Kraj

Siedem powodów, by w niedzielę zagłosować na Lewicę

Tak, wszyscy i wszystkie mamy już dość. Wyczerpało nas osiem lat rządów PiS i kampania, w której wszystko, co złe, zostało powiedziane i zrobione. W niedzielę możemy to wszystko zmienić. Jest mnóstwo powodów, by głosować na opozycję. Jeszcze więcej, by wybrać Lewicę.

W niedzielę wybory, ich stawką jest trzecia kadencja PiS i kształt naszego państwa. Ale w tych wyborach chodzi też o naszą kończącą się już, hehe, młodość, nasz czas i energię, jaką poświęciliśmy temu krajowi, a która jest już na wyczerpaniu. Chodzi też o to, czy dalej będą ścinane drzewa i betonowane rzeki, czy bioróżnorodność będzie hasłem wykorzystywanym co najwyżej w kampaniach reklamowych, i o to, czy kobiety będą wreszcie mogły czuć się bezpiecznie i samodzielnie podejmować decyzje o swoim ciele.

Chodzi w tych wyborach o to, czy szkoła będzie dalej się komercjalizować, bo szkoły publiczne wciąż będą poligonem indoktrynacji, a wszyscy, których na to stać, będą odpływać do systemu prywatnego. O to, czy będzie można głosić faszystowskie hasła w majestacie prawa. O to, czy mniejszości seksualne będą się czuły bezpieczne, z pełnią praw należnych każdemu człowiekowi. O to, czy ktoś w końcu zajmie się systemowo stanem psychicznym nastolatków.

Bal debiutantek, na który nikt ich nie zaprosił

Zegar tyka, niedziela zbliża się nieubłaganie. Jesteśmy zmęczone, jesteśmy zmęczeni, nie tylko tą krwawą i nieznośną kampanią, w której właściwie już wszystko, co złe, zostało zrobione i powiedziane, ale przede wszystkim ośmioma latami kadencji PiS-u. Tymi kilometrami, które wydeptaliśmy na marszach, tymi zdartymi od krzyczenia gardłami, tym poczuciem przytłoczenia. Każdym dniem, który przynosi nową decyzję władz wylosowaną z szufladki z napisem: upokorzenie, bezsilność, gniew.

Będę głosować na Lewicę i chcę napisać dlaczego. Mam siedem powodów, ale mogłabym ich podać osiem albo siedemnaście. Jednak te, które wymienię, są dla mnie najistotniejszym w tym momencie wyróżnikiem Lewicy na tle innych komitetów.

Edukacja i usługi publiczne

Jestem przekonana, że to obecność Lewicy w Sejmie jest na dłuższą metę gwarancją, że ktoś przypilnuje kwestii istnienia szkół publicznych w kraju. Nie wiem, czy czytający ten tekst zdają sobie sprawę, że edukacja publiczna w Polsce nie posypała się jeszcze całkowicie wyłącznie dlatego, że większość nauczycielek pracuje w tym roku na dwóch etatach – tak rozwiązała się magicznie kwestia wakatów. Za rok, za dwa szkoły publiczne po prostu padną, bo nie da się w ten sposób pracować bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym.

Edukacja padnie również, jeśli nauczyciele będą nadal zarabiać w granicach czterech tysięcy złotych. W innych miejscach budżetówki nie jest wcale lepiej, co pokazał Marsz Gniewu. Zaufanie do struktury państwa zostało podkopane i wierzę, że tylko Lewica jest siłą, która zdaje sobie sprawę, że usługi publiczne nie mogą być tanie, byle jakie i niedofinansowane. Widać to i w deklaracjach, w programie, w tym, że w szeregach Lewicy jest na przykład Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Lewica nie kluczy też w kwestii lekcji religii: jasno deklaruje zamiar wyprowadzenia katechezy ze szkół.

Aborcja

Protesty kobiet przeciwko najbardziej restrykcyjnemu prawu w Europie przyniosły zmianę świadomości – tyle zawdzięczamy obecnemu rządowi. Przy okazji młode pokolenie ze zdumieniem przekonało się, że wcześniej aborcja też wcale nie była specjalnie dostępna. To posłanki Lewicy były obecne na protestach i marszach Strajku Kobiet, to one obrywały od policji gazem w twarz. To Lewica zorganizowała czarny protest, a Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wygłosiła ikoniczne przemówienie z okrzykiem „hańba!”.

Obecnie także KO deklaruje dostępność aborcji do 12. tygodnia ciąży i trudno się z tego wymuszonego wolą Polek przesunięcia nie cieszyć. Jednak przeżyłam pod rządami tej siły wystarczająco dużo lat, by wiedzieć, że KO nie jest w tej kwestii tak wiarygodna jak Lewica.

Zero aborcji z powodu gwałtu to dowód, że ofiary nie mogą liczyć na państwo

Przyroda

W kwestii klimatu niemal cała scena polityczna potrafi nas rozczarowywać. Widać to choćby po programach i ostatniej debacie, w której słowo „klimat” nie padło chyba ani razu. Temat, który właściwie powinien być na każdej belce i każdym pasku przyszłego TVP, traktowany jako nadrzędny wobec niemal wszystkich problemów, w naszym zakątku Europy jest traktowany jako uroczy michałek, zapewne dlatego, że za rzadko pojawia się w fokusach.

Jednak najbardziej wiarygodnymi osobami, które naprawdę głęboko rozumieją kwestie klimatyczne, są dla mnie posłanki i posłowie z Lewicy – zwłaszcza ci, którzy potrafią łączyć klimat z energetyką i transportem – tu wyróżnia się m.in. Pola Matysiak.

Lewica została też wyróżniona przez organizację Lasy i obywatele. W swoim gronie ma klimatycznych, miejskich i zwierzęcych aktywistów, z których najbardziej liczę na Darię Gosek-Popiołek (Kraków) i Roberta Maślaka (Wrocław). Jeśli ktoś potrzebuje więcej informacji, zawsze może sięgnąć po listę przygotowaną przez Ekowyborcę.

Inicjatywa Wschód: po pełnię praw i połowę władzy

Kultura

Trochę jak z usługami publicznymi – liczę na nie tylko lewicową wrażliwość w kwestii traktowania działalności artystycznej jako pracy, która powinna być odpowiednio wynagradzana i przynajmniej opłacana na czas, co w tej branży praktycznie się nie zdarza. Obecność byłych aktywistów i aktywistek to gwarancja wyczulenia na konieczność zadbania o bardziej demokratyczne procesy, ciągłość instytucji i wolność słowa. W samej Warszawie temat artystów, kultury i ich warunków pracy poruszany jest przez Jacka Dehnela, Agatę Diduszko-Zyglewską czy Dorotę Olko. Na stronie widnieje też deklaracja odnowienia formuły mediów publicznych.

Mieszkania

Koszt wynajmu mieszkań przekracza już nasze zarobki, a kupienie własnego lokum staje się coraz wyraźniej niemożliwe. Studenci UW deklarują, że mieszkać mogą co najwyżej w BUW-ie, bo na inne lokum ich nie stać. Martwi sytuacja kształcących się, ale i pokolenie trzydziesto- i czterdziestolatków, jeśli nie wygrało na życiowej loterii mieszkania po rodzicach czy babci, jest skazane na życie w lęku i niepewności. Tylko Lewica ma pomysł na budowanie tanich mieszkań na wynajem i umieszcza tę kwestię jako jedną z najistotniejszych na swojej liście programowej.

Studenci do nauki? Marzenie, a nie rzeczywistość

Postawa etyczna

Na tle innych sił opozycyjnych Lewica zachowuje zawsze po prostu przyzwoitość. Na temat polityki migracyjnej i kryzysu na granicy polsko-białoruskiej wypowiadali się m.in. Maciej Gdula i Agnieszka Dziemianowicz Bąk, w programie widnieje też jasna deklaracja w sprawie przestrzegania prawa i ubiegania się o ochronę międzynarodową. Lewica przekonuje mnie też jako jedyna siła, która na serio podchodzi do kwestii mniejszości i postuluje równość małżeńską, a z jej list startują wiarygodni w tej sprawie działacze.

Polaryzacja a nowe otwarcie

Poniedziałkowa debata w TVP, w której prowadzący po dwa razy odczytywali ramowane na korzyść władzy pytania, nie tylko pokazała, w jakim rodzaju państwa żyjemy, ale też jak bardzo jałowy wydaje się spór największych sił politycznych w kraju. Starcie Morawieckiego z Tuskiem wydawało się zbiorem zaklęć, niezrozumiałych przytyków, dziwacznych i dziecinnych bon motów. Ale widać, że na scenie dzieje się dziś znacznie więcej, są już inni aktorzy. Według odbiorców pozytywnie pokazali się przedstawiciele Trzeciej Drogi i Lewicy, bo tylko oni mieli do powiedzenia coś innego.

Narracja o jednej liście, która jakoby miała być skuteczniejsza, na szczęście wypaliła się już dawno nawet wśród sympatyków KO. Wiemy już, że bez dwóch pozostałych sił opozycyjnych sformowanie koalicji rządzącej nie będzie możliwe. A jeśli ktoś naprawdę chciałby nas szantażować opowieścią o przegranej demokracji i głosowaniu strategicznym, zawsze może oddać głos na Trzecią Drogę, na której wejście do Sejmu wszyscy bardzo liczymy i wolelibyśmy się nie przeliczyć.

Debata TVP to klęska duopolu. Kto zyskał? Kto stracił?

No właśnie – im bliżej wyborów, tym bliżej jesteśmy spełnienia deklaracji posłów i posłanek Lewicy sprzed kilku miesięcy: nie przeszkadzajmy sobie nawzajem przekonywać swoich wyborców: tylko zsumowane głosy zwolenników trzech opozycyjnych opcji będą mogły przejąć władzę w tym bardzo, bardzo już zmęczonym kraju. W niedzielę więc nie tylko można, ale nawet należy zagłosować zgodnie z rytmem naszego serca. I liczyć na to, że te serca w końcu jakoś się, do cholery, zsynchronizują.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Justyna Drath
Justyna Drath
Nauczycielka
Absolwentka polonistyki i filmoznawstwa na UJ. Nauczycielka, działaczka społeczna, członkini ZNP i uczestniczka Kongresu Ruchów Miejskich. Była członkinią partii Razem. Broniła Krakowa przed likwidacją szkół i Młodzieżowych Domów Kultury. Współtworzyła kampanię referendalną komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom. Organizowała działania na rzecz demokracji lokalnej, kierowała klubem Krytyki Politycznej, pomagała w organizacji Manify.
Zamknij