Dopóki trwa polityka pushbacków, dopóty ludzie przekraczający granicę będą się ukrywać przed polskimi służbami, ryzykując życie. Dopóty również aktywiści i aktywistki działający na pograniczu będą nieść pomoc humanitarną – w kontrze do służb państwa. Wyeliminowanie procedury pushbacku jest warunkiem koniecznym do zażegnania kryzysu.
Jak się tu znaleźliśmy?
W ostatnim czasie w mediach, między innymi na tych łamach, rozgorzała debata na temat możliwych dróg wyjścia z kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Rozmawiając o możliwych rozwiązaniach, warto mieć na względzie czynniki, które doprowadziły do bardzo skomplikowanej sytuacji, w której się znaleźliśmy.
Przypomnijmy więc. Kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej rozpoczął się latem 2021 roku. Nie ma sporu co do faktu, że organizatorem tego szlaku migracyjnego jest białoruski reżim. Osią sporu od początku była jednak stosowana przez polską straż graniczną praktyka pushbacków.
czytaj także
Pushbacki polegają na tym, że straż graniczna, często ignorując próby składania przez osoby migrujące wniosków azylowych, zatrzymuje je w lasach Podlasia i wywozi z powrotem na granicę z Białorusią. Dzieje się to bez wszczynania procedur przewidzianych w prawie, spełniających międzynarodowe standardy. Początkowo pushbacki były dokonywane bez żadnej podstawy prawnej. Z czasem, praktyka ta została „zalegalizowana”, najpierw w drodze rozporządzenia, a później ustawy.
W poprzednim zdaniu celowo użyłem cudzysłowu, ponieważ te nowe, wydane już po rozpoczęciu kryzysu akty prawne oraz praktyka ich stosowania są niezgodne z wiążącym Polskę prawem unijnym i międzynarodowym. Dla stwierdzenia nielegalności pushbacków dokonywanych na pograniczu w świetle tych międzynarodowych regulacji ani przekroczenie granicy poza oficjalnym przejściem granicznym, ani organizacja tego szlaku migracyjnego przez białoruski reżim nie mają znaczenia. W świetle prawa unijnego i międzynarodowego natychmiastowe wydalenie cudzoziemca z terytorium – bez zbadania, czy takie wydalenie nie wiąże się dla niego z niebezpieczeństwem – jest zakazane.
Kontekst sprzeczności z prawem odpowiedzi polskich służb na wzmożoną migrację przez zieloną granicę nie powinien być pomijany w toczących się na ten temat debatach. Polskie sądy wydały już wiele wyroków potwierdzających sprzeczność pushbacków z prawem. Wyroki te do dziś nie zostały wykonane.
Pushbacki trwają, ale pogranicznicy powinni się bać. Także przez sprawę Frontexu
czytaj także
Taka praktyka działania pograniczników doprowadziła do tego, że osoby przekraczające zieloną granicę, bez względu na to, czy mogłyby zostać zakwalifikowane jako uchodźcy, czy nie, decydują się na ukrywanie się w lasach, zamiast ujawnić się polskim służbom i ubiegać się o azyl w Polsce. Mają bowiem świadomość, że takie ujawnienie prawie na pewno zakończy się pushbackiem, a w najlepszym razie wielomiesięcznym pobytem w strzeżonym ośrodku.
W sposób oczywisty prowadzi to do rozwoju sieci przemytniczych na pograniczu. Celem osób migrujących jest bowiem niezauważone przejście granicy i przedostanie się na Zachód, bez wchodzenia w jakikolwiek kontakt z polskimi służbami. Oczywiste jest również, że sytuacja ta wiąże się dla osób migrujących ze znacznymi niebezpieczeństwami. Bardzo wiele z nich decyduje się bowiem na ukrywanie się w lesie całymi tygodniami, nierzadko wielokrotnie doświadczając pushbacków.
To właśnie tym ludziom pomoc na pograniczu niosą aktywiści i aktywistki. Warto zauważyć, że pomoc ta prowadzona jest w kontrze do służb państwa. Przyświeca jej założenie, skądinąd słuszne, że raczej nie można liczyć na to, że polskie służby potraktują osoby migrujące w sposób zapewniający ich prawa. Zaufanie do państwa i prawa zostało zerwane.
Coraz gorzej w ośrodkach detencyjnych. „Ludzie są bici, żyją w reżimie więziennym”
czytaj także
Okienko na zmiany
W ostatnim czasie pojawiła się nadzieja na zakończenie kryzysu. Na skutek niedawnych wyborów do parlamentu weszli posłowie i posłanki zaangażowani w odpowiedź na kryzys na pograniczu. Padają zapowiedzi dialogu z organizacjami pozarządowymi, które to mają już wypracowane rozwiązania, wymagające jedynie politycznej uwagi. Pojawił się także postulat wzmocnienia urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich, który również kontestuje praktykę pushbacków.
Jednocześnie, pojawiają się sygnały studzące entuzjazm zwolenników natychmiastowego wstrzymania pushbacków. Mimo że kampania wyborcza w dużej mierze dotyczyła zagadnienia migracji (przy szerokim powielaniu szkodliwych stereotypów i wywoływaniu atmosfery strachu), w umowie koalicyjnej podpisanej przez zwycięskie ugrupowania kwestia migracji nie doczekała się ani jednego punktu. Nie ma też mowy o żadnych konkretnych pomysłach na zakończenie kryzysu. W mediach, w tym sprzyjających partiom nowej większości parlamentarnej, pojawiają się teksty sugerujące, że zaprzestanie pushbacków jest niemożliwe, albo nie do końca uzasadnione.
Służby na granicy mszczą się na aktywistach za brak sukcesów
czytaj także
Osobiście uważam, że najpoważniejszą przeszkodą w rozwiązaniu tego kryzysu w zgodzie z międzynarodowymi standardami może okazać się przyzwolenie ze strony Komisji Europejskiej na łamanie na granicy unijnego prawa. To przyzwolenie, dotyczące zresztą nie tylko Polski, niewątpliwie przyczynia się do sytuacji, w której niemalże na każdej granicy zewnętrznej Unii Europejskiej stosuje się dziś pushbacki, przy milczącej aprobacie Brukseli.
Brak nacisku ze strony Brukseli akurat na ten aspekt „przywracania praworządności” w Polsce może skutecznie zdusić wolę polityczną do humanitarnego rozwiązania kryzysu. Ryzyko takie istnieje tym bardziej, że rozwiązanie sensowne wymagałoby pogłębionego namysłu, zmiany dotychczasowego paradygmatu i, nieuchronnie, zaangażowania znacznych zasobów. Twierdzę jednak, że takie rozwiązanie jest możliwe, zaś jego pierwszym elementem powinno być natychmiastowe wyeliminowanie z polskiego prawa (i praktyki służb państwa) procedury pushbacku.
Przede wszystkim zaprzestać pushbacków
W skomplikowanej sytuacji, w której się znaleźliśmy, do zażegnania kryzysu nie wystarczy dekryminalizacja pomocy humanitarnej. Podobnie, za satysfakcjonujące rozwiązanie nie może być uznana sama rozbudowa istniejącej już na granicy zapory.
Pomoc humanitarna na granicy świadczona jest osobom, które próbując uniknąć pushbacku, kryją się w lesie. Mimo że pomaganie im nie jest formalnie zakazane, aktywiści i aktywistki działający na pograniczu mierzą się z częstymi przypadkami utrudniania ich działalności, a nawet z próbami pociągania ich do odpowiedzialności karnej. Zaprzestanie tych praktyk, jednak bez zaprzestania pushbacków, może ułatwić niesienie pomocy, jednak nie wyeliminuje potrzeby odczuwanej przez osoby migrujące, by ukrywać się przed polskimi służbami.
czytaj także
Skoro zaś ludzie nadal będą ukrywać się w lesie, potrzeba niesienia im pomocy pozostanie. W dodatku, w sytuacji, w której straż graniczna będzie wciąż konsekwentnie egzekwować pushbacki, niesienie pomocy będzie z założenia pozostawać w kontrze do działań pograniczników. Trudno przecież wyobrazić sobie sytuację, w której aktywiści, po udzieleniu danej osobie pomocy, następnie zawiadamiają straż graniczną, wiedząc, że ta natychmiast wypchnie ludzi za granicę.
Dopóki więc pushbacki będą stanowiły oś odpowiedzi polskiego państwa na migrację przez zieloną granicę, dopóty nie będzie zaufania do straży granicznej, tak ze strony osób migrujących, jak i osób niosących im pomoc. Przypomnijmy też, że ci, którzy domagają się zaprzestania pushbacków, mają ku temu twarde argumenty prawne. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy domagać się od państwa przestrzegania ustanowionego przez nie samo prawa tylko w niektórych obszarach funkcjonowania państwa, zaś przymykać oko na masowe łamanie tego prawa na granicy.
Z podobnych powodów nieuzasadnione wydaje się poleganie na postawionej na granicy zaporze, nawet gdyby została wzmocniona i istotnie utrudniła zdecydowanej większości osób migrujących przedostawanie się do Polski. Istnienie zapory nie zwalnia bowiem polskiego państwa z odpowiedzialności za przynajmniej niektóre osoby znajdujące się po jej wschodniej stronie.
Zapora znajduje się na terytorium Polski – biegnie od kilkudziesięciu centymetrów do kilku metrów od linii granicy. Państwo polskie jest obowiązane stosować się do obowiązującego prawa na całym swoim terytorium. Europejski Trybunał Praw Człowieka kategorycznie sprzeciwia się jednostronnemu „wykrajaniu” przez państwa kawałków swojego terytorium, gdzie odmawia się stosowania gwarancji przysługujących osobom migrującym. Oznacza to, że Polska ma obowiązek przyjmowania wniosków azylowych i wszczynania odpowiednich procedur także względem osób, które zasygnalizują taką chęć, znajdując się po wschodniej stronie zapory, w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Taki obowiązek istnieje tym bardziej w stosunku do osób znajdujących się między zaporą wybudowaną w bezpośrednim sąsiedztwie granicy a powstałą niedawno drugą linią zasieków dalej w głębi terytorium.
Nie byłoby oczywiście wykluczone zobowiązywanie do powrotu do państw pochodzenia tych osób, które nie wykażą, że w razie powrotu ich życie, zdrowie lub wolność będą zagrożone. Każda osoba przekraczająca zieloną granicę musi jednak mieć możliwość ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową i przedstawienia argumentów przeciwko deportacji. Powinna mieć też gwarancję, że argumenty te zostaną w sposób rzetelny rozpatrzone.
Drogi wyjścia
Zażegnanie kryzysu ani nie będzie łatwe, ani nie wydarzy się z dnia na dzień. Wymagać będzie zaprzestania pushbacków, usprawnienia procedur uchodźczych oraz deportacyjnych oraz, najprawdopodobniej, wzmocnienia i odbudowania zaufania do straży granicznej.
Obecnie osoby migrujące ukrywają się przed pogranicznikami, wiedząc, że próba złożenia wniosku o ochronę niemal na pewno będzie bezcelowa, zaś w najlepszym razie (gdyby jednak procedura azylowa została wszczęta) trafią na wiele miesięcy do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców, gdzie będą oczekiwać na wynik postępowania i, w razie decyzji negatywnej, na deportację. Trudno się więc dziwić, że osoby migrujące kryją się w lasach, licząc, że niezauważenie przedostaną się na Zachód.
Pierwszym krokiem do wyjścia z kryzysu powinno być więc skończenie raz na zawsze z praktyką pushbacków. Wszystkie osoby migrujące oraz niosący im pomoc aktywiści i aktywistki powinni mieć pewność, że nikt nie zostanie natychmiast wywieziony na Białoruś ani deportowany do państwa pochodzenia bez przeprowadzenia odpowiednich, respektujących międzynarodowe prawo ochrony uchodźców procedur. Wszyscy zaś, którzy będą chcieli ubiegać się w Polsce o ochronę międzynarodową, powinni mieć taką możliwość.
czytaj także
To, że pozwolimy na składanie wniosków azylowych, nie oznacza oczywiście, że wszyscy składający takie wnioski pozostaną w Polsce. Pozostaną tutaj ci, którzy rzeczywiście nie mogą bezpiecznie wrócić do swych krajów. Nie ma przeszkód do odmówienia ochrony tym, którzy takiej ochrony nie potrzebują. Każdy jednak powinien mieć możliwość przedstawienia argumentów na rzecz udzielenia ochrony, a odpowiednie organy powinny prowadzić postępowania w sposób rzetelny, dający rękojmię, że nikt nie znajdzie się wbrew swej woli na terytorium dla niego niebezpiecznym.
W sytuacji wyeliminowania pushbacków zasadny stanie się również postulat wzmocnienia straży granicznej – tak by każdy, kto przechodzi przez zieloną granicę, był identyfikowany i poddawany odpowiednim procedurom. Podkreślmy raz jeszcze: procedurom respektującym wszelkie międzynarodowe standardy i gwarantującym, że nikt nie zostanie odesłany na terytorium dla niego niebezpieczne.
Podobnie, nie ma przeszkód, by osoby, o których można przypuszczać, że byłyby skłonne do ucieczki, umieszczać w ośrodkach strzeżonych, przy czym praktyka umieszczania cudzoziemców w tych ośrodkach i warunki w nich panujące również muszą być dostosowane do międzynarodowych standardów – bowiem do obecnej praktyki w tej mierze istnieją bardzo poważne zastrzeżenia. Umieszczenie w ośrodku strzeżonym powinno być traktowane jako wyjątek od reguły, nie jako reguła.
Coraz gorzej w ośrodkach detencyjnych. „Ludzie są bici, żyją w reżimie więziennym”
czytaj także
Jednocześnie, procedury uchodźcza i powrotowa muszą być usprawnione i trwać znacznie krócej niż obecnie. Pozwoliłoby to na sprawne przyznawanie ochrony tym, którzy jej potrzebują, i zobowiązywanie do powrotu tych, którzy mogą bezpiecznie wrócić do swych państw pochodzenia. W dłuższej perspektywie nieuchronność i szybkość deportacji zniechęciłaby do korzystania ze szlaku migracyjnego przez Białoruś osoby, które w swoich państwach nie mierzą się z niebezpieczeństwami. Gdyby zaś w tych procedurach rzetelnie oceniano indywidualną sytuację migrujących osób, procedury te nie budziłyby zastrzeżeń z punktu widzenia praw człowieka.
Warto jednak pamiętać, że deportacje, nawet te respektujące obowiązujące w Europie prawo, same w sobie nie rozwiążą problemu nieregularnej migracji. Dopóki społeczność międzynarodowa nie będzie aktywnie i skutecznie przeciwdziałać przyczynom tego zjawiska, dopóty deportacje będą jedynie rozwiązaniem doraźnym. W żadnym razie nie mogą również być traktowane jako alternatywa dla przemyślanej polityki integracyjnej. Powinniśmy bowiem przyzwyczajać się do tego, że imigracja, w tym z państw odległych od Europy, stanowi naszą przyszłość.
Zaprzestanie pushbacków oraz prowadzenie sprawnych i zgodnych z międzynarodowymi standardami procedur uchodźczej i powrotowej pozwoliłyby na odbudowanie zaufania do odpowiednich służb. Krokiem koniecznym do podjęcia w tej sytuacji jest jednak natychmiastowe wyeliminowanie pushbacków z polskiego prawa i praktyki. Bez tego elementu osoby migrujące będą nadal obozować w lasach w nadziei na przedostanie się do Niemiec, a raz po raz do opinii publicznej będą docierać informacje o kolejnych znajdowanych przy granicy ciałach. Aktywiści i aktywistki zaś nadal będą udzielać pomocy w kontrze do pograniczników i w ukryciu przed nimi, a polski rząd będzie wciąż mierzył się z zarzutami o łamanie prawa międzynarodowego.
Z pushbackami można skończyć od razu [polemika z Duszczykiem]
czytaj także
Wbrew wyrażanym niekiedy opiniom prawo międzynarodowe nie stanowi przeszkody w skutecznej odpowiedzi na współczesne wyzwania związane z nieregularną migracją. Wprost przeciwnie: stanowi fundament, na którym można i należy budować skuteczną i jednocześnie humanitarną odpowiedź na te wyzwania.
**
Maciej Grześkowiak – prawnik, doktorant w Zakładzie Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji UW. Kierownik trzyletniego projektu badawczego poświęconego lukom w międzynarodowym systemie ochrony uchodźców, finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki. Prowadził badania nad zjawiskiem uchodźstwa w Europie, a także na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Od 2022 roku Główny Koordynator ds. współpracy strategicznej w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Wcześniej współpracował m.in. z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej. Tekst zawiera wyłącznie prywatne opinie autora.