Świat

Morderstwo palestyńskiego aktywisty. Czy ktoś tu jeszcze pragnie pokoju?

Większość Palestyńczyków, zapytana o preferowaną metodę zakończenia konfliktu terytorialnego z Izraelem, odpowiada, że najskuteczniejszy byłby powrót do walki zbrojnej i wybuch kolejnej intifady – powstania, podczas którego w różnych miastach Izraela dochodziło do zamachów terrorystycznych, także z udziałem bomb i samobójców.

Kiedy tuż po świcie 24 czerwca funkcjonariusze palestyńskich sił porządkowych wysadzali drzwi, by wtargnąć do domu aktywisty Nizara Banata w Hebronie, ten wciąż był w łóżku. Na oczach żony, dzieci i brata Banat miał zostać rozebrany, pobity pałkami, związany i w samej bieliźnie wciągnięty do wojskowego transportera zaparkowanego przed budynkiem.

Nie było to jego pierwsze aresztowanie, ale okazało się ostatnim. Krótko po zatrzymaniu siły porządkowe poinformowały, że stan Banata pogorszył się na tyle, że musiał on zostać przetransportowany do zarządzanego przez palestyński rząd szpitala im. Księżniczki Alii w Hebronie. Na miejscu lekarze stwierdzili zgon.

Wstrzymać finansowanie Palestyny

Kim był Nizar Banat? Aktywistą znanym z krytyki Autonomii Palestyńskiej, jej politycznych praktyk i korupcji rządu premiera Mohammeda Sztajje i prezydenta Mahmuda Abbasa.

Banat nazywał poddaństwem to, że funkcjonariusze palestyńskich sił porządkowych, w założeniu państwowych i bezpartyjnych, pojawiają się na wewnętrznych uroczystościach rządzącego Autonomią Fatahu, gdzie wiwatują i oddają salwy z broni. Podkreślał wtedy, że finansująca palestyński rząd Unia Europejska powinna zdawać sobie sprawę z tego, że pośrednio finansuje tym partię prezydenta.

Nizar Banat nie był postacią bez kontrowersji. Oprócz krytyki palestyńskich władz, którą zaczął głośno wyrażać w publikowanych na Facebooku nagraniach, otwarcie sympatyzował z Iranem, Hezbollahem i reżimem Baszara al-Asada, nazywanych czasem przezeń „osią oporu”, z którą sprzymierzona jest też szyicka milicja w Syrii i Iraku. To dlatego Banatowi przypisuje się nie tylko krytykę palestyńskich władz, ale jednocześnie sympatie antyizraelskie.

Według Banata Palestyńczycy jedynie przy wsparciu „osi oporu” mogliby uzyskać niepodległość. Piszący dla portalu Al-Kuds (arab. Jerozolima) palestyński publicysta Wail Essam mówił, że poparcie Banata dla „osi oporu” było bezwarunkowe i bezkrytyczne. Aktywista niewiele robił sobie z irańskiej czy syryjskiej polityki wobec opozycji czy sektariańskich konfliktów, jakimi naznaczona została choćby syryjska wojna domowa.

Banat, który sam dawniej był członkiem Fatahu, coraz więcej nagrań krytykujących Abbasa i Palestynę publikował na swoim facebookowym profilu. Tym ściągnął na siebie uwagę palestyńskich służb, które śledziły i regularnie wsadzały go do aresztu. Już w listopadzie ubiegłego roku Unia Europejska krytykowała zatrzymanie Banata w Jerychu, gdzie „w niepokojący sposób traktuje się osadzonych”.

Nizar Banat zamierzał kandydować w odwołanych przez prezydenta Abbasa wyborach, startując z drugiego miejsca opozycyjnej listy wyborczej Al-Hurijati Wa-Alkarama (Wolność i Godność). Lista ta nie cieszyła się jednak dużą popularnością wśród Palestyńczyków i badania opinii publicznej nie dawały jej nawet jednego mandatu. Zrobiło się o niej natomiast głośno z innego powodu.

Kiedy Banat usłyszał o odwołaniu wyborów, wraz ze swoją listą napisał odezwę do europejskich sądów, w tym Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, wzywając do natychmiastowego wstrzymania wszelkiego finansowania Autonomii Palestyńskiej. Tak się jednak nie stało, bo 22 czerwca Europejski Bank Inwestycyjny ujawnił, że podpisał z Palestyńczykami szereg umów, których celem ma być wpompowanie w palestyńską gospodarkę równowartości 425 milionów dolarów.

Corbyn: zakończyć okupację, usunąć osiedla, uznać państwo palestyńskie

Banat umiera, ludzie na ulicach, Fatah zaciska pięść

Śmierć Nizara Banata wywołała liczne protesty Palestyńczyków, podczas których domagano się między innymi rezygnacji premiera Sztajje i prezydenta Abbasa, niezależnie od ich obietnicy uruchomienia śledztwa mającego znaleźć winnych. Demonstracje na początku odbywały się pokojowo, trzeciego dnia jednak na placu Jasera Arafata doszło do starć protestantów ze zwolennikami rządu i palestyńską policją. Zdaniem Amnesty International siły porządkowe użyły nadmiernej siły w stosunku do protestujących.

Saleh Hidżazi, zastępca dyrektora ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w AI, podkreślił, że w ostatnich tygodniach trwa kampania represji i arbitralnych aresztowań, także dziennikarzy i prawników. Komitet na rzecz Obrony Dziennikarzy doniósł, że tylko 26 i 27 czerwca aresztowano aż pięciu reporterów przygotowujących materiały z protestów w Ramallah. Ignacio Miguel Delgado, przedstawiciel Komitetu w regionie, podkreślił, że jego zdaniem palestyńskie władze „biorą przykład” z działań Izraela, który według danych organizacji w maju i czerwcu zatrzymał trzech dziennikarzy piszących o protestach i eskalacji konfliktu, raniąc przynajmniej dwunastu innych.

Amnesty International od współpracowników Banata krótko po jego śmierci dowiedziało się, że aktywista otrzymywał już wcześniej groźby śmierci związane ze swoją działalnością. Najbliżej tragedii było w maju, kiedy nieznani sprawcy obrzucili granatami oszałamiającymi i ostrzelali dom, kiedy przebywała tam jego żona z córką. Według Banata za incydent, do którego doszło krótko po publikacji jego adresowanego do Unii Europejskiej wezwania, odpowiadały „oprychy” Fatahu w asyście palestyńskich służb porządkowych.

Śmierć Banata i reakcja rządu Autonomii Palestyńskiej spotkały się także z krytyką ze strony amerykańskiego Departamentu Stanu i Unii Europejskiej. Amerykanie w krótkim oświadczeniu wezwali do przeprowadzenia dokładnego i przejrzystego śledztwa i „wyraziły zaniepokojenie” ograniczaniem wolności słowa w Autonomii.

Unia Europejska była bardziej wylewna. W oświadczeniu podkreśliła, że Autonomia jest „odpowiedzialna za przestrzeganie praw człowieka na obszarach podlegających jej kontroli”. Dodatkowo podkreślono, że coraz częstszą praktyką jest aresztowanie i złe traktowanie obrońców praw człowieka i politycznych przeciwników, którzy korzystają z prawa do wyrażania opinii i zgromadzeń.

Fatah i palestyńskie władze zdają się jednak niewiele robić sobie z takich opinii. Teraz wyciągają konsekwencje wobec polityków i dyplomatek, którzy skrytykowali zabicie Banata. Tak się stało z drem Ihabem Bseiso, dyrektorem Palestyńskiej Biblioteki Narodowej i byłym ministrem kultury, który miał zostać zwolniony po tym, jak na swoim profilu na Facebooku napisał, że „zabicie człowieka jest zbrodnią”. Jego los podzieliła Szahd Wadi, palestyńska dyplomatka pracująca w Lizbonie, która została bez ostrzeżenia zwolniona ze stanowiska po tym, jak podpisała petycję przeciwko zwolnieniu Bseiso.

Palestyńczycy mogą siedzieć i patrzeć, jak Żydzi głosują na prawicowych ekstremistów

Korupcja w rządzie, Hamas u bram

Oficjalnym powodem odwołania przez prezydenta Abbasa wyborów w Palestynie był brak zgody Izraela na przeprowadzenie ich w Jerozolimie Wschodniej. Faktycznie mogło jednak chodzić o realne ryzyko zwycięstwa wyborczego Hamasu.

Rozczarowanie rządami Fatahu jest bowiem wyraźne – nie tylko na protestach ulicznych. Badanie palestyńskiej opinii publicznej przeprowadzone przez think tank Palestinian Center for Policy and Survey Research ujawniło, że gdyby wybory odbyły się teraz, po zakończeniu majowej eskalacji konfliktu Izraela z Hamasem i Palestyńskim Islamskim Dżihadem, aż 41 proc. Palestyńczyków zagłosowałoby na rządzący w Strefie Gazy Hamas.

Niemal każdy respondent jest zadowolony z postawy Hamasu wobec Izraela, a siedmiu na dziesięciu właśnie w islamistycznym ugrupowaniu widzi zwycięzcę niedawnych walk. Prezydent Mahmud Abbas także nie może ze spokojną głową myśleć o wyborach. Dzisiaj z kretesem przegrałby z Ismailem Hanijją, przewodniczącym biura politycznego Hamasu.

Niska popularność Fatahu i Abbasa najprawdopodobniej jest wypadkową kilku czynników. Po pierwsze już od lat mówi się o panujących w Palestynie korupcji i klientelizmie. Dzisiaj aż 84 proc. Palestyńczyków uważa, że palestyńskie władze są skorumpowane. Oczywiście korupcja jest obecna także w tych instytucjach, którymi w Strefie Gazy kieruje Hamas.

Najważniejszym jednak czynnikiem zdaje się rozczarowanie procesem pokojowym z Izraelczykami. Autonomia Palestyńska ustanowiona była jedynie jako tymczasowy rząd, który istnieć miał przez pięć lat od wejścia w życie tzw. porozumień z Oslo w 1994 roku. W oczach wielu Arabów, zwłaszcza młodszego pokolenia, jest to twór, któremu dawno skończyła się data przydatności.

Dziś większość Palestyńczyków, zapytana o preferowaną metodę zakończenia okupacji Izraela, odpowiada, że najskuteczniejszy byłby powrót do walki zbrojnej i wybuch kolejnej intifady – powstania, podczas którego w różnych miastach Izraela dochodziło do zamachów terrorystycznych, także z udziałem bomb i samobójców.

Ale nie tylko Palestyńczycy są rozczarowani tym procesem. Amerykański think tank RAND Corporation opublikował w lutym raport, z którego wynika, że izraelskim Żydom rozwiązanie dwupaństwowe jawi się dziś jako ryzykowne. Często jako negatywny przykład podają Gazę, z której całkowicie się wycofali, a następnie wskutek palestyńskich wyborów władzę przejął tam Hamas, ciągle zagrażający izraelskim miastom i wioskom swoimi rakietami i podziemnymi tunelami.

Izraelska „wzorcowa” akcja szczepień wyklucza niemal 5 milionów Palestyńczyków

Nawet izraelscy dyplomaci i politycy dawno przestali w jasny sposób udzielać odpowiedzi na pytania o to, czy rozwiązanie dwupaństwowe wciąż jest „na stole”. W rozmowie z brytyjskim Channel 4 ambasador Cippi Chotoweli zapytana o takie zakończenie konfliktu powtarzała jedynie, że „Izrael jest za pokojem”. W tej chwili w zasadzie tylko dyplomaci i politycy obecnych władz Autonomii Palestyńskiej wciąż mówią, że dwupaństwowe rozwiązanie jest jedynym, jakie wchodzi w grę.

Wygląda jednak na to, że nie chcą słyszeć tego, co na to palestyńska ulica.

**
Jakub Katulski – politolog, orientalista, absolwent Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Specjalizuje się w relacjach Izraela z sąsiadami i Europą. Współautor bloga Stosunkowo Bliski Wschód.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Katulski
Jakub Katulski
Politolog, kulturoznawca
Politolog, kulturoznawca, absolwent Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. Specjalizuje się w relacjach Izraela z sąsiadami i Europą. Autor bloga i podcastu Stosunkowo Bliski Wschód.
Zamknij