Czytaj dalej, Historia

Dlaczego badacze nie interesowali się losem osób homoseksualnych w Auschwitz

Auschwitz nie było miejscem przeznaczonym przez nazistów dla osób skazanych na mocy paragrafu 175. Obóz został otwarty w roku 1940, zaś aresztowania homoseksualistów zaczęły się w latach trzydziestych. Niemniej homoseksualiści byli, rzecz jasna, więźniami obozu Auschwitz, a ocalali wspominali o szczególnym okrucieństwie, z jakim ich tam traktowano.

W grudniu 1993 roku podczas konferencji inaugurującej działalność Instytutu Badawczego Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie Franciszek Piper, główny historyk Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka w Oświęcimiu, wygłosił wykład pt. Auschwitz Concentration Camp. How it Was Used in the Nazi System of Terror and Genocide and in the Economy of the Third Reich [Obóz koncentracyjny Auschwitz. Rola w nazistowskim systemie terroru i ludobójstwa oraz w gospodarce Trzeciej Rzeszy].

Wystąpienie Pipera zakłóciła publiczność, a dokładnie aktywista gejowski, który wyraził sprzeciw, pytając: „Dlaczego nie wspomina pan o ofiarach gejach?”. Piper, zaskoczony tym, że przerwano mu wykład, i nieoswojony z pojęciem „gej”, dopiero po chwili, potrzebnej na przetłumaczenie mu pytania, odpowiedział skonsternowanemu aktywiście, że osoby homoseksualne nie trafiały do Auschwitz z powodu swojej orientacji.

Piperowi chodziło o to, że homoseksualiści byli umieszczani przede wszystkim w obozach koncentracyjnych na terytorium Niemiec, do którego od marca 1938 roku zaliczała się także Austria.

Różowe trójkąty

czytaj także

Różowe trójkąty

Joanna Ostrowska

Tytułem wyjaśnienia terminologii: Gdy mowa o prześladowaniu homoseksualnych mężczyzn przez nazistów (lesbijki nie były poddane systemowej opresji), świadomie używam pojęcia „homoseksualista”. Posługiwanie się terminem „gej” zakładałoby społeczną akceptację homoseksualistów, o której w nazistowskich Niemczech po nocy długich noży w czerwcu 1934 roku, kiedy to doszło do ataku na SA i zabicia homoseksualnego współpracownika Hitlera Ernsta Röhma, nie mogło być mowy. Homoseksualność stanowiła obrazę nazistów na terenach niemieckich, a poza nimi była uznawana za sztandarową oznakę degeneracji ludności słowiańskiej.

Auschwitz nie było miejscem przeznaczonym przez nazistów dla osób skazanych na mocy paragrafu 175. Obóz został otwarty w roku 1940, zaś aresztowania homoseksualistów zaczęły się w latach trzydziestych. Niemniej homoseksualiści byli, rzecz jasna, więźniami obozu Auschwitz, a ocalali wspominali o szczególnym okrucieństwie, z jakim ich tam traktowano. Niektórzy z nich pełnili funkcję kapo, więźniów funkcyjnych, ponadto istnieje wiele świadectw potwierdzających, że młodzi mężczyźni byli wykorzystywani seksualnie w obozie przez innych więźniów.

Należy jednak pamiętać, że wysiłki nazistów skupiały się w przeważającej mierze na umieszczaniu homoseksualnych Niemców w niemieckich obozach koncentracyjnych, takich jak Dachau, Sachsenhausen, Buchenwald i Mauthausen. Przez wiele lat wiedza na temat homoseksualnych mężczyzn poddanych nazistowskim represjom była szczątkowa, po części dlatego, że paragraf 175, na podstawie którego dokonywano aresztowań, należał do przepisów niemieckiego prawa jeszcze przez ponad dwie dekady po zakończeniu wojny, tj. do roku 1969, wobec czego ofiary niechętnie opowiadały o swoich losach, a osoba, która chciałaby przeprowadzić nawet wstępne badania, musiałaby podjąć w tym celu wielki wysiłek.

Co więcej, przez dość długi czas tematyka związana z seksualnością i przemocą seksualną w czasach Holokaustu stanowiła temat tabu. Wielu ocalałych w reakcji na pytanie „Jak przeżyłeś?” miało poczucie winy, że udało im się przetrwać. W pytaniu tym było zawarte oskarżenie. Mężczyzna interpretował je jako: „Kogo zdradziłeś?”, a kobieta: „Komu oddałaś swoje ciało?”. Oczywiście w słowach o wiele mniej wybrednych. W związku z tym niewiele z tych osób miało ochotę mówić.

Istniały także o wiele prostsze argumenty służące omijaniu tego tematu. Relacje seksualne między „Aryjczykami” a Żydami były zakazane; rozumowano więc, że po prostu do nich nie dochodziło. Więźniom wielu obozów, szczególnie Auschwitz, nie przyznawano nawet najbardziej podstawowych produktów żywnościowych. Kobiety przestawały miesiączkować; wnioskowano więc, że mężczyźni i kobiety mieli niższy popęd. Fantazje – twierdzono – dotyczyły jedzenia, a nie seksu.

Wiązanka z Auszwicu

czytaj także

Wiązanka z Auszwicu

Jacek Dehnel

Milczenie na ten temat przerwało najpierw ukazanie się kilku pamiętników i powieści. Fikcja była poręczniejszym narzędziem sondowania granic reprezentacji Holokaustu. Jehiel Dinur, piszący pod pseudonimem Kacetnik (więzień obozu koncentracyjnego – KZ), opublikował Dom lalek (1953), w którym przedstawił nazistowski system seksualnego niewolnictwa żydowskich kobiet, co miało dla niego znaczenie osobiste, ponieważ nawiązywał w książce do losu swojej młodszej siostry, która nie przeżyła wojny.

Książka I Was a Doctor in Auschwitz [Byłam lekarką w Auschwitz] (1948) Giselli Perl (1907–1988), aresztowanej przez nazistów żydowskiej lekarki, dotyczyła bezpośrednio przemocy seksualnej, a intencją autorki było nie oceniać ofiar, tylko sprawców. W filmie Lombardzista z 1964 roku, którego tematem jest ocalenie, również pojawia się wątek przemocy seksualnej wobec żydowskich kobiet, szczególnie w kontekście wspomnień Sola Nazermana (Rod Steiger) o jego żonie.

Badaczki/badacze z nurtu women’s studies (studia kobiece) i gender studies (studia genderowe), które/którzy w latach siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych zaczęły/zaczęli podejmować temat Holokaustu, spotkały/spotkali się z ostrym sprzeciwem. Badacze Holokaustu dowodzili, że kobiety ponosiły śmierć, ponieważ były Żydówkami, a nie z powodu płci, i obawiali się, że stosowanie tego rodzaju podejścia badawczego sprawi, iż z pola widzenia zniknie temat „ostatecznego rozwiązania” – Zagłady europejskich Żydów.

Leociak: Kościół straszy „tęczową zarazą”, może zechce wprowadzić odpowiednik paragrafu 175?

Z czasem obie strony zrozumiały, że podejście metodologiczne proponowane przez women’s studies i gender studies pozwala na poszerzenie pola badawczego, przy czym nie można zapominać o kontekście i złożoności zjawiska i koncentrować się tylko na kategorii płci kulturowej. W rezultacie pojawiło się wiele prac poświęconych szczególnej sytuacji kobiet w okresie Holokaustu i ich wiktymizacji.

Obecnie wiadomo już, że w trakcie Holokaustu zamordowano więcej żydowskich kobiet niż mężczyzn. Zanim stało się jasne, że ofiarami nazistów są nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci, mężowie, ojcowie podejmowali ucieczkę, pozostawiając żony i potomstwo. Mimo że obowiązywały bardzo restrykcyjne przepisy zakazujące relacji seksualnych między Żydami a „Aryjczykami”, przemoc seksualna była na porządku dziennym, przyzwalano na nią, a z pewnością przymykano na nią oko.

Uciekający do lasów mężczyźni mogli dołączyć do oddziałów partyzanckich; kobiety i dzieci z reguły nie były w nich mile widziane. Od przebywających w lasach kobiet oczekiwano, że będą „służyć” walczącym mężczyznom, i zalecano im, by w celu uniknięcia gwałtu znalazły sobie protektora.

Na rampie w Birkenau kobiety z dziećmi i w widocznej ciąży były selekcjonowane do gazu w pierwszej kolejności. Mężczyzn w podobnym wieku i stanie fizycznym częściej kierowano z kolei do pracy, dzięki czemu mieli szansę przeżyć trochę dłużej.

W ruchu oporu kobietom przydzielano niebezpieczną funkcję kurierek, ponieważ żydowscy mężczyźni byli obrzezani, w związku z czym łatwiej było ich zdemaskować. Religijne Żydówki częściej mówiły w rodzimym języku bez akcentu; ich edukacja różniła się od edukacji ich braci, którzy uczęszczali do jesziwy, stąd też w trakcie wojny musiały podejmować się zadań na rzecz rodziny lub wspólnoty, których ich bracia nie mogli wykonać.

Temat przemocy seksualnej wobec kobiet w okresie Holokaustu był obłożony silnym tabu. Historia osób homoseksualnych była jeszcze bardziej stabuizowana.

Trzy dekady temu, w trakcie pracy nad stworzeniem Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, na obradach gremium zarządzającego dyskutowaliśmy o tym, kogo uznać za ofiary Holokaustu: czy tylko Żydzi byli eksterminowani i stanowią jedyną grupę ofiar Zagłady, czy też do grona ofiar powinniśmy włączyć także inne grupy więźniów nazistowskich obozów koncentracyjnych.

Niektórych prześladowano za czyny: związkowców, dysydentów politycznych i socjaldemokratów. Innych za odmowę wykonania rozkazu, jak świadków Jehowy, którzy nie złożyli przysięgi wierności państwu nazistowskiemu, nie służyli w wojsku i nie używali pozdrowienia „Heil Hitler”.

Obozy koncentracyjne dla gejów w Czeczenii

czytaj także

Niektórych prześladowano za to, kim byli: Romów i Sinti, Niemców z niepełnosprawnością umysłową i fizyczną, których uważano za obciążenie dla społeczeństwa „rasy panów”, czy homoseksualnych mężczyzn, którzy nie realizowali maczystowskiego ideału nazistowskiego nadczłowieka.

Osoby utrzymujące, że ofiarami Holokaustu byli tylko Żydzi, obawiały się, iż włączenie innych grup do grona ofiar osłabi wydźwięk tego wydarzenia: systematycznej, sponsorowanej przez państwo anihilacji całej wspólnoty mężczyzn, kobiet i dzieci, dokonanej tylko dlatego, że w ich żyłach płynęła żydowska krew. Ponadto uważano, że porównanie może doprowadzić do zrównania, sprawić, że przestaniemy właściwie rozumieć, kim były główne ofiary Zagłady – i zapomnimy o wyjątkowości żydowskiego doświadczenia.

Pod auspicjami Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie odbyła się koordynowana przeze mnie konferencja pod nazwą A Mosaic of Victims. Non-Jews Persecuted and Murdered by the Nazis [Mozaika ofiar. Nie-Żydzi prześladowani i mordowani przez nazistów]. W jej trakcie ustalono zgodnie, że jedynym sposobem przedstawienia wyjątkowości żydowskiego doświadczenia jest włączenie do grona ofiar innych grup. Oto trzy zwięzłe przykłady:

Bez odniesienia się do programu T4, w ramach którego w sześciu ośrodkach eksterminacyjnych gazowano Niemców chorych psychicznie i osoby z niepełnosprawnościami, nie jesteśmy w stanie opisać początków historii komór gazowych. Załoga programu T4 obsługiwała potem obozy w ramach Akcji „Reinhardt”, podczas której wymordowano setki tysięcy Żydów.

Świadkowie Jehowy, jak już wspominałem, byli męczennikami. Gdyby porzucili wiarę, podpisując prosty dokument, zwolniono by ich z obozów koncentracyjnych. Żydzi – przeciwnie – stanowili ofiary. Zamordowano nawet tych, których dziadkowie zmienili wyznanie – za pochodzenie tych ostatnich.

Polityka nazistów względem osób homoseksualnych była niejednorodna. Niektórych reedukowano, czyli – w dzisiejszym rozumieniu – poddawano terapii konwersyjnej. Innych surowo karano. Począwszy od 1941 roku polityka nazistów wobec Żydów była jednolita – eksterminowano ich i systematycznie unicestwiano. Choć wielu homoseksualistów zginęło wskutek warunków w obozach, ich mordowanie przez nazistów nie było systematyczne – stosowano wobec nich politykę więzienia, karania i „resocjalizacji”.

Liczba, narodowość, przemoc

czytaj także

Z uwagi na normy kulturowe obowiązujące w przeszłości niektórzy niechętnie wskazywali na homoseksualne ofiary Holokaustu, ponieważ homoseksualność niezbyt dobrze rozumiano, a z empatią wobec osób homoseksualnych było jeszcze gorzej.

Obecnie, kiedy już osoby nieheteronormatywne w USA i innych krajach spotykają się z większą akceptacją, coraz częściej o ich prześladowaniach przez nazistów mówi się wprost, zaś rosnący w siłę aktywizm i większe poczucie godności społeczności LGBTQIA sprawiają, że kwestie te mają coraz wyższy priorytet i podejmuje się je z większym zapałem. Teraz stało się to po prostu koniecznością. Od ponad 25 lat w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie pracuje dr Klaus Müller, historyk specjalizujący się w historii prześladowań osób nieheteronormatywnych.

Czas jest jednak wrogiem pogłębionych badań nad doświadczeniem homoseksualistów w Auschwitz. Nie ma już prawie zarówno ocalałych, jak i sprawców, a ich śmierć uniemożliwia zadanie pytań o homoseksualistów i homoseksualność w Auschwitz. Mówiąc wprost: skoro większość ocalałych z Auschwitz podczas pobytu w obozie miała 18–40 lat, zaś wszyscy sprawcy mieli powyżej 18 lat, najmłodszy żyjący sprawca byłby dziś w wieku 93 lat, podobnie jak większość ocalałych.

Co więcej, Fortunoff Archive na Uniwersytecie Yale zaczęło gromadzić świadectwa w formie wideo na początku lat osiemdziesiątych XX wieku, czyli prawie 40 lat temu, zaś większość materiałów nagranych przez USC Shoah Foundation pochodzi sprzed ćwierćwiecza, z okresu 1994–2000, kiedy omawiane tu zagadnienia nie należały do głównych zainteresowań osób przeprowadzających wywiady. Aby więc pojąć to, co się wydarzyło, należałoby wykorzystać pamiętniki, świadectwa w formie nagrań audio i świadectwa w formie wideo, pochodzące z zasobów świadectw audiowizualnych, i w ten sposób zrekonstruować ten fragment historii. Podejrzewam, że niewiele osób było zainteresowanych tymi kwestiami, a jeszcze mniej ocalałych udzieliło na ten temat informacji.

Dwa niedawne wydarzenia wskazują na inny aspekt tego problemu. Jori Epstein nakłoniła ocalałego z Zagłady Maxa Glaubena (ur. 1928 w Warszawie, dziś obywatel USA), by ten opowiedział o swoich doświadczeniach – był wtedy chłopcem – na Majdanku i w innych obozach pracy niewolniczej. Max Glauben przez lata opowiadał swoją historię m.in. w Dallas Holocaust and Human Rights Museum; wywiad z nim wchodzi także w skład projektu hologramowego New Dimensions in Testimony prowadzonego przez USC Shoah Foundation. The Institute for Visual History and Education.

Jori Epstein przez pięć dni trwania rozmowy zadała Glaubenowi tysiąc pytań. Max wyznał, że sądzi, iż był gwałcony w obozach, ale bez względu na to, jak bardzo się stara, nie jest w stanie sobie tego przypomnieć. Tak głęboko wyparł bowiem swoje doświadczenie, jakiekolwiek ono było.

„Niewdzięczne wobec narodu” LGBT

czytaj także

Powstały niedawno film Dear Fredy poświęcony jest życiu Fredy’ego Hirscha (1916–1944), urodzonego w Niemczech sportowca mistrzowskiej klasy, który prawdopodobnie dlatego, iż naziści zaostrzyli paragraf 175, z Niemiec przeniósł się do Czechosłowacji, pracował z żydowską młodzieżą w Pradze i Brnie, a następnie został deportowany do Theresienstadt, gdzie w dalszym ciągu pracował z dziećmi, ucząc je gimnastyki. We wrześniu 1943 roku wraz z nimi został wywieziony do Auschwitz i umieszczony w tzw. obozie rodzinnym na odcinku BIIb w Birkenau; z zaangażowaniem, a wręcz heroicznie, pracował on nad tym, by nawet w Auschwitz-Birkenau stworzyć w miarę bezpieczną przestrzeń dla dzieci.

Szeroka publiczność dowiedziała się o jego wysiłkach po raz pierwszy z monumentalnego filmu Shoah Claude’a Lanzmanna, w którym uciekinier z Auschwitz Rudolf Vrba (1924–2006) opowiada, że namawiał Hirscha do dołączenia do ruchu oporu i przejęcia dowodzenia, jak również wspomina odważną decyzję Fredy’ego polegającą na tym, że zamiast poprowadzić dzieci na śmierć albo opuścić je, by pełnić funkcję przywódczą, popełnił samobójstwo. W tym pochodzącym z połowy lat osiemdziesiątych świadectwie – trwający dziewięć i pół godziny film Lanzmanna miał premierę w roku 1985 – nie pada żadna wzmianka o tym, że Hirsch był wyoutowanym homoseksualistą.

Cholernie mocna miłość, cholernie mocny strach

czytaj także

W dokumencie Dear Fredy autorzy bez ogródek opowiadają o życiu Fredy’ego, ale też wskazują, że był gejem, żył w związku ze swoim partnerem w Czechosłowacji, a potem w Theresienstadt i Birkenau. W dokumencie tym jak refren powtarzają się słowa świadków, którzy dzięki niemu przeżyli: „Wszyscy wiedzieli, że był gejem, ale to było bez znaczenia”. Sugerowali oni również, choć nie wprost, że w Birkenau istniało coś w rodzaju gejowskiego podziemia, w które być może zaangażowani byli również strażnicy obozowi. Wskazywali bowiem, że Hirsch potrafił wzbudzać szacunek i działał skutecznie na rzecz dzieci nawet w Birkenau, choć oczywiście nie udało mu się ich ocalić w marcu 1944 roku.

Jest to z pewnością temat wart dalszych badań i głębszych rozważań. Być może w ten sposób uda nam się zrekonstruować historię inną niż recytowana często opowieść o homoseksualnych kapo i służących im piplach, których ci pierwsi wykorzystywali.

Podsumowując, wzrastająca akceptacja wobec osób LGBTQIA i fakt, iż queerowa społeczność coraz chętniej zajmuje się swoją historią, sprawiają, że na los osób homoseksualnych w czasach nazizmu, a konkretniej w Auschwitz, będzie zwracać się większą uwagę. Szkoda jednak, że dzieje się to tak późno. Warto podjąć wysiłek i spróbować przeprowadzić nowe badania, choć z roku na rok staje się to coraz trudniejsze.

*
Tekst pochodzi z książki Auschwitz. Pamięć o nieheteronormatywnych ofiarach obozu, która ukazała się we wrześniu 2021 roku nakładem wydawnictwa Neriton. Tłumaczenie tekstu oraz całej książki: Agata Chmielecka, Filip Fierek, redakcja: Lutz van Dijk, Joanna Ostrowska, Joanna Talewicz-Kwiatkowska.

**
Michael Berenbaum (1945, New Jersey, USA) – profesor judaistyki na Amerykańskim Uniwersytecie Żydowskim w Los Angeles. W latach 1988–1993 był kierownikiem projektu United States Holocaust Memorial Museum (USHMM), w latach 1993–1997 dyrektorem Instytutu Badań nad Holokaustem przy USHMM w Waszyngtonie, a w latach 1997–1999 prezydentem Überlebenden der Shoah Visual History Foundation.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij