Jan Paweł II wprowadził Polskę do Europy. Czy teraz ją wyprowadzi?

Uchwała o ochronie dobrego imienia została przez Sejm przegłosowana większością PiS i PSL – czy rysuje nam się jakaś nowa koalicja wystraszonych nihilizmem?
Pomnik Karola Wojtyły w Kaliszu. Fot. Kachigarasu PL (busy)/flickr.com

Opozycja powinna jednym głosem opowiedzieć się po stronie racjonalności, przeciw histerii, po stronie świeckości państwa, przeciw sklejaniu Kościoła z władzą oraz za prawem dziennikarzy do wykonywania zawodu. Zrobiła to tylko Lewica.

PiS zwołuje krucjatę przeciw mediom niezależnym. To kolejny przedwyborczy cios, który ma osłabić szanse opozycji, teraz jednak partia rządząca sięga po młot. Sklejanie polskiej tożsamości z papieżem, obrony dobrego imienia papieża z obroną polskości, przedstawianie zachodnich mediów jako atakujących nasze największe świętości nie tylko pogłębia podziały i grozi wojną religijną wewnątrz kraju, ale jest kolejnym krokiem w kierunku standardów wschodnich.

Telewizja pokazuje film Franciszkańska 3, z którego wynika, że Karol Wojtyła wiedział, że wśród księży są pedofile, i ich chronił. Sejm nie musi przeprowadzać śledztwa, ustawą stwierdza: a wcale że nie. Ale drobiazgowe, dwuipółletnie śledztwo Marcina Gutowskiego tylko potwierdziło wyniki innych śledztw dziennikarskich, które od lat 80. obnażają skalę okrucieństwa i przemocy wobec najsłabszych, za którą Kościół nie chce wziąć odpowiedzialności. Czy kogoś to jeszcze zdumiało?

Gdy serie skandali przetoczyły się przez długo zdominowaną przez katolików Irlandię, Polska nadal oburzała się na Sinead O’Connor, która już 30 lat temu publicznie mówiła, że Kościół i papież chronią pedofilów systemowo. Głośny był nagrodzony Oscarem film Spotlight, który pokazał, jak dziennikarze przebijają zmowę milczenia wokół władzy i przestępstw Kościoła w Bostonie, potem cała Polska zobaczyła wyniki śledztwa Sekielskich i Kler Wojciecha Smarzowskiego. Do tego niedawno doszła informacja, że i kardynał Sapieha, „Książę Niezłomny Kościoła”, zaspokajał chuć, korzystając ze swojego podwójnego, a nawet potrójnego przywileju: jako mężczyzna, arystokrata i duchowny z dużą władzą.

Obrona pedofilów nigdy nie była dla PiS problemem

Polityczne paliwo

A jednak zapanowała powszechna histeria. Reportaż został na paskach telewizji publicznej nazwany „haniebnym ubeckim atakiem”, „obrzucaniem błotem”, „zohydzaniem autorytetu”, „niszczeniem narodu” – a jakże, tyle że nie przez Niemców tym razem, ale przez Amerykanów. Wezwany został na dywanik ambasador kraju, w którym świętością jest nie papież, ale pierwsza poprawka do konstytucji, gwarantująca wolność słowa.

Mateusz Morawiecki profilowe na Twitterze okrasił papieżem Polakiem, podobnie jak minister Czarnek. Marszałkini Witek w specjalnym orędziu na tle flagi narodowej, z grobową miną mówiła o polskiej tożsamości, której insygniami są „orzeł biały, nasza biało-czerwona flaga, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i portret Jana Pawła II”. Serio?

Rządowi reportaż spadł jak z nieba, teraz może ministra Czarnka z jego willami, posła Żalka, a nawet Tomasza Duklanowskiego z Radia Szczecin i całą resztę hejterów zatrudnionych w telewizji publicznej schować za białym jak śnieg papieskim płaszczem. Co więcej, krucjata zwołana przeciw mediom publicznym to kolejny cios wymierzony w te media, mający podważyć do nich zaufanie. Czy kiedy PiS jednak przegra wybory, PiS-wizja powie, że nieprawda? A TVN uwierzą tylko niektórzy?

Obrona dobrego imienia papieża to prawdziwe paliwo polityczne, niebezpieczne o tyle, że łatwo je rozlać, a jest materiałem łatwopalnym. Posłowie opozycji, widząc tę oczywistą ustawkę, powinny zaplanować strategię, zamiast własnym wzmożeniem dokładać do pieca.

W trybie pilnym Komisja Kultury i Środków Przekazu zajęła się projektami uchwał złożonymi przez PiS i, uwaga, PSL, w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. Bo PSL nie skorzystał z okazji, by pokazać, że jest częścią opozycji demokratycznej, że zdaje sobie sprawę, że wolne media i wolność słowa są warunkiem demokracji. Nie ustalił strategii choćby z najbliższym koalicjantem Szymonem Hołownią, zwolennikiem świeckiego państwa, ale pospieszył z wyrazami wdzięczności i przypomnieniem, że Jan Paweł II był wielkim patriotą.

Wypowiedzi padające w czasie obrad Komisji Kultury i Środków Przekazu na temat uchwały w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II przypominały pierwsze czytanie odnalezionej sztuki Gombrowicza. Posłowie odmieniali ociekające pompatycznością przymiotniki: święty, wielki, najświętszy, najwybitniejszy, oraz: autorytet, największy Polak. Jan Paweł II najświętszym Polakiem był i nawet jak wiedział, to nie wiedział.

Kolejne wypowiedzi ujawniły, że według prawicowych polityków zza pół płaszcza papieskiego wyziera kompletny nihilizm polskiego społeczeństwa. I że rozpaczliwa, skazana przecież na porażkę obrona dobrego imienia papieża jest podyktowana przekonaniem, że tożsamość polska jest wydmuszką, wydrążoną skorupką, wypłukaną z wszelkiej zawartości, a jedynym pozorem wartości jest wiara w papieża Polaka. „Pozorem”, bo przecież prawdziwa wartość nie domaga się milczących ofiar.

Dyskusja o dobrym imieniu Jana Pawła II stała się dyskusją o polskiej tożsamości.

Piotr Gliński mówił: „widzimy wyraźnie próbę zniszczenia debaty publicznej i w ogóle polskiej wspólnoty […]. Atak na JP2 jest niebywale agresywny i niebywale kłamliwy jednocześnie”. Kosiniak-Kamysz dodawał: „Jan Paweł II to jedyna wspólna postać dla Polaków”, trzeba go upamiętniać „każdego dnia i każdego roku”, by nie rozbijać tego, co nas łączy. Czyli chyba hipokryzja nas łączy najsilniej.

Bestia z Wadowic wchodzi do kampanii cała na czerwono

Poseł Jarosław Zieliński grzmiał: „13 maja 1981 roku miał miejsce zamach na życie Jana Pawła II, dziś ma miejsce drugi zamach, na dzieło i świętość, na to wszystko, czym jest dla Polaków, dla świata. Trzeba odeprzeć ten postubecki atak na świętość naszego papieża!”.

Mariusz Kałużny pytał: „państwo polskie jest zbudowane na wolności, prawdzie i obronie praw człowieka i to wszystko symbolizuje pontyfikat i życie świętego Jana Pawła II. Jak lewica i inne środowiska zburzą autorytet Jana Pawła II, cóż nam zostanie? Jakie wartości dla narodu polskiego, jakie autorytety? Każdego będzie można potem oskarżyć, oczernić, zniszczyć, bo kiedy tak wielki Polak…”. Poseł Jarosław Rzepa ostrzegał: „zaraz może nam zostać pustka. I co dalej?”.

To absurdalne i groteskowe, ale i niebezpieczne. Opozycja powinna jednym głosem opowiedzieć się po stronie racjonalności przeciw histerii, po stronie świeckości państwa, przeciw sklejaniu Kościoła z władzą oraz za prawem dziennikarzy do wykonywania zawodu. Zrobiła to tylko Lewica, stanowczo i jasno stwierdzając, że nie jest rolą Sejmu decydowanie o tym, czy papież wiedział, czy nie wiedział o pedofilii i czy ją aktywnie ukrywał.

Uchwała została przez Sejm przegłosowana większością PiS i PSL – czy rysuje nam się jakaś nowa koalicja wystraszonych nihilizmem? PO jak zwykle spróbowała nie zająć stanowiska. Ale sami zastawiają na siebie tę pułapkę, od lat pielęgnując przekonanie, że polska demokracja opiera się na Kościele katolickim, choć Kościół jest instytucją z gruntu feudalną i z demokracją nie ma nic wspólnego.

Politycy liberalni za każdym razem, kiedy chcą skrytykować hierarchów, mówią nie o dobru obywateli i obywatelek, ale o dobru interesów Kościoła. A o interesy Kościoła najlepiej dba sam Kościół i pomoc posłów jest zbędna. To, jak dba, jaki mur stawia przed świeckimi organami ścigania, jak zdecydowanie stawia się ponad prawem – to wszystko widać również w aspekcie ostatnich śledztw dziennikarskich. To Kościół stawia mur między swoją instytucją a obywatelami i żadne umizgi żadnych posłów tego nie zmienią. Rozumiem jednak, że trudno liberałom z takiego szpagatu wyjść.

A trzeba, bo tak jak m.in. dzięki politycznej działalności Jana Pawła II do Europy weszliśmy, tak broniąc jego imienia, możemy z niej wyjść.

W ciągu paru chwil znaleźliśmy się znacznie bliżej Moskwy, broniąc się przed zachodnią stacją telewizyjną, amerykańskim brakiem wartości, dziennikarzami szargającymi świętości. Lada moment okaże się, że i władza PiS pochodzi od boga, i od papieża Polaka, i kto się na nią zamachnie, ten macha przeciw bożym wyrokom.

„Dzisiejszy świat próbuje podważać nasze fundamenty, wystawia je na próbę, odwraca pojęcia i buduje fałszywych bożków […] Jan Paweł II jest dla nas dla Polaków tym, co nas jednoczy i spaja, jest […] światłem wolności. Kto próbuje ten płomień zgasić, spotka się z jasnym i twardym nie” – mówiła Elżbieta Witek w specjalnym orędziu. Brzmi jak echo innej deklaracji: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”.

Mainstream opozycji znów powie, że to „wina lewicy”

Papież mem

Mieliśmy już barwne przypadki inwazji katolickich wartości na państwo. Nie liczę już urodzin Radia Maryja i zjazdów na Jasnej Górze. Były przecież i mocniejsze wydarzenia. Całkiem niedawno, bo w 2016 roku, odbyła się koronacja Chrystusa na króla Polski, za pierwszych rządów PiS w 2006 roku Sejm modlił się o deszcz. Jednak przyznaję, że reakcja na informację, że „dziad wiedział, nie powiedział”, ale chronił instytucję Kościoła, poświęcając życie, zdrowie, dobro dzieci – jest imponująca.

Czy skuteczna? Radzę przejść się oficjelom po polskich bazarach, straganach i targowiskach. Zobaczyć worki, klapki, podstawki, ręczniki, mydelniczki z wizerunkiem najświętszego polskiego autorytetu. Zobaczyć, ile wiadomości przesyłają do siebie dzieciaki o 21.37. Zobaczyć, że polska demokracja w swoisty, ludowy sposób broni się przed narzucanym jej kultem jednostki. Chyba nie jest z tą wspólnotą tak źle.

Żal mi, że kiedy zmieniają się geopolityczne układy, kiedy Polska mogłaby budować sojusze wokół agresywnej, ale i upadającej Moskwy i wzmacniać swoją pozycję w Unii, dosiada absurdu, groteski, ponurego pomysłu wzniecania wojny religijnej – i obiera kierunek na Wschód.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij