Świat

Ikonowicz: Będziemy jedli wszyscy

Co cztery sekundy ktoś na świecie umiera z głodu. Po to, żebyśmy wreszcie jedli wszyscy, trzeba wyłączyć żywność spod działania zasady maksymalizacji zysku.

Miast nędzarzowi pleść o łasce z nieba,
Daj jeden z drugim pół swojego chleba.
(Bertold Brecht, Opera za trzy grosze)

Podszedł do mnie mężczyzna. Był wyprostowany. Z całej jego postawy biła godność, jakaś duma. Wyciągnął rękę i powiedział „Na chleb”. Zawstydziłem się, że ja mam, a on musi prosić.

Kiedyś przyjechałem do Polski autostopem z kolegą, komunistą z Hiszpanii. Javier zauważył, że Polska musi być bardzo bogatym krajem, bo wszędzie jak okiem sięgnąć jest mnóstwo zieleni, której nie trzeba podlewać. W Etiopii toczą się wojny o wodę, bez której cała masa ludzi umiera z głodu. W Ameryce Łacińskiej wprowadzane przez białych kolonizatorów monokultury takie jak trzcina cukrowa, kawa i bawełna zabierały ziemię potrzebną do produkcji żywności, którą trzeba było importować statkami żaglowymi z Hiszpanii czy Portugalii.

Próba przeliterowania nadziei

czytaj także

W krajach, gdzie wystarczyło włożyć kij w ziemię, żeby wypuścił pędy, gdzie żyzna ziemia i całoroczna wegetacja dawała nieograniczone możliwości wykarmienia ludności, ludzie przymierali głodem. Głód nie wynikał – jak dziś w Afryce – z braku wody, tylko z braku ziemi i ślepej pogoni kolonialnych elit za zyskiem. Jedynie zbiegli z plantacji niewolnicy, którzy pośród dżungli założyli własne państwo, jedli zdrowo i do syta, prowadząc w sercu puszczy tradycyjne afrykańskie uprawy i hodowle.

Kiedy okazało się, że z jednego ziarna można uzyskać więcej ziaren, ludzie zostali rolnikami. Przestali wędrować za zwierzyną czy przeganiać stada od pastwiska do pastwiska. Jednak tę cudowną właściwość ziaren, która pozwalała ludziom dłużej żyć i zaludniać Ziemię, ograniczyły korporacje. Powodowane chęcią zysku wyhodowały ziarna jednoroczne, bezpłodne. Po ich wysianiu można zebrać plony i zjeść. Ziarna nie można już jednak wysiać, bo nie urodzi. Zamiast wysiewać ziarno z plonów, rolnicy muszą teraz wrócić i kupić je ponownie od korporacji.

Jak szacuje Bank Światowy, produkcja biopaliw, zajmując grunty rolne i zastępując uprawy żywności, odpowiada za trzy czwarte ostatniego, dramatycznego wzrostu cen żywności o kilkadziesiąt procent, który zepchnął dziesiątki milionów ludzi w biedę i dramatycznie obniżył poziom życia setek milionów. W dzisiejszej Brazylii najważniejszym problemem społecznym wciąż jest głód, między innymi dlatego, że olbrzymie obszary ziemi niegdyś rolnej są obsiane trzciną, z której wytwarza się paliwo – bioetanol.

Równie ważna jest koncentracja ziemi w rękach garstki latyfundystów. 10 proc. największych właścicieli ziemskich kontroluje 80 proc. ziem uprawnych. W kraju tym żyją cztery miliony bezrolnych chłopów. Założyli Ruch Rolników bez Ziemi, najbardziej znany z akcji zajmowania nieużytków. Przez 30 lat działalności udało im się zalegalizować ponad 2300 osad, w których mieszka 370 tysięcy rodzin. Kolejne 180 tysięcy czeka na uzyskanie tytułu prawnego do zajętych ziem. Dzięki temu około 900 tysięcy ludzi znalazło pracę w sektorze rolniczym.

Kiedy rolnicy głodują

czytaj także

Kiedy rolnicy głodują

Hilal Elver, Melissa Shapiro

Jeszcze w czasie rewolucji goździków (1974) byłem w Portugalii i odwiedziłem jej najbiedniejszy, rolniczy region Alentejo. Region słynie z produkcji korka. Olbrzymie latyfundia obsiane dębem korkowym dawały pracę raz na siedem lat, bo mniej więcej w takim odstępie czasu zbiera się korę. Między dębami nic się nie sadzi, bo właściciele plantacji mają dość zysków z samego korka. Ludność za to przymierała głodem. Kiedy tam przybyłem, kamienne pobielone wioski były upstrzone sierpami i młotami i pisanymi czerwoną farbą komunistycznymi hasłami, a na ziemiach latyfundiów powstawały rolnicze spółdzielnie pracy. Wreszcie ziemia zaczęła karmić miejscową ludność. Kiedy zapytałem, po co im te spółdzielnie, odpowiedzieli: „teraz nie ma głodu”.

Przyczyną głodu są też zyski pośredników. W latach 70. kupiłem w Madrycie za 64 pesety główkę sałaty. Znalazłem w niej list od rolnika, który pisał „Pośrednik dał mi za tę sałatę 8 peset. Ciekawe, ile zdarł z ciebie”.

Na rynku żywnościowym cztery korporacje zwane niekiedy „ABCD”, czyli ADM, Bunge, Cargill i Dreyfus, kontrolują razem 90 proc. rynku zbóż. Koncern Cargill poinformował, że jego przychody w roku podatkowym 2022 wzrosły o 23 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, do rekordowych 165 miliardów dolarów. Firma zawdzięcza to głównie wzrostowi cen żywności spowodowanemu wojną w Ukrainie. W tym samym roku z tego samego powodu około 9 milionów ludzi zmarło z głodu.

Wojna w Ukrainie doprowadzi do głodu

Na początku transformacji ustrojowej w sklepach spożywczych pojawiły się zeszyty. Ludzie pozbawieni pracy na roli (po likwidacji Państwowych Gospodarstw Rolnych) kupowali żywność na krechę, a ich długi wpisywano do zeszytów. Dziś, kiedy wiejskie sklepy coraz częściej są wypierane przez sieciówki, gdzie na krechę się nie daje, ludzie pożyczają pieniądze na jedzenie u lichwiarzy. Tak postępuje co piąta rodzina w Polsce. Głównie dlatego, że ich dochody nie nadążają za rosnącymi cenami. A kiedy rząd w naiwnym geście mającym ochronić konsumentów obniżył VAT na żywność, sieci handlowe podniosły odpowiednio ceny, konsumując tę różnicę.

Oczywiście, nikt u nas z głodu nie umiera, skoro wszystko rośnie bez podlewania. Sęk w tym, że między wsią, gdzie rolnik w pocie czoła wytwarza żywność, a miejskim konsumentem są korporacje, które zbyt tanio kupują od rolników i zbyt drogo sprzedają mieszkańcom miast.

Ludzie ratują się, jak mogą. Pani Basia ma wyraźną nadwagę. Ma tak mały dochód, że żywi się pączkami. Jeden wystarcza, żeby nie czuć głodu przez pół dnia. Dużo kalorii przy stosunkowo niskiej cenie. Taka dieta zdrowa nie jest. Inni oszukują głód chińskimi zupkami.

Głód? Na Północy nazywamy to fast foodem

czytaj także

Nawet przy stosunkowo dużych dochodach koszty obsługi kredytów, utrzymania mieszkania i paliwa rosną tak szybko, że na zdrowe wyżywienie nie stać nawet ludzi, powszechnie uważanych za dobrze sytuowanych. Wiąże się to z hierarchią potrzeb i wydatków. Często ludzie aspirujący do klasy średniej inwestują dużo w wyróżniki statusu, dobre samochody, mieszkania położone w prestiżowej okolicy czy najnowszy model sprzętu AGD. Tymczasem w rodzinach robotniczych najważniejsze są wydatki na żywność. Dlatego z badań wynika, że często dzieci ludzi z klasy średniej odżywiają się gorzej niż dzieci robotników.

Bogaci Amerykanie są zwykle smukli i wysportowani. Nie mają zwyczaju żywić się w tanich fast foodach, a zdrowa żywność jest zwykle droga. To amerykańskie masy ludowe cierpią z powodu otyłości, bo przy niskich dochodach ludzie zmuszeni są jeść byle co – junk food, czyli śmieciowe jedzenie. Jednak w Afryce i Azji głód wiąże się ze spożywaniem zbyt małej liczby kalorii. Z wychudzeniem. Co cztery sekundy ktoś na świecie umiera z głodu. I ktoś niestety czerpie z tego zyski.

Dlaczego biedni są grubi?

Większość ludzi na wciąż sytym Zachodzie je, zanim poczuje głód. Fidel Castro, kiedy przejął władzę po obaleniu reżimu Fulgencia Batisty, również musiał się mierzyć z problemem głodu i niedożywienia. Powiedział wówczas słynne zdanie „będziemy jedli mało, ale będziemy jedli wszyscy”.

Po to, żebyśmy wreszcie jedli wszyscy, trzeba, żeby ludzkość odzyskała kontrolę nad gruntami rolnymi. Żeby w trybie demokratycznej kontroli nie można było tych gruntów przeznaczać na inne cele niż rolnicze, dopóki potrzeby ludności nie są zaspokojone. Trzeba też rozbić oligopol czterech jeźdźców Apokalipsy rządzących na rynku żywności. By ceny wyżywienia nie były spekulacyjnie zawyżane. Oraz by akcjonariusze i rentierzy przestali zarabiać na śmierci głodowej i niedożywieniu.

Zamiast korporacyjnych fabryk żywności zarządzanych przez globalne korporacje potrzebne jest odtworzenie lokalnego rolnictwa. Bo tylko ono zapewnia ludności żywnościowe bezpieczeństwo. Nie wolno sprowadzać walki z głodem do dostarczania gotowych produktów – trzeba pomóc w dźwignięciu się produkcji lokalnej. O tym, jak bardzo taka źle pomyślana pomoc potrafi być szkodliwa, świadczy przypadek pewnej partii mleka w proszku jednej z głównych marek, które było spreparowane w taki sposób, że niemowlęta się od niego uzależniały. Kiedy go zabrakło, nie chciały jeść nic innego. W Europie kłopot sprowadzał się do konieczności latania po sklepach, żeby kupić mleko tej samej marki. W Afryce doszło do prawdziwych dramatów.

Dlaczego organizujemy Strajk Kryzysowy z rolnikami?

czytaj także

Dlaczego organizujemy Strajk Kryzysowy z rolnikami?

Dominika Lasota, Wiktoria Jędroszkowiak

Żywność należy wyłączyć spod działania zasady maksymalizacji zysku – to konieczne, a powodów będzie przybywać. Ludzie od zarania dziejów migrowali w poszukiwaniu lepszych warunków egzystencji, a zwłaszcza żywności. Nowa fala tej wędrówki ludów już się zaczęła. Jeżeli chcemy ją powstrzymać, musimy pomóc krajom biednego Południa poradzić sobie z klęską głodu. Dobrze jest zacząć od upublicznienia poczynań czterech żywnościowych oligopolistów. Firm, które dla zysku skazują na śmierć miliony ludzi i swą działalnością szkodzą planecie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Ikonowicz
Piotr Ikonowicz
Działacz społeczny, polityk
Działacz społeczny, polityk, dziennikarz, poseł na Sejm II i III kadencji. Przewodniczący Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Zamknij