Kinga Dunin czyta

Duma, duma, nasz Polak został papieżem! Rok 2019: rok Olgi

Przypominając sobie i wam książki, które w tym roku były dla mnie ważne, inspirujące, przyjemne, postaram się trochę podążyć tropem eseju Olgi Tokarczuk, w którym zawiera się także pewna diagnoza i projekt literatury − pisze Kinga Dunin.

Literatura to nie tylko książki. Jak wiadomo, dzieło literackie nie istnieje, istnieją tylko jego interpretacje. Istnieją natomiast czytelnicy, recenzenci, akademicy ustalający kanoniczne odczytania, życie literackie − cała ta społeczna otoczka.

Na koniec roku, w tym czasie rankingów, prawie każdy, kto zajmuje się książkami z własnej lub redakcji woli, taki ranking produkuje. A przecież wiadomo, że w tym roku największym wydarzeniem literackim był Nobel dla Olgi Tokarczuk.

Dunin o Tokarczuk: Olga jest niespokojnym i bardzo dociekliwym duchem

Nie wydała ona akurat w tym czasie żadnej książki, ale napisała esej, wykład noblowski, całkiem długi, bardzo dobrze skonstruowany, o niezaprzeczalnych walorach literackich. Przez wielu czytelników i medialnych komentatorów oceniony wręcz entuzjastycznie. Kto wie, czy w kraju, w którym niewiele się czyta tekstów dłuższych niż trzy strony, nie był to najczęściej czytany w tym roku tekst.

Olga Tokarczuk ratuje świat

Wydarzenie to, Nobel dla polskiej pisarki, poza szczerą radością wywołało też szereg innych emocji. Z jednej strony ekscytację z gatunku „duma, duma, nasz Polak został papieżem”, z drugiej agresję, paskudny odprysk toczonej tu wojny kulturowej.

Efektem tego połączenia były kuriozalne wygibasy polskich notabli, prezydenta, ministra kultury, awantury na komisji sejmowej, co jeszcze podgrzewało emocje. Do tego doszły − to cena za celebryctwo − rozważania o kroju sukienki, fryzurze i zainteresowanie życiem prywatnym, ale przecież to też część współczesnego życia okołoliterackiego. Jak dowiadujemy się z Onetu, noblistka jest szczęśliwą żoną i matką (uff…), a jej syn i mąż noszą to samo imię: Krzysztof.

Tokarczuk: Wszystko boli [rozmowa]

Wydaje mi się, że w tej sytuacji dość oczywistym jest uznanie eseju Czuły narrator za najważniejsze wydarzenie sezonu. Nie jest to książka? Nie bądźmy drobiazgowi. W dobie internetu to nie okładka czyni literaturę.

A teraz, przypominając sobie i wam książki, które w tym roku były dla mnie ważne, inspirujące, przyjemne, postaram się trochę podążyć tropem tego eseju, z którego kilka cytatów powtarzano na okrągło, a najczęściej te dotyczące sytuacji na świecie. Zawiera się w nim jednak także pewna diagnoza i projekt literatury. Może nawet bardziej projekt, wychodzący od takiego oto spostrzeżenia:

Żyjemy w rzeczywistości wielogłosowych narracji pierwszoosobowych i zewsząd dochodzi nas wielogłosowy szum. Mówiąc „pierwszoosobowe” mam na myśli ten rodzaj opowieści, który zatacza wąskie kręgi wokół „ja” twórcy, piszącego mniej lub bardziej wprost tylko o sobie i poprzez siebie.

Myśl tę autorka potem rozwija, więc nie jest ona aż taka prosta, i w dużej części podzielam jej intuicje, ale z pewnością nie należy traktować tego zbyt formalistycznie. Z opowieści jednostkowej można uczynić parabolę, czego we współczesnej literaturze pewnie rzeczywiście brakuje i na co Tokarczuk zwraca uwagę. Ale można nawet dość egotyczne doświadczenie tak obudować okolicznościami, że otwiera nas na dużo więcej niż wąski krąg „ja”. A przede wszystkim wydaje mi się, że każda książka do pewnego stopnia jest w pierwszej osobie, nawet jeśli nie jest to narracja pierwszoosobowa; mówi nam coś o autorze, jego wrażliwości, wyobraźni, światopoglądzie, zakresie dostępnych mu doświadczeń, które mogąc być mniej lub bardziej egocentryczne, w mniejszym lub większym stopniu dadzą się zuniwersalizować.

W tym kontekście trudno nie wymienić na początek powieści, którą i tak pewno bym wymieniła, chociaż nie uważam jej za najlepszą w dorobku autora. O ile wiem, Tokarczuk czyta i ceni jego prozę.

Richard Flanagan, Pierwsza osoba, przeł. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie 2019

W pierwszej osobie

To opowieść o zawiłym stosunku autora do bohatera. I o tym, że ostatecznie zawsze pisarz opowiada o sobie. Występują w niej zresztą wyraźne nawiązania autobiograficzne.

Następne będą dwie książki jak najbardziej pierwszoosobowe.

Didier Eribon, Powrót do Reims, przeł. Maryna Ochab, Karakter 2019

Cher Monsieur Eribon

Autobiograficzny i socjologiczny esej o klasowym wstydzie, wypieranej przez wiele lat przez autora świadomości swojego pochodzenia – z klasy ludowej, co było większym obciążeniem niż niehetero orientacja seksualna. O pracy, której wymaga awans społeczny. Jednak nie ta historia indywidualnego awansu była dla mnie najciekawsza, ale właśnie portret środowiska, z którego Eribon się wywodzi. Niesentymentalny, ale rozumiejący. Klasowość społeczeństw to fakt, doświadczenie klasowości, w końcu bardzo uniwersalne, to już fabuła.

Ważna książka. Non-fiction. Ale, jak pisze Tokarczuk: „Nigdy nie entuzjazmowałam się rozgraniczeniem na fiction i non-fiction”. Ostatecznie zawsze chodzi o to samo − sens i prawdę. Chociaż jednocześnie niepokoi ją ucieczka czytelników od fikcji w stronę gatunków, które obiecują „prawdziwa prawdę”. Właściwością literatury jest to, że czytamy ją tak, jakby była prawdziwa.

Izabela Morska, Znikanie, Znak Literanova 2019

„Jestem tylko inteligenckim ścierwem”

Także esej, też autobiograficzny, o własnym chorowaniu. Można uznać nawet, że nieco narcystyczny, ale w gruncie rzeczy używający choroby jako metafory użytecznej i do opisu stanów egzystencjalnych, i społeczeństwa, i polityki. Choroba jest w tej książce ważna, ale chyba największe wrażenie robi opisywane przez Morską doświadczenie braku uznania, zmagania się z sytuacją, która dla jednostki jest dojmująco prawdziwa, a inni albo system odmawiają jej realności.

Eribon i Morska piszą o sobie, ale na pewno nie jest to „wąski krąg wokół ja”. Chociaż może nie aż tak szeroki, jak wymarzyła sobie Tokarczuk w swojej wizji literatury. Takiej, której może jeszcze nie ma. Z narratorem czwartoosobowym, który „potrafi zawrzeć w sobie zarówno perspektywę każdej z postaci, jak i umiejętność wykraczania poza horyzont każdej z nich, który widzi więcej i szerzej…”. Widzi świat jako sieć rozmaitych współzależności i powiązań (czy takim narratorem miała być Jenta z Ksiąg Jakubowych, która unosiła nad przedstawianym światem? Czy taką konstelację skojarzeń, symboli i wydarzeń widzimy w Biegunach?).

Szczuka o „Księgach Jakubowych”: Okruchy światła

W takiej literaturze musi też znaleźć się miejsce na mit, transgresję, ekscentryzm, surrealizm, psychologizm. Kluczową kategorią jednak jest czułość:

głębokie przejęcie się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu. Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący i od siebie współzależny.

Czuły narrator to esej, literatura, a nie wykład z teorii literatury. Tokarczuk odwołuje się do intuicji i pewnej wizji świata, którą proponuje nam – w pierwszej osobie. Świata, który dzięki literaturze dociera do nas w swojej skomplikowanej różnorodności i współzależności i którego doświadczamy bez resentymentu, osądzania – z czułością. I nie sposób nie zgodzić się z ministrem Glińskim: nie ma w nim zagwarantowanego miejsca na nobilitowanie wspólnoty narodowej i rodziny.

Trudno wyobrazić sobie jedno totalne dzieło, które by to marzenie spełniało. Zresztą Tokarczuk mówi też o literaturze, która składa się z rozmawiających ze sobą rozmaitych książek. Po trosze tak jest − „wszystkie książki są o innych książkach”, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym. Na pewno powinniśmy rozszerzyć pole tej rozmowy, odważniej wpuszczać głosy innych kultur, grup etnicznych, kobiet, nie trzymać się ściśle podziałów gatunkowych – co też jest postulatem autorki.

Z różnych powodów pewno nie każdy z takim widzeniem literatury się zgodzi. Sama widzę to trochę od innej strony. Myślę, że z tego, co jest dostępne, każdy tworzy sobie taką literaturę, na jaką zasłużył, może nie zawsze piękną. Na pewno to, o czym mówi Olga Tokarczuk, można przenieść na stronę czytelnika, odbiorcy. I wtedy byłby to postulat, aby szukać w różnych miejscach i kojarzyć ze sobą różne rzeczy. Czytanie poszerza horyzonty, przynajmniej taką mam nadzieję, ale też zawsze czytamy „w pierwszej osobie” i to, co nam się podoba, coś o nas mówi.

W tym roku zwróciły moją uwagę także na przykład takie książki.

Serhij Żadan, Internat, przeł. Michał Petryk, Czarne 2019

Od Doniecka do Kamczatki

Nieheroiczna wojna w Donbasie oczami cywila. Mało tu walki dobrych Ukraińców ze złymi Ruskimi, więcej groźnego chaosu. I jest rodzące się poczucie przynależności do ukraińskiej wspólnoty, które nie jest nacjonalistyczne.

Dominika Słowik, Zimowla, Znak 2019

Cukier, szkło i frankenstein

Realizm magiczny na polskiej prowincji w pierwszej dekadzie XXI wieku. Cukier i szkło dla poszukujących symboli.

Joanna Rudniańska, Sny o Hiroszimie, Wydawnictwo W.A.B. 2019

Wolicie zginąć w Oświęcimiu czy w Hiroszimie?

Ekscentryczne, zróżnicowane formalnie. Polkom śni się Hiroszima, a nie Katyń. O lękach indywidualnych i zbiorowych, z kryminalną intrygą.

Salcia Hałas, Potop, Wydawnictwo W.A.B. 2019

Apokalipsy w różnych odcieniach

Kobiety ze złej dzielnicy, rewitalizacja przez likwidację, katastrofa klimatyczna – wierszem.

Kristen Roupenian, Kociarz, przeł. Magdalena Sommer, Muza 2019

Gdzie są te koty?

Zbiór opowiadań, z których tylko jedno, tytułowe jest ważne. Jeśli ktoś jeszcze ma siłę dyskutować o #metoo − warto przeczytać. Bohaterka przeżyła najgorszy seks w swoim życiu. Co do tego doprowadziło? Nie był to zły pan, który wyskoczył z krzaków.

Malcolm XD, Emigracja, Wydawnictwo W.A.B .2019

Dla urwisów

czytaj także

Pikareska, naprawdę śmieszna. Młody Polak w Wielkiej Brytanii. Może nie pływa tam jak ryba w wodzie, raczej czołga się po dnie, ale nie jęczy, nie ma kompleksów ani nie pluje jadem na Angoli.

W ten sposób dotarliśmy do magicznej liczby dziesięciu książek roku, a miałam jeszcze parę typów. Najlepsza (dla mnie) książka popularnonaukowa: Patolodzy Pauliny Łopatniuk. Najlepszy komiks: Sylwetki i cienie Michała Rzecznika. Najlepszy reportaż: Joanna Gierak-Onoszko, 27 śmierci Toby’ego Obeda. Wszystkiego najlepszego!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij