podpalili dwa samochody, a następnie zaczęli strzelać z ostrej amunicji do przypadkowych przechodniów. Izraelski sąd tydzień po zatrzymaniu jednego z podejrzanych zdecydował o umieszczeniu go w areszcie domowym.

Sam Hamas wśród powodów ataku wskazuje przede wszystkim nasilające się wtargnięcia osadników na teren kompleksu meczetu Al-Aksa w okupowanej Wschodniej Jerozolimie, którym towarzyszą zachowania odbierane przez świat muzułmański jako desakralizacja świątyni. Podkreślając swój sprzeciw wobec tych wydarzeń, Hamas nadał rozpoczętej 7 października operacji kryptonim „Powódź Al-Aksa”.

W skład kompleksu wchodzi sanktuarium pod nazwą Kopuła na Skale oraz meczet. Al-Aksa jest obok Mekki i Medyny trzecim najświętszym miejscem islamu. Muzułmanie wierzą, że wstąpienie Mahometa do nieba dokonało się właśnie z Kopuły na Skale. W trakcie wojny z czerwca 1967 roku, znanej jako wojna sześciodniowa, wojska izraelskie zajęły teren Wschodniej Jerozolimy wraz z Al-Aksą. Na mocy porozumień kończących wojnę Izrael przekazał kontrolę nad obiektem Jordanii. Ale tylko w teorii. Od 1967 roku wojska izraelskie stacjonują we Wschodniej Jerozolimie i w pozostałych częściach Zachodniego Brzegu. Regularnie dochodzi do sytuacji, w których z jednej strony izraelskie siły zbrojne uniemożliwiają Palestyńczykom wejście na teren obiektu, z drugiej zaś eskortują obywateli Izraela na drodze do Wzgórza Świątynnego.

Morderstwo palestyńskiego aktywisty. Czy ktoś tu jeszcze pragnie pokoju?

Wakf Jerozolimy, organizacja odpowiedzialna za administrację obiektu, stoi na stanowisku, że kompleks Al-Aksa jest miejscem otwartym na wizyty wyznawców innych religii, jeśli przebiegają one z poszanowaniem tradycji tego miejsca. Odbywające się pod ochroną wojska wtargnięcia ortodoksyjnych Żydów na teren Al-Aksy budzą stanowczy sprzeciw muzułmanów, którzy postrzegają je jako hańbiące.

Rok 2023 obfitował w tego rodzaju incydenty. Brał w nich udział między innymi kontrowersyjny izraelski minister bezpieczeństwa wewnętrznego, Itamar Ben Gewir, znany ze swojego poparcia dla Barucha Goldsteina, amerykańsko-izraelskiego terrorysty, który w 1994 roku dokonał krwawej masakry w hebrońskim meczecie. Zamordowanych zostało wówczas 29 Palestyńczyków, w tym sześcioro dzieci, a 125 osób zostało rannych. Portret Goldsteina wisiał przez lata w salonie domu Ben Gewira w Hebronie.

Hamas zdecydowanie nie jest organizacją, w której obserwatorzy regionu mogliby zobaczyć piewcę pokoju i forpocztę wartości demokratycznych. Wiele działań Hamasu zasługuje na najsurowsze potępienie. Dla Palestyńczyków jednak Hamas jest w obecnej chwili jedyną organizacją, która jest w stanie rzucić wyzwanie izraelskiej machinie wojennej i przywrócić cień wiary w spełnienie niepodległościowych aspiracji uciskanego narodu.

Kolejna noc pod bombami w Gazie

czytaj także

Tocząca się na oczach świata obecna ofensywa Hamasu odbywa się w interesie narodu palestyńskiego, rękoma samych Palestyńczyków, którzy zawiedzeni trwającymi od niemalże 80 lat niepowodzeniami międzynarodowej dyplomacji chwytają za broń w akcie desperacji.

Ta wojna była do uniknięcia. Dopóki jednak Palestyńczycy będą żyli w poczuciu krzywdy, przekonani, że świat odwraca wzrok od ich tragedii, pokój na Bliskim Wschodzie pozostanie jedynie efemeryczną iluzją.

**
Jakub Polański – tłumacz zainteresowany tematyką bliskowschodnią. Współpracował z polską edycją czasopisma „Le Monde Diplomatique”, „Praktyką Teoretyczną” oraz organizacjami pozarządowymi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij