Kraj

PiS – od antykorupcji do antykrępacji

Kiedyś Kaczyński budował moralną wspólnotę na sprzeciwie wobec korupcji. Dziś obóz polityczny PiS to nie wspólnota, a co najwyżej wspólnicy – komentuje poseł Maciej Gdula.

Dawno, dawno temu za górami i rządami Tuska, a nawet Belki, Prawo i Sprawiedliwość było partią budowaną na sprzeciwie wobec korupcji. Przez lata „goń złodziei” było okrzykiem bitewnym Jarosława Kaczyńskiego, dzięki któremu można było zwierać szeregi i budować poczucie wspólnoty moralnej. A gdzie dziś jest PiS w swoich działaniach wobec korupcji i co mówi to o drodze, jaką ta partia przebyła, sprawując władzę?

Jeszcze rozprawa z PO w 2015 roku odbywała się pod hasłami rozliczenia zachłannej ekipy liberałów. Nowak miał być rozliczony za zegarki, Komorowski za zaginione obrazy z pałacu prezydenckiego, a wszyscy goście Sowy i przyjaciół za ośmiorniczki. Podczas wywiadów, które słyszałem w Miastku, „walka ze złodziejstwem” – obok 500 plus i wiarygodności władzy – była żelaznym punktem przy uzasadnianiu głosowania na PiS.

Cała Polska czyta o Miastku

czytaj także

Cała Polska czyta o Miastku

Krytyka Polityczna

Od tego czasu sporo się jednak wydarzyło. Mieliśmy kilka kryzysów, które zachwiały wizerunkiem partii Kaczyńskiego, a ona sama stopniowo zmieniała swój stosunek do wykorzystywania publicznych stanowisk do prywatnych korzyści.

Pierwszym tąpnięciem były nagrody dla ministrów z rządu Beaty Szydło. Choć pani premier buńczucznie zapewniała w sejmie, że dodatkowe pieniądze po prostu „im się należały”, Kaczyński zorientował się, że sytuacja, w której wierchuszka rządzących po cichu przygarnęła grube sumy, jest dla wizerunku PiS niebezpieczna. I szybko wystąpił w roli szeryfa. Kazał pieniądze oddać i jeszcze „za karę” obniżył pensje parlamentarzystom. Umocniło to wizerunek prezesa czujnie patrzącego swoim ludziom na ręce i uzasadniało dodatkowo, dlaczego nie wchodzi on do rządu. Jest niezależnym, karzącym ojcem wciąż wyczulonym na korupcję, nawet, a może szczególnie, gdy dotyczy to własnych dzieci.

Co ciekawe, afera „dwóch wież” nie zaszkodziła temu wizerunkowi, bo Kaczyński został przedstawiony jako ofiara rodzinnej nielojalności, a nie polityk, który niezgodnie z procedurami prowadzi interesy.

Typowy Prezes, polityk czasów postkomuny

Poważniejsze rysy na antykorupcyjnym wizerunku PiS pojawiły się wraz z aferą Mariana Banasia. Rządzący z jednej strony pokazywali zaskoczenie dużym majątkiem i niejasnymi „hotelowymi” interesami Banasia, a z drugiej rozkładali ręce w geście bezradności wobec konstytucyjnych gwarancji niezależności szefa NiK. Cała sprawa zdefiniowana została przez rządzących jako historia typu „jeszcze się spotkamy”. Rozliczenie korupcji wciąż można było uznać za credo PiS-u.

Nowy etap rozpoczął się dopiero wraz z pandemią. Zamówienia Ministerstwa Zdrowia to cała seria zadziwiających transakcji. Maseczki od znajomego trenera narciarskiego to malownicza afera, ale zdecydowanie najmniejszego kalibru. Przepłacanie za testy i kupno ich od firmy Argenta, której założycielem był towarzysz Łukasza Szumowskiego z Zakonu Maltańskiego, oraz zakup respiratorów od handlarza bronią to dwie sprawy, które łącznie mogły kosztować skarb państwa około 70 milionów złotych strat. I co? Żadnych aresztowań, spektakularnych rozliczeń i przywracania porządku. Kaczyńskiego stać było już tylko na zmuszenie Szumowskiego i Cieszyńskiego do odsunięcia się w cień. To pierwszy moment, kiedy bardzo prawdopodobną korupcję wstydliwie zamiata się pod dywan.

Sprawy idą jeszcze dalej w przypadku złotego dziecka PiS Daniela Obajtka. Gdyby to menadżer związany z jakakolwiek inną partią posiadał tyle majątku wątpliwego pochodzenia (darowizny od niezbyt zamożnego brata, rabaty od deweloperów), Kaczyński mówiłby o układzie, raku korupcji, republice kolesi. A jak reaguje obóz władzy? Media rządowe bronią Obajtka i całą sprawę określają jako atak z wielkimi interesami w tle. Uruchamiają teorie spiskowe, żeby nie rozmawiać o nadużyciach. A politycy? Na informacje o wykorzystywaniu stanowisk w Orlenie do robienia parówkowych interesów przez osobę z otoczenia Obajtka Jan Mosiński z PiS pisze na Twitterze, że z przyjemnością wybierze się na Orlen na hot doga, i zbiera górę lajków od zwolenników rządu.

Dziś w oczach polityków PiS Obajtek i inni nie nadużywają swojej władzy. Oni jej po prostu używają. Nie boją się bogacić, „budować zaplecza”, wychodzić na swoje. Autorytaryzm, który od początku był cechą tej władzy, a realizował się w walce z elitami i mniejszościami, skolonizował w końcu antykorupcyjny odruch PiS. Nasi ludzie są silni, a silnym można więcej. Na tym polega droga od antykorupcji do antykrępacji. Od gniewu przez wstyd do buty.

Kiedyś Kaczyński budował moralną wspólnotę na sprzeciwie wobec niesprawiedliwości i nadużyć. Dziś obóz polityczny PiS to nie wspólnota, a co najwyżej wspólnicy. Trzyma ich razem wspólnota interesów i strach przed karą. Do wspólnoty moralnej ludzie chcieli się dołączać, żeby zmieniać świat. Z kręgu wspólników nie chcą wypaść lub boją się z niego odejść. Im bardziej ludzie Kaczyńskiego zabezpieczają się materialnie, używając państwa, tym jaśniejsze jest bankructwo moralne Prawa i Sprawiedliwości.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Maciej Gdula
Maciej Gdula
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, socjolog, doktor habilitowany nauk społecznych, pracownik Instytutu Socjologii UW. Zajmuje się teorią społeczną i klasami społecznymi. Autor szeroko komentowanego badania „Dobra zmiana w Miastku. Neoautorytaryzm w polskiej polityce z perspektywy małego miasta”. Opublikował m.in.: „Style życia i porządek klasowy w Polsce” (2012, wspólnie z Przemysławem Sadurą), „Nowy autorytaryzm” (2018). Od lat związany z Krytyką Polityczną.
Zamknij