Kraj

Rzeczpospolita Kumoterska

Zatrudnienie po znajomości to podstawowy sposób znajdowania pracy w Polsce. Kontakty i członkostwo w koteriach towarzyskich bywają ważniejsze niż umiejętności. Dotyczy to nie tylko sektora publicznego, ale przede wszystkim prywatnego.

Od czasu gdy PiS był w opozycji i z głośnym oburzeniem reagował na wszelkie przejawy kolesiostwa oraz nepotyzmu za rządów PO i PSL, minęło zaledwie pięć lat, ale wystarczyło to do zupełnej zmiany stanowiska partii obecnie rządzącej. Teraz zatrudnianie na intratnych stanowiskach kolegów lub wręcz członków rodzin okazuje się uzasadnione, gdyż szeregi prawdziwych patriotów są ograniczone, a wrogom ojczyzny praca się nie należy – im się należy co najwyżej śmierć, zgodnie z popularną prawicową przyśpiewką.

Według praktyki rządzącej partii nepotyzm i kumoterstwo to postawy patriotyczne zgodne z polską racją stanu. Dlatego też informacja o objęciu przez żonę wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza stanowiska prezeski Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu nie powinna już nikogo specjalnie dziwić. Zresztą trzeba uczciwie przyznać, że kompetencje Kamili Andruszkiewicz na stanowisku prezeski tej fundacji nie są mniejsze niż jej znanego głównie z płomiennego antykomunizmu męża na stanowisku wiceministra cyfryzacji.

Wielu próbowało rozbić układ. Żaden nie postawił na te sprawdzone sposoby

Już w styczniu 2017 roku „Puls Biznesu” opublikował listę tysiąca działaczy Zjednoczonej Prawicy oraz członków ich rodzin, którzy otrzymali pracę w spółkach Skarbu Państwa, agencjach rządowych oraz innych instytucjach państwowych. Co na tym tle zmieniają Kamila Andruszkiewicz oraz stryj prezydenta Dudy, który został członkiem rady nadzorczej PKP Cargo? Niewiele. Tego typu informacje wywołują chwilowe oburzenie w sieci, ale szybko przechodzimy nad nimi do porządku dziennego. Nie wpływają więc specjalnie na poparcie partii rządzącej.

Dlaczego tak bezczelne kumoterstwo spływa po Polakach i Polkach jak woda po kaczce? Z tego prostego powodu, że w naszym społeczeństwie kolesiostwo czy nepotyzm jako takie nie są uważane za coś złego. Jest codziennym doświadczeniem każdego, kto poszukuje pracy. Polską gospodarką rządzą znajomości i układziki, a nasze szanse zawodowe w dużej mierze nie zależą od tego, kim jesteśmy i co umiemy, ale od tego, kogo znamy. Pani Kamila dostała dobrą pracę? No, poradziła sobie, ma kontakty dziewczyna, więc pewnie zasługuje.

Znajomości przed wykształceniem

Wagę posiadania szerokiej bazy wpływowych znajomych doceniają już młodzi Polacy i Polki. Według raportu Start na rynku pracy na pytanie „Który z tych czynników w największym stopniu ułatwia studentom wchodzenie na rynek pracy” połowa pytanych wskazała znajomości jako „najważniejsze ułatwienie”. Doświadczenie znalazło się dopiero na drugim miejscu – wskazała je niecała jedna trzecia ankietowanych. Daleko w tyle znalazły się m.in. prestiż uczelni czy działalność w organizacjach studenckich, które wskazało po kilka procent respondentów. Sieć kontaktów jest więc najważniejszym kapitałem, który należy zdobyć w czasie kształcenia. Zamiast umiejętności intelektualnych lepiej kształcić w sobie kompetencje miękkie, takie jak przymilanie się, zjednywanie sobie ludzi albo łatwość we wchodzeniu w koterie towarzyskie. W Polsce to może być klucz do sukcesu.

Podobne wyniki pokazuje badanie Rola rekomendacji w poszukiwaniu pracy przeprowadzone dla portalu Praca.pl. 47 proc. respondentów uznało, że pracę w Polsce znajduje się głównie po znajomości; co więcej, jedna trzecia badanych nie widzi w tym niczego złego. Tylko 8 proc. badanych uznało znajdywanie pracy po znajomości za nieetyczne, a kolejne 7,5 proc. za nadużycie. Według innego badania dla portalu Praca.pl ponad jedna trzecia badanych przyznała, że poleciła kogoś do pracy w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Polityczny cynizm Polaków. Raport z badań socjologicznych

Waga znajomości na polskim rynku pracy dobrze znana jest również analitykom… Agencji Rozwoju Przemysłu. Tej samej, której fundacją kieruje Kamila Andruszkiewicz. W raporcie Rynek pracy, edukacja, kompetencje wydanym przez tę agencję w zeszłym roku czytamy, że znajomości są drugim najpopularniejszym kanałem poszukiwania pracy w Polsce. Pierwszym są portale internetowe. Odpowiedź „osobiste kontakty/polecenia” zaznaczyło 60 proc. ankietowanych, a „urzędy pracy” jedynie 34 proc. Publiczne pośrednictwo pracy jest więc dwa razy mniej istotne w znalezieniu roboty niż znajomości. Co też wystawia świadectwo jakości polskiej polityki rynku pracy.

Nieufny jak Polak

Tak wysoki poziom kumoterstwa w Polsce to efekt m.in. znacznej roli małych przedsiębiorstw w gospodarce. W 2017 roku połowa zatrudnionych w Polsce pracowała w małych firmach, tj. zatrudniających poniżej 50 pracowników. W Niemczech w takich podmiotach zatrudnionych było 43 proc. pracowników, a w Wielkiej Brytanii zaledwie 38 proc. W małych firmach dominują nieformalne relacje i podobnie wygląda tam proces rekrutacji – o ile można mówić o jakimkolwiek procesie. Mikroprzedsiębiorcy często rezygnują z rekrutacji publicznymi kanałami, takimi jak portale z ofertami pracy, o urzędach pracy nie wspominając, tylko na własną rękę szukają chętnych wśród bliższych i dalszych znajomych. Według jednego z badań dwie trzecie małych firm w Polsce i 58 proc. średnich zatrudnia niemal wyłącznie po znajomości.

Duża rola małych i średnich przedsiębiorstw nie tłumaczy jednak skali polskiego kumoterstwa. Innym, zapewne dużo ważniejszym czynnikiem jest bardzo niski poziom zaufania w polskim społeczeństwie. Według danych OECD zaledwie 24 proc. mieszkańców Polski ufa obcym współobywatelom. Podobny poziom społecznej nieufności mają m.in. Meksyk i Bułgaria. W krajach skandynawskich zaufaniem obdarza innych dwie trzecie społeczeństwa, a w Kanadzie, Holandii i Nowej Zelandii ponad połowa. W krajach o niskim poziomie zaufania zwykle króluje familiaryzm oraz kumoterstwo, gdyż rodzina i najbliższy krąg znajomych to środowiska, w których czujemy się najbardziej pewnie. Ludzie spoza tych najbliższych kręgów wydają się podejrzani, więc lepiej trzymać ich od siebie możliwie daleko.

W Polsce nie nakładamy także na pracodawców praktycznie żadnych wymogów dotyczących rekrutacji. Mogą więc przeprowadzać je według najniższych standardów. W zdecydowanej większości ogłoszeń o pracę nie ma np. informacji o proponowanym wynagrodzeniu. Podobnie jest z podaniem powodów o niezakwalifikowaniu do pracy. Według badania Candidate Experience w Polsce informowanie o powodach niezakwalifikowania to druga najbardziej pożądana praktyka, której oczekują od pracodawców kandydaci – taką informację chciałoby otrzymać trzy czwarte pytanych. W rzeczywistości otrzymuje ją zaledwie 17 proc. W Polsce nie ma obowiązku informowania kandydata o powodach jego odrzucenia – choćby jednym zdaniem – więc zatrudnianie na podstawie niemerytorycznych przesłanek jest banalnie proste.

Kolesiostwo jako bariera awansu

Panosząca się w całej Polsce kultura kolesiostwa i nepotyzmu jest barierą rozwoju gospodarczego, gdyż promuje nieformalne sieci znajomości zamiast kompetencji i umiejętności – ale na tym jej skutki się nie kończą. Przede wszystkim zwiększa ona poziom nierówności ekonomicznych i ogranicza równość szans. Blokuje drogi awansu zdolnym i wykształconym, których sieci kontaktów na starcie nie są przesadnie rozbudowane, gdyż pochodzą z niższych klas.

„Wszystko jest dostępne. Tylko weź się do roboty!”

Ludzie dysponujący większym kapitałem materialnym mają także przewagę w kapitale społecznym. Pieniądze otwierają im wiele drzwi, pozwalają im obracać się na co dzień wśród ludzi im podobnych, którzy sami mają dostęp do kapitałów różnego rodzaju. Są więc w stanie zapewnić członkom swoich rodzin lepsze miejsca pracy i lepszy start swoim dzieciom. Ludzie wywodzący się z nieuprzywilejowanych środowisk cierpią więc podwójnie. Nie dość, że trudniej im zdobyć dobre wykształcenie, to podczas kariery zawodowej muszą konkurować z ludźmi mającymi bardziej rozbudowaną sieć kontaktów.

Częściowym rozwiązaniem byłoby kodeksowe uregulowanie procesów rekrutacji. Wszystkie podmioty zatrudniające powyżej 10 pracowników powinny być zobowiązane ogłaszać każdą swoją ofertę pracy w publicznie dostępnych miejscach – w urzędach pracy oraz największych portalach zbierających tego typu ogłoszenia. Obowiązkowe powinno być także podawanie na piśmie powodów nieprzyjęcia do pracy. Gdyby odrzucona w rekrutacji osoba miała dowody na to, że jej kandydatura została pominięta z powodów pozamerytorycznych – np. zatrudniony został członek rodziny rekrutera – mogłaby domagać się odszkodowania w sądzie pracy.

Awans społeczny? Chyba nie w Polsce

Same regulacje nie wystarczą jednak, żeby możliwie szybko wyrugować tak głęboko zakorzenioną w naszym społeczeństwie praktykę. Żeby wykorzenić kolesiostwo czy nepotyzm z polskich relacji społecznych, musiałyby one wreszcie być szeroko piętnowane. I to nie tylko takie przypadki w sektorze publicznym, które słusznie spotykają się często ze społecznym oburzeniem, ale też w sektorze prywatnym. Nie ma żadnego powodu traktować kolesiostwa w podmiotach prywatnych inaczej. W obu przypadkach tracą ci, którzy nie mają odpowiednich koneksji. Pozamerytoryczne przesłanki wyboru pracowników są złe same w sobie, więc należy je wywlekać na światło dzienne i nazywać po imieniu w każdym przypadku.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij