Czy umiesz rozpoznać, że w twojej pracy dochodzi do mobbingu?
Gdybym miała opisać jednym zdaniem przepis na mobbing w organizacjach pozarządowych, to brzmiałoby ono tak: ogromna presja, minimum wsparcia i misyjny knebel. Patrząc z perspektywy ośmiu lat, od których przyglądam się z bliska (niekiedy ze zbyt bliska) łamaniu praw pracowniczych w organizacjach pozarządowych, mogę stwierdzić, że mobbing, czy szerzej psychiczne terroryzowanie, jest zwykle tylko jednym z elementów problemów pracowniczych w danej organizacji. Tam, gdzie zarządzanie odbywa się przez wrzask, wpędzanie w poczucie winy oraz niemożliwe do spełnienia oczekiwania, zwykle też mają miejsce inne nieprawidłowości, o których za chwilę.
Oto więc krótki poradnik: jak rozpoznać, że w twoim miejscu pracy istnieje mobbing?
1. Odbieranie autonomii, unikanie podejmowania decyzji
Liderki i liderzy organizacji pozarządowych często przedstawiani są na zewnątrz organizacji jako ich filary. Zwykle to oni organizację zakładali i zadbali o utożsamienie jej z własną osobą – tak skutecznie, że sami w to uwierzyli: „beze mnie ta organizacja padnie!”. Podobny wizerunek usiłują utrzymywać wewnątrz organizacji.
Być może dlatego, wbrew temu, co podpowiadałaby racjonalność zarządzania pracą, stanowią często wąskie gardło w procesie decyzyjnym. Zdarza się też, że kontrolują twój dzień co do kwadransa, choć są i mobberzy, którzy sami rzadko pojawiają się w pracy. Mogą jednak co jakiś czas organizować „lotne kontrole” i domagać się pełnego wglądu w to, co, jak i kiedy robisz. W najmniejszej mierze nie przeszkadza im to opowiadać o tym, jak to zaufanie jest podstawą dobrych relacji, a twój brak zaufania do nich niszczy organizację.
czytaj także
Czy chodzi o składanie wniosków o dotacje, czy wybór sali na spotkanie, czcionki na plakat, czy dostawcy ołówków, każda decyzja może być podjęta tylko przez nich, a każda zmiana musi uzyskać ich aprobatę. Tylko że gdy to mobber lub mobberka ma podjąć decyzję, nie sposób ich złapać. Złapani zaś zawsze mają ważniejsze sprawy niż te twoje bzdurki, zawracasz im głowę.
Żeby się wywiązywać ze swoich zadań, musisz więc podejmować jakieś decyzje samodzielnie. Ale gdy to zrobisz (bo się na tym znasz, bo masz w tym doświadczenie, bo po to przyjęto cię do tej pracy, a terminy lecą), w opinii mobberki zawsze będzie to decyzja zła. „Czy ja wszystko muszę robić sama?!” – usłyszysz nieraz to wołanie do siły wyższej, która jako jedyna jest w stanie pojąć mękę zarządzania ludźmi.
2. Wszystko masz zrobić na wczoraj, ale mobber ma ważniejsze sprawy niż odpowiadanie ci na maile
Terminowość jest w organizacjach pozarządowych kluczowa. Tu małe wyjaśnienie: opisuję sytuacje w sprofesjonalizowanych fundacjach i stowarzyszeniach, które są zakładami pracy, a nie w grupach aktywistów czy pasjonatek, spotykających się od czasu do czasu dla przyjemności czy podjęcia akcji dobroczynnej. NGO-sy działają dzięki dotacjom, które pozyskują, składając wnioski o finansowanie konkretnych projektów do grantodawców. Projekty muszą być realizowane zgodnie z wpisanym we wniosek harmonogramem, bo niewywiązanie się z terminów grozi koniecznością zwrotu dotacji i pozostawieniem podopiecznych bez wsparcia czy przegapieniem ważnego momentu w procesie legislacyjnym. Opóźnienie zatem to poważne zagrożenie dla organizacji – instytucje grantodawcze raczej nie bywają skłonne do negocjacji.
Codziennie zwracasz się więc do szefowej z grzecznym pytaniem, czy napisała obiecany tekst, czy podpisała już może umowę z wykonawcą, czy zapoznała się z propozycjami i czy je akceptuje. Grzecznie, bo jak ośmielisz się wskazać na upływające terminy, dowiesz się, że nękasz tę niewinną duszyczkę. Ale i na uprzejme pytania nie dostajesz innej odpowiedzi niż informacja, że jeszcze nie miała czasu, nie zdążyła, zrobi to później. Czas jednak nie czeka na jej łaskawą uwagę i mknie nieuchronnie w kierunku nieprzekraczalnych terminów, na które nie masz wpływu.
Mobbing zaczyna się od poczucia, że jest się lepszym od innych
czytaj także
Ponieważ twój pracodawca zwlekał do ostatniej chwili, a pewnie i tak ostatecznie niczego nie zrobił, działasz pod presją terminów, kiedy wielu dobrych pomysłów nie da się już zrealizować, bo zostało zbyt mało czasu. Czasem pozostaje ci tylko zrobienie czegokolwiek, co tylko da się przedstawić jako zakładany i zrealizowany rezultat projektu. A przecież, gdybyś mogła od początku się tym sama zająć, zrobiłabyś coś znacznie bardziej sensownego.
Te napięcia są źródłem przytłaczającej nurtującej frustracji pracownic i pracowników NGO. Od mobbera dowiesz się jednak, że problemem jest twoje złe zarządzanie czasem, brak planowania lub opieszałość („Trzeba było pomyśleć wcześniej!”). Podważenie kompetencji pracowników, zarzucanie im złej woli lub niedostatecznego zaangażowania to mobberski klasyk.
Jeszcze jedna obserwacja: mobberzy zwykle sami nie są dobrymi pracownikami. Wymagając od wszystkich wkoło wyrabiania stachanowskich norm, same i sami zawalają terminy, mylą się, spóźniają na spotkania albo w ogóle nie przychodzą. Krótko mówiąc, już dawno powinni wylecieć z pracy. Jednak ponieważ są pracodawcami, wszystko to uchodzi im na sucho. Co więcej, będą zbierać publiczne pochwały za działalność organizacji. To najlepszy dowód na systemową nierówność jako przyczynę powszechności mobbingu.
Przedsiębiorcy, przestańcie już kłamać z tym waszym długim czasem pracy
czytaj także
Zdarzają się też inne typy: szefowie i szefowe, którzy sami się przepracowują i oczekują tego samego od swoich pracowników. Albo tacy, którzy uważają, że zatrudnione osoby mają obowiązek być gotowe do pracy o każdej porze dnia i nocy, także w święta lub w czasie urlopu. Jednak ich indywidualne decyzje o tym, ile czasu spędzają w pracy i z jakim samozaparciem wyrzekają się innych aktywności (bycie z bliskimi, leżenie brzuchem do góry czy cokolwiek, co ma się ochotę lub obowiązek robić poza pracą), nie stanowią w Polsce prawa. 40 godzin i kropka.
3. Wszystko robisz źle i masz tego robić więcej
Przy tym wszystkim masz być kreatywna, odpowiedzialna i samodzielna („Czy tobie trzeba wszystko tłumaczyć?”). Ale gdy tylko wychodzisz z inicjatywą, to okazuje się, że wszystko, co robisz, jest nie tak, twoje pomysły są do niczego, a w ogóle jest ich za mało. Wiadomo skądinąd, że kreatywność wymaga sprzyjających warunków. Twórcze innowacje po pierwsze wymagają czasu na myślenie, a po drugie powstają zwykle jako efekt pracy zespołowej, a nie samotnego wpatrywania się w białą kartkę. Na etapie burzy mózgów trzeba też zadbać o poczucie bezpieczeństwa uczestniczek procesu, czyli dopilnować, by nawet najgłupsze pomysły nie były krytykowane, a miały szansę uruchomić nowe skojarzenia i wzbudzić kreatywność całej grupy. Tymczasem mobber specjalizuje się w sarkastycznych komentarzach. W efekcie po kilku podejściach ludzie już nawet nie próbują się wychylać z pomysłami. Jednocześnie ciągle słyszysz, że potrzebne są nowe pomysły i powinnaś je nieustannie produkować.
czytaj także
Jeśli masz poczucie, że w twojej pracy oczekiwania przełożonych są po prostu niemożliwe do zrealizowania, to znaczy, że organizacja jest źle zarządzana. A jeśli ta presja powoduje u pracownic ciągły stres, rzutujący na ich samopoczucie, to macie tam prawdopodobnie mobbera lub mobberkę. Bo za zachowaniami mobbingowymi nie musi stać zła wola; nie każdy mobber jest osobą „złą do szpiku kości” czy „narcystyczną”. Wystarczą niekompetencja, lęk przed utratą władzy i kontroli oraz pozycja na szczytach hierarchii w danej organizacji. A dlaczego mobbingują? Bo mogą.
Tak jak z każdym przypadkiem łamania praw pracowniczych – czy chodzi o niewypłacanie wynagrodzeń, czy szydzenie z pracowników – tak takie zachowania są możliwe, bo zakład pracy jest miejscem, gdzie prawa człowieka nie są równo rozdzielone, a prawdziwa demokracja nie istnieje. Ci u władzy mają więcej praw i wszystkie decyzje w ręku; ci na dole muszą pytać o pozwolenie na wyjście na siku albo wyjście wcześniej z pracy, bo dziecko ma wizytę u lekarza. Szefowie wychodzą, kiedy chcą, i nie muszą nikomu się tłumaczyć – brzmi banalnie, ale robi ogromną różnicę w twoim poczuciu wolności, autonomii, bezpieczeństwa, możliwości zadbania o podstawowe potrzeby takie jak zdrowie, bliscy, własny rozwój, udział w społeczności.
4. Wrzaski, inwektywy, zero wyjaśnień
Sarkazm to zachowanie z repertuaru pasywno-agresywnych, ale w komunikacji mobbera może pojawić się i „zwykła” agresja. Każdemu może się zdarzyć mówienie podniesionym tonem w stanie emocjonalnego wzburzenia, każdemu mogą popłynąć łzy – problem zaczyna się wtedy, gdy są to metody systematycznie stosowane w sytuacjach, gdzie potrzebna jest wymiana opinii, przegadanie alternatywnych pomysłów czy podjęcie trudnej decyzji i wzięcie na siebie odpowiedzialności za nią.
Dotyczy to wszystkich opisanych w tym tekście zachowań – nikt z nas nie jest maszyną, każdemu może zdarzyć się pomyłka, zachowanie, którego potem żałuje. Mobbingiem staje się, gdy stosowane jest systematycznie jako metoda regulowania relacji, podziału zadań i przywilejów w miejscu pracy. Używam też pojęcia terror psychiczny i mobbing zamiennie, bo opisuję zjawisko, a nie kategorię prawną – polskie przepisy znacząco odstają od rzeczywistości i nie są skuteczne w zapobieganiu ani karaniu tego typu zachowań.
czytaj także
Mobber oczekuje, że jego opinia powinna wystarczyć, a na próby przedstawienia kontrargumentów reaguje krzykiem. Niektórzy pozwalają sobie na inwektywy. Jeśli rozmowy z szefostwem kończą się oświadczeniem (forte i molto vivace) „Tak zrobimy, koniec dyskusji!”, zanim pracownikom uda się przestawić własne propozycje, to jest to zachowanie nieprawidłowe i niepożądane. Nasza indywidualna odporność na krzyki i wyzwiska może się różnić, pewnie ma na to wpływ doświadczenie z dzieciństwa, jednak w miejscu pracy agresja słowna nie powinna być sposobem zarządzania. Nawet jeśli pohukiwania szefowej bardziej cię śmieszą, niż straszą, dla innych mogą być źródłem ogromnego stresu.
5. Reglamentowany dostęp do informacji
W miejscu, gdzie zarządza się przez terror psychiczny, prawie na pewno jest problem z dostępem do zasobów niezbędnych do wykonywania zadań. Czasem te zasoby są, ale brakuje procedury ich wykorzystania, więc nie wiesz, co wolno ci zrobić. Może chodzić o utrudniony dostęp do funduszy (nie ma ustalonego budżetu na realizowanie działań albo każdy najmniejszy wydatek musi zostać zatwierdzony przez najwyższe czynniki), do baz danych, kontaktów, ale też do szkoleń.
W organizacji pozarządowej dobrem, do którego dostęp może być kontrolowany, są też informacje potrzebne do wykonywania pracy – choćby o tym, że zapadły jakieś decyzje czy że będzie miało miejsce ważne spotkanie. Klasyką gatunku jest niezapraszanie na spotkanie osób, które są mobbingowane, w celu utrudnienia im pracy, ale też odizolowania od grupy.
Chaos organizacyjny i utrzymywanie ludzi w niepewności daje szefowi pełnię władzy, dzięki czemu może ręcznie zarządzać niekomfortową sytuacją. Na przykład pozwala mu terroryzować jednych pracowników, a faworyzować innych – bo terror psychiczny może dotyczyć całego zespołu, ale zwykle na celowniku jest kilka wybranych osób.
Zwykle też w otoczeniu mobbera jest jedna lub kilka osób, które są mu wierne. Mogą zajmować się tuszowaniem jego zachowań, mogą tylko wspierać go w poczuciu, że jest dobrym człowiekiem i postępuje słusznie, a wszystkie zarzuty są kalumniami. Pracujesz w organizacji, w której jest mobbing? Rozejrzyj się za osobą, która najbardziej na nim korzysta poza samym sprawcą. I trzymaj się od niej z daleka, nawet jeśli nigdy nic złego cię z jej strony nie spotkało.
6. Jesteś tu nowa? Zwróć uwagę na dwie rzeczy
Tego symptomu raczej nie wymienia się w naukowych tekstach o mobbingu, ale jeśli w swojej pracy widzisz osoby, które płaczą po rozmowie z przełożoną, lub jeśli sama popłakałaś się po tym, co ci powiedział szef, a od starszych stażem pracownic słyszysz, że „u nas to częste”, to znak, że sytuacja jest poważna. Płacz jest normalną reakcją na presję psychiczną, nie ma niczego złego w płakaniu – ale nie powinniśmy w pracy doświadczać takiej presji.
Drugim sygnałem ostrzegawczym, którego nie należy ignorować, jest rotacja pracowniczek. Jeśli w danej organizacji co chwila poszukuje się nowych osób, to prawie na pewno jest tam poważny problem z warunkami pracy. Jednocześnie brak rekrutacji nie oznacza, że mobbingu nie ma. Ludzie pozostają w toksycznym miejscu z wielu różnych powodów – własnej sytuacji, sytuacji na rynku pracy, przywiązania do misji, chęci pomagania innym.
7. Inne nieprawidłowości
Według moich obserwacji do najbardziej typowych sposobów łamania prawa należy unikanie umów o pracę na czas nieokreślony i oferowanie w zamian umów śmieciowych tam, gdzie charakter zatrudnienia wyraźnie wskazuje na stosunek pracy, albo jeśli umowy jednak są, to są wystawiane po rozpoczęciu pracy („Tak, tak, na pewno zaraz będzie”).
Powszechne są nieprawidłowo rozliczane nadgodziny. NGO-sy najczęściej funkcjonują w gospodarce niedoborów – za mało ludzi, za mało pieniędzy, za mało czasu, za mało zasobów (np. sprzętu), a przy tym ogromne oczekiwania liderek i liderów oraz niezaspokojone potrzeby społeczne. Stąd codziennością jest wymuszanie pracy ponad 40 godzin tygodniowo, a często ponad 150 nadgodzin rocznie (co już jest niezgodne z Kodeksem pracy). Pracodawcy odmawiają jednak wypłaty za nadgodziny przy jednoczesnym ograniczaniu swobody w ich odbiorze (co także jest niezgodne z Kodeksem pracy).
Tomasz Lis pojechał na wakacje, ale piekło płonie coraz raźniej
czytaj także
Kolejny efekt złego zarządzania to niezwalnianie z obowiązku świadczenia pracy w czasie urlopów (pracownica idzie na urlop, bo trzeba wykazać, że ustawowe 10 dni wzięła, ale i tak ma wykonać w tym czasie wszystkie zadania). Brak ustalonego zakresu obowiązków umożliwia ciągłe dorzucanie pracownikom kolejnych zadań przy niezmienianiu wymiaru czasu pracy i wynagrodzenia. Normą jest wymuszanie pracy na własnym sprzęcie.
Terror psychiczny można ująć w języku praw pracowniczych jako wymuszanie na pracownikach ciągłej pracy ponad siły w szkodliwych dla zdrowia psychicznego warunkach, a zatem naruszenie norm bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP). Te normy w przypadku działalności NGO rzadko są gdziekolwiek spisane, ale chodzi tu, podobnie jak w zakładach produkcyjnych, o presję na więcej, szybciej i taniej. W montowniach, rzeźniach czy na budowach takie podejście prowadzi do poważnych uszkodzeń ciała, a w edukacji, usługach i kulturze przekłada się ono na szkody psychiczne (których oczywiście też doświadczają pracownicy wcześniej wymienionych branż).
Co się stanie, gdy spróbujesz porozmawiać
Psychiczni terroryści, tyranizujący swoich pracowników, jak już wspomniałam, źle reagują nawet na odmienne poglądy, a co dopiero krytykę ich zachowań lub organizacji, którą zarządzają. Gdy podniesiesz kwestię toksycznej atmosfery czy innych problemów w pracy, to na pewno najważniejszą rzeczą, na której skupi się wtedy mobberka, będzie forma tej wypowiedzi. Dowiesz się, że powinnaś ją była zgłosić a) na piśmie, gdy zgłosiłaś ustnie; b) ustnie, gdy zgłosiłaś pisemnie; c) na spotkaniu zespołu, gdy zagaiłaś na rozmowie indywidualne, d) w cztery oczy, gdy poruszyłaś temat na spotkaniu, a i tak e) na pewno włączyłaś do tej rozmowy nieodpowiednie osoby (odpowiednie byłoby włączenie jedynie samej siebie, czyli siedzenie cicho jak mysz pod miotłą). Terrorysta będzie próbował odzyskać kontrolę nad przebiegiem wydarzeń i może wyznaczyć ci osobne spotkanie na porozmawianie o twoich zarzutach.
W rozmowie szef lub szefowa skupi się na uświadomieniu ci, jak bardzo ranisz jej uczucia i jak bardzo twoje nieodpowiedzialne zachowanie naraża interes beneficjentów organizacji. Ponieważ jest duża szansa, że jesteś osobą empatyczną, szczerze zaangażowaną w misję organizacji, będzie tobą manipulować, atakując tam, gdzie zaboli.
Jest to klasyczna metoda z katalogu przemocy psychicznej – wpędzanie w poczucie winy i podkopywanie twojego zaufania do własnych intencji. Masz wyjść przekonana, że jesteś osobą samolubną, pozbawioną potrzebnego w tej pracy altruizmu, a jakiekolwiek próby poruszania w przyszłości problemów pracowniczych doprowadzą fundację do ruiny, a beneficjentów pozostawią bez wsparcia.
Niewykluczone, że w trakcie tej rozmowy puszczą ci emocje, może się popłaczesz, może podniesiesz głos, a zapewne jedno i drugie. Dowiesz się wtedy, że jesteś histeryczką, szantażystką emocjonalną lub że strzelasz focha. Po tej wnikliwej diagnozie zostaniesz pouczona, by lepiej kontrolować swoje emocje – to cenna porada od osoby, która eksploduje emocjami przy byle problemie. Te epitety to oczywiście klasyka patriarchalnych sposobów upupiania kobiet jako istot mniej racjonalnych, niezdolnych do trafnej oceny rzeczywistości i samostanowienia, a zatem do brania udziału w życiu publicznym i zarządzania własnym majątkiem bez nadzoru mężczyzn. Ten sam dyskurs stosuje się wobec innych grup, które dominujące klasy chcą ujarzmić, tzw. dzikich, czarnych, migrantów, chłopów, a także, rzecz jasna, wobec związkowców.
czytaj także
W trakcie spotkania mobber ci wyjaśni, dlaczego tak bardzo się mylisz w ocenie sytuacji. Tu na scenę wkracza termin coraz bardziej popularny w dyskursie o przemocy: gaslighting, czyli z grubsza robienie komuś wody z mózgu. To subtelne podkopywanie twojej pewności siebie przez podważanie twojej wiary we własną pamięć, kompetencje, „zdrowe zmysły”. „Taka rozmowa nie miała miejsca”, „nic takiego się nie wydarzyło”, „wszyscy inni uważają inaczej”, „wcale się na to nie umawialiśmy”, „nikomu poza tobą to nie przeszkadza”.
Być może zaczniesz się zastanawiać, czy faktycznie czegoś nie przekręciłaś, ale nawet jeśli jesteś pewna, że wszystko opisujesz prawidłowo, zaczniesz się obawiać, że inni uwierzą mobberowi i przestaną ci ufać. Jest to wyjątkowo okrutna taktyka, która w kilka tygodni może doprowadzić cię do załamania psychicznego. Wiele badań potwierdziło, że ofiary terroru psychicznego w miejscu pracy cierpią na zespół stresu pourazowego (PTSD), zaburzenia lękowe, depresję, z których wychodzą latami. Dlatego tak ogromnie ważne jest, żeby występować przeciw mobbingowi jako grupa. Wtedy tylko możecie wzajemnie odbudowywać swoje siły, które terrorysta próbuje z was wyssać.
Jak sobie radzić?
Znajdź osoby, które są mentalnie gotowe na walkę – wierzą, że może się udać, nie boją się utraty pracy ani konfrontacji z władzą, mają silne poczucie solidarności i lojalności wobec waszej grupy. I załóżcie związek zawodowy, a najprościej: utwórzcie komisję w ramach już istniejącego związku. To da wam dostęp do wiedzy, wsparcia i pozwoli skorzystać z uprawnień ustawowych.
W mobbingu chodzi o władzę i kontrolę, dlatego samo pojawienie się związku zawodowego, który ma prawo wysuwać żądania i kontrolować pracodawcę, będzie odebrane przez niego jako zagrożenie. Może was śmieszyć historia ze zdzieraniem ulotek z tablicy ogłoszeń w CPK, ale dobrze pokazuje ona skalę napięcia, jakie wywołuje samo pojawienie się związku zawodowego. Walki o tablicę to codzienność związkowców Inicjatywy Pracowniczej w każdej branży. Często dotyczy to też prawa do używania list mailingowych, intranetu, forów czy innych kanałów komunikacji.
Przygotujcie się na poważne nieprzyjemności. Pracodawca będzie próbował pozbyć się was wszystkich lub upatrzonych osób drogą formalną (najprościej, nie przedłużając umowy – po to właśnie są te śmieciówki) lub doprowadzając do tego, że sami odejdziecie (do innej pracy, ale najpewniej na zwolnienie psychiatryczne).
Będzie próbował narzucić własną narrację. Postara się namierzyć osobę, którą uzna za głównego mąciciela, i opisać problem w kategoriach „konfliktu interpersonalnego” i „odmiennych wizji”, „czyichś ambicji”. Będzie próbował uciszyć was szantażem emocjonalnym i środkami prawnymi, na przykład wysyłając wezwania przedsądowe. Może grozić procesami cywilnymi lub zwolnieniem dyscyplinarnym i odnotuje każde trzyminutowe spóźnienie. Zarzuci wam mobbing – tak, tak, to się często zdarza: szefowie twierdzą, że to oni są tu ofiarą.
Świetlik o NGO: Szumnym hasłom towarzyszy głęboka hipokryzja [rozmowa]
czytaj także
Jeśli mobber boi się rady fundacji lub komisji rewizyjnej, może wykonać kilka ruchów, które mają pokazać, że „zajmuje się sprawą na poważnie”, na przykład powoła jakąś komisję, przygotuje politykę lub procedurę antyprzemocową. Nie jestem przeciwna spisywaniu zasad, ale stos kartek A4 nie poprawi kultury organizacyjnej.
Ktoś, kto od lat nadużywa władzy i konsekwentnie krzywdzi osoby zatrudnione w organizacji, powinien zostać za to ukarany i pozbawiony tej władzy. To są standardy, o które organizacje pozarządowe walczą w życiu publicznym, i tego samego domagamy się we własnym miejscu pracy.
To nie jest łatwa droga, ale można wygrać, dlatego uczmy się do tych, którym się udało. Kiedy pracownicy jakiejś fundacji czy stowarzyszenia zwracają się do naszej komisji po poradę, mówimy szczerze: Będzie bolało. Ale po operacji poczuje pani ulgę!
**
Maria Świetlik – działaczka związkowa, członkini Komisji NGO Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza”.