Kraj

Ikonowicz: Chcemy mieszkać!

Pewna kobieta spóźniała się z czynszem o dwa miesiące. Kiedy wyszła na spacer z psem, po powrocie zastała zmienione zamki. Miała ze sobą tylko psa i smycz. Dokumenty, pieniądze, cały jej dobytek zostały w środku.

Dożyliśmy czasów, kiedy Donald Tusk powtarza nasze hasło: „Mieszkanie prawem, nie towarem”, a Jarosław Kaczyński przyznaje, że nawet w jego strukturach deweloperzy mają dość wpływów, by skutecznie blokować budownictwo komunalne.

Ze spisu powszechnego wynika, że jest w Polsce 1,8 mln pustych mieszkań. Mieszkania oderwały się od swej funkcji użytkowej i stały się instrumentem finansowym. Kiedy jakiś fundusz, nierzadko zagraniczny, kupuje na pniu kilkaset albo kilka tysięcy mieszkań, to nie po to, by je wynająć, ale żeby grać na zwyżkę cen i odsprzedać z zyskiem.

Mieszkanie prawem, nie towarem – historia pewnego nieporozumienia

Mieszkanie to również dobro luksusowe, bo na jego kupno w kredycie hipotecznym stać zaledwie około 10 proc. społeczeństwa. Reszta jest skazana na najem doraźny. Przy czym czynsz jest mniej więcej odpowiednikiem miesięcznego wynagrodzenia. Po jednej stronie takiej umowy mamy kogoś, kto podpisał papiery w banku i wynajął nabyte w ten sposób mieszkanie, które lokatorzy spłacają czynszem. Z drugiej strony jest rodzina, która jedną pensję oddaje właścicielowi, a z drugiej próbuje przeżyć. Choć dawno minęły czasy, kiedy, jak postulował Adam Smith, pensja jednego z małżonków wystarczała na utrzymanie czteroosobowej rodziny.

Nic więc dziwnego, że lokatorzy często nie wyrabiają się z czynszem. Wtedy właściciel pała świętym oburzeniem, że lokator śmie zajmować jego lokal, zalegając z czynszem. A przecież aby zaległość powstała, wystarczy, że jedno z małżonków straci pracę czy ulegnie wypadkowi. Często taka rodzina nie ma dokąd pójść, więc zostaje w wynajętym mieszkaniu. Zgłasza się do gminy z prośbą o pomoc, ale statystyczna gmina w Polsce buduje jedno mieszkanie rocznie, więc nie może takiej pomocy udzielić. Może co najwyżej wpisać do kolejki mieszkaniowej, gdzie czeka się latami.

A właściciel czekać nie chce. Często też nie zamierza korzystać z legalnej drogi pozbycia się zrujnowanych lokatorów. Wtedy, zamiast wnieść do sądu pozew o eksmisję, wynajmuje firmę specjalizującą się w bezprawnym opróżnianiu lokali. Do mieszkania wpadają groźnie wyglądający, umundurowani kolesie; sam ich widok powoduje, że chce się uciekać, gdzie pieprz rośnie. Czasem jeszcze psikną dzieciom gazem w oczy czy przyduszą lekko protestującego ojca rodziny. I po kłopocie. Można szukać następnego klienta, który będzie płacił czynsz, spłacając w ten sposób kredyt landlorda.

Niedawno mieliśmy przypadek kobiety, która spóźniała się z czynszem o dwa miesiące. Kiedy wyszła na spacer z psem, po powrocie zastała zmienione zamki. Miała tylko psa i smycz. Dokumenty, pieniądze, cały jej dobytek zostały w środku.

Jak wygląda szukanie mieszkania w 2022 roku

W odróżnieniu od Europy Zachodniej, u nas większość ludzi ma mieszkania na własność. Duża część tych mieszkań jest odziedziczona albo kupiona za przysłowiową złotówkę. Sęk w tym, że ci pozorni bogacze, właściciele nieruchomości wartych setki tysięcy złotych, są zwykle dość biedni. Bardzo często skromne dochody i rosnące ceny zmuszają ich do zaciągania pożyczek. Raty od kredytów powodują, że niedomykający się budżet domowy ma jeszcze większy deficyt, który biedni dłużnicy próbują zasypywać kolejnymi pożyczkami zaciąganymi na coraz gorszych warunkach. Tak nakręca się spirala zadłużenia.

Wierzyciele, usiłując odebrać, co swoje, przystępują do licytacji majątku dłużników, a jedynym wartościowym majątkiem zwykle są właśnie domy i mieszkania. Jedyny dach nad głową. Pozycja licytowanego właściciela jest o wiele gorsza niż eksmitowanego lokatora. Nie przysługuje mu bowiem prawo do sądu, który zbadałby jego sytuacją zdrowotną, zawodową, majątkową i przyznał (lub nie) lokal socjalny, zawieszając eksmisję do czasu, aż gmina taki lokal dostarczy.

Do eksmisji właściciela może też dojść, jeżeli nie wnosi on stosownych opłat do wspólnoty mieszkaniowej. Dlatego wbrew pozorom o wiele bezpieczniejszą formą zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych jest najem, zwłaszcza najem komunalny, gdzie czynsz jest regulowany. Lokatorzy mogą mieć astronomiczne długi w bankach i u lichwiarzy, ale dopóki regularnie płacą czynsz, bezdomność im nie grozi. Własność można bowiem licytować, ale wynajmowanego lokum nie można.

W Polsce nie ma kultu własności, tylko jej przymus

Puste mieszkania, głód mieszkaniowy, astronomiczne ceny mieszkań i najmu. Wszystko to woła o działania władzy publicznej, która, jak głosi art. 75 Konstytucji RP, „prowadzi politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania”. Z tych zapisanych w konstytucji obowiązków państwo realizuje tylko ostatni. Pomaga kredytobiorcom hipotecznym, czyli 10 proc. stosunkowo najlepiej sytuowanych obywateli, w ich staraniach o mieszkania.

Nikt się przy tym specjalnie nie zastanawia, czy kredyty subsydiowane przez państwo służą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych, czy osiąganiu zysku. Zdarza się bowiem, że z moich podatków państwo dopłaca do rat kredytu kogoś, kto mi to mieszkanie wynajmie za czynsz, który przewyższa ratę kredytu.

Tymczasem jest oczywiste, że aby poprawić sytuację mieszkaniową, należy opodatkować puste mieszkania. Wystarczy, że drugie i kolejne puste mieszkania będą opodatkowane progresywnie, każde następne wyżej, aby duża część z owych prawie 2 mln pustych mieszkań trafiła na rynek najmu, przyczyniając się do złagodzenia głodu mieszkaniowego i obniżenia cen.

Polityka mieszkaniowa w Polsce to porażka. Zmieni się teraz albo nigdy

Na dłuższą metę zaś konieczne jest masowe, tanie budownictwo czynszowe. Kiedy o tym wspomniałem w jakimś wywiadzie, pan redaktor się oburzył. Właśnie zainwestował w mieszkanie i martwił się, że w wyniku zwiększonej podaży tanich czynszówek jego inwestycja straci na wartości. Odrzekłem, że nie dbam o interesy spekulantów. Dbam o lokatorów.

Na razie mamy dość paradoksalną sytuację. Wszyscy już wszystko wiedzą, a nikt nic nie robi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Ikonowicz
Piotr Ikonowicz
Działacz społeczny, polityk
Działacz społeczny, polityk, dziennikarz, poseł na Sejm II i III kadencji. Przewodniczący Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Zamknij